na garderobe. Z drugiej strony korytarza znajdowaly sie dwie sypialnie oddzielone lazienka.
Nie sposob bylo zgadnac, skad dochodzi fetor, ktory wypelnial caly dom.
Gorace powietrze silnie cuchnelo. W srodku panowala absolutna cisza, jesli nie liczyc bzyczenia oblakanczo latajacych much. Much uderzajacych o porcelane, tapety, drewniane drzwi.
– Zostancie tutaj – polecil Reacher.
Ruszyl w glab korytarza. Dwa kroki. Trzy. Zatrzymal sie obok lazienki i tracil drzwi butem. Uderzyla go chmara rozwscieczonych much. Odwrocil sie, machajac reka. Po chwili skierowal sie ponownie do lazienki. Wysunal noge i otworzyl drzwi na osciez. Wachlujac rekoma, spojrzal przez gromade bzyczacych owadow.
Cialo lezalo na podlodze.
Cialo zdechlego psa.
Kiedys byl pieknym owczarkiem niemieckim wazacym ze czterdziesci lub wiecej kilogramow. Zwierze lezalo na boku. Siersc sprawiala wrazenie skoltunionej. Owczarek mial otwarty pysk. Muchy ucztowaly na jego jezyku, nosie i oczach.
Reacher wszedl glebiej, czujac, jak muchy klebia sie wokol jego nog. W wannie nie bylo niczego. Pusta byla takze toaleta. Z pyska owczarka wyplynela ciecz. Reacher dostrzegl reczniki starannie powieszone na wieszakach i zaschle brazowe plamy na podlodze. Zadnych sladow krwi, jedynie odchody, ktore wylaly sie na zewnatrz, gdy zwierzeciu puscily zwieracze.
Wyszedl z lazienki.
– To jego pies – oznajmil. – Sprawdzcie pozostale pomieszczenia i garaz.
Nie znalezli niczego. Zadnych sladow walki lub balaganu, zadnych oznak obecnosci samego Swana. Przegrupowali sie w korytarzu, a muchy powrocily do swojego zajecia w lazience.
– Co tu sie stalo? – zapytala Neagley.
– Swan wyszedl i nie wrocil – rzekl O’Donnell. – Pies zdechl z glodu.
– Raczej z pragnienia – wtracil Reacher. Nikt nie odpowiedzial.
– Miska na wode w kuchni jest pusta – ciagnal Reacher. – Pies wypil ja, a nastepnie wychleptal wode z miski klozetowej. Przypuszczalnie meczyl sie przez tydzien.
– To straszne – jeknela Neagley.
– Makabryczne. Lubie psy. Gdybym mieszkal gdzies na stale, sprawilbym sobie trzy lub cztery. Bedziemy musieli wynajac helikopter i wyrzucac tych gosci jednego po drugim.
– Kiedy?
– Wkrotce.
– Bedziemy potrzebowali jakiegos tropu.
– To zacznijmy szukac.
Wzieli z kuchni kawalki papierowego recznika i zaslonili nosy, by pokonac smrod, a nastepnie rozpoczeli dlugie i skrupulatne poszukiwania. O’Donnell wzial kuchnie, Neagley salon, a Reacher sypialnie Swana.
W zadnym z pomieszczen nie odkryli nic istotnego. Ze stanu, w jakim znalezli psa wynikalo, ze Swan wyszedl, ale mial zamiar niebawem wrocic. Zmywarka do naczyn byla w polowie pelna i nie zostala uruchomiona. W lodowce znajdowalo sie jedzenie, a kuchenne wiadro wypelnialy smieci. Na lozku pod poduszka lezala zlozona pidzama. Na stoliku nocnym Swan zostawil w polowie przeczytana ksiazke. Zakladka byla jego wizytowka: „Antony Swan, emerytowany oficer, zastepca dyrektora ochrony New Age Defense Systems, Los Angeles, Kalifornia”. U dolu widnial adres e-mail oraz numer bezposredni, na ktory Reacher i Neagley probowali sie dodzwonic tyle razy.- Co wytwarza firma New Age Defense Systems? – zapytal O’Donnell.
– Pieniadze – odparl Reacher. – Niestety, jak sadze, mniej niz kiedys.
– Maja jakis produkt czy zajmuja sie dzialalnoscia badawcza?
– Babka, z ktora rozmawialismy, twierdzila, ze cos gdzies produkuja.
– Co dokladnie?
– Nie mamy pojecia.
Wspolnie przeszukali druga sypialnie polozona w tylnej czesci domu, z przesuwanymi drzwiami i stopniem prowadzacym na puste patio. W pokoju stalo lozko, lecz nie bylo watpliwosci, ze Swan uzywal pomieszczenia jako swego azylu. Dostrzegli biurko, telefon i szafe na dokumenty, a takze polki zapelnione mnostwem pamiatek, ktore gromadza sentymentalni ludzie.
Zaczeli od biurka. Trzy pary oczu i trzy rozne zadania. I tym razem nic nie znalezli. Przeszli do szafki z dokumentami. W srodku znajdowalo sie mnostwo papierow, ktore przechowuje kazdy wlasciciel domu. Dowody wplat podatku od nieruchomosci, polisa ubezpieczeniowa, uniewaznione czeki, zaplacone rachunki, paragony. W czesci przeznaczonej na prywatne papiery umieszczono dokumenty ubezpieczenia spolecznego, stanowe i federalne deklaracje podatkowe, umowe o prace zawarta z New Age Defense Systems oraz odcinki pensji. Wygladalo, ze Swan wiodl dostatnie zycie. W miesiac wyciagal tyle, ile Reacher w ciagu minionego poltora roku.
Byly tez druki weterynaryjne. Okazalo sie, ze owczarek Swana byl suka, wabil sie Maisi i w najblizszym czasie mial zostac zaszczepiony. Znalezli tez pisma wyslane przez organizacje Stowarzyszenie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierzat. Swan byl jednym z jej glownych darczyncow. Przekazywal znaczne sumy. Reacher pomyslal, ze sprawa musiala byc tego warta. Swan nie byl frajerem.
Sprawdzili polki i znalezli pudlo po butach wypelnione fotografiami. Rozne migawki z zycia osobistego i zawodowego Swana. Na niektorych byla Maisi. Na innych, Reacher, Neagley i O’Donnell lub Franz, Karla Dixon, Sanchez z Orozco i Stan Lowrey. Wszystkie wykonano dawno temu. Byli na nich znacznie mlodsi, wyraznie inni, pelni mlodosci, zapalu i pasji. Rozmaite fotki z biur i pokojow odpraw na calym swiecie, na ktorych widnieli po dwoje lub troje. Jedno ze zdjec przedstawialo cala piatke w mundurach galowych, zrobiono je przypuszczalnie tuz po przyznaniu im jakiegos wyroznienia. Reacher nie pamietal, kto zrobil zdjecie. Pewnie jakis wojskowy fotograf. Nie pamietal rowniez, za co otrzymali wowczas nagrode.
– Musimy sie zbierac – przynaglila Neagley. – Mogli nas zobaczyc sasiedzi.
– Mielismy usprawiedliwiony powod, aby sprawdzic, co sie dzieje – odparl O’Donnell. – Nasz przyjaciel mieszka sam, nie odpowiada na pukanie do drzwi, z wnetrza domu dolatuje przykry zapach.
Reacher podszedl do burka i podniosl sluchawke telefonu. Wcisnal klawisz powtornego wybierania. Uslyszeli szybka serie elektronicznych dzwiekow towarzyszaca wprowadzaniu ostatnio wykreconego numeru. Po chwili rozlegl sie sygnal. Telefon odebrala Angela Franz. Reacher uslyszal dolatujacy z oddali glos Charliego. Odlozyl sluchawke.
– Ostatni telefon wykonal do Franza – oznajmil. – Do jego domu w Santa Monica.
– Zameldowal sie na sluzbie – skwitowal O’Donnell. – Przeciez domyslalismy sie tego. To na nic.
– Nic nie znalezlismy – powiedziala Neagley.
– Pouczajace jest to, czego tu nie ma – zauwazyl Reacher. – Nie ma jego kawalka muru berlinskiego. Nie ma pudla z rzeczami z New Age Defense Systems.
– Co z tego wynika?
– Moze nam to pomoc w okresleniu chronologii wydarzen. Zostajesz wywalony z roboty, ladujesz swoje rzeczy do pudla, ktore wrzucasz do bagaznika samochodu. Jak dlugo je wozisz, zanim wniesiesz do domu i zrobisz porzadek?
– Dzien lub dwa – odparl O’Donnell. – Swan musial byc cholernie wkurzony zwolnieniem, chociaz to bardzo zrownowazony czlowiek. Przelknal porazke i szybko wzial sie w garsc.
– Dwa dni?
– W najgorszym razie.
– Zatem wszystko wydarzylo sie nie wiecej niz dwa dni po wywaleniu go na bruk przez New Age.
– W jaki sposob nam to pomoze? – zapytala Neagley.
– Nie mam pojecia – odpowiedzial Reacher. – Z drugiej strony im wiecej wiemy, tym wiecej bedziemy mieli szczescia.
Wyszli przez kuchnie i zamkneli drzwi, lecz nie przekrecili zamka. Uznali to za bezcelowe. Przeciez wybili szybe.