— Mowi, ze nazywa sie Amaranth!
— Dobra robota, Breda. Gratulacje! — zawolala Lessa przekrzykujac aplauz witajacy Naznaczenie krolowej. Potem zwrocila sie do Ramoth: Jestes zadowolona? zapytala swoja krolowa, ktora uwaznie wpatrywala sie w nowa pare.
Nie wybrano by dziewczyny podczas Poszukiwania, gdyby nie byla odpowiednia. Zobaczymy, jak sobie poradzi z Amaranth, bo to moja nieodrodna corka! Z wysokiej grzedy Mnementh dodal wspanialy ryk. Ramoth wyciagnela szyje do niego, jej oczy pulsowaly oslepiajacymi kolorami. Udal nam sie ten godowy lot!
F’lar usmiechnal sie do Lessy, gdyz oboje to uslyszeli.
— Lepiej wracajmy do naszych obowiazkow, kochanie — powiedzial, uzywajac tej wymowki, zeby otoczyc ramieniem smukla talie Lessy i poprowadzic ja po schodach na piaski Wylegarni.
Dajac niezwykly pokaz matczynej aprobaty Ramoth podazyla za Lessa i F’larem, gdy Przywodcy Weyru pomagali Bredzic wyprowadzic Amaranth z olbrzymiej pieczary.
— Nawet przez chwile nie myslalam, ze zostane wybrana, Wladczyni Lesso — powiedziala Breda. — Nigdy nie bylam poza Gromem, nawet na Zgromadzeniu.
— Czy twoja rodzina tu jest?
— Nie, pani. Moi rodzice nie zyja. Wychowal mnie Cech. Lessa polozyla reke na ramieniu Bredy, chociaz na ogol nie byla wylewna.
— Nazywaj mnie Lessa, kochanie. Obie jestesmy jezdzczyniami krolowych.
Oczy Bredy rozszerzyly sie ze zdumienia.
— Moja droga, kto wie? — powiedzial F’lar polzartem. — Byc moze pewnego dnia tez zostaniesz Wladczynia Weyru.
Zdumiona dziewczyna stanela jak wryta. Ale Amaranth zdecydowanie popchnela ja do przodu, bo byla glodna.
Lessa zacisnela dlon na ramieniu Bredy i szybko poprowadzila ja do stolow, gdzie sluzba wnosila wielkie misy pelne miesa.
— To jest mozliwe, Bredo. Ale najpierw pokazemy ci, jak nakarmic Amaranth. Nie martw sie jej popiskiwaniem. Po Wykluciu zawsze im sie wydaje, ze umieraja z glodu.
Breda nie potrzebowala wielu instrukcji co do karmienia Amaranth. Zabrala sie do tego ze swoboda przywodzaca Lessie na mysl przypuszczenie, ze dziewczyna pewnie musiala karmic dzieciaki w Cechu, ktory ja wychowal. Ale jej zycie w Weyrze bedzie calkiem inne: Breda wlasnie zyskala wielka rodzine.
Lessa zajela sie mniej przyjemnymi obowiazkami dnia Naznaczenia: pocieszaniem odrzuconych kandydatek. F’lar juz byl z mlodymi mezczyznami i chlopcami. Kiedy Lessa rozejrzala sie szukajac Nataly i Lorda Groghe’a, odnalazla ich z reszta rodziny przy jednym ze stolow. Manora dotarla tam przed nia, podala wino, klah i soki owocowe. Nataly usilowala ukryc rozczarowanie i udawalo jej sie to calkiem niezle, zauwazyla Lessa, lepiej niz Sildze i Tumarze, ktore plakaly, a ich rodziny nie wiedzialy, jak je pocieszyc. Cony nie bylo nigdzie w poblizu. Lessa zastanawiala sie, z kim mogla pojsc, ale doszla do wniosku, ze rodzaj pociechy wybrany przez dziewczyne moze pomoc jej lepiej niz inne.
Zatrzymala sie, zeby porozmawiac krotko z Nataly i Lordem Groghe, a potem ruszyla dalej, by pomoc pocieszac Silge i Tumare.
Harfiarze zaczeli grac, i chociaz wielu gosciom z poczatku brakowalo humoru, muzyka wkrotce poprawila ich nastroj. Sluzba rozlewala wino z buklakow i podawala olbrzymie polmiski miesa z rusztu. Jedzenie czesto jest najlepszym lekarstwem, pomyslala Lessa.
W koncu, kiedy smoczeta zasnely w kojcach w barakach, Mistrz Weyrzatek pozwolil nowym jezdzcom przylaczyc sie do rodzin. W obecnosci honorowych gosci uroczystosc rozkrecila sie jeszcze bardziej.
— Wspaniala mloda krolowa, prawda? — zagail Robinton. Przysiadl obok Lessy i przepil do F’lara, siedzacego naprzeciwko. — Pokazala sie z najlepszej strony.
Lessa usmiechnela sie i zaoferowala Robintonowi biale bendenskie wino z buklaka wiszacego na jej krzesle.
— Czy to z powodu Amaranth F’lessan interesuje sie tak bardzo wakatami na Poludniu? — Robinton zadal to pytanie bardzo niewinnym tonem, ale Lessa i F’lar zorientowali sie, ze jego zdaniem nowy Weyr jest naprawde potrzebny.
— Chce sie przeniesc — parsknal F’lar.
— Spedza wiecej czasu na Ladowisku niz tutaj — dodala Lessa. Majac trzech synow, kazdego z inna kobieta, F’lessan staral sie ich unikac. Dobrze dbal o dzieci, ale nie byl gotow na staly zwiazek bardziej niz ktorykolwiek z wolnych, przystojnych i lubianych jezdzcow spizowych smokow. Manora nawet sugerowala, ze nieobecnosc czarujacego mlodzienca moze zaowocowac tym, ze jedna czy dwie kobiety wybiora sobie na partnerow starszych, bardziej statecznych jezdzcow.
Robinton uniosl brew, dajac Lessie do zrozumienia, ze juz wie o wszystkim.
— F’lessan jest doskonalym eksploratorem. Czy szuka tylko miejsca na nowy Weyr?
Ale to F’lar podjal temat.
— Dlaczego? Niepokoi cie Torik?
Robinton przelknal nieco wina.
— Raczej nie. Teraz, kiedy ustalono, ze Denol bedzie dzierzawil Wielka Wyspe, Torik nadrabia u Siwspa stracony czas.
— No i? — przynaglil F’lar.
— Dobrze ukryl rozczarowanie, kiedy odkryl, ze… hm… nie caly Poludniowy Kontynent nalezy do niego. Na szczescie zdecydowal, ze Poludniowy musi miec siedziby obu nowych Cechow. Zdaje sie, ze on i Hamian odbyli calkiem glosna dyskusje na temat rosliny, ktorej Hamian uzywa jako materialu izolacyjnego.
— To ta wloknista materia, o ktorej mowi bez przerwy Bendarek? — spytala Lessa. — Wiesz, on naprawde przejmuje sie, ze do wytwarzania papieru potrzeba tyle drzew.
— To prawda. — Robinton skinal stanowczo glowa. — Rozumiem jego stanowisko. Ma racje, mowiac, ze do produkcji papieru powinno sie uzywac chwastow rosnacych w takiej obfitosci na Poludniowym zamiast wycinac cenne lasy.
— Myslalam, ze to Sharra odkryla te rosline i sposob jej uzycia — powiedziala Lessa.
— Zdaje sie, ze tak twierdzi Torik — odparl Robinton, a jego oczy blysnely szelmowsko. — Ze znalazla to na jego terenie podczas jednej z ekspedycji, ktore dla niego prowadzila.
— Czy on kiedykolwiek bedzie mial dosc? — wybuchnela Lessa.
— Watpie — rzekl spokojnie Robinton.
— Czy tez skonczy sie na tym, ze bedziemy walczyc z nim o tereny na Poludniowym? — ciagnela Lessa, patrzac na niego ze zloscia, bo rozgniewal ja jego spokoj.
— Moja droga Lesso, nikt, absolutnie nikt, nie rzuci wyzwania smoczemu jezdzcowi czy jezdzczyni. I miejmy nadzieje, ze nigdy nie zdarzy sie sytuacja, gdy bedzie to mozliwe.
— A Poludniowy Weyr? — przypomnial ostro F’lar harfiarzowi.
— Tak, tak, ale to nie byla napasc, to bylo porwanie. — Robinton tez nigdy nie zapomni czasu, gdy krolewskie jajo Ramoth zniknelo z Wylegarni i jak o maly wlos nie doszlo do wojny miedzy smokami Bendenu a smokami jezdzcow z przeszlosci, ktorzy w owym okresie mieli juz swoj Weyr na Poludniowym. Jednak nie chcial przypominac Przywodcom Weyru, ze w tamtym czasie odnosili sie do niego wrogo. Uniosl wiec kielich i spojrzal proszaco na buklak wiszacy na krzesle Lessy, a ona nalala mu wina. — To bardzo rozsadne z waszej strony, ze wysylacie F’lessana na eksploracje Poludniowego. Kiedy wyrusza?
— Powinien juz tam byc — Lessa usmiechnela sie wymownie.
Wielki spizowy Golanth szybowal z F’lessanem na poludniowy zachod, wspomagany przez wynoszace prady. Pod nimi rozciagaly sie rozlegle rowniny. Lekkie poczucie winy troche psulo F’lessanowi przyjemnosc poznawania nowych terytoriow. Powinien byl pracowac nad tymi rownaniami dla Siwspa, na ktorym wielkie wrazenie wywarl fakt, ze mlody spizowy jezdziec musi byc obecny podczas Wylegu w Benden. Poniewaz F’lessan nie pragnal wyjasniac Nerze, Faselly i Brinnie dlaczego nie potrafi wybrac ostatecznie jednej z nich, cieszyl sie mogac spedzic caly dzien poslusznie wypelniajac rozkazy F’lara i Lessy.
Golanth tak dobrze sie bawil, ze F’lessan postanowil nie obciazac sie niepotrzebnymi wyrzutami sumienia. Byl niezwykle pilny w swoich studiach, nawet je lubil. Mowiac prawde, od dwoch Obrotow poswiecal wiecej czasu Siwspowi niz Weyrowi, oprocz okresow Opadu Nici. Czesto latal jako drugi zastepca przywodcy skrzydla z