F’lessan usmiechnal sie, bo rzadko przejmowal sie nastrojem swojej matki.
— Zadrapala tylna lape, ale I’lono oblozyl ja mrocznikiem. Jest na dole, w warsztacie.
— F’lessanie, pokaz mi, gdzie sa schody — poprosil F’lar, a kiedy mlody jezdziec spizowego smoka wskazal droge, Przywodca Bendenu ruszyl przodem, a za nim podazyli Fandarel, Lytol, K’van i T’gellan.
— Och, nie, ty nie — Lessa zlapala Robintona za ramie. — Stan niewazkosci dobrze ci robi, ale schody nie. I, jak cie znam, na pewno jeszcze nic nie jadles.
Jaxomowi nie usmiechala sie dluga wspinaczka, wiec dolaczyl do perswazji Lessy, a F’lessan upieral sie, ze Robinton obrazi mieszkancow Weyru Honsiu, jesli nie usiadzie i nie zakosztuje ich goscinnosci.
— To paliwo — orzekl Siwsp, a Robinton mogl przysiac, ze uslyszal radosc w jego glosie. — Paliwo!
— Tak, ale czy po tylu wiekach jest jeszcze dobre? — niepokoil sie Fandarel.
Jaxom wyobrazil sobie trzy wahadlowce unoszace sie z Laki Statkow, ale natychmiast uznal, ze jego wizja jest nieprawdopodobna. Te statki juz nigdy nie beda latac. Pern nie posiadal technologii koniecznej do zreperowania ich i puszczenia w powietrze.
— Paliwo nie traci swoich wlasciwosci wraz z uplywem czasu, a probka, ktora mi przyniosles, nie wyglada na zanieczyszczona. Skoro znalezliscie to w Honsiu, w posiadlosci Kenjo Fusaiyukiego, wnioskuje, ze to czesc paliwa, ktore ukradl na swoj osobisty uzytek. Kapitan Keroon wzmiankowal o tym wydarzeniu w swoich zapiskach. Osadnicy, wiedzac o tych zapasach paliwa, szukali ich, ale nigdy ich nie znalezli.
— Ale pojazd zachowal sie tak dobrze. Czy nie moglibysmy… — zaczal Fandarel glosem az wirujacym z podniecenia.
— Pojazd powietrzny byl napedzany pakietami paliwa, a nie czystym paliwem. Czterdziesci pakietow, ktore odnalezliscie, zostanie prawidlowo wykorzystane — powiedzial Siwsp.
— Gdzie? Dlaczego? W czym? — Jaxom ostro zadal odpowiedzi. — Myslalem, ze „Yokohama” uzywala silnikow z napedem materia/antymateria.
— Tylko do podrozy miedzygwiezdnych — wyjasnil Siwsp. — Paliwo, ktore znajduje sie w znalezionych przez was pojemnikach, stosowano przy poruszaniu sie wewnatrz systemow gwiezdnych.
— Czyli w wahadlowcach? — spytal Piemur i az sie zaczerwienil w oczekiwaniu odpowiedzi. A Jaxom zdal sobie sprawe, ze nie byl jedynym, ktory mial cudowne nadzieje.
— Nawet gdybyscie byli na bardziej zaawansowanym poziomie technologicznym, nie potrafilibyscie ich naprawic — powiedzial obojetnie Siwsp. — Ale wykorzystamy to znalezisko.
Jaxom i Piemur wymienili spojrzenia wyrazajace prawdziwe niezadowolenie.
— Siwspie, pozwol, ze zgadne — odezwal sie Jaxom. — Mozemy wlac cale paliwo do zbiornikow „Yokohamy”, albo rozdzielic je miedzy wszystkie trzy statki. Wystarczy, zebysmy otrzymali polowiczna sile grawitacji i najslabsza zdolnosc manewrowania — to znaczy na wypadek, gdybysmy chcieli udac sie gdzies na tych statkach… — skonczyl pytajaco.
— Nie ma dosc paliwa, by moc dotrzec do obloku Oorta — powiedzial stanowczo Siwsp. — Ani nawet na to, by udac sie w kierunku strumienia Nici i uzyc niszczacego programu ochronnych tarcz statkow do stalego likwidowania owoidow.
Jaxom, probowal ukryc rozgoryczenie.
— Coz, pomyslal o czyms, co mnie nie przyszlo do glowy.
— Kim jestesmy, zeby odgadnac plany Siwspa? — zamyslil sie Piemur, ale Jaxom zauwazyl stlumiony gniew w jego oczach.
— Pewnego dnia… — Jaxom powiedzial to dosc glosno, by Piemur go uslyszal, a ten skinal glowa.
— Ale Siwspie, skoro mamy te probke — odezwal sie gwaltownie Fandarel — czy nie mozesz przeanalizowac jej skladu? Na pewno mamy dosc paliwa, by zabrac przynajmniej jeden statek do obloku Oorta.
— Po co? — rozlegl sie beznamietny glos Siwspa.
— Jak to po co! Zeby go wysadzic! I zeby zniszczyc Nici, ktore tam powstaja!
Nastapilo kolejne z dziwnych zamilkniec Siwspa, a potem nagle na ekranie pojawil sie uklad Rukbatu. Planety wirowaly wokol centralnej gwiazdy. Potem obraz sie zmienil, jasne slonce zmniejszylo sie do punkciku swiatla, planety prawie zniknely, a na ekranie pojawil sie w calej swojej okazalosci zakrecony oblok Oorta i nieomal pokryl ekran, wymazujac nawet odlegly Rukbat. Podobnie jak przy wielu uprzednich prezentacjach, czerwona linia zaczela wskazywac orbite Czerwonej Gwiazdy. Przechodzila przez oblok Oorta, a potem znow we wnetrze ukladu, od czasu do czasu mieszajac sie z orbita Pernu.
— Siwsp wie, jak nam pokazac, gdzie jest nasze miejsce — mruknal Piemur.
— Och! — westchnal zrezygnowany Fandarel. — Naprawde, trudno jest pojac roznice miedzy ogromem obloku Oorta a niepozornoscia naszego malenkiego swiata.
— Tak wiec co mamy zniszczyc, zeby pozbyc sie Nici? — spytal F’lar.
— Najlepszym sposobem na zmniejszenie zagrozenia ze strony Nici jest zmiana orbity Czerwonej Gwiazdy — odpowiedzial Siwsp.
— A kiedy powiesz nam jak to osiagnac?
— Juz wkrotce skonczycie studia i dokonacie wszystkich potrzebnych analiz.
— Wiec odnalezienie paliwa w niczym nam nie pomoze? — F’Lessan zgarbil sie z rozczarowania. Na ogol byl wesoly, ale tym razem wyjatkowo okazal zmartwienie.
— Pomoze, ale w innej dziedzinie, F’lessanie. Dobrze jest miec wybor. Wykonales dobra robote. — Byla to najwyzsza pochwala, jaka potrafil wyrazic Siwsp. — Nie popadaj w apatie.
— Wiec co mam zrobic z tymi pakietami paliwa? — spytal F’Lessan probujac opanowac emocje.
— Trzeba je przeniesc do zabezpieczonych magazynow na Ladowisku.
— Czy mamy dodatkowe opakowania? Te pakiety sa stare.
— Skoro przetrwaly dwa tysiace piecset dwadziescia osiem lat, przetrwaja jeszcze wiecej — uspokoil go Siwsp. Na jego ekranie pokazala sie mapa. — Oto rozklad zajec dla spizowych i brazowych smokow. Tak beda latac do ladowni wszystkich trzech statkow. Ostatnie odczyty wskazuja, ze jest tam wystarczajaca ilosc tlenu, by kazdy smok i jezdziec mogl doswiadczyc stanu niewazkosci.
— A po co maja to robic? — spytal F’lar.
— Jest to konieczne dla powodzenia Planu.
Rozklady lotow zostaly przekazane Przywodcom kazdego z osmiu Weyrow i byly zrodlem radosci dla wszystkich z wyjatkiem nielicznych, glownie jezdzcow starszych smokow, dla ktorych nawet polowanie stawalo sie trudne. Natomiast weyrzatka wprost tryskaly zachwytem i ich Mistrzom nielatwo bylo utrzymac dyscypline.
Kazda grupa byla wysylana z kims majacym juz doswiadczenie w stanie niewazkosci, nawet Jancis, Piemur i Sharra latali jako opiekunowie. Czesto ciagnely za nimi cale stada jaszczurek ognistych i chociaz powodowalo to skargi, Siwsp popieral ich zainteresowanie. Weyry przepelnial nowy entuzjazm, pokonujac apatie srodkowego okresu Przejscia.
Trzy dni pozniej ktos podpalil pakiety z paliwem, ale jaszczurki wszczely alarm, wiec obeszlo sie bez szkod. Uslyszawszy o tej niedoszlej katastrofie, Siwsp pozostal nieporuszony i beznamietnym glosem poinformowal wzburzonych Lytola i D’rama, ze paliwo jest niepalne. Ale Fandarel, dowiedziawszy sie o calej sprawie, natychmiast zaczal pytac, jak takie paliwo moze dostarczac energii. Siwsp odpowiedzial wykladem o budowie siedmiu rodzajow silnikow odrzutowych, poczawszy od najprostszych, w ktorych zachodza reakcje, o jakich juz im mowil, a ktore byly malo zrozumiale nawet dla Fandarela, a skonczywszy na najbardziej skomplikowanych, wielofazowych.
Tego wieczora Mistrz Morilton wyslal swoja jaszczurke z pilna i przerazajaca wiadomoscia, ze ktos w jego siedzibie zniszczyl wszystkie soczewki, ktore mialy byc zainstalowane w mikroskopach i teleskopach, niweczac efekty miesiaca ciezkiej, wymagajacej cierpliwosci pracy. Nastepnego dnia Mistrz Fandarel zorientowal sie, ze metalowe barylki, ktore wyrabial do przechowywania soczewek, zostaly wrzucone do pieca kowalskiego, gdzie przez noc sie stopily.
Na szczescie przynajmniej trening smokow odbywal sie bez zaklocen, bo inaczej morale spadloby bardzo nisko. Na dodatek Oldive i Sharra nareszcie zdolali przeciac skorupe owoidu Nici ostrzem z czarnego diamentu.
— Wiele sie nie dowiedzielismy — powiedziala Sharra Jaxomowi gdy wieczorem wrocila do domu. — To skomplikowany organizm i jego analiza zabierze nam duzo czasu. Niestety musimy pracowac powoli. Chyba