– A ja nie? Rozdalem stanowiska tylu Azjatom, Latynosom, czarnym i kobietom, ze ktos, kto mnie nie zna, gotow pomyslec, ze jestem demokrata. Do cholery, Fletcher, co masz przeciwko bialym? Posluchaj, w calym kraju na pewno jest przynajmniej ze stu dobrych, wykwalifikowanych, konserwatywnych sedziow, prawda? Dlaczego nie potrafisz znalezc chocby dwoch… tylko dwoch, ktorzy wygladaja i mysla tak jak ja?

– Popiera pana dziewiecdziesiat procent Kubanczykow.

Prezydent rzucil tekst przemowienia na fotel i wzial do reki poranne wydanie “Posta”.

– Niech ci bedzie. Zgadzam sie na Calderona. Ile ma lat?

– Piecdziesiat jeden. Jest zonaty i ma osmioro dzieci. Katolik z biednej rodziny. Kiedy studiowal w Yale, ciezko pracowal, by oplacic nauke. Nieskazitelna przeszlosc. Bardzo konserwatywne przekonania. Ogolnie jest bez zarzutu, ale dwadziescia lat temu leczyl sie z alkoholizmu. Od tamtej pory nie pije. Abstynent.

– Palil trawe?

– Zaprzecza.

– Podoba mi sie – powiedzial prezydent zza gazety.

– Mnie rowniez. Departament Sprawiedliwosci i FBI zagladali mu w pranie: jest czysty. Nawet bardzo. Zyczy pan sobie omowic Siler-Spence i Watsona?

– Siler-Spence… Co to za nazwisko? Wedlug mnie cos jest nie tak z tymi babami o podwojnych nazwiskach. A gdyby nazywala sie Skowinski i wyszla za Levondowskiego? Czy wtedy jej male wyzwolone ego domagaloby sie, zeby szla przez zycie jako pani F. Gwendolyn Skowinski-Levondowski? Daj spokoj, Fletcher. Nigdy sie nie zgodze na kandydature baby o podwojnym nazwisku.

– Kiedys juz pan sie zgodzil.

– O kim mowisz?

– O Kay Jones-Roddy, naszej pani ambasador w Brazylii.

– Wezwij ja do kraju i wywal na zbity pysk.

Coal zdobyl sie na lekki usmiech i odlozyl papiery na fotel. Wyjrzal przez okno na ulice. Kandydatura numer dwa moze poczekac. Calderon mial juz nominacje w kieszeni. Linda Siler-Spence byla osobista faworytka szefa gabinetu, wiec bedzie naciskal na prezydenta, by mianowal czarnego, przez co ten skloni sie ku kobiecie. Prosty chwyt psychologiczny.

– Wydaje mi sie, ze powinnismy odczekac jeszcze dwa tygodnie z ogloszeniem nominacji – rzekl.

– Wszystko jedno – mruknal prezydent. Artykul z pierwszej strony wciagnal go. Oglosi nominacje, kiedy przyjdzie mu na to ochota, bez wzgledu na sugestie Coala. Nie byl jeszcze pewny, czy powinien przedstawic je razem.

– Sedzia Watson jest bardzo konserwatywnym czarnym, cieszacym sie opinia osoby bezwzglednej i surowej. Nadawalby sie idealnie.

– Nie wiem – mruknal prezydent, nadal zajety artykulem o Gavinie Verheeku.

Coal czytal juz wczesniej relacje z drugiej strony “Posta”. Verheeka znaleziono martwego w pokoju hotelowym w Nowym Orleanie. Okolicznosci smierci sa bardzo niejasne. FBI nie zajelo oficjalnego stanowiska i nie mialo nic do powiedzenia na temat przyczyn wizyty Verheeka na Poludniu. Wiadomosc o jego smierci bardzo poruszyla dyrektora Voylesa, wedlug ktorego Verheek byl wzorowym, lojalnym pracownikiem i tak dalej.

– Nasz przyjaciel Grantham milczy ostatnio – odezwal sie prezydent, przegladajac strony “Posta”.

– Weszy. Wedlug mnie uslyszal gdzies o raporcie, ale nie moze go zdobyc. Wydzwania po calym miescie, ale nie wie, o co pytac. Walczy z wiatrakami.

– Taaak… Wczoraj gralem w golfa z Gminskim… – oznajmil zadowolony z siebie prezydent -…ktory zapewnia mnie, ze nad wszystkim panuje. Porozmawialismy sobie od serca, gdy wedrowalismy od dolka do dolka. Nawiasem mowiac, Gminski gra fatalnie, bez przerwy wpada do bunkrow i do wody. Rozbawil mnie do lez.

Coal nigdy w zyciu nie mial w reku kija golfowego i nienawidzil calej tej czczej gadaniny o dolkach, bunkrach, przewagach i rozmiarach pior.

– Mysli pan, ze Voyles naprawde sie wycofal?

– Tak. Dal mi slowo. Oczywiscie nie wierze mu.

– Na ile ufa pan Gminskiemu? – spytal Coal, rzucajac okiem na prezydenta i marszczac przy tym brwi.

– W ogole mu nie ufam. Ale gdyby dowiedzial sie czegos o raporcie “Pelikana”, na pewno powiedzialby mi o tym… – mowil coraz ciszej, wiedzac, ze jego slowa brzmia naiwnie.

Coal chrzaknal z niedowierzaniem.

Przecieli rzeke Anacostia i wjechali do okregu Prince Georges.

Prezydent podniosl z fotela przemowienie i wyjrzal przez okno. Od zabojstwa sedziow uplynely dwa tygodnie, a sondaze wciaz wykazywaly ponad piecdziesiecioprocentowe poparcie spoleczne dla jego dzialan. Demokraci nadal nie mogli zdecydowac sie na jednego kandydata do urzedu – z tamtej strony nic mu nie grozi. Jest silny, a bedzie jeszcze silniejszy. Amerykanie mieli dosyc narkotykow i przestepczosci, halasliwych mniejszosci i liberalnych idiotow interpretujacych konstytucje na korzysc kryminalistow i radykalow. Nadeszla chwila chwaly! Dwie jednoczesne nominacje do Sadu Najwyzszego. Zostawi przyszlym pokoleniom wspaniala spuscizne!

Usmiechnal sie do siebie. Coz za cudowna tragedia!

ROZDZIAL 28

Taksowka zatrzymala sie gwaltownie na rogu Piatej i Piecdziesiatej Drugiej. Gray – zgodnie z instrukcja – zaplacil i szybko wysiadl. Samochod zablokowany przez taksowke trabil i mrugal swiatlami, a Grantham pomyslal, ze milo byc znow w Nowym Jorku.

Byla prawie piata po poludniu i po ulicach przewalal sie tlum pieszych. Domyslil sie, ze wlasnie o to chodzilo Darby. Przekazala mu bardzo szczegolowe instrukcje: o tej i o tej godzinie wylecisz samolotem z National i wyladujesz na La Guardia; pojedziesz taksowka do hotelu Vista w World Trade Center; zejdziesz do baru, wypijesz drinka albo dwa, rozejrzysz sie, czy nikt cie nie sledzi, a po godzinie zlapiesz taksowke i zjawisz sie na rogu Piatej i Piecdziesiatej Drugiej. Masz poruszac sie szybko, zalozyc ciemne okulary i bacznie sie rozgladac. Jesli cie wysledza, sprowadzisz na nas smierc.

Kazala mu wszystko zanotowac. Troche przesadzala i wyglupiala sie, ale mowila tonem nie dopuszczajacym sprzeciwu. Zreszta nie mial zamiaru kwestionowac zalecen. Mowila, ze zyje, bo pomaga szczesciu, i nie ma zamiaru ryzykowac. Wiec jesli naprawde chce z nia porozmawiac, zrobi dokladnie to, o co prosi.

Oczywiscie zapisal wszystkie polecenia. Teraz maszerowal Piata Aleja najszybciej jak potrafil. Dotarl do Piecdziesiatej Dziewiatej i hotelu Plaza. Wszedl po schodach do foyer i wyszedl z drugiej strony na Central Park South. Nikt nie mogl go sledzic, a zakladajac, ze Darby jest rownie ostrozna – nikt nie powinien sledzic jej.

Chodnik przy Central Park South byl zatloczony; zblizajac sie do Szostej Alei Gray przyspieszyl kroku. Byl niezmiernie podekscytowany i choc udawal powsciagliwosc, nie mogl doczekac sie spotkania z Darby. Wnioskujac z rozmow telefonicznych, byla opanowana i metodyczna, choc czasami wyczuwal w jej glosie strach i niepewnosc. “Jestem zwykla studentka prawa” – mowila. Tak naprawde nie wiedziala, co sie wokol niej dzieje, liczyla sie ze smiercia – i to w kazdej chwili – a jednak zamierzala doprowadzic do konca te gre. “Musisz sobie zalozyc, ze zawsze cie ktos sledzi” – mowila. Przetrwala tydzien, choc jej tropem szly prawdziwe ogary, wiec niech Gray nie gada i robi, co mu kaze.

Teraz mial wpasc do foyer hotelu St. Moritz na rogu Szostej i tak tez uczynil. Zarezerwowala dla niego pokoj na nazwisko Clark, Warren Clark. Zaplacil gotowka, pojechal winda na osme pietro i wszedl do pokoju. Tutaj mial zaczekac. “Siedz i czekaj” – polecila.

Przez godzine stal przy oknie i przygladal sie niebu ciemniejacemu nad parkiem. W koncu odezwal sie telefon.

– Pan Clark? – zapytal kobiecy glos.

– Hmm… tak.

– To ja. Przyjechales sam?

– Tak. Gdzie jestes?

– Siedem pieter nad toba. Pojedziesz winda na siedemnaste, potem zejdziesz na pietnaste. Pokoj tysiac piecset dwadziescia.

– Teraz?

Вы читаете Raport “Pelikana”
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату