Tak bylo.

CZESC CZWARTA

12. Spetani

Doswiadczenie wyniesione ze spotkania z dyrektorka instytutu medycznego mialo swoje pozytywne i negatywne cechy. Cenne bylo to, ze Angela po raz pierwszy przywiazala do siebie obcego, doroslego czlowieka. Blad polegal na nieumiejetnym doborze ofiary. Oczywiscie, po tej historii z Baronem nie pragnela zbyt wiele – choc troche wolnosci i odpowiedniego jej nasycenia, i troche spokoju, i po prostu troche zrozumienia w tlumie pozostalych dwunoznych istot. Zajecia w instytucie medycznym i kat w komorce staruchy byly co prawda lepsze od bezdomnego i nielegalnego zycia, jednak to doswiadczenie pokazalo, ze dazenie do malego – oznacza, ze nie zdobedzie sie niczego. Czy Angela marzyla o jakims oczyszczeniu? I tak, znalazlszy sie we wrogim swiecie bez dachu nad glowa i srodkow do zycia, Angela nie przestraszyla sie i nie wpadla w rozpacz, ale czym predzej zajela sie budowaniem swojego przyszlego losu. Otrzymane w spadku po Haroldzie pieniadze stracila na odnowienie garderoby i dobre kosmetyki i juz po kilku dniach pojawila sie na tak zwanym castingu, zorganizowanym przez slynne centrum producentow, poszukujace dziewczyny „do chorkow” dla mlodej pop grupy, ktorej nazwy Angela nigdy wczesniej nie slyszala...

Niezle sie poruszala i potrafila spiewac, ale konkursu – a wysokich lalkowatych dziewczyn zbieglo sie co niemiara – nie wygrala. Jesli poczula sie dotknieta, to tylko troche. Dobrze wiedziala, ze do smiechu jest temu, kto potrafi smiac sie po uplywie dwoch, trzech tygodni.

Dorwala przy wejsciu wyzelowanego producenta – pieknisia, uwiesila sie mu na szyi ze lzami w oczach i powiedziala, ze moze pracowac jako sprzataczka, sekretarka czy byle kto i do tego zupelnie za darmo – po to tylko, zeby byc blizej sztuki. Producent przegnal ja, ale bez jakiejs widocznej zlosci – mloda Angela upiekszona lzami i rozmazanym makijazem wygladala bardzo wzruszajaco. Na drugi dzien znowu pojawila sie na castingu. Nie chcieli jej wpuscic, ale znowu dorwala sie do producenta na krotkim odcinku miedzy podjazdem, a samochodem. Producent zbesztal ochroniarza, a Angeli kazal wiecej sie tu nie pokazywac.

Rozpetala burze poza wszelka watpliwoscia. Wystarczyl zwykly drobiazg – przypadkowo pochwycone spojrzenie, blagalne „dzien dobry”, dotkniecie rekawa pstrokatej marynarki. Caly ten czas nocowala gdzie popadlo, nie dojadala, mimo to wiezy robily swoje i kiedy po trzech tygodniach, wszystkim dzialajaca na nerwy Angela, nagle przestala sie naprzykrzac i zniknela, jakis dyskomfort – slaby, na poziomie lekkiej niewygody – poczul tak producent, jak i w wiekszym stopniu – jego ochroniarze.

Kiedy Angela pojawila sie znowu – spotkalo ja teraz wiecej uprzejmosci. Producent poklepal po jej opadlej szczece i zaproponowal, zeby jeszcze raz przyszla na przesluchanie. Bez watpienia, wydawalo mu sie, ze jest po prostu dla niej dobry. Ze ta dziwna, fanatyczna dziewczyna zasluguje na wieksza uwage.

Jakze sie pomylil!

Po uplywie dwoch miesiecy zauwazyl, ze popelnil wielki blad wtedy, kiedy Angela wykonywala juz jakies „drugorzedne piosenki” w nikomu nie znanym zespole popowym. Producent zastal dziewczyne bardzo milo do niego usposobiona, tak wiec szybko, bez ceregieli, zaciagnal ja do pokoju, sasiadujacego z jego gabinetem i rzucil na skorzana kanape...

Angela udala zniewazona, niewinna istote i zniknela na tydzien. Producent nie mogl znalezc sobie miejsca. Angele zobaczyl wieczorem, a dokladniej, nad ranem po jakims przyjeciu w nocnym klubie i, zobaczywszy „dziwna dziewczyne” na masce swojego samochodu, poczul, ze wraca mu mlodosc i sily do zycia...

Dalej wszystko potoczylo sie juz latwo i bez problemu. Angela z drugorzednej dziewczyny stala sie modelka, szyto specjalnie dla niej egzotyczne suknie, uczyla sie choreografii, plastyki, spiewu, gimnastyki, chodzila na basen i cwiczyla w sali gimnastycznej. Strasznie sie meczyla, ale byla za to u szczytu slawy, szczegolnie podobalo jej sie spotykac niekiedy na korytarzach te same dziewczyny, ktore kiedys pokonaly ja na pierwszym castingu. Mowilo sie, ze producent zakochal sie w niej bez pamieci i on sam chyba w to wierzyl. Pomimo tego, Angela nie tracila czujnosci, doskonale wiedzac, ze proch trzeba trzymac w suchym, a krokodyla w mokrym miejscu. Od czasu do czasu, zauwazywszy chocby cien ochlody ze strony swojego opiekuna, Angela znikala na kilka dni. Ochrona tracila grunt pod nogami, producent, nie potrafiacy wytrzymac najmniejszego bolu, zaczynal wlazic na sciany, ciskac w sluzaca pustymi butelkami, glosno wymyslac, ale przede wszystkim przeklinac Angele. Zazdrosnicy za kazdym razem mieli nadzieje, ze odnaleziona w koncu winowajczyni zostanie wyrzucona na zbity pysk, jednak wystarczylo tylko, ze Angela pojawila sie, a producent natychmiast rozkwital, delikatnie czerwienial i zapominal o wszystkich krzywdach.

Tymczasem Angela uczyla sie juz specjalnie napisanych dla niej piosenek, a w jednym z najnowoczesniejszych i strasznie drogich studiow zaczynaly sie przygotowania do nagrania jej pierwszego albumu. Jej zdjecia pojawialy sie w ekskluzywnych pismach, a sowicie oplacani dziennikarze pisali o niej artykuly. Do narodowej slawy pozostawalo Angeli juz tylko pol kroku...

– Jakos nie przypominam sobie twojego triumfu – powiedzial Wlad. – Ja, oczywiscie, nie sledze takiego rodzaju wydarzen muzycznych, ale czesto jezdze samochodem i slucham radia. A moze spiewalas pod pseudonimem?

– Nie – Angela westchnela. – Moj album w ogole nie wyszedl. To bylo wtedy, kiedy go dopadli... i zastrzelili w jednej z tych ekskluzywnych restauracji.

Wlad zmarszczyl brwi:

– Nie pamietam. Imie tego producenta – tak, rzeczywiscie, byl taki... Potem chyba gdzies zniknal.

– Nie, nie zniknal, zabili go – spokojnie powiedziala Angela. – Mialam szczescie, ze mnie nie trafili... bylam wtedy u niego. Zdazylam schowac sie pod stol... Glos stracilam po tym calkowicie. Szybko pozbieralam swoje nowe ubrania i biegiem... zgodnie z wypracowanym schematem.

– Dlaczego? – zdziwil sie Wlad. – Czy byla w tym jakas twoja wina?

– Zazdroscili mi – powiedziala Angela. – Predzej z blotem by mnie zmieszali, niz zdazylabym cokolwiek powiedziec. Zazadaliby, zebym wykupila gotowy juz zapis pierwszego albumu, oplacila studio, czy moze jeszcze cos by znalezli... Chcialam jak najdalej od grzechu. Nie po raz pierwszy zreszta.

Wyciagnela reke i wlaczyla radio – zaznaczajac tym samym koniec rozmowy.

* * *

Przyjechali do stolicy i zatrzymali sie w hotelu – wcale nie drogim, ale tez nie najtanszym, nie w centrum, ale tez nie na peryferiach. Angela byla coraz bardziej niespokojna. Wlad zastanawial sie, czy ten strach ma jakies konkretne podstawy, czy to moze odzywa sie znowu jej mania przesladowcza, danina skladana zszarpanym nerwom.

– Czego ty sie boisz?

– Niczego – odpowiedziala jeszcze bardziej nerwowo.

– Jak myslisz, kto mogl nas wysledzic? Wtedy, kiedy krecilismy sie po drogach? Po tym, jak wjechalismy do miasta w godzinach szczytu? Helikopter za nami lecial? Dane z naszych paszportow portier prosto przekazal do komputera zloczyncy? To juz nie ma znaczenia, jezeli jest prowadzona sprawa przeciwko tobie...

– Nie ma zadnej sprawy! Wszystko jest zakonczone!

– No to powinnas sie cieszyc. I pamietaj: poszedlem ci na reke tylko dlatego, ze tez mam do zalatwienia pare spraw w stolicy...

Wlad uzyl podstepu. Poszedl jej na reke tylko dlatego, ze dal sie zawstydzic i nawet nastraszyc. Wydawalo mu sie, ze Angela nie mowi calej prawdy i to niepokoilo go coraz bardziej.

Nalegal na to, zeby zatrzymali sie w osobnych pokojach. Pora spotkan nie zmienila sie – co trzy dni, o dwunastej zero-zero. Na miejsce spotkan wyznaczyli bar na pierwszym pietrze.

Kiedy unormowal w taki sposob swoje zycie, Wlad po kolei spotykal sie z agentem literackim, wydawca i producentem filmowym. Ksiazka o Gran-Gremie rozchodzila sie w locie, z filmem bylo gorzej, nie zaczely sie jeszcze zdjecia, lada chwila miala pojawic sie gra komputerowa. Wlad spedzil kilka dni na przyjemnych, ale dosyc nerwowych rozmowach. Pokazywali mu kandydatow do glownych rol. Scenarzysta dlugo i nieciekawie objasnial roznice miedzy tekstem literackim, a utworem dramatycznym – Wladowi zawsze wydawalo sie, ze w pelni pojmuje te roznice, jednak okazalo sie, ze scenarzysta widzi ja po swojemu i nawet lekko poroznili sie miedzy soba co do pierwszych scen. W trakcie klotni Wlad zlapal sie na tym, ze coraz bardziej odsuwa sie od stolu ze swoim fotelem na kolkach, odsuwa sie tym bardziej, im bardziej przybliza sie do niego roztrzesiony scenarzysta i ze swiadkowie rozmowy w zdumieniu obserwuja te scene. Wlad delikatnie przerwal rozmowe, przeprosil i szybko pozegnal sie, narzekajac na zle samopoczucie. Schodzac po schodach (jechac winda z przypadkowo spotkanymi osobami nie mial ochoty), ponuro pomyslal, ze taka charyzmatyczna klotnia warta jest dwoch tygodni, spedzonych obok siebie w przedziale pociagu, ale w milczeniu...

Trzeba bedzie odtad porozumiewac sie ze scenarzysta na pismie.

Dwa albo trzy razy rozpoznaly go na ulicach dzieci i mlodziez. Usmiechal sie, wital z nimi i dziwil wlasnej obojetnosci. Zadnej radosci, zadnej niezrecznosci – jakby tak nalezalo, jakby tak bylo od zawsze...

Na dzien „x” specjalnie nic nie zaplanowal. Pozno wstal, zjadl smaczne sniadanie, troche popracowal. Nie widzial Angeli od trzech dni i juz okolo jedenastej zaczelo go ogarniac znajome zniecierpliwienie.

O wpol do dwunastej ktos lekko zastukal do drzwi. Wlad skrzywil sie z takiego naruszenia rytualu – ale to nie byla Angela. W drzwiach stala sprzataczka z kartka w reku: „Wybacz, dzisiaj o dwunastej nie moge. Spotkajmy sie o osmej wieczorem”.

Wlad bardzo chlodno podziekowal sprzataczce. Wrocil do pokoju i usiadl do pracy, ale wyraznie mu nie szlo. Ubral sie wiec i wyszedl z hotelu, gdzie oczy poniosa. Zaczynala sie depresja – nie wiadomo, czy z powodu tego, ze naprezaly sie, uciskajac piers, petajace go wiezy, czy po prostu z powodu uswiadomienia sobie ponizajacego przywiazania wobec bezdusznej, nie zaslugujacej na szacunek, obcej kobiety.

Przeciez ona takze nie czuje sie najlepiej! Dlaczego odwleka spotkanie, na ktore sama czeka z niecierpliwoscia? Czy cos waznego jej wypadlo? Nie, niemozliwe... Najprawdopodobniej odwleka je dlatego, ze, jak mowi przyslowie, proch powinno trzymac sie w suchym miejscu, a krokodyla – w mokrym... Wiezy nie moga zwisac, musza byc naciagniete...

Ale przeciez sama wymyslila, zeby spotykac sie zgodnie z ustalonym rozkladem! Czy zapomniala, co to takiego naciagniete, sciskajace gardlo wiezy! Przypomni sobie...

Wlada lekko mdlilo. Wszedl do jakiegos kina, usiadl w ostatnim rzedzie i nieoczekiwanie dla siebie, zainteresowal sie tym, co bylo wyswietlane na ekranie. Przesiedzial tam dwie godziny, tlumiac w sobie maloduszne pragnienie powrotu do hotelu – a moze Angela nagle zmieni zdanie i przyjdzie do niego do pokoju albo chociaz bedzie chciala zobaczyc sie z nim na korytarzu...

Kupil bilet na wycieczke po rzece i trzy godziny stal na pokladzie, owiewany wiosennym wiatrem. Jego niewielkie doswiadczenie walki z wiezami podpowiadalo mu, ze swieze powietrze we wczesnym stadium „glodu” troche mu pomoze.

Kiedy, krecac sie w malym tlumie obcych ludzi, wysiadl na brzeg, bylo juz prawie ciemno. Wracal metrem – ale przejechawszy doslownie jedna stacje, wyskoczyl z wagonu, nie mogac zniesc uporczywych spojrzen innych pasazerow. Mdlilo go, a czarny tunel wywolywal tylko niepokoj. Dopiero kiedy wydostal sie na powierzchnie i pol godziny przesiedzial na lawce, przestal sie trzasc.

Do hotelu dojechal taksowka. Bylo za dwadziescia osma.

Zdazyl jeszcze wejsc do siebie do pokoju, umyc sie i zmienic koszule. I dokladnie o osmej, mocno zaciskajac wargi, pojawil sie w glosnym o tej godzinie, ciasnym i przesyconym dymem

Вы читаете Dolina Sumienia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×