pozostaje mu tylko morze liter, ktore nic nie waza i nie sa zyciem. Zostal profesorem w Genewie (gdzie nie odbywaja sie zadne manifestacje) i (w samotnosci, bez kobiet i pochodow) wydal ze sporym sukcesem kilka ksiazek naukowych. Potem pewnego dnia przyszla jak objawienie Sabina; przybyla z kraju, w ktorym juz od dawna nie kwitly zadne rewolucyjne zludzenia, ale w ktorym przetrwalo to, co najbardziej podziwial w rewolucjach: zycie rozgrywajace sie w wielkim wymiarze ryzyka, odwagi i niebezpieczenstwa smierci. Sabina przywrocila mu wiare w wielkosc ludzkiego losu. Byla piekniejsza o bolesny dramat jej kraju, ktory przeswiecal zza jej sylwetki.

Tyle, ze Sabina nie kochala tego dramatu. Slowa: wiezienie, przesladowanie, zakazane ksiazki, okupacja, czolgi sa dla niej paskudnymi slowami bez najmniejszego zapachu romantyzmu. Jedyne slowo, ktore sie w niej odzywa slodko jak nostalgiczne wspomnienie ojczyzny to slowo „cmentarz”.

Cmentarz

Cmentarze w Czechach przypominaja ogrody. Groby porastaja trawnikiem i kolorowymi kwiatkami. Skromne pomniki tona w zieleni lisci. Kiedy sie sciemnia, cmentarz migoce malymi zapalonymi swieczkami, jakby zmarli wyprawiali bal dzieciecy. Tak, bal dzieciecy, bo umarli sa niewinni jak dzieci. Choc zycie bylo pelne okrucienstwa, na cmentarzach panuje zawsze spokoj. Nawet podczas wojny, za Hitlera, za Stalina, za wszystkich okupacji. Kiedy bylo jej smutno, wsiadala do auta i jechala daleko za Prage przechadzac sie po wiejskich cmentarzach, ktore tak lubila. Te cmentarze na tle blekitnych pagorkow byly piekne jak kolysanka.

Dla Franza cmentarz jest paskudnym skladem kosci i kamieni.

5.

– Za nic na swiecie nie jezdzilbym autem. Boje sie smiertelnie wypadku. Nawet jesli czlowiek sie nie zabije, musi mu zostac uraz na cale zycie – powiedzial rzezbiarz i machinalnie zlapal sie za palec wskazujacy, ktorego kiedys o malo sobie nie urznal, kiedy ociosywal drewniana rzezbe. Tylko cudem mu go uratowano.

– Alez skad! – zaszczebiotala Marie-Claude, ktora byla w swietniej formie. – Przezylam ciezki wypadek i bylo to wspaniale! Nigdzie sie lepiej nie czulam niz w szpitalu! Nie moglam w ogole spac i czytalam bezustannie, dzien i noc.

Wszyscy patrzyli na nia z zachwytem, ktory wprawial ja w stan blogosci. We Franzu odraza (wiedzial, ze po wspomnianym wypadku jego zona byla w bardzo zlym stanie psychicznym i ciagle sie skarzyla) mieszala sie z podziwem (jej zdolnosc przetwarzania wszystkiego, co przezyla swiadczyla o imponujacej witalnosci).

– Tam zaczelam – ciagnela – dzielic ksiazki na dzienne i nocne. Naprawde, istnieja ksiazki na dzien i ksiazki, ktore mozna czytac tylko w nocy.

Wszyscy wyrazili pelen podziwu zachwyt, tylko rzezbiarz trzymal sie za palec i marszczyl twarz w nieprzyjemnym wspomnieniu.

Marie-Claude zwrocila sie do niego:

– Do ktorej grupy zaliczylbys Stendhala?

Rzezbiarz nie sluchal, wiec wzruszyl niepewnie ramionami. Stojacy obok niego krytyk sztuki stwierdzil, ze jego zdaniem Stendhal jest lektura dzienna.

Marie-Claude pokrecila glowa i zaszczebiotala:

– Mylisz sie! Nie, nie, nie, mylisz sie! Stendhal jest nocnym autorem!

Franz bral udzial w dyskusji o sztuce dziennej i nocnej pelen niepokoju, poniewaz myslal tylko o tym, kiedy sie zjawi Sabina. Zastanawiali sie oboje od wielu dni, czy powinna, czy tez nie powinna przyjac zaproszenia na ten koktajl. Marie-Claude zorganizowala go dla wszystkich malarzy i rzezbiarzy, ktorzy kiedykolwiek mieli wystawy w jej prywatnej galerii. Odkad poznala Franza, Sabina unikala jego zony. Ale poniewaz bali sie wpadki, doszli do wniosku, ze bedzie bardziej naturalne i mniej podejrzane, jesli przyjdzie.

Zerknal niepostrzezenie w kierunku przedpokoju i przy tej okazji uswiadomil sobie, ze z drugiego konca salonu ustawicznie rozbrzmiewa glos jego osiemnastoletniej corki Marie-Anne. Odszedl od grupy, w ktorej panowala jego zona, do kregu, w ktorym krolowala corka. Ktos siedzial w fotelu, inni stali, Marie-Anne siedziala na podlodze. Franz byl pewien, ze rowniez Marie-Claude w drugim kacie salonu wkrotce usiadzie na dywanie. Usiasc przy gosciach na ziemi oznaczalo w tych czasach, ze sie jest naturalnym, postepowym, przyjacielskim i paryskim. Namietnosc, z jaka Marie-Claude siadywala wszedzie na ziemi, byla taka, ze Franz czesto sie bal, aby nie usiadla na ziemi w sklepie, do ktorego chodzila kupowac papierosy.

– Nad czym teraz pracujesz, Alan? – spytala Marie-Anne, mezczyzne, u ktorego stop siedziala.

Alan byl naiwnym poczciwina i pragnal corce wlascicielki galerii odpowiedziec szczerze. Zaczal jej wyjasniac swoj nowy sposob malowania, ktory byl polaczeniem fotografii i malarstwa olejnego. Zdazyl powiedziec mniej wiecej trzy zdania, kiedy Marie-Anne zaczela gwizdac. Malarz mowil powoli i w skupieniu i nie uslyszal gwizdania.

Franz szepnal.

– Mozesz mi powiedziec, dlaczego gwizdzesz?

– Poniewaz nie lubie, kiedy sie mowi o polityce – odpowiedziala glosno.

Rzeczywiscie, dwaj mezczyzni stojacy w ich kolku rozmawiali o wyborach we Francji. Marie-Anne, ktora czula sie w obowiazku kierowac zabawa, spytala obu mezczyzn, czy pojda w przyszlym tygodniu na opere Rossiniego, ktora miala wykonac w Genewie wloska trupa. Malarz Alan szukal tymczasem coraz dokladniejszych i bardziej precyzyjnych sformulowan dla wyjasnienia swojego nowego sposobu malowania i Franz wstydzil sie za corke. Zeby jej zamknac usta, oswiadczyl, ze na operach sie potwornie nudzi.

– „Ty jestes straszny – powiedziala Marie-Anne i starala sie z podlogi uderzyc ojca w brzuch. – Glowny spiewak jest piekny. Ach, jak piekny! Widzialam go dwa razy i zakochalam sie w nim.

Franz skonstatowal, ze jego corka jest szalenie podobna do matki. Czemu nie przypomina raczej jego? Nic sie nie da zrobic, nie jest do niego podobna. Niezliczona ilosc razy slyszal, jak Marie-Claude oswiadcza, ze zakochala sie w tym czy innym malarzu, spiewaku, pisarzu, polityku, a raz nawet kolarzu. Oczywiscie, byla to tylko retoryka kolacji i koktajli, on jednak przypominal sobie w tych momentach, ze kiedys, przed dwudziestu laty powiedziala to samo o nim i ze grozila mu samobojstwem. W tym momencie do salonu weszla Sabina. Marie-Claude zobaczyla ja i podeszla do niej. Jego corka wciaz prowadzila konwersacje o Rossinim. ale on slyszal tylko to, o czym mowily dwie kobiety. Po kilku przyjaznych zdaniach powitania Marie-Ciaude wziela w palce ceramiczny naszyjnik, ktory wisial na szyi Sabiny i powiedziala bardzo glosno:

– A to co? Alez to brzydkie!

To zdanie przygwozdzilo Franza. Nie bylo w nim agresji, przeciwnie, szczebiotliwy smiech mial natychmiast wyrazic, ze dezaprobata dla wisiorka nie zmienia nic w przyjazni, ktora Marie-Claude zywi dla malarki, ale przeciez bylo to zdanie wymykajace sie manierze, w jakiej Marie-Claude zwykla rozmawiac.

– Sama go zrobilam – powiedziala Sabina.

– Jest bardzo brzydki, naprawde – powtorzyla Marie-Claude bardzo glosno. – Nie powinnas go nosic.

Franz wiedzial, ze jego zony nie interesowalo specjalnie, czy naszyjnik jest brzydki, czy tez nie. Brzydkie bylo to, co chciala widziec brzydkim, piekne to, co chciala widziec pieknym. Klejnoty jej przyjaciol byly a priori piekne. Gdyby przypadkiem sadzila, ze ktorys jest brzydki, zatrzymalaby to dla siebie, poniewaz pochlebstwo stalo sie jej druga natura.

Czemu wiec zadecydowala, ze klejnot, ktory Sabina sama sobie zrobila bedzie uwazac za brzydki?

Dla Franza nagle wszystko bylo jasne: Marie-Oaude oglosila, ze naszyjnik Sabiny jest brzydki, poniewaz mogla sobie na to pozwolic.

Dokladniej: Marie-Claude oglosila, ze naszyjnik Sabiny jest brzydki, zeby pokazac, ze moze sobie pozwolic na powiedzenie Sabinie, ze jej naszyjnik jest brzydki.

Wystawa Sabiny przed rokiem nie miala wielkiego powodzenia i Marie-Claude nie zalezalo na sympatii Sabiny. Natomiast Sabina miala powody, by zabiegac o sympatie Marie-Claude. Z jej zachowania nie mozna bylo tego jednak zauwazyc.

Tak, dla Franza bylo to calkiem jasne: Marie-Claude skorzystala z okazji, aby Sabinie (i innym) pokazac, jaki jest rzeczywisty stosunek sil miedzy nia a praska malarka.

Вы читаете Nieznosna lekkosc bytu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату