spytal:
– To ciemnosc, tak? Staje sie coraz silniejsza? Dwie kobiety tylko usmiechnely sie znaczaco.
– Zadnych wiecej pytan – powiedziala wysoka.
Bishop byl zdziwiony. Kulek mowil o ciemnosci jak o jakims szczegolnym istnieniu, o sile samej w sobie. Sily Ciemnosci, tak to przedtem okreslil. Czy to mozliwe, aby noc stala sie siedliskiem tak wrogich mocy? Bishopv byl zdezorientowany, lecz zmusil sie, by odrzucic te mysli i skoncentrowac sie na problemie, ktory wymagal natychmiastowego rozwiazania. Poczul sie bezradny. Jezeli zaatakuje wysoka kobiete, to noz wbije sie w serce Kuleka. Jesli sprobuje obezwladnic niska, to sam dostanie kule w glowe. Ich jedyna szansa byl brak meldunkow od policjanta do bazy – na pewno musi zglaszac sie tam co jakis czas. Ale z drugiej strony, w takim zamieszaniu, jakie panuje po drugiej stronie Londynu, moze to nie zwrocic niczyjej uwagi. Siedzaca obok niego Jessica zadrzala i chcial ja znowu wziac za reke.
– Przestan – rozkazala wysoka kobieta. – Jeszcze jeden ruch i zabije cie.
Bishop opuscil reke i sprobowal usmiechnac sie uspokajajaco do Jessiki.
– Mysle, ze oczekiwanie denerwuje je bardziej niz nas.
– Stul pysk – syknela niska kobieta. – Dlaczego go nie zabijesz, Lillian? On nie jest wazny.
– Poczekamy. Ale ostrzegam cie, Christopher, jesli znowu sie poruszysz lub cos powiesz, zastrzele dziewczyne.
Z kazda minuta w pokoju roslo napiecie. Bishop zauwazyl, ze niska kobieta co chwile zerka na okragly, stojacy na kredensie zegar, a pozniej na kamienna twarz kolezanki.
– Nie mamy zbyt wiele czasu – stwierdzila w koncu.
– Wystarczy. Skoncentruj sie, Judith, pomoz mi sprowadzic to tutaj.
Wysoka kobieta miala mokra od potu twarz i od czasu do czasu przymykala oczy, a jej reka, trzymajaca pistolet, nieznacznie drgala. Wydawalo sie, ze na niska kobiete dziala podobna sila. Bishop napial miesnie, czekal na odpowiedni moment.
Nagle ta, ktora nazywala sie Lillian, gwaltownie wciagnela powietrze do pluc i po chwili znow sie usmiechala.
– Judith, czujesz? Nadchodzi. Juz wie.
– Tak, tak.
Judith miala zamkniete oczy jak w transie, ale w dalszym ciagu przyciskala Kulekowi noz do piersi.
Wysoka kobieta miala niemal wniebowziety wyraz twarzy i Bishop przesunal sie troche do przodu, gdy zaczela mrugac oczami. Wyczula jednak jego intencje, bowiem nagle wbila w niego wzrok.
– Radze ci sie nie ruszac! – zdawalo sie, iz niemal wyplula te slowa.
– Nie! – krzyknal Kulek. Jessica i Bishop spojrzeli na niego. Rece niewidomego mezczyzny rozczapierzyly sie na poreczach fotela jak szpony, szyje wyciagnal do gory, ›62 sciegna wystawaly z niej jak sztywne prety, oczy patrzyly niewidzacym wzrokiem w sufit.
– Jest tak blisko.
Niska kobieta zaczela sie smiac, jej kragle, pulchne ramiona unosily sie spazmatycznie. Wysoka wstala z krzesla i podeszla do Bishopa, teraz pistolet dzielily tylko cale od jego glowy.
– Zaraz zobaczysz – powiedziala, jej oddech stal ostry, nierowny. – Teraz ujrzysz moc.
Zadrzal, napiecie w pokoju siegnelo szczytu, ale cos jeszcze przytlaczalo ich. Jessica z trudem chwytala oddech i wiedzial, ze jest smiertelnie przerazona. Ogarnal go ten sam lek.
Postac, ktora pojawila sie w drzwiach, sprawila, ze narastajacy w Jessice krzyk w koncu wybuchnal.
ROZDZIAL DWUDZIESTY TRZECI
Bishop chwycil wysoka kobiete za nadgarstek, odepchnal pistolet, ktory trzymala przy jego twarzy, i jednoczesnie zacisnieta piescia zadal jej silny cios w przepone. Jej krzyk przeszedl w zdlawione rzezenie, gdy zgiela sie wpol. Bishop wyrwal kobiecie berette z zacisnietej dloni. Odepchnawszy ja, wyprostowal sie i odwrocil glowe ku niskiej kobiecie, ktora nadal wpatrywala sie w stojaca w drzwiach postac. Zrozumiala zamiar Bishopa i zamachnela sie, by wbic noz w serce niewidomego. Jednak Kulek byl szybszy: gwaltownie przesunal sie, tak ze kobieta tracac rownowage przechylila sie na poreczy fotela. Nie spadla wprawdzie na podloge, lecz zachwiala sie i gwaltownie wyciagnela rece, by uchronic sie przed upadkiem. Chwycila sie oparcia fotela, a Bishop szybko podbiegl i uderzyl ja w czolo kolba pistoletu. Zawyla i podcieta przez Bishopa runela na podloge. Pochylil sie i wyrwal jej noz, walac piescia i pistoletem, gdy probowala sie opierac.
Jessica podbiegla do ojca i objela go.
– Nic mi nie jest – zapewnil ja, nastepnie zwrocil twarz w kierunku drzwi, wiedzac, ze ktos tam jest, chociaz nie mogl go zobaczyc.
Edith Metlock byla blada i przerazona. Jej oczy wedrowaly od jednej postaci do drugiej; oszolomiona nie mogla zorientowac sie w sytuacji. Oparla sie o drzwi, krecac niepewnie glowa.
– Przyszlam, zeby was ostrzec – zdolala powiedziec.
– Edith? – spytal Kulek.
– Tak, ojcze, to Edith – odparla Jessica. Bishop podszedl do medium.
– Nie moglas przyjechac w lepszym momencie. Wzial ja za reke i wprowadzil do pokoju.
– Przyszlam, zeby was ostrzec – powtorzyla. – Drzwi byly otwarte.
– One spodziewaly sie jeszcze kogos – lub czegos.
Wysoka kobieta, rozpaczliwie wciagajac powietrze szeroko otwartymi ustami, wpatrywala sie w medium. Bishop nie spuszczal jej z oka, gotow uzyc broni, gdyby okazalo sie to konieczne.
– Edith, co cie tu sprowadza? – spytal Kulek. – Skad wiedzialas, ze te dwie kobiety nas przetrzymuja?
– Nie wiedzialam. Chcialam cie ostrzec przed Ciemnoscia. Idzie po ciebie, Jacob.
Niewidomy mezczyzna wstal i Jessica podprowadzila go do medium i Bishopa. Kiedy sie odezwal, w jego glosie wyczuwalo sie raczej zainteresowanie niz strach.
– Skad wiesz, Edith?
Bishop podprowadzil ja do kanapy, na ktora opadla, jak gdyby byla kompletnie wyczerpana.
– Glosy, Jacob. Setki glosow. Bylam w domu, spalam. Wtargnely w moj sen.
– Mowily cos do ciebie?
– Nie, nie. Po prostu tam sa. Slysze je teraz, Jacob. Staja sie glosniejsze, coraz bardziej wyrazne. Musisz stad uciekac, zanim bedzie za pozno.
– Co mowia, Edith? Prosze, sprobuj sie opanowac i powtorz mi dokladnie, co mowia. Pochylila sie i scisnela jego reke.
– Nie moge ci powiedziec. Slysze je, ale jest ich tak wiele. Mieszaja sie ze soba. Ale wciaz powtarzaja twoje imie. On chce zemsty, Jacob. Chce ci pokazac, co osiagnal. I mysle, ze boi sie ciebie.
– Nieprawda! – Wysoka kobieta podniosla sie na kolana, wystrzegajac sie wlasnego pistoletu, ktory teraz w nia byl wycelowany. – On sie niczego nie boi. On nie ma sie czego bac.
– Pryszlak? Masz na mysli Pryszlaka, Edith? – spytal nieco ostrzej niewidomy mezczyzna.
– Tak. Juz prawie jest tutaj.
– Mam zamiar wezwac policje – powiedzial Bishop.
– Nie moga ci pomoc, glupcze! – Zlosliwy usmiech wykrzywil twarz wysokiej kobiety. – Nie sa w stanie unieszkodliwic Pryszlaka.
– Ona ma racje – stwierdzilo medium. – Twoja jedyna szansa jest ucieczka. To wszystko, co mozesz zrobic.
– Tak czy inaczej, dzwonie po policje. Chocby po to, by zabrala te dwie.
– Juz za pozno, nie widzisz? – Wysoka kobieta wstala, jej oczy blyszczaly. – Jest tutaj. Na zewnatrz.
Ramie, ktore od tylu zacisnelo sie na gardle Bishopa, bylo pulchne i silne. Wygial sie w luk, kiedy niska kobieta wepchnela mu kolano w krzyz. Wyciagnela reke, probujac wyrwac mu noz.
Jessica usilowala oderwac od niego kobiete, ciagnac ja za wlosy, lecz w rezultacie obie stracily rownowage i runely na podloge. Bishop probowal wywinac sie trzymajacej go kobiecie, ale nie mogl oderwac zacisnietego wokol gardla ramienia. Wzial zamach lokciem i uderzyl do tylu, czujac, jak zaglebia sie w jej miekkim, grubym ciele. Z