glebokim skorzanym fotelu, przybierajac wyniosla i dumna mine. Nastepnie glosno klasnal trzy razy w dlonie, tak jak Slayton, a nawet jeszcze lepiej — wyrazniej i glosniej.
Na progu zjawil sie Murzyn.
Flores przyjrzal mu sie bacznie, ale nie mogl nic odczytac na czarnej twarzy.
— Bobie — rzekl Flores — gdzie Slayton mial swoja garderobe? Zaprowadzcie mnie i pokazcie.
Bob nie okazal zdziwienia widzac Floresa na miejscu Slaytona, zdumiala go natomiast uprzejmosc nowego gubernatora, do ktorego poufalosci byl od dawna przyzwyczajony.
Lecz Flores mial w tym swoje wyrachowanie: chcial pokazac roznice wynikajaca ze zmiany sytuacji. I nie pomylil sie. Bob jakos skurczyl sie i drepcac pospiesznie ku wyjsciu, odparl z szacunkiem i uprzejmie:
— Sluze panu.
Weszli do duzej ciemnej kajuty przeksztalconej na garderobe. Dwie sciany byly calkowicie zastawione szafami. Prawie polowe kajuty zajmowaly wielkie rzezbione skrzynie z czarnego drzewa debowego, okute pozieleniala miedzia i srebrem.
Murzyn otworzyl rozsuwane drzwi szaf. Wisialy w nich uporzadkowane stroje roznych epok, zawodow, narodowosci — jak w garderobie duzej opery.
— Oto odziez cywilna — wyjasnil Murzyn, wyjmujac zalatujace wilgocia staroswieckie surduty z wysokimi kolnierzami, szerokimi klapami, kolorowe i jedwabne kamizele.
Flores pokrecil przeczaco glowa.
W nastepnej szafie znajdowaly sie bardziej wspolczesne stroje: smokingi, surduty, a nawet fraki.
— Nie to, nie to.
Flores zatrzymal sie nieco dluzej przed szafa zawierajaca mundury marynarskie. Pomacal tuzurek z doskonalego sukna angielskiego — mundur kapitanski, lecz po chwili namyslu zamknal rowniez te szafe.
— Nie to, Bobie. Czy to juz wszystko?
— Jest jeszcze tutaj — odparl Murzyn pokazujac skrzynie.
— Prosze je otworzyc.
Bob z duzym wysilkiem podniosl ciezkie wieko. Flores zdziwil sie, nie czujac woni wilgoci i rozkladu. Wieka byly tak szczelne, ze w skrzyniach bylo zupelnie sucho.
Kiedy Murzyn podniosl bialy kawalek plotna, ktorym byly przykryte ubrania, Flores mimo woli krzyknal. Oczy mu zaplonely. W kufrze lezaly drogocenne kostiumy hiszpanskie, ich kroj wskazywal, ze licza co najmniej dwiescie lat.
Aksamitne kamizele — malinowe, blekitne, czerwone — byly haftowane zlotem i ozdobione perlami. Mankiety i kryzy z najcienszych koronek, sznury „bisette”[2], „blonde”[3] barwy nie bielonego plotna — wszystko to zdumiewalo przepychem i subtelnoscia wykonania. Stroje kobiece byly jeszcze piekniejsze. Dlugie suknie z rekawami siegajacymi ziemi, wycinane na skraju w zabki, suknie z jaskrawych jedwabiow, brokatow i aksamitow az uginaly sie pod ciezarem szmaragdow, rubinow i perel…
„Jakie to bogactwo! — pomyslal Flores. — A my zywimy sie tylko rybami”.
Wybral kilka najpiekniejszych strojow.
— Prosze je zaniesc do mojego gabinetu. A ponczochy i obuwie?
— Mamy tego mnostwo. — I Bob, uginajac sie pod ciezarem, zaniosl wybrane stroje do kajuty Floresa.
Kiedy Flores zostal sam, przebral sie w ciemnowisniowa kamizele szamerowana zlotem.
W lustrze nie poznal samego siebie. Zmienil sie nie tylko zewnetrznie, ale w pewnym stopniu wewnetrznie. Skad wziela sie ta surowa powaga, wytworne ruchy, pewne siebie spojrzenie?
Klasnal w dlonie i rzekl do Murzyna, ktory wlepil w niego zdumione oczy:
— Poproscie tu mistress Maggie!
Murzyn pospieszyl wykonac rozkaz nowego gubernatora.
Flores nie przypuszczal nawet, jakie wrazenie wywrze na swej zonie. Maggie przelekla sie nie na zarty, gdy ujrzala przed soba hiszpanskiego granda w stroju lsniacym srebrem i perlami. Nie poznala nawet smiechu Floresa.
— Oto twoj stroj, przebierz sie szybko — rzekl Flores podajac zonie blekitna suknie.
Maggie, ubrana bardziej niz skromnie, w lekka bluzke i krotka, polatana spodniczke, dotknela niesmialo wspanialej sukni i stanela niezdecydowana.
— Na co czekasz?
— Ja… ja nawet nie wiem, jak to sie wszystko wklada.
Prawde mowiac, Flores znal sie tyle co i ona na tych skomplikowanych strojach i nie byl w stanie pomoc Maggie. Lecz wrodzony instynkt kobiecy pomogl jej w znalezieniu wlasciwego zastosowania kazdej czesci stroju. Kiedy Flores poprawial konce szarfy i przymierzal przed lustrem szpade ze zlota rekojescia, Maggie byla juz ubrana.
Spogladali na siebie ze zdumieniem, nie wierzyli wlasnym oczom, byli soba zachwyceni.
Istotnie stanowili piekna pare. Smagly, opalony Flores wygladal w nowym stroju niezwykle efektownie.
„Tam do licha! Przeciez Maggie jest piekna! Gdzie ja mialem oczy?” — pomyslal.
— Teraz mozna rozpoczac uroczysta audiencje — rzekl na glos i kazal Murzynowi wezwac wszystkich mieszkancow wyspy.
To bylo rowniez nowoscia w zyciu wyspy. Slayton bowiem nie wpuszczal nikogo do swojego gabinetu.
Gdyby mieszkancy innej planety przybyli nagle na Wyspe Zaginionych Okretow, nie wywolaloby to wiekszego wrazenia niz to zaproszenie nowego gubernatora. Nawet historyk Luders rozdziawil usta ze zdumienia.
Kiedy wszyscy sie zebrali, Flores przemowil w nastepujacy sposob:
— Obywatele! Wyspiarze! Przyjaciele! Nie powodowala mna pycha, gdy wkladalem ten stroj, lecz chec podniesienia splendoru slawnej Wyspy Zaginionych Okretow… Podniesiemy ten splendor jeszcze wyzej. Do wykonania moich zamierzen potrzebni mi beda pomocnicy. Pan, panie O’Hara — i Flores spojrzal badawczo na Irlandczyka — otrzymuje nominacje na mojego sekretarza osobistego. Podczas zebran i uroczystosci bedzie pan wystepowal w tej kamizeli; od dzis jest do pana dyspozycji. — I Flores pokazal piekny ciemnoblekitny stroj.
O’Hara zaczerwienil sie mocno, a Flores zadowolony stwierdzil, ze to bardzo pochlebilo Irlandczykowi.
„O jednego rywala mniej” — pomyslal nowy gubernator.
— Pan Bocco zostaje mianowany… — Flores potarl czolo — rowniez moim sekretarzem. Oto pana stroj dworski.
Bocco uklonil sie z szacunkiem.
„O drugiego rywala mniej — stwierdzil Flores. — Kto jeszcze pozostal? Luders? On nie jest niebezpieczny, jednak na wszelki wypadek…”
— A pan, panie Luders, pana jako czlowieka nauki mianuje… hm… doradca do spraw kolonii. Do panskiego tytulu odpowiednia bedzie kamizela z czarnego aksamitu wyszywana srebrem.
Rzecz zdumiewajaca! Nawet Luders, ktory dotychczas mniej od innych zwracal uwage na swa odziez i chodzil w szmatach, byl widocznie rowniez mile pochlebiony. Ale nominacja zdziwila go bardzo.
— Dziekuje za zaszczyt, ale co my mamy wspolnego z koloniami, kiedy jestesmy odcieci od calego swiata?
— Tak, lecz mozemy rozszerzyc nasze posiadlosci i wowczas bedziemy mieli kolonie.
Wyspiarze porozumieli sie wzrokiem. Czy przypadkiem zlota kamizela nie pozbawila rozumu ich nowego gubernatora?
Lecz Flores byl spokojny i pewien siebie.
— Wiecie — ciagnal dalej — ze obok naszej wyspy, w odleglosci najwyzej dwoch kilometrow, znajduje sie mala wysepka zatopionych okretow. Wysepka znajduje sie bardzo blisko, lecz dotychczas nie bylismy na niej, chronily ja sargassy. Obecnie zorganizujemy wyprawe i przylaczymy wysepke do naszych posiadlosci.
Pomysl Floresa spodobal sie wszystkim i wyspiarze glosno wyrazili swe uznanie.
— Jeszcze jedna rzecz. Nie powinnismy poscic i skapic sobie, skoro jestesmy tak bogaci. Wszyscy mieszkancy wyspy otrzymaja nowe stroje, na dzien powszedni i od swieta. Rozdam rowniez wszystkim naboje, bedziemy polowali na ptaki; sadze, ze ryby przejadly sie kazdemu. Zeby nam ptactwo lepiej smakowalo,