pakietow zgodnie z instrukcjami Siwspa, ktory dokladnie im wyjasnil, jak w stanie niewazkosci postepowac z ciecza.
— Wcale nie na nic — zaprzeczyl Siwsp. — Teraz juz paliwo nie jest niebezpieczne dla otoczenia.
— A bylo niebezpieczne? — spytal Piemur rzucajac Jaxomowi spojrzenie oznaczajace „a nie mowilem?”
— Wprawdzie paliwo jest niepalne, ale ma wlasciwosci toksyczne. Mogloby zatruc ludzi, a oprocz tego grunt, przesiakniety tym paliwem staje sie jalowy. Najlepiej unikac niepotrzebnych klopotow.
Jaxom poruszyl ramionami, by rozluznic zesztywniale miesnie. Czasami praca w stanie niewazkosci byla ciezsza niz taka sama, wymagajaca rownego wydatkowania energii, na Pernie.
— I bez tego mamy dosc klopotow — orzekl Piemur, a potem zwrocil sie do Jaxoma. — Chcesz klahu? — Podniosl „goraca butelke”, jeden z nowych wynalazkow. Byla to duza, gruba, szklana butla, izolowana wloknem z tej samej rosliny, ktorej Bendarek uzywal do wyrobu papieru, i wlozona do oslony z nowego twardego plastiku. Utrzymywala ona ciecz ciepla lub zimna, chociaz niektorzy ludzie nie mogli zrozumiec, skad butelka znala roznice. — A moze pasztecik z miesem? — Piemur laskawie podal kilka zapakowanych porcji.
Jaxom usmiechnal sie popijajac z butelki. Musial uwazac, zeby nie wydostaly sie z niej kropelki plynu.
— Jak to sie dzieje, ze zawsze masz najnowsze wynalazki?
Piemur przewrocil znaczaco oczami.
— Harfiarze tradycyjnie wyprobowuja nowe rzeczy! A zreszta mieszkam na Ladowisku, gdzie Hamian ma swoja manufakture, a ty tylko wpadasz na chwile i zawsze przegapiasz najlepsze.
Jaxom postanowil zignorowac przytyk.
— Dziekuje za poczestunek, Piemurze. Zglodnialem przy tej pracy.
Po wejsciu na mostek zdjeli helmy i rekawice, a teraz usadowili sie wygodnie w fotelach przy pulpitach. Kiedy zaspokoili pierwszy glod, Piemur wskazal na Rutha, Farli i Meera. Zarowno bialy smok jak i ogniste jaszczurki tkwily przylepione do okna i wygladaly na zewnatrz.
— Widza cos, czego my nie widzimy?
— Pytalem o to Rutha — powiedzial Jaxom. — Mowi, ze lubi patrzec na Pern, bo pieknie sie prezentuje. Dzieki chmurom i roznicom w swietle nigdy nie wyglada tak samo.
— Skoro spozywacie posilek i macie wolna chwile — rozlegl sie glos Siwspa — wyjasnie wam kolejny wazny krok w procesie szkolenia.
— Czy dlatego kazales nam nosic pakiety? — spytal Piemur puszczajac oczko do Jaxoma.
— Piemurze, jak zawsze jestes spostrzegawczy. Tu nas nikt nie podslucha.
— Zamieniamy sie w sluch — odrzekl Piemur, a potem dodal pospiesznie: — mowiac w przenosni, oczywiscie.
— To dobrze. Koniecznie trzeba sie dowiedziec, ile czasu smoki moga spedzic w przestrzeni kosmicznej bez ochrony skafandrow takich jak te, ktore teraz macie na sobie.
— Myslalem, ze juz to wyliczyles, Siwspie — zdziwil sie Jaxom. — Ruthowi i Farli nic sie nie stalo podczas tego calego czasu, ktory byli na mostku. Chyba nie odczuwaja zimna, i z pewnoscia nie zabraklo im tlenu.
— Byli na mostku przez dokladnie trzy i pol minuty, a trzeba, zeby smoki funkcjonowaly normalnie przez co najmniej dwanascie minut. Pietnascie bedzie gorna granica potrzebnego czasu.
— Na co? — spytal Jaxom, pochylajac sie w przod i opierajac lokcie na kolanach. Oczy Piemura lsnily podnieceniem.
— Cwiczenie polega na przyzwyczajeniu ich do pobytu w kosmosie…
— Gdy juz przyzwyczaja sie do stanu niewazkosci? — uscislil Jaxom.
— Tak.
— A wiec teraz uczymy sie chodzic? — zazartowal Piemur.
— Mozna tak powiedziec. Smoki przystosowuja sie doskonale. Nie stwierdzilem niekorzystnych reakcji na stan niewazkosci.
— Dlaczego mialyby zle reagowac? — zdziwil sie Jaxom. — To prawie to samo co unoszenie sie lub pobyt pomiedzy, a to nigdy nie sprawia smokom klopotu. A wiec teraz chcesz, by wyszly na zewnatrz, prawda?
— Nie odplyna od statku? — spytal Piemur, rzucajac niespokojne spojrzenie na Jaxoma. — To znaczy, tak jak owoidy Nici?
— O ile nie wykonaja gwaltownego ruchu, pozostana w tym samym miejscu — wyjasnil Siwsp. — Poniewaz wyjda z „Yokohamy”, beda poruszac sie z ta sama predkoscia co statek, podczas gdy owoidy Nici przeplywaja z inna szybkoscia w stosunku do statku. Jednak, zeby zapobiec panice…
— Smoki nie wpadaja w panike — obrazil sie Jaxom, wyprzedzajac Piemura, ktory chcial powiedziec to samo.
— Ale ich jezdzcom moze sie to zdarzyc.
— Watpie — odrzekl Jaxom.
— Lordzie Jaxomie, moze jezdzcy smokow zostali odpowiednio wyszkoleni — powiedzial Siwsp niezmiernie formalnie — ale kroniki wielu pokolen wskazuja, ze niektorzy ludzie pomimo szkolenia moga popasc w agorafobie. Wobec tego, zeby zapobiec panice, zwierze powinno sie zakotwiczyc…
— Smok powinien sie zakotwiczyc — automatycznie poprawil Jaxom.
— …bezpiecznie do „Yokohamy” — skonczyl Siwsp.
— Linami? Mozemy zdobyc line albo ten swietny kabel, ktory wytwarza Fandarel — zaproponowal Piemur.
— To nie bedzie konieczne, gdyz mamy tu cos odpowiedniego.
— Co takiego? — spytal Jaxom ze skrucha, zdajac sobie sprawe, ze ich przekomarzanie sie opoznialo przekazanie im wyjasnien, ktore od tak dawna chcieli uslyszec.
Ekran przed nimi rozjasnil sie, ukazujac przekroj „Yokohamy”. Potem obraz zmienil sie i pokazalo sie zblizenie dlugiego walu, do ktorego zamocowane byly silniki, oraz krata z metalowych belek, na ktorej niegdys umieszczano dodatkowe zbiorniki paliwa.
— Smoki moga sie tego trzymac! — wykrzyknal Jaxom. — To na pewno stwarza mozliwosc pewnego chwytu. I, o ile nie odczytalem zle wymiarow, te porecze sa tak dlugie, jak Obrzeze Weyru. Piemurze, wyobraz sobie, wszystkie Weyry Pernu, w przestrzeni kosmicznej wzdluz tych szyn! Co to bedzie za widok!
— Jedynym minusem — odrzekl rozsadnie Piemur — jest to, ze nie ma dosc skafandrow dla wszystkich jezdzcow Pernu.
— Bedzie ich dosc — powiedzial spokojnie Siwsp — choc nie wszystkie Weyry Pernu beda potrzebne. Lordzie Jaxomie, skoro nadal masz na sobie skafander, a juz zjadles, moze ty i Ruth sprobujecie spedzic teraz troche czasu na zewnatrz?
Oczy Piemura rozszerzyly sie, gdy pojal niezwykla propozycje Siwspa.
— Na pierwsze Jajo, Jaxomie, to nie ludzi musisz sie obawiac. Sam Siwsp probuje cie zabic!
— Bzdura! — odparl gniewnie Jaxom. Ale czul skurcz w zoladku i przyspieszone bicie serca na mysl o wyjsciu na zewnatrz. — Ruth?
Zobacze duzo wiecej stamtad niz widze przez okno, odpowiedzial smok po chwili namyslu.
Ze smiechem tylko odrobine niepewnym Jaxom przekazal Piemurowi wypowiedz Rutha. Harfiarz rzucil mu dlugie pelne niewiary spojrzenie i westchnal.
— Nie wiem, ktory z was jest bardziej szalony. Co za para z was! Odwazylibyscie sie na wszystko. — Potem dodal zartobliwie: — A to o mnie sie mowi jako o tym nieodpowiedzialnym.
— Ale ty nie jestes jezdzcem smoka — powiedzial lagodnie Jaxom.
— Czyli to smok czyni czlowieka? — wypalil Piemur.
Jaxom usmiechnal sie i poslal pelne uczucia spojrzenie w strone Rutha, ktory przygladal sie ludziom.
— Kiedy smok prowadzi cie i strzeze, czujesz sie bezpiecznie.
— Jak dlugo pasy uprzezy nie puszczaja — rozlegla sie natychmiastowa replika Piemura. Potem Piemur pokiwal glowa. — Jednak gdy sie o tym wszystkim pomysli, to rzeczywiscie, z Siwspem jako mentorem nie musisz sie martwic o to, co moga ci zrobic zwykli ludzie.
— Lord Jaxom nie znajdzie sie w niebezpieczenstwie, Harfiarzu Piemurze — odrzekl Siwsp ze zwyklym spokojem.
— Bo ty tak mowisz? — Piemur przygwozdzil Jaxoma gniewnym spojrzeniem. — A wiec masz zamiar to zrobic? Nie porozumiewajac sie z nikim?