nosi stosunkowo nowy pierscionek z malym szmaragdem. Dziwaczny kamien dla mezczyzny w jego wieku, ale Renee powiedziala mi, ze urodzil sie w maju, a ja wyczytalem w „Poradniku dla Kobiet', ze jesli urodzeni w maju chca Zapewnic sobie szczescie, powinni nosic cos zielonego najlepiej szmaragdy. To czlowiek skoncentrowany tylko na sobie, majacy duzo czasu. – Popatrzyl na uwaznie sluchajacego Luke'a. – Nikt sie nie dowiaduje tylu rzeczy, co wrozki od swoich klientow. Moge sobie wyobrazic niemadra przyjazn, o zabarwieniu lekko seksualnym, pomiedzy mezczyzna tego pokroju a zwariowana, niezbyt uczciwa kobieta, liczaca piecdziesiat, szescdziesiat lat, ktora czesto odwiedza i ktorej paple wszystko o sobie i o innych. Kiedy sprawa zrobila sie glosna i zaczeto szeroko komentowac te listy, musial nabrac podejrzen. Moze nawet doszlo do klotni. Moze zagrozila, ze i jemu przesle list. Nie wiem. Kiedy Lawrence zapytal go o list, z pewnoscia stracil glowe.

Luke siedzial bez ruchu, wygladal, jakby skamienial, a kiedy sie wreszcie odezwal, mowil bardzo cicho:

– Powinienem zlozyc wymowienie.

– Pan ja zna?

– Troche! – Wstal, nadal patrzac na Campiona z respektem. – Wiedzialem nawet, ze ja raz odwiedzil. Jeden z moich ludzi powiedzial mi, ze widzial go wychodzacego z jej domu. To bylo na samym poczatku sprawy. Ale ja o tym na smierc zapomnialem. Pan to wywnioskowal tylko na podstawie rozumowania, podczas gdy ja mialem informacje w reku i nie wykorzystalem jej.

– Moze sie myle. – Campion robil wrazenie, ze mu przykro z powodu gwaltownej reakcji, z jaka spotykal sie jego sukces.

– Alez nie! – Charlie Znowu sie ozywil. W przeciagu kilku chwil znowu wrocila mu energia i ubylo mu z' dziesiec lat. -Ma pan racje co do tej wrozki. Nazywa siebie Cora Faraona. Wrozy za dziesiatke. Zostawilismy ja w spokoju, poniewaz robila wrazenie zupelnie nieszkodliwej. – Na twarzy inspektora malowalo sie wielkie skupienie; szukal w pamieci odpowiedniego obrazu. – Alez tak! – zawolal z przekonaniem. – Tak, to ona. Nazywa sie naprawde… niech sobie przypomne… nazywa sie, Boze Wszech-

– mocny! – Oczy jego rozszerzyly sie ze zdumienia. – Czy pan wie, kim ona jest, panie Campion? Ona jest siostra, do diaska, musi byc jego siostra! Nazywa sie Congreve! To siostra starego Wargacza z banku. O Boze, nie pozwol mi umrzec, zanim tam pojde!

Byl tak przejety, ze nie slyszal nawet uporczywego pukania do drzwi, ktore nagle sie otworzyly i na progu ukazala sie zachwycajaca, choc moze nie w pore, Klytia White. Nie uswiadamiajac sobie, ze pojawila sie w krytycznym momencie, stala w calej krasie swej urody patrzac na Luke^, troche przelekniona, a troche wyzywajaca. Dopasowana sukienka uwydatniala wdzieki jej mlodego ciala. Szeroka spodnica byla moze nieco zbyt szeroka, fantazyjnie zawiazana szarfa w kropki sprawiala, ze wygladala jak przebrany kociak, zas elegancki kapelusik siedzial moze zbyt prosto na jej starannie uczesanych wlosach.

– No jak? – spytala bez tchu.

Charlie Luke zatrzymal sie, choc spieszno mu bylo do obowiazkow sluzbowych. (Campion jeszcze nigdy nie czul do niego tak wielkiego szacunku jak w tej chwili). Stal ogladajac ja uwaznie, zmruzywszy oczy, skoncentrowany tylko na niej.

– Wiesz, co ci powiem – odezwal sie w-reszcie. – Zdejmij te szarfe, a w niedziele wezme cie do kina.

22. Suply sie rozplatuja

Charlie Luke pojawil sie znowu rankiem w dniu, na ktory zapowiedziane zostalo przyjecie panny Evadne. Campion lezal jeszcze w lozku, ale juz nie spal.

Obudzil sie z dreczacym w podswiadomosci pytaniem. Im bardziej sie nad nim zastanawial, tym bardziej oczywiste i proste sie wydawalo.

Spojrzal na zegarek, byla za pietnascie siodma. W tej samej chwili uswiadomil sobie, ze w domu panuje nie zwykly ruch, ale wielkie zamieszanie. Wlozyl predko szlafrok i otworzyl drzwi swego pokoju. Od razu uderzyl go dziwny zapach, swiadczacy wyraznie o tym, ze panna Jessica znowu gotuje. Nie zdazyl sie nad tym glebiej zastanowic, gdyz stojaca na podescie panna Roper uderzyla wlasnie Luke'a w policzek. Byla zla jak kokosz, ktorej przeszkadzaja wysiadywac jajka…

Inspektor, szary ze zmeczenia, ale mimo to w dobrym humorze, podniosl ja za lokcie i trzymal w powietrzu nad ziemia, wymachujaca nogami.

– No, cioteczko – mowil – badz grzeczna, bo inaczej przysle tu do ciebie prawdziwego policjanta w helmie.

Panna Roper zupelnie oslabla, kiedy ja wreszcie postawil na ziemi, ale nadal tarasowala mu droge.

– Jeden z panskich ludzi siedzial przy nim cala noc, a ja i Clarrie meczylismy sie z nim przez caly ranek. Teraz spi i nie pozwole go panu obudzic; to chory czlowiek.

– Pewno ze chory, ale ja musze sie z nim zobaczyc.

Renee powitala Campiona jak wybawiciela.

– Och, kochany – powiedziala – wplyn na tego glupca, zeby nabral troche rozsadku. Kapitan mial wypadek. Nie czesto mu sie to zdarza, ale jak sie zdarzy, to go zupelnie zwala z nog. Charlie wpadl na idiotyczny pomysl, ze to kapitan pisal te anonimowe listy, czego -z pewnoscia nie mogl zrobic,' moge za to reczyc, chociaz teraz mialabym ochote ukrecic mu ten stary, glupi leb. Polozylam go spac i przez najblizszych kilka godzin nie bedzie w stanie z nikim rozmawiac. Prosze go zostawic w spokoju. Nie moze nawet utrzymac sie na nogach, a co dopiero uciec.

Dziwny odglos dobiegajacy zza drzwi za nia potwierdzil jej diagnoze; zatrzepotala rekami jak ptak.

– Zjezdzaj pan stad! – krzyknela na Luke'a. – Jezeli w czyms zawinil, odpowie panu, jak tylko troche oprzytomnieje. Znam go dobrze. Teraz przyznalby sie do wszystkiego, byle tylko miec chwile spokoju.

Luke zawahal sie, a ona odepchnela go nieco.

– Ladny dzionek mnie czeka – westchnela z gorycza. – Tyle tego sprzatania, w poludnie chlopak Klytii wraca ze szpitala i trzeba go od razu polozyc do lozka, a do tego jeszcze to idiotyczne przyjecie. Evadne sprosila chyba pol Londynu. Albercie, wez pana Luke'a do swego pokoju, zaraz wam tam przysle male sniadanko.

Glosny jek z pokoju powalonego wojaka przypomnial inspektorowi o obowiazku.

– Daje mu pol godziny – powiedzial, a pochwyciwszy spojrzenie Campiona, podniosl oba kciuki w wiele mowiacym gescie. – Trafione w dziesiatke – dodal zamykajac za soba drzwi pokoju Campiona i odwracajac sie energicznie od kuszacego, wygodnego fotela. – To panska zasluga.

– Wrozka zlapana? – Campion mial wyraznie zadowolona mine.

– Siedzi w ciupie i wyplakuje sobie-oczy. Badalismy ja prawie przez cala noc i teraz caly posterunek jest mokry. Smieszna historia: tak duzo potrafila pisac, a teraz trudno z niej wyciagnac slowo, jeczala tylko,';o Boze' przez blisko trzy godziny. – Ustapil wreszcie wobec zachecajacego gestu Campiona i usiadl w fotelu.

– Czy sie przyznala?

– Tak. Znalezlismy papier, atrament, koperty i probke jej pisma na bibule. Zmiekla dopiero nad ranem. Siedziala przez caly czas jak ropucha. – Wydal policzki, nastroszyl brwi, zrobil szybki gest rekoma i nagle mialo sie wrazenie, ze jest w gorsecie. – Wreszcie pekla jak skorupa od jaja. Uslyszelismy wszystko o kochanym kapitanie. Jaki byl bezradny i zagubiony. Wzruszyl ja i sklonil do tego, czego – dobrze wie -nie powinna byla robic, gdyz otrzymala bardzo staranne wychowanie. Jak to te stare chlopy robia? Pokazuja puste kieszenie, i placza?

Rozsiadl sie wygodniej na poduszkach i probowal miec oczy polotwarte.

– Trzeba mu oddac sprawiedliwosc, ona go wprowadzila w blad. Moim zdaniem nie przypuszczal nawet, do czego zmierza ta cala abrakadabra. Zapewne mowil o wszystkim, zeby wydac sie bardziej interesujacym.

– Tak -powiedzial Campion – a jak panu poszlo z jej bratem?

Luke zmarszczyl czolo.

– Wargacz- umknal nam – wyznal zmartwiony. – Kiedy otworzyla drzwi frontowe, on czmychnal przez kuchenne. Oczywiscie w koncu go dopadniemy, ale na razie mamy z tym klopot.

– Czy pisanie listow to jego pomysl?

Zaczerwienione oczy otworzyly sie szeroko na skutek tego pytania.

– Chyba nie. Nic o tym nie swiadczy. Nasza Pytia chyba kroczyla wlasnymi drogami. I dlatego to bylo takie

Вы читаете Jak najwiecej grobow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату