Restartowie, tak jak Vestritowie, naleza do Pierwszych Kupcow. Wiem, co dla ciebie znacza te ziemie.

– W takim razie jak mozesz mi cos takiego proponowac? – spytala zapalczywie.

– Poniewaz polowa Miasta Wolnego Handlu wie, jak kiepsko przedziesz, kobieto. Posluchaj mnie. Nie masz kapitalu, nie stac cie wiec na wynajecie dobrych robotnikow, ktorzy beda we wlasciwy sposob obrabiali te ziemie. Fullerjon jest bogaty. Gdy kupi twoja czesc, bedzie mial wystarczajaco duzo terenow, by prosic o miejsce w Radzie Miejskiej. Tak miedzy nami, sadze, ze chodzi mu wlasnie o nie. Pewnie chetnie nabedzie inne ziemie, choc te najnizej polozone bardzo mu sie podobaja. Zaproponuj mu inny kawalek, a moze go kupi. – Davad odchylil sie w tyl; nie kryl niezadowolenia. – Sprzedaj mu pola pszenicy, i tak kiepsko je obrabiasz.

– A on zdobedzie sobie miejsce w Radzie Miasta Wolnego Handlu i zaglosuje za pozwoleniem na handel niewolnikami. Ziemie, ktore mu sprzedam, bedzie obrabial wykorzystujac niewolnikow, wiec jego zboze stanie sie tansze od mojego. Nie zdolam z nim konkurowac. Ani ja, ani ty, ani zaden inny uczciwy Kupiec. Davadzie Restart, pomysl. W tej ofercie zawarta jest prosba, zebym zdradzila nie tylko rodzine Vestritow, ale nas wszystkich. Wystarczy juz w Radzie naszego miasta zachlannych malych handlarzy. Pierwsi Kupcy ledwo moga nad nimi zapanowac. Nie zamierzam sprzedawac ziemi i miejsca w Radzie kolejnemu obcemu parweniuszowi.

Davad chcial cos powiedziec, powstrzymal sie jednak i polozyl male dlonie na kolanach.

– To sie stanie, Roniko – oswiadczyl w koncu. Uslyszala w jego glosie szczery zal. – My, dawni Kupcy, slabniemy. Wojny i piraci straszliwie nam utrudniali zycie, a teraz, kiedy wojna juz sie niemal zakonczyla, przybyli handlarze. Roja sie wokol nas niczym pchly na umierajacym kroliku. Chca z nas wyssac cala krew. Potrzebujemy ich pieniedzy, aby pokonac kryzys, zmuszaja nas wiec do taniej sprzedazy tego, co tak nas drogo kosztowalo – naszej ojcowizny, naszych krwi i naszych dzieci…

Przez moment jego glos drzal i Ronica nagle przypomniala sobie, ze krwawa zaraza uczynila Davada wdowcem i zabrala mu wszystkie dzieci. Nigdy sie powtornie nie ozenil.

– To sie zdarzy, Roniko – powtorzyl. – Ci z nas, ktorzy przezyja, przystosuja sie do obecnych czasow. Kiedy nasze rodziny osiedlily sie w Miescie Wolnego Handlu, byly biedne, glodne i och, bardzo otwarte na wszystkie nowosci. Umielismy sie zaadaptowac w nowym srodowisku. Teraz zatracilismy te zdolnosc. Upodobnilismy sie do tych, przed ktorymi ucieklismy. Tlusci tradycjonalisci, rozpaczliwie i kurczowo trzymajacy sie wlasnych monopoli. Pogardzamy naplywajacymi do nas nowymi handlarzami tylko dlatego, ze tak bardzo przypominaja nas samych sprzed lat. Czy tez raczej naszych prapradziadow z opowiesci, ktore o nich slyszelismy.

Przez moment Ronica byla sklonna sie zgodzic z Davadem. Wtedy wszakze poczula naplyw gniewu.

– Alez oni w niczym nie przypominaja naszych przodkow! Tamtych mozna porownac do wilkow, a tych do wypatrujacych padliny sepow! Kiedy pierwszy Carrock postawil stope na tym brzegu, wiele ryzykowal. Aby kupic sobie miejsce na statku, sprzedal wszystko, co mial, a nastepnie zapozyczyl sie u Satrapy pod zastaw polowy zyskow spodziewanych w nastepnych dwudziestu latach. I po co? Dla kawalka ziemi i gwarancji udzialu w monopolu. Otrzymal scisle wyznaczony areal i mial prawo handlowac wszystkimi towarami, ktore uzna za warte dalszej sprzedazy. A gdziez mogl prowadzic te wspaniale interesy? Na obszarze wybrzeza, ktory przez setki lat znany byl jako Przeklete Brzegi, w miejscu, skad nawet bogowie uciekli. Co nasi przodkowie tu znalezli? Choroby, o ktorych nigdy przedtem nie slyszeli, zlowroga magie, ktora w ciagu jednej nocy doprowadzala ludzi do szalenstwa, i fatum, z powodu ktorego polowa urodzonych tu dzieci to osobliwe monstra, nie ludzie.

Restart pobladl nagle i zaczal machac rekoma, Ronica jednak nie dala sobie przerwac.

– Czy wiesz, Davadzie, jak czuje sie kobieta, ktora przez dziewiec miesiecy nosi w sobie nowe zycie i nie wie, czy urodzi zdrowe dziecko i dziedzica, o ktorego wraz z mezem sie modlili, czy tez zdeformowanego potwora, ktorego jej maz bedzie musial zadusic wlasnymi rekoma? A moze przyjdzie na swiat cos pomiedzy istota ludzka i nieludzka? Wiesz, jak sie czuje wtedy mezczyzna? O ile sobie dobrze przypominam, twoja Dorill byla w ciazy trzy razy, a jednak mieliscie tylko dwoje dzieci.

– I tak wszystkich ich porwala krwawa zaraza – oznajmil zalamujacym sie glosem Davad.

Nagle zakryl twarz rekoma i Ronice zrobilo sie przykro, ze powiedziala mu tyle nieprzyjemnych slow. Wspolczula temu zalosnemu czlowiekowi, nie posiadajacemu zony, ktora kazalaby mu inaczej zasznurowac kubrak i skrzyczala krawca za zle dopasowane spodnie. Zalowala ich wszystkich, ludzi urodzonych w Miescie Wolnego Handlu. Musieli kontynuowac rozpoczete przez przodkow przeklete interesy zgodnie z zawartymi przez nich umowami. A jednak nie sposob bylo nie kochac tych ziem – Miasta oraz sasiadujacych z nim zielonych wzgorz i dolin. Byly tu tereny pokryte bujna jak w dzungli roslinnoscia, czarne i zyzne gleby, strumieniami plynela krysztalowo czysta woda, lasy zamieszkiwaly setki zwierzat. Ten swiat oferowal niewyobrazalne bogactwo znuzonym morska podroza i ubloconym imigrantom, ktorzy odwazyli sie zakotwiczyc w poblizu Miasta Wolnego Handlu. Wlasciwie prawdziwa umowe zawarli nie z Satrapa, ktory nominalnie roscil sobie prawo do tej czesci wybrzeza, lecz z sama ziemia. Piekno okolicy i zyznosc gleby rownowazyly sie w tym swiecie z chorobami i smiercia.

Ronica wiedziala, ze chodzilo o cos wiecej. Ich przodkowie odczuwali dume, nazywajac siebie Kupcami z Miasta Wolnego Handlu. Poczatkowo pragneli stawic czolo magii splywajacej wodami Rzeki Deszczowej. Pierwsi Kupcy probowali zalozyc osade tuz przy jej ujsciu. Zbudowali domy na brzegu. Jako fundamentow uzyli korzeni drzew palowych i rozpieli mosty miedzy kolejnymi chatami. Podnoszaca sie i opadajaca rzeka pedzila pod ich podlogami, dzikie burzowe wiatry kolysaly w nocy ich domami. Czasem nawet ziemia falowala i drzala, a pozniej – na dzien lub na miesiac – rzeka stawala sie nagle mlecznobiala i niosla smierc.

Osadnicy wytrwali dwa lata, nie zwazajac na insekty, goraczke i rwaca rzeke, ktora niszczyla wszystko, co wpadlo w jej wody. Mimo tych niewygod, zyliby tam dalej, gdyby nie przegonila ich w koncu magia. Mala grupke Kupcow zepchnely na poludnie smierc, choroba oraz osobliwy, paniczny strach, porazajacy kobiete, kiedy ugniatala ciasto na chleb. Albo szal samozniszczenia, ktory spadal na zbierajacego drewno mezczyzne i nakazywal mu skok do rzeki. Te dwa pierwsze lata przezylo tylko szescdziesiat dwie kupieckie rodziny z przybylych trzystu siedmiu. Nawet teraz od Miasta Wolnego Handlu do ujscia Rzeki Deszczowej ciagnal sie szlak opuszczonych miasteczek, znaczac sciezke osadniczych prob. Obecna lokalizacja miasta, na brzegach Zatoki Kupieckiej, okazala sie odpowiednia. Znajdowali sie wystarczajaco daleko od rzeki i wszystkiego, co splywalo jej wodami z Deszczowych Ostepow. Rzadko wspominano o rodzinach, ktore pozostaly nad sama rzeka, chociaz byli (nazywano ich Kupcami z Deszczowych Ostepow) z mieszkancami Miasta Wolnego Handlu spokrewnieni i absolutnie dla nich niezbedni. Ronica zdawala sobie z tego sprawe, ale nie lubila o nich nawet myslec.

– Davadzie? – Wyciagnela reke ponad lozkiem Ephrona i lekko dotknela ramienia starego przyjaciela. – Przepraszam cie. Mowie zbyt obcesowo o sprawach, ktore lepiej pominac milczeniem.

– Nic nie szkodzi – sklamal kryjac twarz w dloniach. Po chwili podniosl pobladla twarz i spojrzal swej rozmowczyni w oczy. – My, Pierwsi Kupcy, nie chcemy mowic miedzy soba o pewnych sprawach, natomiast nowi przybysze gawedza o nich bez oporow. Zauwazylas, jak niewielu z nich przywiozlo ze soba zony i corki? Nie przybyli tu, aby sie osiedlic. Kupia ziemie, owszem, zasiada w Radzie i wycisna z miasta tyle, ile zdolaja, lecz stale beda wracac do Jamaillii. Tam sie ozenia, tam zamieszkaja ich kobiety, tam urodza sie im dzieci. Tam wroca, by doczekac starosci, a tu przysla w swoim imieniu jednego lub dwoch synow. – Restart prychnal pogardliwie. – Pamietasz imigrantow z Trzech Statkow? Przyplyneli tu, uczciwie powiedzielismy im, jaka cene trzeba placic za zamieszkanie tutaj, a oni i tak zostali. Nowi przybysze sa inni – przyjechali z nadzieja na zarobek, ktory zrosimy dla nich nasza krwia.

– Za ten stan rzeczy rownie wielka odpowiedzialnosc ponosi Satrapa – stwierdzila Ronica. – Zlamal slowo, ktore dal nam jego przodek Esclepius. Zapewniono nas, ze nie bedzie juz wiecej koncesji gruntowych dla nowo przybylych, chyba ze nasza Rada je zatwierdzi. Imigranci z Trzech Statkow przybyli do nas z pustymi rekoma, byli wszakze chetni do pracy i stali sie czescia naszej grupy. A przybysze z tej ostatniej fali zadaja przyznania lefrow ziemi i nie bacza na to, kogo lub co krzywdza. Felco Treeves zazyczyl sobie terenow na stokach ponad chmielowa dolina Kupca Drura i wypasa tam bydlo. Klarowne dotad zrodelka Drura zmienily teraz kolor na zolty i wygladaja jak krowie siki, a jego piwo z tego powodu nie nadaje sie do picia. Potem przybyl Trudo Fells i zazadal kawalka lasu, gdzie wycina deby na meble i drzewo opalowe…

– Wiem, wszystko to wiem – ucial Davad ze znuzeniem. – Roniko, po co teraz rozpamietywac sprawy, ktore wyzwalaja w nas tylko gorycz. Nie mozemy udawac, ze istnieje mozliwosc powrotu do poprzedniego stanu rzeczy. Tamten swiat juz nie wroci. A zauwaz, ze to dopiero pierwsza fala zmian. Mozemy albo poplynac z ta fala, albo pozwolic, by nas zatopila. Pomysl. Satrapa na pewno sprzeda kolejne koncesje, kiedy tylko ludzie zobacza, ze nowi przybysze calkiem dobrze sobie radza. Przybeda nastepni. Co nam pozostaje? Pogodzic sie ze zmianami i przystosowac do nowej sytuacji. Uczmy sie od przybyszow, jesli trzeba. Przyjmijmy ich sposob dzialania, jesli ulatwi nam to zycie.

Вы читаете Czarodziejski Statek
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату