– W tej puszce? To, co tak brzydko pachnialo, jest o, tam. To wywar na bolace kolano dla sasiada – kupca kolonialnego. A tu bulion ze szczeki jagniecia. Nie kupilam calego lba, za drogi. Boon powiada „dwie dolne szczeki za farthinga', ale on mieszkal na wsi i to w nieco innych czasach. Dzisiejsi rzeznicy sa bardzo niezyczliwi.

Siedzial patrzac na nia ze zdumieniem.

– Czy pani naprawde musi to robic?

Twarz jej stezala nagle, uswiadomil sobie, ze ja rozczarowal.

– Zastanawia sie pan, czy jestem az tak biedna, czy tez po prostu szalona?

Tak scisla diagnoza jego stanu umyslu byla zaskakujaca. Jej niezwykla intuicja byla zarowno przerazajaca, jak i godna podziwu. Pomyslal, ze uczciwosc nie zawsze powinna byc jedynym narzedziem polityki.

: – Bardzo przepraszam – powiedzial pokornie. – Naprawde nie rozumiem tego wszystkiego. Niech mi pani pozyczy ksiazke Boona.

– Dobrze. Z przyjemnoscia.

Spojrzal na dziwacznie zastawiony stol a potem znowu na inteligentna dumna twarz. Jego zdaniem byla mlodsza od panny Evadne o jakies pietnascie lat.

– Czy puszki po syropie zamiast garnkow to tez pomysl Boona? – spytal.

– Och tak. Ja sama nie jestem zbyt praktyczna. Po prostu jestem posluszna autorowi. Moze dlatego osiagnelam raczej dobre rezultaty.

– Mam nadzieje, ze tak jest. – Zrobil przy tym tak ponura mine, ze ona widzac to rozesmiala sie. Znow wygladala o wiele lat mlodziej.

– Mam mniej pieniedzy niz reszta rodzenstwa, nie dlatego ze jestem najmlodsza, ale dlatego, ze zawierzylam memu bratu Edwardowi i zgodzilam sie, zeby ulokowal wedle swego uznania wieksza czesc mego spadku. – Zabrzmialo to bardzo po wiktoriansku. – Mial zawsze mnostwo pomyslow i pod tym wzgledem bardziej przypominal nasza matke i mnie sama niz Lawrence i moja starsza siostra Evadne, ale nie byl specjalnie praktyczny. Stracil wszystkie nasze pieniadze. Biedaczysko, bardzo mi go bylo zal. Nie podam panu dokladnie mego obecnego dochodu, ale liczyc go mozna w szylingach. Jednak dzieki lasce Boskiej i przenikliwosci Herberta Boona nie jestem wcale biedna. Pan moze sadzic, ze to bardzo dziwny sposob, ale to jest moj wlasny sposob, a ja nikomu nie wyrzadzam krzywdy. A czy teraz nadal sadzi pan, ze jestem pomylona?

Slowa padly jak strzal i byly calkowitym zaskoczeniem. Czekala na odpowiedz. Campion rowniez nie byl pozbawiony wdzieku. Usmiechnal sie rozbrajajaco.

– Nie – odparl. – Jest pani racjonalistka. Chociaz nigdy bym sie tego nie spodziewal. A to jest herbata, nieprawdaz? Gdzie pani zdobywa pokrzywe.

– W Hyde Parku – wyjasnila krotko przez ramie. – Duzo tam roznych zielsk… chcialam powiedziec ziol… jesli tylko umie sie szukac. Kilka razy sie pomylilam. Z roslinami trzeba byc ostroznym. Przechorowalam sie pare razy, ale teraz juz chyba znam sie na nich dobrze.

Mezczyzna siedzacy na odwroconym koszu spojrzal z powatpiewaniem na szary parujacy plyn, ktory mu podala w sloiku po dzemie.

– To bardzo smaczne – powiedziala. – Pokrzywe pije cale lato. Niech pan sprobuje, a jesli nie bedzie panu smakowac, nie pogniewam sie. Musi pan jednak przeczytac te ksiazke. Rada bym wiedziec, ze nawrocilam kogos na moja wiare.

Okazal najlepsze checi, ale plyn mial obrzydliwy smak.

– Lawrence tez tego nie lubi – wyznala smiejac sie – ale pije. Pije rowniez herbate z krwawnika, ktora przyrzadzam. Bardzo sie tym interesuje, ale jest o wiele bardziej konwencjonalny niz ja. Nie pochwala zupelnie tego, ze nie potrafie wydawac pieniedzy, chociaz nie wiem, co by zrobil, gdybym potrafila, bo sam nic nie nia.

– A jednak lubi pani szesciopensowki- mruknal Campion. Powiedzial to nie odruchowo, ale jakby wbrew sobie, jak gdyby zmusila go do tego czarami. Z jej triumfujacej miny wywnioskowal ze zdumieniem, ze tak bylo.

– Widzialam pana tam wczoraj pod drzewem – odezwala sie. – Pan jest detektywem. Dlatego tak szczerze z panem rozmawiam. Pan mi sie podoba, jest pan inteligentny..

Campion byl tak wstrzasniety, ze lyknal troche herbaty z pokrzywy. – Czy zalezy pani na tych szesciopensowkach? – zaryzykowal.

– Nie, ale nigdy nie odmawiam. A ona tak sie z tego cieszy. Poza tym bardzo mi sie przydaja. To rowniez podejscie racjonalistyczne, prawda?

– Calkowicie. Wracajac jednak do pani bardziej magicznych talentow, czy potrafi widziec pani za plecami? – Myslal, ze ja wywiodl w pole,, ale ona odpowiedziala po chwili namyslu:

– Mowi pan o Klytii i jej chlopcu, ktory pachnie benzyna? Wiedzialam, ze stoja za mna. Slyszalam, jak szeptali. Ale nie obejrzalam sie. Oboje uciekli z pracy albo udawali, ze maja cos do zalatwienia. Moga ich za to zwolnic. – Obrzucila go przebieglym spojrzeniem. – Powinnam im pozyczyc moja ksiazke. Ale Boon nie daje wskazowek, jak odzywiac.dzieci. To byloby trudne zadanie.

– Jest pani bardzo dziwna kobieta – stwierdzil Campion.

– Darze sympatia Klytie. Sama bylam kiedys zakochana, jeden jedyny raz. Bylo to uczucie platoniczne. Ale wkrotce sie przekonalam, ze ow mily inteligentny pan wykorzystuje je po to, zeby dreczyc swoja zone. Poniewaz jestem rozsadna, a nie samobojczo, wielkoduszna, wycofalam sie. Jednak nadal czuje sie na tyle kobieta, ze mnie bawi Klytia. Czy to wszystko ma pomoc panu w odkryciu, kto otrul moja siostre Ruth?

Przez chwile mial wzrok spuszczony, wbity w podloge.

– Czyz tak nie jest? – powiedziala.

– Pani musi to wiedziec – powiedzial powoli.

– Ale nie wiem. – Robila wrazenie zdumionej wlasnym wyznaniem. – Nie wiem. Kazdy, kto zyje w tak wielkiej samotnosci jak ja, staje sie wyczulony na zachowanie spotykanych- ludzi. Ale jednak zapewniam pana, nie mam pojecia, kto otrul Ruth. Musze rowniez przyznac, ze jestem mu nawet wdzieczna. Sam by sie pan o tym dowiedzial, wiec wolalam to panu powiedziec.

– Byla bardzo meczaca, prawda?

– Nie bardzo. Rzadko ja widywalam. Niewiele mialysmy wspolnego. Przypominala raczej brata mego ojca.

Byl geniuszem matematycznym i chyba troche pomylony.

– Pani jest zadowolona, ze siostra nie zyje? – Celowo byl brutalny, poniewaz zaczal sie jej bac. Byla taka mila, a jednak przerazajaca i zupelnie nie do rozszyfrowania.

– Mam swoje powody. – rzekla. – Widzi pan, rodzina Palinode'ow przypomina rozbitkow w malej, zagubionej na oceanie lodzi. Jezeli jedna osoba z zalogi wypije swoj przydzial wody – tak na marginesie mowiac, ona nie byla alkoholiczka – reszta musi albo patrzec, jak umiera z pragnienia, albo dzielic sie z nia wlasna racja. A my nie bardzo mamy czym sie dzielic. Nawet mimo pomocy Herberta Boona.

– Czy tylko tyle ma mi pani do powiedzenia?

– Tak. Reszty musi sie pan dowiedziec sam. To nie bedzie specjalnie interesujace.

Mezczyzna w szlafroku wstal i odstawil swoj sloik po dzemie. Gorowal nad nia wzrostem: byla bardzo niska i zachowala slady minionej urody. Jego wrazliwa twarz byla niezwykle powazna, a dreczace go pytania staly sie wazniejsze niz tajemnica morderstwa.

– Dlaczego? – wybuchnal nie panujac nad soba. – Dlaczego?

Zrozumiala go w lot. Jej szara twarz zabarwil rumieniec.

– Nie mam talentow – powiedziala spokojnie. – Jestem niema. Nie potrafie nic robic ani pisac, ani nawet opowiadac. – A kiedy mrugajac oczami patrzyl na nia starajac sie zrozumiec monstrualnosc tego, co mu mowila, ciagnela cicho: – Poezje mojej matki przewaznie byly bardzo kiepskie. Odziedziczylam troche inteligencji po ojcu i potrafie to docenic. Matka napisala jednak jeden wiersz, w ktorym moim zdaniem zawarta jest pewna mysl, chociaz wiele osob uwazaloby go za pozbawiony sensu.

Oto on:

Zbuduje sobie domek z trzcin Misterny, pieknie upleciony.
Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату