— Umiera — powiedzial cicho George.

Mojego syna Jasona, ktory wyprzedzil nas o kilka dni, juz nie bylo. Sasiedzi powiedzieli mi, ze poprzedniego wieczora wybral sie w podroz do Hadesu. Patriarcha odjechal na grzbiecie psa piekielnego o ognistych oczach, ktory wylamal drzwi jego sadyby i poniosl go przez noc. Wszyscy moi krewni chcieli, zebym przyszedl do nich na obiad. Dos Santos nadal odpoczywal; George opatrzyl jego rany i uznal, ze nie ma koniecznosci wysylania go do szpitala w Atenach.

Powrot do domu to zawsze mile przezycie.

Poszedlem na Plac i spedzilem popoludnie na rozmowach z moimi potomkami. Czy mialem im opowiedziec o Talerze, o Haiti, o Atenach? Tak, mialem i opowiedzialem. Czy mieli mi opowiedziec o minionych latach w Makrinicy? Tak samo.

Potem zabralem kilka kwiatow i udalem sie na cmentarz. Pobylem tam przez jakis czas, a nastepnie poszedlem do domu Jasona i naprawilem drzwi za pomoca narzedzi, ktore znalazlem w szopie. Natrafilem na butelke jego wina i wypilem ja do dna. Zapalilem cygaro. Zaparzylem sobie pelen czajnik kawy i tez wszystko wypilem.

Nadal czulem sie przygnebiony.

Nie wiedzialem, co sie dzieje.

George jednak znal sie na chorobach i powiedzial, ze u Veganina widac bylo jednoznaczne objawy neurologicznej dolegliwosci typu pozaziemskiego. Nieuleczalnej. W kazdym przypadku smiertelnej.

I nawet nie mozna tego bylo przypisac Hasanowi. Diagnoza George'a brzmiala:

— Etiologia nieznana.

Tak wiec wszystko ujrzalem w nowym swietle.

George wiedzial o Myshtigu od chwili przyjecia po przedstawieniu. W jaki sposob wpadl na trop?

Phil poprosil go, zeby zaobserwowal, czy u Veganina nie wystepuja symptomy smiertelnej choroby.

Dlaczego?

Coz, nie powiedzial dlaczego, a teraz nie moglem juz go o to spytac.

Mialem problem.

Myshtigo albo doprowadzil swoja prace do konca, albo zabraklo mu na to czasu. Powiedzial, ze doprowadzil do konca. Jesli nie, to znaczy, ze przez caly czas ochranialem martwego czlowieka i to bez celu. Jesli tak, to musialem poznac wyniki, abym mogl podjac szybka decyzje co do reszty jego juz i tak przypieczetowanego zycia.

Obiad nie przyniosl mi zadnej pomocnej wskazowki. Myshtigo mowil to, co mu sie podobalo, i ignorowal lub odparowywal nasze pytania. Zaraz po kawie wyszedlem z Ruda Peruka na zewnatrz, zeby zapalic.

— Co sie stalo? — zapytala.

— Nie wiem. Myslalem, ze moze ty wiesz.

— Nie. Co teraz?

— To ty mi powiedz.

— Zabic go?

— Byc moze tak. Najpierw jednak trzeba odpowiedziec na pytanie: dlaczego?

— Zakonczyl swoja misje.

— Jaka? Jaka byla jego misja?

— Skad mam wiedziec.

— Do diabla! J a musze wiedziec. Lubie wiedziec, dlaczego zabijam kogos. Jestem zabawny pod tym wzgledem.

— Zabawny? Bardzo. To oczywiste, nieprawdaz? Ve-ganie znow chca wykupic troche Ziemi. Myshtigo wraca, zeby zlozyc im sprawozdanie na temat miejsc, ktorymi sa zainteresowani.

— Wiec dlaczego nie obejrzal ich wszystkich? Dlaczego przerwal wycieczke po zwiedzeniu Egiptu i Grecji? Piasek, skaly, dzungle i doborowe towarzystwo potworow — to wszystko, co zobaczyl. Niewielka zacheta.

— A wiec dlatego, ze ma stracha, i ze udalo mu sie przezyc. Mogl zostac zjedzony przez boadyla albo Koure-tow. Po prostu ucieka.

— To dobrze. Niech zatem ucieka. Niech zlozy zniechecajacy raport.

— Nie moze jednak tego zrobic. Jezeli oni chca sie tu wepchnac, to nie przyjma pobieznego sprawozdania. Po prostu przysla kogos innego — kogos twardszego — zeby dokonczyl misje. Jezeli zabijemy Myshtiga, to dowiedza sie, ze nadal jestesmy aktywni, nadal protestujemy, nadal sami tez nie jestesmy mieczakami.

— Poza tym nie obawia sie o wlasne zycie — dumalem.

— Nie? A wiec o co tu chodzi? — Nie mam pojecia. Ale musze sie dowiedziec.

— W jaki sposob?

— Chyba go zapytam.

— Jestes szalencem. Odwrocila sie.

— Zrobimy po mojemu albo nic z tego — oswiadczylem.

— A wiec rob, jak chcesz. To bez znaczenia. Juz przegralismy.

Chwycilem ja za ramie i pocalowalem w szyje.

— Jeszcze nie. Zobaczysz. Zesztywniala.

— Wracaj do siebie — powiedziala. — Juz pozno. Za pozno.

I tak zrobilem. Wrocilem do wielkiego, starego domu Iakova Koronesa, gdzie obaj z Myshtigiem bylismy zakwaterowani i gdzie mieszkal Phil.

Zatrzymalem sie w pokoju, gdzie Phil spedzil swoja ostatnia noc. Prometeusz rozpetany nadal lezal na biurku obok pustej butelki. Phil mowil o swojej smierci, kiedy zadzwonil do mnie do Egiptu, mial atak serca, wiele przeszedl. Wydawalo sie zatem, ze taka powazna sprawa wymagala, aby zostawil jakas wiadomosc dla starego przyjaciela.

Otworzylem wiec dzielo Percy'ego B. Shelley'a i zajrzalem do srodka.

List byl napisany na pustych stronach na koncu ksiazki, w jezyku greckim. Ale nie wspolczesnym. Klasyczna greka.

Brzmial mniej wiecej tak:

„Drogi przyjacielu, choc brzydze sie pisaniem czegokolwiek, czego nie moge poprawic, czuje, ze najlepiej bedzie, jesli niezwlocznie to zrobie. Jestem chory. George chce, abym polecial do Aten. I tak zrobie, jutro rano. Przedtem jednak, jezeli chodzi o biezace sprawy…

Dopilnuj, aby Veganin opuscil Ziemie za wszelka cene zywy.

To wazne.

To najwazniejsza sprawa na swiecie.

Balem sie powiedziec ci o tym wczesniej, bo myslalem, ze Myshtigo moze byc telepata. Dlatego nie uczestniczylem w tej wycieczce od samego poczatku, choc bardzo tego chcialem. Dlatego udawalem, ze go nienawidze, po to, abym jak najbardziej mogl trzymac sie od niego z daleka. Dopiero kiedy upewnilem sie, ze nie posiada zdolnosci telepatycznych, postanowilem przylaczyc sie do was.

Obecnosc Dos Santosa, Diane i Hasana nasunela mi podejrzenie, ze Radpol moze laknac jego krwi. Przypuszczalem, ze jesli jest telepata, to szybko to wykryje i podejmie niezbedne kroki, zeby zapewnic sobie bezpieczenstwo. Gdyby nie byl telepata, to i tak pokladalem wielka wiare w jego zdolnosci, zeby sie bronic prawie przed wszystkim, wlacznie z Hasanem. Ale nie chcialem, zeby zorientowal sie, ze ja to wszystko o nim wiem. Probowalem cie jednak ostrzec, jezeli przypominasz sobie.

Tatram Yshtigo, jego dziadek, to jedna z najwspanialszych, najszlachetniejszych zyjacych istot. To filozof, wielki pisarz, bezinteresowny nadzorca sluzby publicznej. Poznalem go podczas mojego pobytu na Talerze, trzydziesci kilka lat temu, i zaprzyjaznilismy sie serdecznie. Od tamtej pory bylismy w stalym kontakcie ze soba i to jeszcze wtedy, tak dawno temu, powiedzial mi b planach Konglomeratu Veganskiego dotyczacych przyszlych losow Ziemi. Musialem rowniez przysiac, ze dochowam tajemnicy. Nawet Cort nie moze wiedziec, ze o tym wiem. Staruszek stracilby twarz, z oplakanymi skutkami, gdyby to sie przedwczesnie wydalo.

Veganie sa w bardzo klopotliwej sytuacji. Nasi emigranci wymusili na nich ekonomiczna i kulturalna zaleznosc od Vegi. Podczas Rebelii Radpolu uswiadomiono Yeganom — i to w sposob bardzo obrazowy! — ze istnieje ludnosc tubylcza, ktora posiada wlasne, silne struktury organizacyjne i pragnie odrodzenia naszej planety.

Вы читаете Ja, niesmiertelny
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату