– Tak mysle.

– Czego potrzebujesz?

– Funduszy do zorganizowania operacji inwigilacyjnej.

– Gdzie?

– W Paryzu.

– Kto jest obiektem?

14

Rzym

Miniaturowy mikrofon superkardioidalny trzymany przez mezczyzne przebranego za ksiedza tylko wygladal jak wieczne pioro. Wyprodukowala go firma elektroniczna w szwajcarskim miescie przemyslowym Zug. Za pomoca tego urzadzenia mogl podsluchiwac rozmowe prowadzona przez dwoch mezczyzn, powoli krazacych wokol Piazza Navona. Drugi mezczyzna, zasiadajacy w kawiarni po przeciwleglej stronie placu, byl uzbrojony w identyczny sprzet. Czlowiek w sutannie mial pewnosc, ze dzieki temu nagrywa sie wiekszosc wypowiedzi niczego nie podejrzewajacych spacerowiczow.

Potwierdzilo sie to dwadziescia minut pozniej, gdy w zaciszu pokoju hotelowego zsynchronizowal obie tasmy w odtwarzaczu magnetofonowym i nalozyl na uszy sluchawki. Po kilku minutach nagle wcisnal przycisk “stop”, cofnal kasete i ponownie ja uruchomil.

“- Gdzie?

– W Paryzu.

– Kto jest obiektem?

– Marszand. Nazywa sie Werner Muller”.

Stop.

Zadzwonil do Zurychu i przekazal wiadomosc swojemu rozmowcy. Potem uraczyl sie papierosem i mala butelka szampana z minibarku. W ten sposob sam siebie nagrodzil za dobra robote. W lazience spalil w umywalce kartki z notatnika i splukal popiol do otworu odplywowego.

15

Paryz

Galeria Mullera miescila sie na rogu pewnej malej uliczki miedzy rue Faubourg St. Honore i Avenue l’Opera. Z jednej strony przylegal do niej sklep sprzedawcy telefonow komorkowych, a z drugiej butik, handlujacy wytworna meska bielizna, ktorej nie wlozylby zaden mezczyzna. Na drzwiach galerii widnial napis: “Wstep wylacznie po wczesniejszym umowieniu”. Za grubym, kuloodpornym szklem szyby okiennej wisialy dwa male, dekoratywne dziela – martwe natury z kwiatami mniej znanych, osiemnastowiecznych francuskich malarzy. Gabriel nie lubil tego rodzaju plocien. Trzykrotnie podejmowal sie odnawiania obrazow z tamtego okresu i zawsze ogarnialo go wowczas wyjatkowe znuzenie. Na swoj punkt obserwacyjny Gabriel wybral niewielki Hotel Laurens, polozony piecdziesiat metrow od galerii, po przeciwnej stronie ulicy. Zameldowal sie tam jako Heinrich Kiever; ulokowano go w malym pokoju na strychu, przesiaknietym zapachem rozlanego koniaku i zatechlego dymu papierosowego. Recepcjoniste poinformowal, ze jest niemieckim scenarzysta i ze przyjechal do Paryza po to, aby popracowac nad scenariuszem do filmu, ktorego akcja toczy sie we Francji podczas wojny. Bedzie pracowal do pozna w swoim pokoju i nie zyczy sobie, by ktokolwiek mu przeszkadzal. Pil alkohol w hotelowym barze i chamsko dostawial sie do kelnerki. Krzyczal na sprzataczki, gdy usilowaly zaprowadzic lad w jego pokoju. Wrzeszczal na chlopcow hotelowych, gdy nie dosc szybko przynosili mu kawe. W krotkim czasie w calym hotelu mowilo sie o zwariowanym boche* [Boche (fr.) – Szwab.] ze strychu.

Jadac do Paryza, Gabriel zatrzymal sie na lotnisku w Nicei, zwrocil mercedesa i wynajal renault. Agentem w firmie, ktora wypozyczyla mu samochod, byl Zyd z Prowansji o imieniu Henri. Jego rodzina przetrwala francuski holocaust. Zgodnie z nazewnictwem Biura, Henri to sayan, ochotniczy pomocnik. Na calym swiecie zylo tysiace sayanim – bankierow gotowych zapewnic agentom terenowym Biura wsparcie finansowe, urzednikow hotelowych udostepniajacych noclegi, lekarzy udzielajacych dyskretnej pomocy w wypadku odniesienia ran lub choroby. Jesli chodzi o Henriego, zrezygnowal ze standardowej procedury i wynajal Gabrielowi samochod w taki sposob, zeby nie pozostawic zadnego sladu w dokumentach.

Niedlugo po przyjezdzie do Paryza Gabriel niechetnie nawiazal kontakt z szefem miejscowej komorki, Uzim Navotem. Navot mial jasnorude wlosy i pokazna sylwetke zapasnika. Nalezal do grupy zdeklarowanych poplecznikow Shamrona i byl zazdrosny o uczucia, ktore stary zywil wobec Gabriela. W rezultacie nienawidzil go tak, jak drugi syn nienawidzi starszego brata, i przy kazdej sposobnosci utrudnial Gabrielowi zycie. Ich spotkanie na lawce przy fontannie w ogrodach Tuileries przebieglo w chlodnej i oficjalnej atmosferze. Zachowywali sie jak dwaj wrodzy sobie generalowie, negocjujacy warunki zawieszenia broni. Navot jasno dal do zrozumienia, ze jego zdaniem komorka w Paryzu poradzilaby sobie z prosta inwigilacja takze bez pomocy wielkiego Gabriela Allona. Poza tym zupelnie nie przypadlo mu do gustu, ze Shamron nie chce go poinformowac, dlaczego paryski marszand znalazl sie w centrum zainteresowania Biura. Gabriel ze stoickim spokojem wysluchiwal cichych zalow Navota, rzucajac golebiom kawalki bagietki i od czasu do czasu kiwajac wspolczujaco glowa. Gdy dwadziescia minut pozniej Navot oddalil sie zwirowa sciezka, Gabriel mial juz zalatwione wszystko, czego potrzebowal: obserwatorow, radia o bezpiecznych czestotliwosciach, samochody, urzadzenia podsluchowe oraz pistolet Beretta kalibru.5,56 milimetra.

Obserwowali go przez dwa dni. Zajecie nie nalezalo do szczegolnie trudnych. Muller nie zachowywal sie jak przestepca, o ile w ogole nim byl. Kazdego ranka za pietnascie dziesiata przyjezdzal do galerii i o dziesiatej byl gotow do przyjmowania klientow. O wpol do drugiej zamykal swoj salon i maszerowal zawsze do tej samej restauracji przy rue de Rivoli, po drodze zatrzymujac sie zawsze przy tym samym kiosku, aby kupic gazety.

Pierwszego dnia obserwowal go pewien prosty i bezposredni w obejsciu wywiadowca o imieniu Oded. Nastepnego dnia obowiazki sledczego przejal chudy i wysoki chlopak, Mordecai, ktory mimo chlodu zasiadl przy stoliku na dworze. Po lunchu podazyl za Mullerem z powrotem do galerii, a potem skierowal sie do pokoju hotelowego Gabriela, by zlozyc sprawozdanie.

– Powiedz mi, Mordecai, co on dzisiaj jadl na lunch? – spytal Gabriel.

Obserwator z dezaprobata sciagnal brwi.

– Owoce morza. Ogromny polmisek. Zjadl caly.

– A co ty zamowiles, Mordecai?

– Jajka i frytki.

– Smakowaly ci?

– Owszem.

Wieczorami Muller zachowywal sie rownie rutynowo i przewidywalnie. Z galerii wychodzil o wpol do siodmej, a wczesniej wystawial na chodnik ciemnozielona plastikowa torbe z odpadkami, ktora noca zabierali smieciarze. Nastepnie szedl wolnym krokiem w tlumie ludzi przemierzajacych Pola Elizejskie i docieral do Fouqueta. Pierwszego wieczoru Oded zabral smieci sprzed galerii i zaniosl je do pokoju Gabriela, a Mordecai ruszyl za marszandem do Fouqueta. Nastepnego wieczoru wywiadowcy zamienili sie rolami. Kiedy Muller saczyl szampana w towarzystwie filmowcow i pisarzy, Gabriel przetrzasal jego smieci. Okazaly sie rownie zwyczajne, jak obyczaje Mullera: kopie rozmaitych tekstow w szesciu jezykach, nieistotna poczta, niedopalki papierosow, brudne chustki i fusy od kawy.

Opusciwszy Fouqueta, Muller spacerowal cichymi, bocznymi uliczkami osmego arrondissement* [Arrondissement (fr.) – dzielnica.], zjadal lekka kolacje w bistro i szedl do domu. Po dwoch wieczorach Oded zaprotestowal:

– Moze to tylko szwajcarski marszand, ktory nie sprzedaje zbyt wielu obrazow. Niewykluczone, ze marnuje

Вы читаете Angielski Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату