I nagle nowy wybuch radosci: na horyzoncie ukazal sie, dymiac z czarnych kominow, wielki parowiec amerykanski. Plynal w ich strone. Spostrzegl lodz. Dal sygnal.
Burzliwa radosc zmienila sie w milczace wzruszenie…Im bardziej zblizala sie szara bryla parowca, tym szybciej rwaly sie wiezy, ktore laczyly tych wszystkich ludzi w jedna calosc. Rozpadla sie ona na poszczegolne jednostki, z ktorych kazda miala wlasne troski, wlasny los, wlasne drogi.
Im blizej znajdowal sie parowiec, tym bardziej oddalali sie od siebie.
Corka miliardera, brudni marynarze, stetryczaly Turnip — co moglo ich laczyc? Simpkins i Huttling byli znow wrogami.
Huttling byl spokojny, lecz smutny.
A Simpkins juz przebral sie i gwizdal wesola piosenke.
Jeszcze kilka chwil oczekiwania — i wszyscy znalezli sie na parowcu.
IV. Ocalenie
Na ich spotkanie szedl kapitan statku. Pasazerowie otoczyli przybylych zwartym kolem… Simpkins z zawodowa mina detektywa jak cien snul sie za Huttlingiem…
Co mial robic? W porywie wspanialomyslnosci i rozczulenia nad wlasnym bohaterstwem przyrzekl Huttlingowi przed wejsciem na poklad parowca, ze zachowa wszystko w tajemnicy, i zaproponowal, by Huttling uciekl w najblizszym porcie, do ktorego statek przybije. Lecz Huttling, ten niepojety czlowiek, odpowiedzial Simpkinsowi oschle i z gorycza: „Prosze robic swoje”, jak gdyby mu bylo wszystko jedno… Badz co badz dziesiec tysiecy dolarow nie lezy na ulicy i Simpkins juz zdazyl szepnac slowko kapitanowi.
Marynarze — wyspiarze, ktorzy zdziczeli i odzwyczaili sie od ludzi, trzymali sie na uboczu. Mister Turnip calym swym wygladem pragnal udowodnic, ze nie ma nic wspolnego z tymi brudasami, chociaz nie jest czysciejszy od nich. Udalo mu sie jakos zachowac dziurawy melonik, wiec z mina franta nasunal go na czolo…
W trakcie rozmow, pytan i odpowiedzi, baczne oko detektywa spostrzeglo jakas fotografie w gazecie, ktora trzymal jeden z pasazerow.
Simpkins poprosil o gazete, szybko przeczytal notatke i krzyknawszy cos nagle, zblizyl sie do stojacych obok siebie Huttlinga i miss Kingman, nieoczekiwanie wyciagnal z kieszeni reczne kajdanki i z zawodowa zrecznoscia wlozyl jedna bransoleta na reke Huttlinga a druga na reke miss Kingman, skuwajac ich razem.
Wszyscy byli zdumieni. A Simpkins rozwinal gazete i przeczytal na glos:
TAJEMNICA ZABOJSTWA DELLI JACKSON
W tych dniach nieoczekiwanie wykryta zostala tajemnica zabojstwa miss Delii Jackson, o ktore oskarzony byl Reginald Huttling. W banku Larraughby ujawniono powazna kradziez dokonana w kasie pancernej. Poniewaz jeden z kluczy posiadal syn bankiera, ktory w ostatnich czasach prowadzil rozpustny tryb zycia, podejrzenie padlo na niego i w jego mieszkaniu przeprowadzono rewizje. Skradzionych pieniedzy jednak nie znaleziono i udzial syna bankiera w kradziezy nie zostal stwierdzony. Natomiast podczas rewizji wpadly w rece organow sledczych dokumenty, ktore swiadcza, iz Larraughby byl zabojca swej narzeczonej Delii Jackson. W szkatulce znaleziono list miss Jackson do Larraughby’ego. W tym liscie miss Jackson kategorycznie zrywa z narzeczonym, poniewaz przy pomocy „prywatnego biura detektywow” dowiedziala sie pewnych szczegolow o jego zyciu osobistym. Larraughby byl do tego stopnia nieostrozny, iz prowadzil dziennik, w ktorym szczegolowo przedstawil dzieje swej zbrodni. Jak sie okazuje, Larraughby otrzymal list miss Jackson w dniu, w ktorym dokonal zabojstwa. Larraughby wiedzial, ze ma rywala, Huttlinga, i sledzil go od dluzszego czasu, korzystajac z uslug przekupionej pokojowki miss Jackson. Pokojowka zawiadomila go o zamierzonym spotkaniu miss Jackson z Huttlingiem. Sadzac, ze prawdziwa przyczyna odmowy miss Jackson jest jej milosc do Huttlinga, Larraughby w porywie zazdrosci postanowil sie zemscic. Przybyl przed Huttlingiem na miejsce umowionego spotkania, zabil miss Jackson i nie spostrzezony przez nikogo, uciekl.
Larraughby przyznal sie do popelnionej zbrodni. Wskutek zbiegu okolicznosci omal nie padl ofiara pomylki sadowej Reginald Huttling, ktory byl niewinny. Niestety, Huttling zginal zapewne podczas katastrofy parowca „Beniamin Franklin”.
— Oto jest Huttling! — zawolal Simpkins po przeczytaniu notatki. — A poniewaz wlozylem tyle wysilku w te poszukiwania i mialem z nim tyle klopotow, postanowilem skazac go na dozywotnie pozbawienie wolnosci… wespol z miss Kingman, jesli nie bedzie miala zastrzezen.
Miss Kingman wyraznie nie ujawniala sprzeciwu.
Pasazerowie powitali ten surowy wyrok hucznymi oklaskami.
CZESC CZWARTA
I. Ekspedycja naukowa
Pan Kingman — ojciec Vivian — ucieszyl sie ogromnie z powrotu corki. Stracil juz nadzieje, ze ja ujrzy, Vivian Kingman bowiem znajdowala sie na liscie zaginionych pasazerow parowca „Beniamin Franklin”. Do malzenstwa corki odniosl sie zyczliwie. Po zapoznaniu sie z Huttlingiem zadal mu tylko jedno pytanie:
— Zawod?
— Inzynier — odpowiedzial Huttling.
— Dobrze. Doskonale… — i po chwili namyslu Kingman dodal: — Zdaje sie, ze w Europie panuje poglad, iz my, bogacze amerykanscy, marzymy dla naszych corek o mezach ze srodowiska zbankrutowanych europejskich hrabiow. Tak nie jest. Glupcy istnieja wszedzie i amerykanscy glupcy chca spokrewnic sie z europejskimi, lecz ja wole miec za ziecia czlowieka, ktory sam utorowal sobie droge w zyciu. Poza tym jestem panu ogromnie zobowiazany. Pan uratowal moja corke! — i Kingman uscisnal mocno dlon Huttlinga.
Pewnego razu, kiedy mlodzi malzonkowie siedzieli nad mapa i ukladali plan podrozy, jaka chcieli przedsiewziac, rozlegl sie dzwonek telefonu i Reginald, podnioslszy sluchawke, uslyszal znajomy glos Simpkinsa, ktory prosil o rozmowe „w waznej sprawie”. Huttling przed udzieleniem odpowiedzi powiedzial glosno:
— To pan, panie Simpkins? Dzien dobry! Pan chcialby sie z nami zobaczyc? — i popatrzyl pytajaco na zone.
— Dobrze, niech przyjdzie — odparla polglosem Vivian.
— Oczekujemy pana — zakonczyl Reginald rozmowe z detektywem.
Simpkins robil wszystko bardzo predko — „o sto dwadziescia procent szybciej od stuprocentowych Amerykanow”, jak zwykl mowic.
Wkrotce rozlegl sie szum samochodu zajezdzajacego przed dom. Zjawil sie Simpkins i jeszcze we drzwiach oznajmil:
— Nowina! Bardzo wazna nowina!
— Co sie stalo, panie Simpkins? — zapytal Huttling. — Czyzby okazalo sie, ze jeszcze jeden z panskich przestepcow jest porzadnym czlowiekiem?
— Odkrylem tajemnice zbrodni kapitana Fergusa Slaytona!
— Jaka to tajemnica?
— Hm, na razie sa to materialy sledztwa, ktorych nie wolno mi ujawniac…
— Nie powiedzial wiec pan nic nowego, panie Simpkins. Jeszcze podczas pobytu na wyspie wiedzielismy, ze Slayton ma ciemna przeszlosc.
— Ale jaka! Przyszedlem do panstwa z pewna propozycja, a moze nawet poprosze o pomoc.