nie mial zamiaru powracac do tego domu, dopoki go do tego nie naklonilam.
– Jezeli mamy mowic otwarcie, wyjasnijmy sobie od razu wszystko – powiedzial Bishop. – Jacob Kulek wynajal mnie, abym zbadal Beechwood, oczywiscie jesli uzyskam pani zgode. Nie chcielismy budzic w pani dawnych wspomnien, ale Jessica i jej ojciec uwazaja, ze istnieje zwiazek pomiedzy Beechwood a ostatnimi zbrodniami na Willow Road.
– Mysli pan, ze naprawde tak jest?
Bishop zawahal sie, zanim odpowiedzial:
– Nie, nie sadze. Ale… – spojrzal na Jessike -… mysle, ze warto sie temu przyjrzec. Jacob Kulek jest niekwestionowanym autorytetem w swojej dziedzinie i kazda jego opinia w tej sprawie powinna byc wzieta pod uwage. Nawiasem mowiac, znal pani brata, a takze jego kolege, czlowieka nazwiskiem Pryszlak. – Zauwazyl, ze na wzmianke o Pryszlak u twarz starej kobiety drgnela.
– Przestrzegalam Dominica przed tym mezczyzna. – Jej usta zacisnely sie w waska linie. – Moj brat byl glupcem i blaznem, ale Pryszlak byl zly. Zrozumialam to, jak tylko go zobaczylam. Syn diabla.
Jessica i Bishop byli zdziwieni tym wybuchem. Rownie nagle napiecie opuscilo cialo starej kobiety. Usmiechnela sie do nich figlarnie.
– Moi drodzy, staram sie nie denerwowac tym, co teraz sie dzieje, ale czasami dokuczaja mi wspomnienia. A wracajac do sprawy, jesli pozwole wam wejsc do Beechwood, jaki bedzie wasz plan dzialania?
– Pani nie mialaby nic przeciwko temu? – spytal zdziwiony Bishop.
– Tego jeszcze nie powiedzialam – brzmiala krotka odpowiedz.
– Przede wszystkim chcialbym poznac historie tego domu. Dowiedziec sie jak najwiecej o tym, co dzialo sie tam w latach trzydziestych. Chcialbym wiedziec, w co byl wplatany pani brat, panno Kirkhope.
– A jesli nie zdecyduje sie udzielic panu tych informacji?
– Wtedy, przynajmniej jesli o mnie chodzi, bede uwazal” sprawe za zakonczona. Nie podejme sie badania domu.
W pokoju zalegla cisza. Bishop i Jessica przygladali sie pannie Kirkhope, ktora w zamysleniu popijala sherry. Dlugo wpatrywala sie w podloge, az w koncu przemowila ze smutkiem w glosie:
– Beechwood od wielu, wielu lat jest czescia historii mojej rodziny. Wiecie, tam sie urodzil Dominie. Co prawda przez przypadek. To byla wiejska posiadlosc moich rodzicow, zbudowana w okresie, kiedy w tych stronach bylo naprawde szczere pole, na dlugo, dlugo zanim zaczeto zabudowywac te tereny. Gdy moj ojciec chcial, zeby matka wypoczela, wysylal ja tam ze mna na weekend. Byl zajety, wciaz zajety, a matka byla w siodmym miesiacu ciazy. Myslal, ze zmiana otoczenia dobrze jej zrobi – zasmiala sie gorzko. – Ale nie odpoczela w czasie tego weekendu. Dominie byl wczesniakiem; to bylo takie typowe dla niego – spieszyc sie glupio na ten swiat, zanim przyszla jego pora.
Wzrok miala nieobecny, daleki, jakby odtwarzala w myslach ten obraz.
– Wtedy mialam dopiero siedem lat i to ja wlasnie znalazlam matke na schodach prowadzacych do piwnicy. Nigdy nie dowiedzielismy sie, dlaczego na samym poczatku, kiedy tylko zaczely sie bole porodowe, zeszla na dol. Matka tak bardzo cierpiala rodzac Dominica, ze pozniej nie mogla sobie nic przypomniec. O Boze, jak krzyczala tej nocy. Pamietam, ze lezalam w lozku nasluchujac i modlac sie do Boga, zeby dziecko umarlo i przestalo zadawac matce bol. Nie chciala, zeby ja przeniesiono, urodzilaby Dominica wlasnie tam, w piwnicy, gdyby sluzacy nie zignorowali jej prosb. Wciaz jeszcze slysze jej pelne udreki krzyki, kiedy wnosili ja na gore. Urodzil sie o swicie nastepnego ranka i slyszalam, jak jedna ze sluzacych dziwila sie, dlaczego narobiono tyle halasu poprzedniej nocy, skoro w koncu dziecko tak szybko i latwo wyskoczylo na przescieradlo.
Mam wrazenie, ze matka nie doszla juz nigdy do siebie po tej strasznej nocy. Pozniej zawsze byla slaba, ciagle chorowala to na to, to na tamto. Mimo to kochala Dominica. Och, swiata poza nim nie widziala! Po jego urodzeniu nigdy juz nie pojechala do Beechwood, wiec ojciec zaczai wynajmowac dom, zeby nie stal pusty. Poza tym, dla ludzi na naszym poziomie, okazal sie w pewnym momencie za skromny. Trzeba bowiem pamietac, ze nasza fortuna szybko sie powiekszala. Od tamtego czasu nie odwiedzalam tego miejsca, nie mialam ochoty. Ale Dominie powrocil tam – mial wtedy dwadziescia piec, moze dwadziescia szesc lat, dokladnie nie pamietam. Wykonujac obowiazki powierzone mu przez ojca, nadzorowal wowczas kilka posiadlosci, ktore do nas nalezaly. Ale w jakis dziwny sposob fascynowalo go Beechwood, moze dlatego, ze tam sie urodzil.
Panna Kirkhope przerwala, aby napic sie sherry; nagle popatrzyla na gosci, jakby przypominajac sobie, ze wciaz jeszcze sa w pokoju i ze to na ich prosbe przywoluje wspomnienia.
– Mysle, ze dla Dominica byl to naprawde przelomowy moment. Do tej pory byl samowolny, ale to byla tylko mlodziencza poza. Wiele razy jezdzil do Beechwood, a my naturalnie myslelismy, ze lubi towarzystwo ludzi, ktorzy zajmowali ten dom. Wydawalo sie, ze nie ma w tym nic zlego, choc ojciec przestrzegal go, ze wlasciciel domu nie powinien zbytnio spoufalac sie z ludzmi, ktorym go wynajmuje. W okolicy przybywalo mieszkancow i wkrotce Beechwood zostalo otoczone innymi posiadlosciami; dom w dalszym ciagu robil wrazenie, moze nie byl najbardziej elegancki, ale solidnie zbudowany – taki, ktory moze przetrwac wieki. Dominie byl coraz bardziej nieuchwytny – rzadko go widywalismy. Ale zaniepokoilismy sie dopiero pare lat pozniej, gdy policja poinformowala ojca o licznych skargach na zachowanie mieszkancow Beechwood. Mysle, ze ojciec stracil juz wtedy nadzieje, iz Dominie pojdzie w jego slady i, w zasadzie, w tym czasie ja przejelam obowiazki. Bylam, jak to sie mowi, stara panna – nie wiem dlaczego, nie sadze, zebym w tamtym okresie byla nieatrakcyjna; prawdopodobnie przemysl okretowy interesowal mnie bardziej niz mezczyzni. Mysle, ze dla ojca to byla ogromna ulga, ze ma kogos, na kim moze polegac, komu moze zaufac i kto moze mu pomoc w prowadzeniu interesow. Obawiam sie, ze matka, niech Bog ma ja w swojej opiece, nie interesowala sie niczym. Ozywiala sie tylko w obecnosci Dominica, co, rzecz jasna, nie zdarzalo sie zbyt czesto. Panie Bishop, ledwie sprobowal pan swojego drinka. Moze wolalby pan cos mocniejszego?
– O, nie, dziekuje. Sherry jest wspaniale.
– Moze wiec bedzie pan uprzejmy dolac mi. Panno Kulek, napije sie pani jeszcze?
Jessica podziekowala i Bishop wzial pusty kieliszek z rak starej damy i postawil na srebrnej tacy, lezacej na malym, ozdobnie rzezbionym stoliku. Gdy nalal, zagadnal panne Kirkhope:
– Co wlasciwie dzialo sie w Beechwood? Niepokoj poglebil liczne zmarszczki na twarzy starej kobiety.
– Jakas nowa sekta religijna zrobila z tego domu swoj kosciol – Swiatynia Zlotej Swiadomosci, tak ja chyba nazywali. Albo rownie glupio. W tamtych czasach bylo tyle bezsensownych stowarzyszen. – Wyraz zaniepokojenia na jej twarzy ustapil miejsca pogardzie.
– Niestety, w dalszym ciagu istnieja – wtracila Jessica.
– Panno Kirkhope, czy pani brat przylaczyl sie do tej sekty religijnej? – spytal Bishop, podajac jej sherry.
– Och, tak, nalezal do niej. Wtedy byl juz pelnoprawnym, praktykujacym czlonkiem. Moj ojciec ukrywal przede mna i przed moja matka bardziej drastyczne szczegoly, ale sadze, ze orgie seksualne odgrywaly znaczna role w ich praktykach. Przypuszczam, ze mogliby to ukryc, gdyby nie robili tak potwornego halasu. Zaprotestowali sasiedzi. Ojciec natychmiast uniewaznil umowe i oczywiscie kazal mieszkancom Beechwood i ich dziwnym przyjaciolom opuscic dom. Dominie nie pokazywal sie, gdzies sie ukryl. Niewatpliwie sie wstydzil.
– Kim byli ci mieszkancy? – spytala cicho Jessica.
– Och, nie pamietam juz ich nazwisk, to bylo tak dawno temu. Mezczyzna i jego zona lub kochanka – nie jestem juz pewna, w kazdym razie musieli byc oblakani…
– Dlaczego pani tak sadzi? – spytal Bishop.
– Nie chcieli opuscic domu. Wiem, ze nie ma w tym jeszcze nic dziwnego, ale gdy poinformowano ich, ze zostana usunieci sila, wybrali dziwne rozwiazanie.
– Co zrobili? Zabarykadowali sie?
– Nie – odpowiedziala lagodnie panna Kirkhope. – Zabili sie.
Bishop poczul, ze miesnie ma napiete, a gdy spojrzal na Jessike, stwierdzil, ze po niej rowniez widac zdenerwowanie.
– Z jakiegos powodu – kontynuowala stara dama – nikt juz potem nie zamieszkal na stale w Beechwood. Sasiedzi rozsiewali plotki, puszczali rozmaite pogloski. To zrobilo swoje. Ludzie wprowadzali sie, mieszkali przez pare miesiecy – i uciekali stamtad. Mysle, ze nikt nie mieszkal tam dluzej niz rok. Matka umarla, stan zdrowia ojca znacznie sie pogorszyl i sila rzeczy bylam coraz bardziej pochlonieta interesami, a Beechwood pozostalo na marginesie spraw, ktorymi sie zajmowalam. Mielismy agentow, oni opiekowali sie naszymi posiadlosciami i rzadko niepokoili nas, oczywiscie dopoki nie pojawily sie jakies nietypowe problemy. Musze przyznac, ze nie myslalam wiele o Beechwood podczas tych lat.
– Co sie stalo z pani bratem? – zainteresowala sie Jessica. – Czy wrocil kiedys do tego domu? Z wyjatkiem