popelniajaca samobojstwo chce zabrac ze soba wszystkich, ktorych kocha.
– Samobojstwo czy nie, w kazdym razie byl to akt szalenstwa. A dlaczego tamtych dwoje tez sie zabilo?
– Jakich dwoje?
– Kobieta, ktora zamordowala swojego kochanka, i mezczyzna, ktory zastrzelil dwoch chlopcow i ich ojca.
– Ale on nie umarl.
– Owszem, ostatniej nocy. Poszlismy z ojcem na posterunek, gdzie byl przetrzymywany, w nadziei, ze pozwola nam zadac mu pare pytan. Gdy przyjechalismy, juz nie zyl. Byl sam w celi i roztrzaskal sobie glowe o sciane. Rzucal sie na nia, panie Bishop. Od sciany do sciany jest zaledwie osiem stop, ale wystarczylo, zeby pekla mu czaszka. Powiedzieli, ze musial przynajmniej dwukrotnie rzucic sie gwaltownie na sciane, zeby spowodowac takie uszkodzenie ciala.
Bishop wzdrygnal sie na sama mysl.
– A dziewczynka. Ta mala dziewczynka…?
– Opiekuja sie nia troskliwie. Policja stara sie ustalic przyczyny pozaru. Zdaje sie uwazaja, ze ktos mogl umyslnie podlozyc ogien.
– Chyba nie przypuszczaja, ze to dziecko podpalilo swoj dom?
– Byla od jakiegos czasu pod opieka psychiatry.
– Czy myslisz, ze o to chodzi? Ze kazdy mieszkaniec Willow Road staje sie szalencem?
– Nie, wcale nie. Ale od czasu, gdy sie ostatnio widzielismy, udalo sie nam sprawdzic pare rzeczy i odkrylismy, ze trzy sposrod osob zwiazanych z ostatnimi zbrodniami… – Nie ma dowodu przeciwko temu dziecku – pospiesznie wtracil Bishop.
– Powiedzialam tylko, ze policja podejrzewa, iz ktos rozmyslnie podlozyl ogien. Zadne urzadzenie elektryczne nie bylo wlaczone. W kuchni nie bylo kominka, nie ulatnial sie gaz i do tej pory nie stwierdzono, by nastapilo spiecie w przewodach elektrycznych. Maja pewnosc, ze najpierw zaczely palic sie zaslony w kuchni. Na parapecie znaleziono spalone pudelko zapalek. Teraz po prostu zastanawiaja sie, jak dziewczynka wydostala sie stamtad, jesli para znajdujaca sie w pokoju obok nie byla w stanie sie uratowac. Moze sie myla w swoich podejrzeniach, panie Bishop… Chris… ale fakt, ze dziewczynka potrzebowala kiedys pomocy psychiatry, ze pozar nie byl przypadkowy i ze wyszla stamtad nietknieta, nawet nie osmolona – coz, to wszystko wskazuje na nia.
Bishop westchnal.
– W porzadku, moze rzeczywiscie spowodowala pozar. A co ty o tym wszystkim myslisz?
– Kobieta i dziewczynka byly psychicznie niezrownowazone. Kobieta probowala popelnic samobojstwo pol roku temu. Mezczyzna, ktory zastrzelil chlopcow, byl skazany za napastowanie dziecka. Stracil prace, stal sie spolecznym wyrzutkiem, a sasiedzi opowiadali, ze ci dwaj chlopcy, ktorych zastrzelil, wysmiewali sie z niego. To moglo doprowadzic go do rozstroju nerwowego.
– Chcesz powiedziec, ze wszyscy troje byli oblakani?
– Wiekszosc z tych, ktorzy zabijaja, osiaga pewien stopien obledu. Wydaje mi sie, ze jest cos na Willow Road, co dziala jak katalizator.
– I doprowadza ludzi do utraty zmyslow? Potrzasnela glowa.
– Wyzwala najgorsze instynkty.
– Popycha do morderstwa.
– Popycha do zlych czynow. Nie sadze, iz musi to byc koniecznie morderstwo.
– I myslisz, ze to wszystko ma zwiazek z zeszlorocznym masowym samobojstwem? Jessica potaknela.
– Wierzymy, ze byl jakis powod tego samobojstwa. Pryszlak, Kirkhope i wszyscy inni mieli jakis motyw.
Bishop postawil kawe na podlodze i wstal. Wpychajac rece gleboko w kieszenie, podszedl zamyslony do kominka. Wpatrywal sie w puste palenisko, po chwili znow odwrocil sie do niej.
– Nie sadzisz, ze to wszystko jest zbyt fantastyczne? – powiedzial lagodnie. – Przyczyna samobojstw od wiekow jest ta sama. Chec ucieczki. Zawsze do tego sie wszystko sprowadza.
– Mozna to okreslic inaczej. Wyzwolenie.
– No tak, wyzwolenie. To jest to samo.
– Niezupelnie. Ucieczka jest dezercja przed zyciem. Wyzwolenie oznacza wolnosc, z ktorej mozesz korzystac. Tych trzydziestu siedmiu osob, ktore zabily sie w Beechwood, nigdy w zaden sposob nie przesladowano. Zadna z nich nie zostawila wiadomosci, dlaczego popelnia taki czyn, nie ustalono przyczyny nawet jednego samobojstwa. Musi byc jakis wspolny motyw ich samozniszczenia.
– I twoj ojciec uwaza, ze wydarzenia ostatniego tygodnia maja z tym cos wspolnego?
– Nie jestesmy pewni. Ale wiemy, do czego dazyl Pryszlak i jego sekta. Ojciec mowil ci, ze oczekiwali jego pomocy.
– Mowil mi, ze wierzyli w potege zla. Nie bardzo wiem, co mial na mysli, uzywajac slowa „potega”.
– Chodzilo mu o fizyczna istote zla, o potezna sile. Cos, co moze byc uzyte jako bron. Pryszlak wierzyl, ze jest to nie tylko okultyzm, ale i nauka. Probowal wykorzystac swa wiedze z obu tych dziedzin, aby moc spozytkowac te potege.
– Ale popelnil samobojstwo, zanim osiagnal cel.
– Chcialabym, abysmy mogli byc tego pewni.
– Och, daj spokoj. Przynajmniej ten czlowiek i jego oblakani przyjaciele sa w grobie. Nawet jesli jest taka potega – w co watpie – to zaden z nich nie moze juz zrobic z niej uzytku.
– Pod warunkiem ze ich smierc nie odegrala jakiejs roli w tych badaniach.
Bishop z przerazeniem spojrzal na nia.
– Nie myslisz logicznie. Co dobrego moze przyniesc taka wiedza, jesli nie mozesz jej wykorzystac.
Na twarzy Jessiki pojawil sie wyraz determinacji, ktory umial juz rozpoznac. Siegnela po torebke i wyciagnela papierosy. Lekko drzaca reka zapalila jednego z nich. Wypuscila dym i spojrzala na niego chlodno.
– Skad zatem te nagle akty przemocy? Skad to nagle szalenstwo, panie Bishop?
– Chris.
– A zatem? Wzruszyl ramionami.
– Ktoz to, u diabla, moze wiedziec? Nie jestem pewien, czy mnie to w ogole interesuje.
– Zajmujesz sie badaniem psychiki. Zjawiska paranormalne powinny sie chyba znajdowac w kregu twoich zainteresowan.
– Oczywiscie, ale lubie stac mocno nogami na ziemi. Ty bujasz w oblokach.
– Kiedy po raz pierwszy rozmawialam z toba, wydawalo mi sie, ze darzysz szacunkiem mojego ojca.
– Szanuje jego prace i jego zdanie w wielu kwestiach.
‘- Dlaczego nie w tej sprawie?
Odwrocil sie od niej, opierajac sie lokciem o kominek, druga reke wciaz trzymal w kieszeni. Mala, ladna buzia usmiechala sie do niego ze zdjecia zrobionego, gdy miala zaledwie cztery lata. Na rok przed smiercia. Boze – pomyslal, a ogromny zal znow scisnal mu serce – mialaby teraz prawie trzynascie lat. Nawet juz wtedy widac bylo, ze bedzie wiernym wizerunkiem matki.
– Chris?
Otrzasnal sie ze wspomnien.
– Jessico, to jest nieprawdopodobne. To wszystko sa spekulacje.
– Czy badanie zjawisk paranormalnych nie zaczyna sie od spekulacji? Tamtego wieczoru podczas wykladu powiedziales, ze wierzysz w to, iz naturalna ewolucja czlowieka zbliza sie do przelomu, ktory doprowadzi do tego, ze nauka i parapsychologia stana sie jednym. Czy nie mozesz sobie wyobrazic, ze czlowiek taki jak Pryszlak juz osiagnal ten stan i dokonal wylomu? Przynajmniej przemysl to. Czy nie o tym opowiadasz swoim studentom? Czyz nie o to chodzi w twoich ksiazkach? – o bezstronnosc z odrobina realizmu i sceptycyzmu?
Jessica teraz stala, wysuwajac glowe, podobnie jak czynil to jej ojciec.
– A moze jestes juz za bardzo przesiakniety cynizmem? Psychike, panie Bishop, badac moga ludzie o zdrowych umyslach, nie cynicy i nie fanatycy. Ludzie, ktorzy gotowi sa na przyjecie faktow i ktorzy chca te fakty odkrywac.
Wskazala na niego trzymanym w reku papierosem.
– Jestes platnym poszukiwaczem duchow. W porzadku, wynajmujemy cie. Zaplacimy ci za uslugi. Zaplacimy, zebys skonczyl to, co zaczales dziewiec miesiecy temu. Chcemy, zebys zbadal ten dom przy Willow Road. Moze ty znajdziesz odpowiedz.