ugodach. Do brata, tuz po wypadku, zglosil sie sprytny, ganiajacy za pogotowiem prawnik, ktory przekonal cala rodzine, by natychmiast wniosla pozew do sadu. Nazywal sie Herschel. Przez dwa lata musieli znosic jego obecnosc, a Herschel opoznial postepowanie, klamal i gmatwal sprawe. Tydzien przed procesem zgodzili sie na ugode. Dostali pol miliona, po odliczeniu honorarium Herschela. Darby przypadlo w udziale sto tysiecy.

Postanowila zostac prawnikiem. Jesli taki blazen jak Herschel mogl byc adwokatem i zarabiac ciezkie dolary, mieszajac ludziom w glowach, to nic nie stoi na przeszkodzie, by ona zalozyla toge ze znacznie szlachetniejszych pobudek. Czesto myslala o Herschelu. Kiedy zda egzamin konczacy aplikanture, wytoczy mu swoj pierwszy proces, oskarzajac go o stosowanie niedozwolonych praktyk. Chciala pracowac w firmie zajmujacej sie ochrona srodowiska. Znalezienie takiej posady nie powinno stanowic problemu.

Sto tysiecy odszkodowania pozostalo nienaruszone. Nowy maz matki zajmowal wysokie stanowisko w korporacji produkujacej papier. Byl troche starszy od zony i znacznie od niej bogatszy. Krotko po slubie matka postanowila podzielic swoja czesc odszkodowania pomiedzy Darby i jej brata. Twierdzila, ze pieniadze te przypominaja jej o tragicznie zmarlym mezu i ze gest ow ma znaczenie symbolu. Wciaz kochala ich ojca, zaczela jednak nowe zycie, w nowym miescie, z nowym mezem, ktory za piec lat przejdzie na emeryture, dysponujac pokaznymi oszczednosciami. Darby nie wiedziala, co myslec o tym symbolicznym gescie, ale podziekowala matce i wziela pieniadze.

Sto tysiecy podwoilo sie. Wiekszosc pieniedzy zainwestowala w fundusze wzajemne, ale tylko takie, ktore nie lokowaly kapitalu w akcjach korporacji chemicznych i naftowych. Jezdzila honda accord i zyla dosyc skromnie. Ubierala sie, jak wiekszosc studentow, w firmowych sklepach. Razem z Callahanem chodzila do dobrych restauracji – z zasady nigdy dwa razy do tej samej. Placili po polowie.

Thomas nie dbal o pieniadze i nie pytal, skad ona je ma. Darby byla bogatsza od przecietnego studenta prawa, ale w Tulane nie brakowalo dzieciakow z milionami.

Spotykala sie z Callahanem przez miesiac, zanim poszla z nim do lozka. To ona ustalila reguly, a Thomas zgodzil sie potulnie na wszystko. Musial zerwac z innymi kobietami, zapomniec o nich, jesli chcial byc z nia; utrzymac ich zwiazek w tajemnicy; ograniczyc picie.

Pierwsze dwa warunki wypelnial co do joty, ale pil nadal. Ojciec, dziadek i wszyscy bracia Callahana pili bez umiaru – byla to wiec swoista tradycja rodzinna. Liczylo sie jednak co innego: Thomas Callahan po raz pierwszy w zyciu zakochal sie, zakochal do szalenstwa, i przyznal, ze szkocka przeszkadza mu w milosci. Pil ostrozniej. Wyjawszy ostatni tydzien i osobista tragedie, jaka byla dla niego smierc Rosenberga, nawet nie myslal o whisky przed piata po poludniu. Kiedy byli razem, odstawial Chivasa, wiedzac, ze alkohol zle wplywa na jego atrakcyjnosc jako kochanka.

Darby bawilo obserwowanie czterdziestopiecioletniego mezczyzny zakochanego po raz pierwszy. Callahan staral sie zachowac dystans i pewien stopien niezaleznosci, lecz kiedy byli blisko, bardzo blisko ze soba, glupial ze szczetem.

Pocalowala go w policzek i przykryla narzuta. Jej rzeczy lezaly ulozone porzadnie na krzesle. Cichutko zatrzasnela za soba frontowe drzwi. Slonce bylo juz wysoko i wygladalo zza budynku po drugiej stronie Dauphine. Na ulicy nie bylo nikogo.

Pierwsze zajecia miala za trzy godziny, potem o jedenastej Callahan i wyklad z prawa konstytucyjnego. Za tydzien powinna oddac projekt apelacji sadowej. Notatki z kazuistyki pokryl kurz. Miala zaleglosci w zajeciach z dwoch przedmiotow. Nadszedl czas, by wrocic do codziennosci. Stracila cztery dni na zabawe w detektywa i nie mogla sobie tego wybaczyc.

Honda stala za rogiem, zaparkowana pol przecznicy dalej.

Obserwowali ja i byl to przyjemny widok. Obcisle dzinsy na dlugich nogach, luzna bluza, ciemne okulary, za ktorymi kryla nie pomalowane oczy. Widzieli, jak zamyka drzwi, idzie szybko Royale i znika za rogiem. Wlosy siegaly jej do ramion i z tej odleglosci mialy kasztanowy kolor.

To byla ona.

Z lunchem w brazowej papierowej torebce usiadl na lawce stojacej tylem do New Hampshire. Nie lubil Dupont Circle, gdzie zawsze roilo sie od wloczegow, cpunow, zboczencow, podstarzalych hippisow i ubranych w czarne skory punkow, z pofarbowanymi na czerwono irokezami. Po drugiej stronie fontanny jakis dobrze ubrany mezczyzna z megafonem w reku zbieral grupe aktywistow walczacych o prawa zwierzat, z ktora mial wyruszyc pod Bialy Dom. Ludzie w skorach gwizdali i obrzucali pikiete blotem. W poblizu stalo czterech konnych policjantow pilnujacych porzadku.

Spojrzal na zegarek i zaczal obierac banana. Bylo poludnie. Informator juz nadchodzil. Widzial, jak przedziera sie przez tlum na placu. Gdy ich spojrzenia skrzyzowaly sie, wymienili zdawkowe skinienia i mezczyzna usiadl na lawce obok. Nazywal sie Booker i pracowal w Langley. Spotykali sie niezbyt czesto – zazwyczaj wtedy, gdy zawodzily zwykle kanaly wymiany informacji, a ich szefowie pilnie musieli podzielic sie poufnymi wiadomosciami.

Booker nie przyniosl lunchu. Rozlupywal prazone orzeszki ziemne i rzucal lupiny pod lawke.

– Co slychac u pana Voylesa?

– Zly jak cholera. Normalnie.

– Gminski siedzial wczoraj w Bialym Domu do polnocy – oznajmil Booker i wrzucil kilka orzeszkow do ust.

Nie uslyszal odpowiedzi. Widocznie Voyles wiedzial o tym.

– Wpadli w panike – mowil dalej. – Przestraszyli sie tej historyjki z “Pelikanem”. Jak sie domyslasz, tez to czytalismy. Coal jest przerazony, sam nie wiem dlaczego. Nasi mowia, ze bawicie sie jego kosztem, bo w raporcie pada nazwisko prezydenta, no i jest jeszcze ta fotka. Zrywacie boki, dobrze mowie?

Indagowany odgryzl czubek banana i milczal.

Milosnicy zwierzat ruszyli pod Bialy Dom nierowna kolumna, a milosnicy skor syczeli na nich jak weze.

– Tak czy inaczej, to nie nasz interes, ale prezydent domaga sie przeprowadzenia tajnego sledztwa w sprawie raportu “Pelikana”, zanim wy to zrobicie. Jest przekonany, ze nic nie znajdziemy, ale chce miec pewnosc, bo wtedy bedzie mogl przekonac Voylesa, zeby sie wycofal ze sprawy.

– Nic sie za tym nie kryje.

– To znaczy, ze Voyles stroi sobie zarty, czy tak? – zapytal Booker, przygladajac sie pijakowi, ktory oddawal mocz do fontanny.

Policjanci na koniach odjezdzali w pelnym sloncu.

– Sprawdzamy wszystkie tropy.

– Ale nie macie podejrzanych?

– Nie. – Przelknal ostatni kes banana. – Dlaczego tak bardzo boja sie naszego sledztwa w tej sprawie?

– Hmm… wedlug nich to calkiem proste. – Booker rozgryzl orzeszek. – Jeszcze nie otrzasneli sie po opublikowaniu nazwisk Pryce’a i MacLawrence’a, za co podobno wy ponosicie odpowiedzialnosc. Stracili zaufanie do Voylesa. Jesli zacznie grzebac w raporcie “Pelikana”, dowie sie o tym prasa. Sa przerazeni, bo prezydent znow oberwie. A w przyszlym roku sa wybory, reelekcja i tak dalej…

– Co powiedzial Gminski w Bialym Domu?

– Ze nie ma zamiaru przeszkadzac FBI w sledztwie, bo mamy ciekawsze rzeczy do roboty, i ze cala ta historia na kilometr cuchnie bezprawiem. Poniewaz jednak prezydent blagal go na kolanach, a Coal szantazowal, zajmiemy sie ta sprawa. Z tym przyszedlem.

– Voyles na pewno to doceni.

– Zaczynamy jeszcze dzis, choc rzecz jest absurdalna. Zrobimy, co trzeba, trzymajac sie z boku, a za tydzien czy poltora powiemy prezydentowi, ze cala ta teoria to niewypal.

Rozmowca Bookera zmial torbe po lunchu i wstal.

– Dobra. Przekaze to Voylesowi. Dzieki. – Ruszyl w strone Connecticut, mijajac po drodze skorzanych punkow. Po chwili zniknal.

Monitor stal na zarzuconym papierami biurku, na srodku sali w agencji. Gray Grantham wpatrywal sie w ekran ze wsciekloscia. Wokol panowal szum przechodzacy niekiedy w ryk – odglosy charakterystyczne dla procesu zbierania i opracowywania informacji. Ekran wciaz byl pusty, a Grantham siedzial i szalal z bezsilnosci. Zadzwonil telefon. Wcisnal guzik i podniosl sluchawke, nie spuszczajac oczu z monitora.

Вы читаете Raport “Pelikana”
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату