usmiechnal. Lamiacym sie glosem wyszeptal:

– Pare miesiecy temu za cos takiego musialabys mi zaplacic.

Spojrzalam na niego i zrozumialam, ze Phillip staral sie zartowac. Boze. Poczulam nieprzyjemny ucisk w gardle.

– Pora isc – rzucil Burchard.

Spojrzalam w te cudne brazowe oczy Phillipa, w ktorych jak w czarnych zwierciadlach tanczyly odbicia plonacych pochodni.

– Nie zostawie cie tutaj, Phillipie.

Spojrzal na mezczyzne na schodach, a potem na mnie. Strach sprawil, ze wygladal bardzo mlodo i bezradnie.

– Zobaczymy sie pozniej – powiedzial.

Cofnelam sie o krok.

– Mozesz byc tego pewien – odparlam.

– Nie kazmy jej czekac. To nieroztropne – wtracil Burchard.

Zapewne mial racje. Phillip i ja jeszcze przez chwile patrzylismy na siebie. Puls na jego szyi tetnil tak, jakby chcial wyrwac sie spod skory.

Bolalo mnie gardlo, czulam ucisk w klatce piersiowej. Przez chwile mialam przed oczami powidoki wywolane blaskiem migoczacych pochodni. Odwrocilam sie i podeszlam do schodow. My, twarde jak stara skorzana podeszwa pogromczynie wampirow, nie wiemy co to lzy. A w kazdym razie nie rozczulamy sie publicznie. Trzeba dbac o swoj wizerunek.

Burchard otworzyl i przytrzymal drzwi. Obejrzalam sie przez ramie, spojrzalam na Phillipa i jak idiotka pomachalam do niego. Odprowadzil mnie wzrokiem, oczy mial przepelnione przerazeniem, wygladal jak dziecko, ktore patrzy na matke wychodzaca z pokoju, zanim zostaly zen wygnane wszystkie paskudne potwory.

Musialam go tam zostawic, samotnego, bezradnego i bezbronnego. Boze, dopomoz mi.

38

Nikolaos siedziala w swoim rzezbionym fotelu, kolyszac wesolo nogami. Czarujace. Aubrey oparl sie o sciane, przesuwajac jezykiem po wargach, oblizujac je z krwi. Valentine stal obok niego w bezruchu, wpatrujac sie we mnie.

Winter stanal przy mnie. Straznik wiezienny.

Burchard podszedl do Nikolaos, opierajac jedna dlon o jej fotel.

– No co, animatorko, zadnych zarcikow? – spytala Nikolaos.

Wciaz mowila glosem doroslej osoby. Zupelnie jakby dysponowala dwoma glosami i mogla uzywac ich zamiennie za nacisnieciem niewidzialnego guzika.

Pokrecilam glowa. Nie bylam w nastroju do zartow.

– Czyzbysmy zlamali twego ducha? Odebralismy ci wole walki?

Spojrzalam na nia. Gniew przenikal mnie jak fala zaru.

– Czego ty chcesz, Nikolaos?

– O, teraz o wiele lepiej. – Jej glos unosil sie i opadal, kazde slowo konczyl dziewczecy chichot. Byc moze juz nigdy nie polubie dzieci.

– Jean-Claude powinien juz oslabnac w swojej trumnie. Powinien byc oslabiony z glodu, a jednak jest wciaz silny i najedzony. Jak to mozliwe?

Nie mialam pojecia, wiec nic nie powiedzialam. A moze to bylo pytanie retoryczne.

Jednak nie.

– Odpowiedz, Anito. – Wymowila moje imie, przeciagajac zgloski.

– Nie wiem.

– Alez wiesz.

Nie wiedzialam, ale ona i tak by mi nie uwierzyla.

– Dlaczego krzywdzisz Phillipa?

– Po ostatniej nocy zasluzyl sobie na lekcje pokory.

– Poniewaz ci sie przeciwstawil? – spytalam.

– Tak – odparla. – Poniewaz mi sie przeciwstawil. – Podniosla sie z fotela i podbiegla do mnie. Odwrocila sie lekko, a biala sukienka zafalowala wokol niej. Podbiegla do mnie w podskokach, usmiechajac sie. – I dlatego, ze bylam na ciebie wsciekla. I byc moze dlatego, ze ten maly pokaz doda ci nowego zapalu, abys wreszcie odnalazla zabojce wampirow. – Jej sliczna buzia byla zwrocona w moja strone, blade oczy promienialy rozbawieniem. Byla dobra.

Przelknelam mocno sline i zadalam pytanie, ktore nie dawalo mi spokoju.

– Czemu bylas na mnie wsciekla?

Przekrzywila glowe w bok. Gdyby nie fakt, ze byla krwiopijca, moglaby wydawac sie calkiem milutka.

– Czyzbys nie wiedziala?

Odwrocila sie do Burcharda.

– Co o tym sadzisz, przyjacielu? Czyzby naprawde nie zdawala sobie z tego sprawy?

Wyprostowal sie i odparl:

– Wydaje mi sie, ze to calkiem mozliwe.

– Och, Jean-Claude byl bardzo niegrzeczny. Nalozyl drugi znak na niczego nie podejrzewajaca smiertelniczke.

Znieruchomialam. Przypomnialam sobie ogniste niebieskie oczy na schodach i glos Jean-Claude’a w mojej glowie. No dobrze, podejrzewalam cos takiego, ale wciaz nie pojmowalam znaczenia tego, co sie stalo.

– Co oznacza drugi znak?

Oblizala wargi miekko jak kot.

– Wyjasnimy jej, Burchardzie? Powiemy jej?

– Jezeli naprawde nie wie, o pani, mysle, ze musimy ja oswiecic – stwierdzil.

– Tak – rzekla i podplynela z powrotem do swego fotela.

– Burchardzie, powiedz jej, ile masz lat.

– Mam szescset trzy lata.

Spojrzalam na jego gladkie oblicze i pokrecilam glowa.

– Przeciez jestes czlowiekiem, a nie wampirem.

– Otrzymalem czwarty znak i bede zyl tak dlugo, jak dlugo bede potrzebny mej pani.

– Nie, Jean-Claude nie zrobilby mi czegos takiego – powiedzialam.

Nikolaos wykonala lekki, nonszalancki ruch dlonmi.

– Musialam go bardzo mocno nacisnac. Wiedzialam, ze dal ci pierwszy znak, aby cie uleczyc. Chyba byl zdesperowany i chcial ratowac swoja skore.

Przypomnialam sobie echo jego glosu rozbrzmiewajace w mojej glowie. „Przepraszam. Nie mialem wyboru”. Niech go diabli, przeciez zawsze mamy wybor.

– Co noc nawiedza mnie w snach. Co to znaczy?

– Komunikuje sie z toba, animatorko. Wraz z trzecim znakiem bedzie mial z toba kontakt myslowy.

Pokrecilam glowa.

– Nie.

– Co ma znaczyc to „nie”, animatorko? Nie dla trzeciego znaku, czy moze nam nie wierzysz? – spytala.

– Nie chce byc niczyja sluzebnica.

– A jesz ostatnio wiecej niz zwykle? – zapytala.

Pytanie bylo tak dziwne, ze patrzylam na nia przez chwile, az w koncu sobie przypomnialam.

– Tak. To wazne?

Nikolaos zmarszczyla brwi.

– On wysacza z ciebie energie, Anito. Karmi sie za posrednictwem twojego ciala. Do tego czasu powinien juz oslabnac, ale ty dodajesz mu sil.

Вы читаете Grzeszne Rozkosze
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату