Corman siedzial skulony patrzac zlowrogo i do niego nalezala, zapewne, jedyna pusta kartka podana Lytolowi. Na dwoch napisano zdecydowana reka „nie”, ale „tak” oznaczaly aprobate, o ktorej zostana powiadomieni dwaj zainteresowani Mistrzowie Cechow.
— Kto decyduje o wyborze Mistrzow i zaplaci za zalozenie tych Cechow? — spytal Nessel.
— Mistrzowie nie zostali jeszcze wybrani, ale sa odpowiedni kandydaci, a na potrzeby nowych Cechow przystosowano juz puste budynki na Ladowisku — wyjasnil Lytol, zagladajac do notatek. — Kandydaci na uczniow wybuduja tez dodatkowe pomieszczenia. Jesli ktos bedzie chcial przeniesc sie do Cechu Drukarzy czy Technikow, bedzie musial uzyskac pozwolenie swojego Mistrza i Mistrza swojej obecnej siedziby.
— A co z tymi, ktorzy pracuja bez pozwolenia swojego Mistrza Cechu? — rzucil Sangel pogardliwie. Wszyscy wiedzieli, ze ma na mysli Moriltona.
— To jest wewnetrzna sprawa Cechu — powiedzial Lytol — i zostanie rozsadzona przez zainteresowane strony, nie przez nasza Rade.
— Ale co sie stanie, jesli nie bedziemy mogli otrzymywac szkla?
— Szkla nie brakuje — przerwal Groghe. — Kupujemy wszystko, czego potrzebujemy, i od kogo chcemy. Po prostu! A wielu z nas kupuje w jednej siedzibie Cechu, wolac ja od innych. Zawsze tak bylo i zawsze tak bedzie.
Mistrz Robinton chce wiedziec, co opoznia ogloszenie wynikow, przekazal Ruth Jaxomowi.
Gadanie. Wybrano juz nowego Lorda, ale Lytol obedrze mnie ze skory, jesli sam powiadomie was o wyniku. — Glos Rutha ukoil Jaxoma, ktory pienil sie slyszac te subtelne i mniej subtelne docinki. Ale przynajmniej wiedzial teraz, ktorych Lordow mial obserwowac: Cormana, Nessela, Sangela i Begamona. Corman byl na tyle smialy, ze mowil wprost, ale inni pielegnowali urazy i niezadowolenia, a to nie prowadzilo do niczego dobrego. Czy ich niechec pochodzila ze strachu przed Siwspem, czy raczej z oporu przeciw zmianom?
— Czy sa inne sprawy do omowienia na Radzie? — spytal Lytol zgodnie z procedura.
— Mam pytanie — powiedzial Torik wstajac.
— Slucham, Lordzie Toriku.
— Kto bedzie Lordem Ladowiska?
Tym razem nawet Lytol stracil spokoj i w zaskoczeniu wpatrywal sie w Lorda Poludniowej Warowni.
Torik usmiechnal sie z satysfakcja.
— Miejsce tak wazne jak Ladowisko nie moze byc pozostawione bez nadzoru. — To, co mowil brzmialo rozsadnie, ale Jaxom prawie zakrztusil sie na widok zaszokowanych twarzy niektorych Lordow, gdyz wyraznie bylo widac, ze wyczuwaja znaczenie Ladowiska. Jednak inne twarze pozostaly nie zmienione, potwierdzajac przypuszczenia Jaxoma. Sangel, Nessel, Sigomal, Corman, Begamon i Laudey nie byli zbyt poruszeni, chociaz Lord Igenu wydawal sie raczej oniesmielony niz przeciwny.
— Do tej pory nigdy nie zajmowales sie takimi drobiazgami — Jaxom uslyszal sam siebie przeciagajacego zabawnie slowa. — Lord Opiekun Lytol, Mistrz Harfiarz Robinton i D’ram, jezdziec Tirotha, wspolnie zarzadzaja Ladowiskiem i reprezentuja interesy Warowni, Cechow i Weyrow. I takie zespolowe zarzadzenie okazalo sie bardzo dobre. Zawsze byles mile widziany na Ladowisku, Lordzie Toriku.
— Kiedy odkrylismy Siwspa — powiedzial Lytol, stanowczo przejmujac prowadzenie zebrania — zwolano tam konferencje. Osmiu Lordow Warowni, osmiu Mistrzow Cechow i siedmiu Przywodcow Weyrow jednoglosnie zadecydowalo, ze ze wzgledu na historyczne znaczenie i role, jaka bedzie spelnialo w ksztalceniu ludzi, obszar Ladowiska pozostaje miejscem nie przypisanym nikomu w szczegolnosci.
Corman mruknal cos z irytacja do Nessela, ale kiedy Lytol skinal na niego by przemowil, milczal ponuro.
— Jak duzy jest ten obszar? — Torik prawie rzucil sie na Lytola zadajac pytanie.
Lytol spogladal na niego przez chwile z subtelna nagana, zanim odpowiedzial:
— Taki sam, jak to zaznaczono na mapie osadnikow.
Torik skrzywil sie i usiadl. Rzucal zagadkowe spojrzenia na zebranych, jakby chcial wysondowac ich opinie… Jaxom obserwowal go nieznacznie, ale nie potrafil odgadnac, jakie mysli mogly klebic sie w pozadliwym umysle Poludniowca. Z pewnoscia zdawal on sobie sprawe z tego, ze kolejne zdobycze terytorialne spotkaja sie z oporem Cechow, Warowni i Weyrow, a juz zwlaszcza tych ostatnich. Jaxom zaczal zalowac, ze podal Torikowi rozwiazanie problemu Wielkiej Wyspy, bo wlasnie te klopoty przez ponad dwa Obroty powstrzymywaly Torika od spogladania na wschod. Jaxom westchnal. Czasem jeden rozwiazany problem przysparza wielu innych.
Poczul wielka ulge, kiedy bez dalszych dyskusji Lytol zamknal obrady. Niektorzy protestowali, ale Lytol zignorowal ich, co bylo jego prawem. Chociaz Jaxom bardzo juz chcial wyjsc z Wielkiej Sali, musial jeszcze zniesc ostatnia ceremonie.
Skonczylismy, przekazal Ruthowi.
Lytol stanal na czele procesji, Jaxom zrecznie zajal miejsce miedzy Cormanem a Asgenarem, a przed Lordem Fortu, usmiechajac sie do niego przepraszajaco. Lytol, zgodnie z tradycja, trzykrotnie uderzyl piescia w drzwi, ktore natychmiast zostaly otwarte przez glownego Zarzadce Warowni Tillek. W glebi ducha Jaxom byl zdania, ze wszyscy Zarzadcy mieli jakis tajemniczy instynkt, ktory pozwalal im wyczuc zakonczenie spotkania. Lytol schylil glowe, a mezczyzni stojacy po obu stronach obrocili kolo zamka i odciagneli skrzydla wielkich drzwi otwierajac je na osciez. Swiecace jasno slonce bylo niemal tak oslepiajace jak swietne stroje ludzi tloczacych sie na stopniach. Najblizej znajdowali sie trzej kandydaci: Blesserel stojacy w samym srodku i wygladajacy na wielce zadowolonego z siebie, Terentel, nieco z boku z idiotycznym wyrazem twarzy, i Ranrel, stojacy spokojnie dalej na prawo. Za nimi ustawili sie Mistrz Robinton, Sharra, Sebell, Menolly i Przywodcy Weyru Benden.
Jaxom uniosl koniuszki ust w ledwo dostrzegalnym usmiechu i dojrzal wyraz ulgi malujacy sie na ich twarzach w chwili, gdy Lytol rozpoczal formalne ogloszenie wynikow.
— Podczas trzeciego glosowania osiagnieto wiekszosc dwunastu glosow — oswiadczyl, gdy szmer glosow przycichl na tyle, zeby jego glos byl slyszalny. — Rada wybrala nowego Lorda Warowni. Lordzie Ranrelu, jako pierwszy chcialbym ci pogratulowac tego zaszczytu.
Od granitowych scian Tilleku odbily sie echem radosne okrzyki. Ranrel wydawal sie zaszokowany i niezbyt pewny, czy moze uwierzyc wlasnym uszom. Blesserel wygladal tak, jakby gotowal sie do morderstwa, a Terentel tylko wzruszyl ramionami, obrocil sie na piecie i przepchnal przez tlum do najblizszej beczki z winem. Ze szczytow wzgorz smoki ryknely swoje gratulacje, a nad glowami zebranych radosnie fruwaly jaszczurki ogniste, dolaczajac swoje wysokie glosy do ryku smokow.
Lord Ranrel zostal natychmiast otoczony przez przyjaciol klepiacych go w plecy, sciskajacych za ramiona i wykrzykujacych gratulacje. Do Blesserela podeszli Sigomal, Sangel, Nessel i Begamon. Jaxom nie trudzil sie obserwowaniem reakcji Blesserela. Twarz Sigomala sciagnela sie z niezadowolenia i malowala sie na niej przebieglosc, ktora nie wrozyla nic dobrego nikomu, kto wyszedlby mu dzis w droge.
— Bylo bardzo ciezko? — spytala Sharra obejmujac Jaxoma. — Ruth mowil, ze jestes zly i zdenerwowany, ale nie wiedzial dlaczego.
— Bylem i jestem. Daj mi swoj kielich — odrzekl, potrzebujac kojacego trunku. — Chodzmy do Sebella i Mistrza Robintona. Tez powinni uslyszec o niektorych rzeczach. Twoj brat chcial wiedziec, kto zostanie Lordem Ladowiska.
Sharra przewrocila oczami ze zdumienia.
— Nigdy sie nie nauczy, prawda? Co mu powiedzieliscie?
— Prawde — odrzekl Jaxom. — Pamietasz, jak zaprosilismy Breide’a, zeby upewnic sie, ze Torik dowie sie, jak waznym odkryciem jest Siwsp?
Sharra zmarszczyla nos. Jaxom uwazal ten jej nawyk za czarujacy.
— Byl tak wsciekly na Denola, ktory zajal jego wyspe, ze nie mogl myslec o niczym innym. — Rzucila uwazne spojrzenie na meza. — Powiedziales mu o nieodwolalnosci nadania?
— Groghe mu powiedzial. Potrzebowalismy jego glosu dla Ranrela.
— Chyba by nie glosowal na Blesserela! — Sharra byla przerazona.
— To co dzieje sie podczas Rady, nie powinno byc podane do publicznej wiadomosci — draznil sie z nia Jaxom, usmiechajac sie do niej szczerze.
— A odkad to twoja zona jest publicznoscia?
Utorowali sobie droge przez tlum w spokojniejsze miejsce, gdzie juz czekali Robinton i inni.
— Moi harfiarze takze poinformowali mnie o niecheci tych Lordow — rzekl Sebell, kiedy Jaxom skonczyl streszczac obrady. — Powiedzialem o tym rano Mistrzowi Robintonowi i Lytolowi. I kazalem kazdemu uczniowi z