13.

W przeciwienstwie do Parmenidesa dla Beethovena ciezar byl jak sie zdaje czyms pozytywnym. Der schwer gefasste Entschluss, ciezko powzieta decyzja jest polaczona z glosem losu (es muss sein!), ciezar, koniecznosc i wartosc to trzy pojecia wewnetrznie zalezne: tylko to, co konieczne, to, co ciezkie, to, co wazy, ma wartosc.

To przekonanie zrodzilo sie z muzyki Beethovena, a choc jest mozliwe (a nawet prawdopodobne), ze ponosza za nie odpowiedzialnosc komentatorzy Beethovena, a nie sam kompozytor, podzielamy je dzis w jakis sposob wszyscy: wielkosc czlowieka polega dla nas na tym, ze dzwiga on swoj los jak Atlas na swych barkach sklepienie niebieskie. Bohater Beethovena dzwiga metafizyczne brzemie. Tomasz dojezdza do granic Szwajcarii, a ja wyobrazam sobie, ze zachmurzony Beethoven z wielka grzywa wlosow dyryguje orkiestra miejscowych strazakow i gra mu na pozegnanie z emigracja marsz zwany Es muss sein!.

Ale potem Tomasz przejechal granice Czechoslowacji i natrafil na kolumny rosyjskich czolgow. Musial zatrzymac woz na skrzyzowaniu i czekac pol godziny, zeby przejechali. Upiorny czolgista w czarnym kombinezonie stal na skrzyzowaniu i kierowal ruchem, jak gdyby wszystkie czeskie szosy nalezaly do niego.

Es muss sein, powtarzal sobie w duchu Tomasz, ale potem ogarnelo go zwatpienie: czy naprawde tak musialo sie stac?

To prawda, pozostac w Zurychu i wyobrazac sobie, jak Teresa zyje sama w Pradze, bylo nie do zniesienia.

Ale jak dlugo meczyloby go wspolczucie? Cale zycie? Czy moze caly rok? Albo miesiac? Albo tylko tydzien?

Skad mial wiedziec? Jak mial to wyprobowac?

Kazdy uczen moze sobie wykonac na lekcji fizyki doswiadczenie, by sie przekonac, czy okreslona hipoteza naukowa odpowiada prawdzie. Ale czlowiek, poniewaz dane mu jest tylko jedno zycie, nie ma zadnej mozliwosci, by sprawdzic hipoteze przy pomocy doswiadczenia i dlatego nigdy nie wie, czy powinien byl, czy tez nie powinien byl usluchac glosu instynktu. Myslac o tym, otworzyl drzwi swego mieszkania. Karenin podskoczyl mu do twarzy, ulatwiajac chwile powitania. Pragnienie, by rzucic sie Teresie w objecia (pragnienie, ktore czul jeszcze w chwili, kiedy wsiadal w Zurychu do samochodu) calkiem zniknelo. Wydawalo mu sie, ze stoi naprzeciwko niej posrodku snieznej pustyni i ze oboje trzesa sie z zimna.

14.

Od pierwszego dnia okupacji samoloty rosyjskie calymi nocami krazyly nad Praga. Tomasz odzwyczail sie od ich halasu i nie mogl usnac. Lezal przy spiacej Teresie, przewracal sie z boku na bok i przypominal sobie, co powiedziala mu kiedys dawno, w trakcie jakiejs gadaniny bez znaczenia. Rozmawiali o jego przyjacielu Z. i ona stwierdzila nagle: „Wiesz, gdybym nie spotkala ciebie, na pewno bym sie zakochala w nim”.

Juz wowczas slowa te wprawily Tomasza w stan dziwnej melancholii. Uswiadomil sobie bowiem, ze fakt, iz Teresa kocha jego, a nie Z., jest wylacznie dzielem przypadku. Ze oprocz jej urzeczywistnionej milosci do Tomasza istnieje w krainie mozliwego nieskonczona ilosc niespelnionych milosci do innych mezczyzn.

Wszyscy uwazamy, ze jest nie do pomyslenia, by milosc naszego zycia miala byc czyms lekkim, czyms bez wagi.

Sadzimy, ze nasza milosc musiala sie spelnic, ze bez niej nasze zycie nie byloby naszym zyciem. Mamy wrazenie, ze sam nachmurzony Beethoven ze swoja ogromna grzywa wygrywa naszej wielkiej milosci swoje es muss sein!

Tomasz rozmyslal nad uwaga Teresy o jego przyjacielu Z. i stwierdzal, ze w dziejach milosci jego zycia nie brzmi zadne es muss sein!, ale raczej es konnte auch anders sein – moglo byc rowniez inaczej. Przed siedmiu laty w szpitalu w miescie Teresy zdarzyl sie przypadkiem skomplikowany wypadek choroby mozgu, w zwiazku z ktorym wezwano na pilna konsultacje ordynatora Tomasza. Ale ordynator przypadkiem mial wlasnie atak ischiasu, nie mogl sie ruszac i w zastepstwie poslal do prowincjonalnego szpitala Tomasza. W miescie bylo piec hoteli, ale Tomasz przypadkiem trafil wlasnie do tego, w ktorym pracowala Teresa. Przypadkiem zostalo mu troche wolnego czasu do odjazdu pociagu i wszedl do restauracji. Teresa przypadkiem miala sluzbe i przypadkiem obslugiwala stolik Tomasza. Potrzebne bylo az szesc przypadkow, aby doprowadzic Tomasza do Teresy, jak gdyby jemu samemu nie chcialo sie do niej dojsc.

Wrocil do Czech dla niej. Decyzja zyciowej wagi opierala sie o milosc tak przypadkowa, ze nie zaistnialaby ona w ogole, gdyby jego szef nie zachorowal przed siedmiu laty na ischias. I ta kobieta, to ucielesnienie absolutnego przypadku lezy teraz obok niego i gleboko oddycha przez sen.

Byla pozna noc. Czul, ze zaczyna sie bol zoladka, ktory czesto go chwytal w chwilach duchowej udreki.

Jej oddech raz czy dwa przeszedl w delikatne chrapniecie masz nie czul w sobie zadnego wspolczucia. Jedyne, co czul, to cisnienie w zoladku i rozpacz, ze wrocil.

CZESC II. Dusza i cialo

1.

Byloby glupie, gdyby autor staral sie wmowic czytelnikowi, ze jego postacie istnialy naprawde. Nie zrodzily sie one z ciala matki, ale z jednego czy dwoch sugestywnych zdan lub z jakiejs podstawowej sytuacji. Tomasz urodzil sie ze zdania: „einmal ist keinmal”. Teresa urodzila sie z burczenia w brzuchu.

Kiedy po raz pierwszy przestapila prog mieszkania Tomasza, zaczelo jej burczec w brzuchu. Nic dziwnego, nie jadla obiadu ani kolacji, tylko przed poludniem polknela na dworcu kanapke. Skupila sie na swej odwaznej podrozy i zapomniala o jedzeniu. Lecz kto nie mysli o swym ciele, ten tym lacniej pada jego ofiara. Bylo to straszne – stanac przed Tomaszem i slyszec glosne dzwieki swych wnetrznosci. Chcialo jej sie plakac. Na szczescie Tomasz po dziesieciu sekundach objal ja i mogla zapomniec o odglosach swych kiszek.

2.

Terese zrodzila wiec sytuacja, ktora brutalnie odslania niemozliwa do pogodzenia dwoistosc ciala i duszy, podstawowe ludzkie doswiadczenie.

Kiedys dawno czlowiek nadsluchiwal zdziwiony, jak w jego piersiach rozlega sie dzwiek miarowych uderzen i nie mial pojecia, co to jest. Nie mogl utozsamiac sie. z czyms tak dziwnym i nieznanym jak jego cialo. Cialo bylo klatka, wewnatrz ktorej zylo cos, co patrzylo, sluchalo, balo sie, myslalo i dziwilo: to cos, ta reszta, ktora zostawala po odcedzeniu ciala, to byla dusza.

Ale dzis cialo nie jest czyms nieznanym: wiemy, ze to, co wali w piersiach, to serce, ze nos jest zakonczeniem szlauchu, ktory wystaje z ciala, by wprowadzic tlen do pluc. Glowa jest rodzajem tablicy rozdzielczej, do ktorej podlaczone sa wszystkie mechanizmy ciala: czucie, widzenie, slyszenie, oddychanie, myslenie.

Od czasu, kiedy umiemy wszystko w nim nazwac, cialo mniej nas niepokoi. Wiemy rowniez, ze dusza nie jest niczym innym jak dzialalnoscia szarych komorek mozgu. Dwoistosc duszy i ciala zaslonily terminy naukowe i

Вы читаете Nieznosna lekkosc bytu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату