Odchrzaknalem, nie mogac sie zdecydowac, zostac czy uciekac.

„Nie boj sie – powiedzial borsuk. – Nie bede ci dokuczal, pod warunkiem, ze nie masz zamiaru zrobic mi krzywdy.” Wygramolil sie z nory. Ujrzalem, ze jego pokryte szorstka sierscia cialo ma co najmniej metr dlugosci.

„Tak, poznalem cie po zapachu. Rzadko sie zdarza, zeby jakis pies pojawil sie tu sam. Jestes sam, zgadza sie? Nie polujesz po nocy z farmerem?”

Borsuk podobnie jak lis nie dowierzal psom z powodu ich zwiazkow z ludzmi. Odzyskalem glos i nerwowo zapewnilem go, ze jestem absolutnie sam.

Zdawalo sie, ze zaskoczylo to borsuka. Wyczulem raczej, niz zobaczylem, ze przyglada mi sie uwaznie. Cokolwiek sobie myslal, musial przerwac, gdyz z nory wyszedl drugi borsuk. Zapewne byla to jego samica.

„Co sie dzieje? Kto to?”, uslyszalem jej ostry glos.

„Siedz cicho. To tylko pies. Nie zamierza nam zrobic nic zlego – odpowiedzial jej samiec. – Dlaczego jestes sam w lesie, przyjacielu? Zgubiles sie?”

Bylem zbyt zdenerwowany, zeby od razu odpowiedziec. Wykorzystala to samica, ktora wtracila sie piskliwie:

„Przegon go! Chce zlapac nasze dzieci!”

„Alez nie… – wydusilem z siebie. – Prosze tak nie myslec. Wedruje tylko. Zaraz sobie pojde dalej. Prosze sie nie denerwowac.” Odwrocilem sie, by potruchtac w ciemnosc.

„Chwileczke – powiedzial szybko samiec. – Nie odchodz jeszcze. Chcialbym z toba porozmawiac.”

Teraz balem sie uciekac.

„Przegon go! Przegon go! Nie podoba mi sie”, ponaglala go samica.

„Cicho! – skarcil ja spokojnie, lecz surowo. – Ruszaj na lowy. Zostaw mi porzadny slad, zebym mogl cie znalezc. Pozniej do ciebie dolacze.”

Samica miala na tyle rozsadku, ze sie nie sprzeczala. Posapujac minela mnie. Zamiast komentarza roztoczyla ohydna won z gruczolow zapachowych w okolicy odbytu.

„Podejdz blizej – powiedzial samiec po zniknieciu swej towarzyszki. – Chce ci sie przyjrzec.”

Jego wielgachne cialo sie zmniejszylo. Uswiadomilem sobie, ze poprzednio na moj widok musial nastroszyc siersc, ktora wrocila teraz do normalnego polozenia.

Nerwowo podszedlem blizej, gotow rzucic sie do ucieczki.

„Masz pana?”

„Nie, nie naleze do nikogo. Kiedys tak, ale juz nie.”

„Zle cie traktowano?”

„Rzadko zdarza sie szczesliwy pies.”

Na te slowa borsuk pokiwal lbem.

„Rzadko kiedy zwierzeta sa szczesliwe, ale i z ludzmi jest podobnie”, powiedzial sentencjonalnie.

Tym razem ja przyjrzalem mu sie ze zdumieniem. Co on mogl wiedziec na temat ludzi?

Borsuk rozsiadl sie wygodnie na ziemi i zaprosil mnie, abym zrobil to samo. Po chwili wahania usluchalem go.

„Opowiedz mi o sobie. Czy ludzie dali ci jakies imie?”, zapytal.

„Fuks – powiedzialem, znow zaskoczony jego wiedza. Zdawal sie bardzo „ludzki” jak na borsuka. – A ty?” – zapytalem.

Borsuk zasmial sie cicho.

„Dzikie zwierzeta nie maja imion. Sami wiemy, kim jestesmy. Tylko ludzie nadaja zwierzetom imiona.”

„Skad o tym wiesz? To znaczy o ludziach?”

Borsuk zasmial sie na glos.

„Kiedys bylem czlowiekiem”, powiedzial.

Bylem oszolomiony. Czyzbym sie przeslyszal? Opadla mi szczeka.

Borsuk rozesmial sie ponownie. Wystraszony – zwalczajac chec, by wziac nogi za pas – wyjakalem:

„B-byles kiedys…”

„Tak. Ty rowniez. Tak samo jak wszystkie zwierzeta.”

„Ale… ale ja wiem, ze bylem czlowiekiem! Zdawalo mi sie, ze jestem wyjatkiem! Ja…”

Usmiechnal sie i przerwal mi dalsze jakanie.

„Juz dobrze. Od chwili, gdy cie pierwszy raz powachalem, wiedzialem, ze jestes inny niz reszta. Spotykalem zwierzeta podobne do ciebie, ale ty jestes wyjatkowy. Uspokoj sie i opowiedz mi o sobie, a potem ja powiem ci co nieco o sobie – o nas.”

Probujac uspokoic lomoczace mi w piersi serce, zaczalem opowiadac borsukowi o swoim zyciu: o pierwszych wspomnieniach z targu, schronisku dla psow, zlomowisku samochodow, Szefie, Rumbie, starszej pani oraz o epizodzie z chytra lisica. Opowiedzialem mu, dokad zdazalem, o swoich ludzkich wspomnieniach. W miare opowiadania uspokoilem sie, choc ekscytacja nie ustepowala. Cudownie bylo rozmawiac z kims w ten sposob, zwierzyc sie komus, kto uwaznie sluchal, kto rozumial, co mowilem, co czulem. Borsuk przez caly czas opowiesci milczal, od czasu do czasu kiwajac lbem, w innych momentach potrzasajac nim ze wspolczuciem. Kiedy skonczylem, bylem calkiem wyczerpany, ale rownoczesnie czulem osobliwe uniesienie. Czulem, ze jak gdyby spadl mi z serca wielki ciezar. Nie bylem sam – istnial jeszcze ktos, kto wiedzial to, co ja! Utkwilem zarliwe spojrzenie w borsuka.

„Dlaczego chcesz sie dostac do tego miasteczka – do Edenbridge?”

„Zobaczyc moja rodzine, oczywiscie! Moja zone i corke! Chce dac im znac, ze nie umarlem.”

Borsuk milczal przez chwile, po czym powiedzial:

„Przeciez umarles.”

Bylem tak wstrzasniety, ze o malo nie stanelo mi serce.

„O czym ty mowisz? Przeciez zyje! Nie jako czlowiek, ale jako pies. Zyje w ciele psa!”

„Nie, czlowiek, ktorym byles, umarl. Czlowiek, ktorego znaly twoja zona i corka, nie zyje. Bylbys dla nich tylko psem.”

„Dlaczego? – zawylem. – W jaki sposob stalem sie psem? Dlaczego?!”

„Dlaczego psem? Mogles rownie dobrze zostac kazdym innym stworzeniem. Zalezalo to przede wszystkim od twojego poprzedniego zycia.”

Otrzasnalem sie sfrustrowany i jeknalem:

„Nie rozumiem.”

„Nie wierzysz w reinkarnacje, Fuks?”, spytal borsuk.

„Reinkarnacje? Zycie po raz kolejny jako ktos inny w innym czasie? Nie wiem. Nie sadze.”

„Jestes zywym dowodem, ze to prawda.”

„Nie, musi byc jakies inne wyjasnienie.”

„Na przyklad?”

„Nie. mam pojecia. Dlaczego jednak mialbym wracac na ziemie jako ktos inny – jakies inne stworzenie?”

„A jaki bylby sens, gdyby zylo sie tylko raz?”

„A jaki, gdyby dwa razy?”, odparowalem.

„Czy tez trzy lub cztery? Czlowiek musi sie uczyc, Fuks. Wszystkiego nie nauczy sie w ciagu jednego zycia. Wiele religii na ziemi glosi wiare w reinkarnacje w zwierzecym wcieleniu. Czlowiek musi sie uczyc we wszystkich fazach rozwoju.”

„Czego?”

„Pokory.”

„Dlaczego mialbym sie uczyc pokory? Po co?”

„Bys mogl przejsc do kolejnego stadium.”

„Mianowicie?”

„Nie wiem. Jeszcze go nie osiagnalem. Wierze, ze jest dobre. Czuje to.”

„Skad wiec tyle wiesz? Co ciebie czyni wyjatkowym?”

„Jestem na ziemi juz bardzo dlugo, Fuks. Obserwowalem, uczylem sie, zylem wiele razy. Mysle, ze moim zadaniem jest pomagac takim jak ty.”

Mowil cicho i dziwnie uspokajajaco, nie chcialem jednak przyjac do wiadomosci tego, co chcial mi przekazac.

Вы читаете Fuks
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату