— Z calym naleznym szacunkiem, F’larze, Robintonie, Laradzie — powiedzial Warbret lagodzaco — sprowadzano nas tutaj tak wiele razy, abysmy zobaczyli bezuzyteczne kadluby, puste budynki, czy jaskinie wypelnione jakimis resztkami… Ja, osobiscie, nie sadzilem, ze tym razem moze chodzic o cos pilnego. Przywodco Weyru, dziwi mnie twoja latwowiernosc. Dales sie omamic gadajacym scianom, wypluwajacym archaiczne legendy.
Robinton wstal, protestujac tak glosno, ze Warbret spojrzal na niego ze zdumieniem.
— Latwowiernosc? Warbrecie, ja, Robinton z Warowni Cove, moge byc stary, ale nie moge byc uznawany za latwowiernego…
— Ani ja — potwierdzil Fandarel, takze wstajac i gorujac swa ogromna postacia nad niedowierzajacymi Lordami Warowni. — To nie jest zwykla gadajaca sciana, Lordzie Cormanie. — Ton pogardy u tak zazwyczaj zrownowazonego Mistrza Kowali sprawil, ze wszyscy sie w niego wpatrzyli. — Ta maszyna, ten Siwsp, zostala wykonana przez naszych przodkow tak skutecznie i pieknie, ze przetrwala tysiace Obrotow i nadal dziala. To wiecej, niz potrafi najlepszy z naszych Cechow! — Potrzasnal wielka glowa dla podkreslenia swojego szacunku. — Nie obrazaj wiecej naszej inteligencji, Lordzie Cormanie. Nie musisz wierzyc w Siwspa, ale z pewnoscia, ja — i tu uderzyl masywna piescia w piers — Fandarel, Mistrz Rzemiosla, wierze mu!
Corman, oszolomiony, przycichl.
— Po co wiec zwolaliscie narade? — zapytal Warbret.
— Z uprzejmosci. Zebyscie wszyscy zdali sobie sprawe z wagi tego znaleziska — warknela Lessa. — Nie pozwole, by Weyry zostaly oskarzone o dwulicowosc, czy ukrywanie cennych przedmiotow.
— Moja droga Wladczyni Weyru… — zaczal Warbret.
— Coz, moze ty nie, Warbrecie — przerwal mu Lord Groghe, ale ja moge wymienic niektorych… — Urwal w pol slowa. — Nie bylo cie tutaj od poczatku, wiec nie slyszales wszystkiego, tak jak ja, a ja nie jestem bardziej latwowierny niz Robinton, F’lar, czy Fandarel. Ale jesli ta rzecz, ten Siwsp, naprawde moze sprawic, ze pozbedziemy sie Nici, jestem za udzieleniem mu wszelkiej pomocy.
— Jesli moze to zrobic teraz — powiedzial Corman wyzywajaco — to dlaczego nie uczynil tego dla naszych przodkow?
— Tak, dlaczego? — poparl go Toronas z Warowni Benden.
— Dlatego, ze dwa wybuchy wulkanow zmienily ich plany — wyjasnil cierpliwie F’lar. — Okazalo sie, ze po tym kataklizmie trzeba bylo ewakuowac Ladowisko — tak nasi przodkowie nazwali to miejsce. A potem nikt juz nie powrocil z Polnocy, by sie dowiedziec, jakie dane zebral Siwsp.
— Ach! — Toronas zamilkl.
— F’larze, nie zamierzalem cie urazic — tlumaczyl sie Warbret. — Wydaje mi sie tylko, ze wyciagacie wnioski co do mozliwosci tej maszynki na podstawie zbyt niepewnych dowodow. Najprawdopodobniej ona nie moze zrobic nawet polowy tego, czego sie po niej spodziewacie.
— Siwsp juz mi dowiodl — powiedzial Fandarel, zagluszajac innych swoim grzmiacym glosem — ze moze odzyskac informacje, ktore moj Cech utracil w ciagu ostatnich tysiaca Obrotow. A sa to informacje, ktore nie tylko usprawnia nasza prace, lecz rowniez polepsza sytuacje na calym Pernie. Wiesz bardzo dobrze, Lordzie Warbrecie, ze wraz z uplywem czasu niszczeje coraz wiecej Kronik. I ze zatracilismy wiele urzadzen, ktore byly dziedzictwem pozostawionym nam przez przodkow. Poza tym, Siwsp dal mi plany znacznie bardziej skutecznego systemu energetycznego. Tak skutecznego — dodal Mistrz Kowal, wymierzajac grubym palcem wskazujacym w Lorda Warowni Igen — ze energia pradu rzecznego utrzyma twoja Warownie w chlodzie, nawet w samo poludnie w srodku lata.
— Naprawde? Nie powiem, zebym mial cos przeciwko temu — przyznal Corman, ale pozostal sceptyczny. — A, tylko przypuszczajac — dodal chytrze i spojrzal z ukosa na F’lara — ze Siwsp naprawde pomoze ci pozbyc sie Nici, to czym wowczas beda sie zajmowac jezdzcy smokow?
— O to bedziemy sie martwic, kiedy juz zniszczymy Nici.
— A wiec ty sam masz co do tego watpliwosci, Przywodco Weyru? — spytal Corman szybko.
— Powiedzialem: kiedy, Lordzie Cormanie — zwrocil mu ostro uwage F’lar. — Czyzbys sie nie cieszyl na mysl, ze przestaniemy brac od ciebie danine? — mowiac te slowa, usmiechnal sie sardonicznie.
— Oczywiscie, ze to by mnie ucieszylo… to znaczy, z checia placilismy danine podczas tego Przejscia. — Corman zaplatal sie we wlasnych slowach, bo przypomnial sobie, ze kiedys niechetnie popieral Weyr Benden.
— A jak wlasciwie ta wasza gadajaca sciana zniszczy Nici, Przywodco Weyru? — domagal sie wyjasnien Mistrz Szklarz Norist. Jego policzki zaczerwienione byly nie tylko od ciaglego stania przy goracym palenisku. — Wysadzajac Czerwona Gwiazde?
Larad, ze zwezonymi od gniewu oczami, pochylil sie przez stol w strone Norista.
— Niewazne jak to zostanie osiagniete, Mistrzu Noriscie, jezeli tylko skonczy sie raz na zawsze.
— Obym dozyl tego dnia — powiedzial Corman zartobliwie.
— Ja zamierzam go dozyc — glos i wyraz twarzy F’lara byly pelne stanowczosci. — No dobrze, skoro ustalilismy, dlaczego przynajmniej jezdzcy smokow uwazaja, ze Siwsp jest wazny…
— Jezdzcy smokow nie sa jedynymi, Flarze — zapewnil go Fandarel, walac w stol ciezka piescia tak mocno, ze zabrzeczaly wszystkie stojace na nim naczynia.
— Oczywiscie, Mistrzu Kowalu — dodal Lord Asgenar zdecydowanie.
— Ja tez tak sadze — poparl go Groghe, gdy Corman parsknal ironicznie. — Czasami trudno cie przekonac, Cormanie, ale zmienisz zdanie, kiedy uslyszysz Siwspa. Nie jestes az takim glupcem.
— Dosc. — F’lar znow przejal przewodnictwo. — Zwolalismy to zebranie, by powiadomic was o odkryciu Siwspa i jego wielkiej wadze dla calego Pernu. Ci, ktorym chcialo sie przyjechac, zostali poinformowani. Co wiecej, mam nadzieje, ze inni Przywodcy Weyrow… — F’lar spojrzal na siedmiu pozostalych — …dolacza do Bendenu i beda w pelni wspolpracowac z Siwspem.
— Sluchaj no, F’lar. Nie mozesz samowolnie decydowac o czyms, co bedzie mialo wplyw na Warownie, Cechy i Weyry zanim wszyscy nie beda mieli okazji tego zobaczyc — zaczal Corman, spogladajac na Warbreta i Bargena, bo od nich spodziewal sie poparcia. — Uwazam, ze cala sprawe nalezy przedstawic podczas kwartalnego spotkania Lordow Warowni, ktorego termin nie jest taki odlegly.
— Niech Lordowie Warowni decyduja kazdy sam za siebie — zaproponowal F’lar.
— I Mistrzowie Cechow tez — wtracil Norist z posepnym wyrazem twarzy. Jego pelne zlosci spojrzenie zatrzymalo sie na dluzej na Fandarelu.
— Nie wolno odwlekac decyzji, kto bedzie korzystal z Siwspa — upieral sie F’lar.
— Daj spokoj, F’larze — powiedzial Groghe. — Przeciez nie zmarnowales ani chwili. Biegaliscie po jaskiniach w ciemnosciach, sciagajac uczniow i czeladnikow z calego kontynentu, aby wprawic w ruch to dziwne urzadzenie. I osobiscie sie z toba zgadzam, Przywodco Weyru. Decydowanie o czymkolwiek podczas Kwartalnych Zebran Lordow Warowni moze wyczerpac nawet cierpliwosc smoka. Jednak ja widzialem i slyszalem Siwspa. — Odwrocil sie w strone innych Lordow. — To urzadzenie jest zdumiewajace i jestem przekonany o jego przydatnosci.
— Byl taki czas, Cormanie — powiedzial F’lar z lekkim usmiechem, ktory przypomnial Panu Warowni o innej okazji, gdy Przywodca Weyru Benden stanal twarza w twarz z armia Lordow i pokonal ja — kiedy ty i wszyscy inni Lordowie pilnie mnie potrzebowaliscie, zeby walczyc z Opadami Nici. Z pewnoscia chcecie, abym kontynuowal zadanie?
— Postapiles dokladnie tak, jak powinienes — powiedzial Groghe, wyzywajac Cormana, aby zaprotestowal.
— To prawda, Przywodco Weyru — przyznal Toronas. — Nowy Lord Warowni Benden byl, zdaniem F’lara, o wiele lepszy od swego poprzednika, Lorda Raida.
— Jednak — mowil dalej Przywodca Weyru — jest calkiem oczywiste, ze utracilismy wiekszosc umiejetnosci, ktore posiadali nasi przodkowie. Musimy je odzyskac, a Siwsp nam w tym pomoze. Wtedy rzeczywiscie zdolamy na zawsze usunac grozbe Opadu Nici. — F’lar wodzil wzrokiem od Norista do Cormana i Warbreta oraz innych Lordow Warowni, ktorzy nie wzieli udzialu w dyskusji. — Czy nie byloby rozsadnie rozpoczac program jak najszybciej, aby odtworzyc to, co utracilismy?
— Spodziewasz sie, ze wszyscy bedziemy sluchali rozkazow Siwspa? — zapytal Norist ironicznie. Odnosil sie do calej sprawy bardzo niechetnie. Gdy Siwsp wypytywal go o jego Cech, ledwo raczyl odpowiadac.
— Mistrzu Noriscie — zaczal Fandarel na swoj powolny sposob — jesli istnieja mozliwosci udoskonalenia