Szybko przeczytal list. Pisane na maszynie kartki wibrowaly w jego rekach jak zywe, a kiedy je przekladal, powiewaly niby pranie na sznurze.

Campion jeszcze czytal, kiedy inspektor wstal i podniosl rolete o jakis cal.

– Nadal stoi tlum – zauwazyl, potem wrocil i usiadl kolo Campiona. – Nie podoba mi sie to wszystko – stwierdzil. – Nikt na tym nie zarabia pieniedzy, oczywiscie duzych pieniedzy. Mowie o interesie. Jasa. Cos mi sie tu nie widzi. – Znowu rozlozyl swoje kartki.

– Tata Wilde mial dlugi wszedzie naokolo; winien byl hurtownikom, gazowni, zadluzony byl w banku. Sprawdzilismy wszystko. Gdyby mu placono, za to, co robi – cokolwiek by to bylo – z pewnoscia nie gromadzilby pieniedzy, ale poplacil rachunki i jadalby przyzwoicie. Doktor w swoim orzeczeniu.napisal,,niedozywiony'. Biedny stary! Lubilem go; mial swoj styl, nie wiem, czy pan rozumie, co mam na mysli.

– Szantaz? – podsunal Campion.

– Na to mi wyglada. – Luke potrzasnal glowa. – Moze cos przeskrobal w swoim czasie. Byl aptekarzem przeciez. – Odliczyl krople z wyimaginowanej butelki.do wyimaginowanej szklaneczki. – Moze kiedys dal komus niewlasciwe lekarstwo albo probowal pomoc jakiejs dziewczynie w klopotach. Cos w tym stylu spowodowalo, ze ktos go mial w reku. W ubieglym roku wiele razy wpadalem do jego sklepu na rozmowke, ale nigdy nie myslal zabijac sie z tego powodu.

Campion zakaszlal dyskretnie.

– Trudno oprzec sie mysli, ze byl zamieszany w cos naprawde powaznego, nie sadzi pan?.

– Zupelnie prawdopodobne. – Temat ten najwidoczniej draznil Luke'a.

– No i jeszcze tych dwoch grabarzy, po drugiej stronie ulicy – ciagnal z wieksza nadzieja w glosie. – Rozpracowujemy ich teraz na kawaleczki. Przepraszam bardzo, moze pan dostal jakies wazne informacje? – Spojrzal z taka nadzieja na list Campiona, ze temu az przykro bylo go rozczarowac.

– Nic istotnego – odparl zgodnie z prawda. – Zadalem kilka pytan i prawie we wszystkich przypadkach odpowiedz jest raczej przeczaca. Looky Jeffreys umarl w szpitalu wieziennym nie wyjawiajac nic na temat Apron Street z wyjatkiem tego, ze trzeba jej unikac. Aresztowano go podczas zwyklego wlamania, ktorego dokonal sam.

– Niezwykle pomocna dla nas informacja!

– Zapytalem rowniez o Belle Musgrave. Ona i jej niemlode juz siostry prowadza mala farbiarnie i pralnie na Stepney. W chwili obecnej nie ma jej w domu. Jej siostry 'nie wiedza, gdzie sie podziewa, i w kazdej chwili spodziewaja sie jej powrotu. I wreszcie to – Campion odlaczyl trzy kartki od reszty maszynopisu. – Pytalem naszych chemikow, czy amator moze otrzymac hioscyjamine z lulka czarnego. Oto ich orzeczenie. Yeo przetlumaczyl nam to tutaj, na dole.

Luke wytezyl wzrok, zeby odcyfrowac pisana olowkiem notatke:

– Oznacza to chyba odpowiedz przeczaca – przeczytal glosno i parsknal ze zniecierpliwieniem. – Wszyscy nam bardzo pomagaja, ale sie nie posuwamy naprzod, jak powiedzial osiol do drzwi stodoly. – Luke zamknal oczy. – Ten caly Lawrence zachowuje sie dziwnie i z pewnoscia nie mowi calej prawdy. Ale wie pan, co ja sobie o nim mysle? – Otworzyl oczy i spojrzal powaznie na Campiona. – Nie wierze w to, zeby mogl zabic nawet kota. Prosze.wejsc. Ach to ty, George. Panie Campion, to sierzant Picot. Byl wlasnie u Bowelsow. No i jak tam, George, powiodlo sie?

Nowo przybyly promieniowal powaga i poszanowaniem prawa i przywilejow obywatelskich.

– Dobry wieczor, panie inspektorze, dobry wieczor panu – szybko sie przywital. – Tak, widzielismy ich obu. Obejrzelismy wszystko, sprawdzilismy ksiegi. Wszystko w najwiekszym porzadku. – Spojrzal swemu zwierzchnikowi prosto w oczy. – To bardzo przyzwoicie prowadzona firma.

Luke skinal glowa. Gdy byl przygnebiony, wygladal rownie malowniczo jak i u szczytu entuzjazmu. Plecy mial przygarbione i zdawalo sie, ze nawet wlosy mu zmatowialy.

– Pan Campion zastanawial sie, czy sprowadzal ostatnio jakies cialo, zeby je tu pochowac.

– Od dziewietnastej trzydziesci nic takiego nie mialo miejsca. Grzebanie zmarlych to nie jest najlepszy sposob, zeby robic jakies machlojki. Trzeba tyle papierkow, zaswiadczen i tak dalej. Szczerze mowiac nie widze powodu, dla ktorego mialby cos szmuglowac. Cokolwiek by to bylo, ciezarowka lepiej by sie nadawala do tego. Nikt nie zwraca uwagi na rzeczy dostarczane ciezarowka, ale kazdy zawsze popatrzy na trumne. – Potrzasnal glowa. – Nie widze w tym celu.

– Nie widzisz, George? – Luke usmiechal sie gorzko do siebie. – Czy widziales trumne ze zlotymi ozdobami?

– Nie, panie inspektorze. – Picot otworzyl swoj notes mowiac: – Widzialem tylko cztery trumny z jasnego drzewa z ornamentami. Bowels-senior stwierdzil, ze zabieral trumne z piwnicy, ktora wynajmuje w tym. domu, ale powiada, ze potrzebowal jej dla klienta z Lansbury Terrace. Mozemy miec jej opis od swiadkow pogrzebu, ale zeby sie calkowicie upewnic, musielibysmy zlozyc podanie o nakaz ekshumacji. Nie sadze, zeby pan chcial to robic. Zwlaszcza, ze chyba nic to nie da.

Luke zrobil grymas do Campiona.

– A co z ta historia Bowelsa w hotelu?

– Z pudlem fortepianu panie inspektorze? – Picot zmarszczyl czolo. – Szczerze przyznal sie do tego. Bylo to przeszlo rok temu. Pudlo jest wlasnoscia hotelu, nie jego. Pochowal cialo bardzo przyzwoicie, jak tylko przewiozl je do zakladu. Jedna szopa sluzy za rodzaj prywatnej kostnicy. Wszystko w najwiekszym porzadku, wladze o tym wiedza.

– Czym przewozi? Czy ma samochod? -. spytal ciekawie Campion.

– Nie, prosze pana, ma wlasne pojazdy konne. – Picot znowu zerknal do notesu.'- Ma dwa karawany, jeden elegantszy. To niezbyt zamozna dzielnica, widzi pan, i tutejsi ludzie powaznie podchodza do smierci. Sa bardzo konserwatywni, jesli chodzi o pogrzeby. Na sluby wola samochod. Wiec, jak powiedzialem, sa dwa karawany, jesli potrzeba wiecej, Wynajmuja limuzyny. Jest tez specjalny woz do przewozenia trumien. I to wszystko. Maja cztery konie, same czarne. Trzy – nie pierwszej mlodosci, ale czwarty zupelnie mlody.

– Czy to wszystko obejrzal pan sam osobiscie, sierzancie?

– Tak, prosze pana. Nawet poglaskalem konie.

– Co to za woz do. przewozenia trumien? Czy to taki ponury wehikul, ktory wyglada jak hebanowe pudelko do cygar na kolkach?.Od czasow dziecinstwa nic takiego nie widzialem.

– Doprawdy, nie widzial pan? – W glosie Picota mozna bylo wyczuc, ze uwaza to za wielka strate dla Campiona..-Ludzie tutejsi lubia, zeby im w ten sposob przywozic trumne. Uwazaja, ze to jakos godniej, kiedy karawan nie przyjezdza dwukrotnie. Bowels ma bardzo porzadny taki woz: stary, ale dobrze utrzymany. Wysokie siedzenie dla woznicy. Wyglada bardzo przyzwoicie. Aha, jest jeszcze jedna rzecz, o ktorej powinienem powiedziec. Przez caly czas, kiedysmy byli ze starym Bowelsem, pocil sie jak ruda mysz. Odpowiadal na pytania szczerze i wszystko znalezlismy w najwiekszym porzadku. Wykazywal najlepsza wole, prowadzil nas wszedzie bez szemrania i byl niezwykle grzeczny; ale sie pocil.

– Jaki wniosek pan z tego wyciaga, sierzancie? Ze byl zaziebiony? – Charlie Luke byl nieludzko zmeczony.

– Nie, panie inspektorze. – W glosie Picota brzmiala wyrazna wymowka. – Wydaje mi sie, ze byl smiertelnie przerazony. Ale nie wiem dlaczego. Oczywiscie wzmiankuje o tym w moim raporcie. Dobranoc panom.

Inspektor siegnal po kapelusz.

– Chyba pojde do domu – powiedzial. – Panna Ruth zostala otruta, chlopak Klytii oberwal po glowie, Tata Wilde zabil sie, kapitan wylaczyl sie, Jas jest niewinny, ale poci sie, a my ciagle jestesmy tam, gdziesmy byli na poczatku. Cholerny swiat! Nie wiemy nawet, kto pisal te pelne jadu anonimy. – Och, to mi cos przypomina – powiedzial Campion. – Nie dalem panu ostatniego listu, jaki otrzymal doktor. Mam pewna mysl w- zwiazku z tym. – Wyciagnal kartke z kieszeni marynarki i rozlozyl ja na kapie lozka kolo siebie.

Akapit, ktory go interesowal, znajdowal sie przy koncu.

Przeczytal go glosno:

– …Obserwuja ciebie, ty jestes winien wszystkim nieszczesciom i klopotom Bog jeden 'to wie amen, szklo powiada: nie zapomnij…

Spojrzeli sobie z Lukiem w oczy.

– Natrafilem na to juz przedtem – powiedzial. – To mowiace „szklo' moze oznaczac krysztal, krysztalowa kule. Czy macie tutaj w dzielnicy jakichs jasnowidzow, wrozki?

Luke usiadl gwaltownie, w zwieszonej rece trzymajac kapelusz.

– Mam na mysli kapitana i kobiete, na ktora czekal przy skrzynce pocztowej – mowil powoli Campion. – On

Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату