zadowoleniem.
F’lar odpowiedzial mu usmiechem.
— Wiem o co ci chodzi, Jaxomie. To sprawia, ze sa bardziej ludzcy.
— A Siwsp nie jest taki nieludzko doskonaly.
— No coz, mnie to nie cieszy — warknela Lessa. — Wierzylismy we wszystko, co nam mowil.
— Lesso, nie przejmuj sie tak. Jak dotad Siwsp nas jeszcze nigdy nie oklamal — uspokajal ja F’lar.
— Ale jesli on nie wie wszystkiego, jak mozemy byc pewni, ze prowadzi nas we wlasciwym kierunku, i ze ten jego wielki plan okaze sie skuteczny przy ostatecznym wyeliminowaniu Nici? — irytowala sie Lessa.
— Zaczynam sie domyslac, co on planuje — powiedzial Jaxom z taka pewnoscia siebie, ze Lessa rzucila mu dlugie spojrzenie. — Siwsp uczy nas w takim tempie, w jakim wedlug niego mozemy przyswoic sobie te calkiem nowa wiedze, a takze zmusza nas do treningow i cwiczen, bo musimy wszystko umiec wykonywac perfekcyjnie zanim zdolamy osiagnac cel, ktory stawiali sobie zarowno nasi przodkowie, jak i my sami.
— Zdradzisz nam, do jakich wnioskow doszedles? — ton Lessy byl tak suchy jak nigdy dotad.
— To ma cos wspolnego z Nicia w sluzie i mozliwoscia jej zbadania w sposob tak samo pozbawiony emocji, jak wtedy, gdy Sharra, Oldive i inni badaja bakterie i opracowuja metody zwalczania infekcji. To ma cos wspolnego z przyzwyczajeniem sie do poruszania w stanie niewazkosci lub w prozni kosmicznej, uzywaniem wyszukanego oprzyrzadowania jakby to byla wlasna reka lub dodatkowy mozg. I tym wlasnie jest Siwsp! Dodatkowym umyslem z niesamowita, niezawodna pamiecia. — Gdy Jaxom tak mowil, F’lar spogladal na niego z rosnacym szacunkiem. — I z posiadaniem wiedzy o zaawansowanej technologii, ktorej nie mielismy, wiec nie moglismy robic nic poza utrzymywaniem Nici z daleka. Ale do ostatecznego zniszczenia Nici Siwsp potrzebuje smokow i ich jezdzcow.
— To oczywiste, biorac pod uwage pytania, ktore Siwsp ciagle nam zadaje — wtracila Lessa ostro. — Bylabym spokojniejsza, gdybysmy wiedzieli, czego zechce wymagac od smokow. — Ramoth warknela sucho zgadzajac sie ze swoja jezdzczynia. — Chcialabym takze wiedziec, kiedy wpusci wieksze smoki na „Yokohame”. — Teraz juz zawtorowaly jej rykiem oba smoki: i Ramoth, i Mnementh.
Jaxom usmiechnal sie do Lessy.
— No, Lesso, nie zlosc sie. Rzadko sie zdarza, by zielone mialy ciekawsze zadania niz wieksze smoki. Pozwol im przezyc chwile chwaly. A twoja szansa juz nadchodzi. Sharra i Mirrim obserwuja poziom tlenu w ladowni, i gdy tylko atmosfera bedzie miala odpowiedni sklad, bedziesz tam mile widziana. Oczywiscie, zawsze mozesz poprosic zielonego, zeby cie zabral juz teraz.
Warczac gniewnie Ramoth przygwozdzila Jaxoma migoczacym czerwienia spojrzeniem.
— No i masz odpowiedz Ramoth — odparla Lessa z lekkim rozbawieniem. — Jakbym mogla choc przez chwile brac pod uwage transport na zielonym smoku — dodala, pragnac ulagodzic swoja towarzyszke.
— A na bialym? — chytrze podsunal Jaxom.
Ramoth warknela znowu, ale juz nie tak gniewnie.
Bede niezmiernie ostrozny przenoszac Lesse, Ramoth, powiedzial Ruth. Mieszcze sie na mostku, ktory dosc cieply, i Lessa zobaczy stamtad duzo wiecej niz z tej czarnej pieczary, jaka jest ladownia.
— Slyszalam — oznajmila Lessa, kiedy Jaxom otworzyl usta, zeby przekazac wiadomosc.
— Wiem, ze Siwsp chce, by spizowe i brazowe smoki przyzwyczaily sie do stanu niewazkosci. Ladownia jest jedyna duza otwarta przestrzenia, w ktorej sie zmieszcza. Algi rozwijaja sie szybko, wiec nie potrwa to dlugo.
Lessa dluga chwile patrzyla w zamysleniu na Jaxoma.
— Czy Siwsp chce, zeby smoki holowaly statki?
— Co takiego? — Jaxom byl zaskoczony jej pomyslem.
— Po co? Jak? — dopytywal sie F’lar.
— Pamietasz, F’larze, jak Siwsp upieral sie, ze smoki powinny byc w stanie przemieszczac przedmioty za pomoca telekinezy?
— Smoki moga przemieszczac tylko siebie, swoich jezdzcow i to co niosa — powiedzial F’lar kategorycznie. — Nie moga poruszac rzeczy, ktorej nie trzymaja. I co by komu przyszlo z przenoszenia statkow? Jesli jego planem jest uzycie statkow, zeby wyrzucic Czerwona Gwiazde z jej orbity, nie wiem, co bysmy przez to osiagneli. Przynajmniej jezeli dobrze rozumiem lekcje mechaniki niebieskiej.
— Ja tez — Jaxom przelknal ostatni lyk klahu i wstal. — Coz, zdalem wam raport z dzisiejszej niespodzianki.
— Za co jestesmy ci wdzieczni — powiedzial F’lar.
— Jesli takie wstepne niszczenie Nici okaze sie pomocne, mozemy ustalic regularne dyzury ludzi, ktorzy beda zmieniac program tarcz — zaproponowal Jaxom. — Mozecie nawet sami to zrobic.
— Jestem pewien, ze tak bedzie, Jaxomie. Wszystko, co niszczy Nici, jest pomocne — odparl F’lar wstajac, zeby odprowadzic mlodego jezdzca na polke skalna.
— Nie martwi cie zawodnosc Siwspa, prawda F’lar? — spytal Jaxom cichym glosem, kiedy znalezli sie na krotkim korytarzu za weyrem.
— Mnie? Niejasne, ze nie — zapewnil go Przywodca Weyru. — Nauczylismy sie juz od niego tak wiele, ze nawet jesli jego Plan zawiedzie, z pewnoscia znajdziemy wlasny sposob na pozbycie sie Nici z Pernu przed nastepnym Przejsciem. Ale, w pewien sposob, Jaxomie — powiedzial F’lar, chwytajac mocno ramie Jaxoma, zeby zaznaczyc swoje niezmienne postanowienie — wiem, ze zdolamy dokonac tego w tym Przejsciu! Osiagniemy to za mojego zycia!
Kiedy Mistrzowie Kowalscy powrocili na Ladowisko, zachwyceni swoim pobytem na „Yokohamie”, zaczeto sie spierac, kto powinien zapoczatkowac tryb niszczenia, a takze w sprawie o wiele pilniejszej, mianowicie, kto przeprowadzi badanie Nici.
— Musicie wybierac uwaznie — ostrzegal Lytol — gdyz zbyt wielu ludzi wierzy, ze sama obecnosc Nici powoduje okropna smierc. Rozeslalem wszedzie prosbe, by zglaszali sie chetni, ale jak dotad nie otrzymalem ani jednej odpowiedzi.
— I moze tak sie stac, ze nikt sie nie zglosi — orzekl Piemur. Czekal ze spiacym Pierjanem w nosidelkach na powrot Jancis. — A przeciez wiedza o Nici przyda sie, nawet gdyby miala pozostac tylko akademicka, kiedy skonczy sie Przejscie.
Mistrz Robinton uniosl dlon.
— Jesli nikt inny nie zechce, ja polece zbadac probke. — Zostal wprost zasypany protestami, wiec musial sie usmiechnac. — Jesli tylko bede mogl sie udac na „Yokohame” w najblizszej przyszlosci. I — rzucil grozne spojrzenie — nie mowcie mi, ze zdrowie mi na to nie pozwoli. W katalogach medycznych znalazlem informacje o tym, ze pacjenci po zawalach byli czesto wysylani do oddzialow szpitalnych znajdujacych sie na statkach kosmicznych, na ktorych specjalnie zachowywano stan niewazkosci. Wizyta na „Yokohamie” wyjdzie mi zatem na zdrowie, a moje serce sie ucieszy, gdy wlasnorecznie bede mogl wpisac na pulpicie sterowniczym sekwencje niszczaca Nici! Lytolu, czy ktorys z twoich poslancow udal sie do Oldive’a lub Sharry? Oboje sa bardzo zajeci, ale na pewno sie zglosza. A jesli ktores z nich poleci na „Yokohame”, bede mial uzdrowiciela pod reka.
Gdy rozeszla sie pogloska, ze schwytano owoid Nici, wszyscy okazali ogromne zainteresowanie. Siwsp uprzejmie pokazywal scene umieszczania go w sluzie A. Owoid pozostal tam przez pare dni nie zmieniajac postaci, co dowodzilo, ze w obecnym stanie nie jest niebezpieczny.
Wazniejsze bylo, ze Lessa i F’lar potwierdzili redukcje gestosci Nici podczas najwiekszego Opadu nad Neratem. Po Opadzie przybyli na Ladowisko, zeby omowic dodanie tego zadania do obowiazkow dyzurnych na statku. Siwsp mial tasme z niszczenia Nici w kosmosie, wiec Przywodcy Weyru Benden mogli ja obejrzec, i zrobili to pare razy.
— To niesamowite, ze Nici moga byc niszczone bez pomocy smokow — mruknela Lessa cicho.
— Szkoda, ze nie mamy jeszcze kilkunastu statkow wiecej — narzekal Piemur.
— Wtedy smoki nie bylyby potrzebne, a to jest nie do pomyslenia — warknela Lessa.
— Mowie jako harfiarz, Wladczyni Weyru — odparl Piemur wyjatkowo grzecznie. — Jesli o mnie chodzi, ciesze sie, ze smoki istnieja.
— Uwazam, F’larze, ze powinnismy poleciec na „Yokohame” — zauwazyla Lessa. — W ladowni jest dosc tlenu dla Ramoth i Mnementha, prawda, Siwsp?
— Tak. To bardzo wazne, by duze smoki tez sie przyzwyczaily do warunkow kosmicznych — odparl Siwsp.