– Dziewczece fantazje! – ucial Kyle. – I bzdury! Odeszlas od niej rozgniewana w dniu, gdy sie przebudzila. To Wintrow musial spedzic z nia jej pierwsza noc. Gdybys rzeczywiscie tak wiele do niej czula, nie postapilabys w ten sposob. Sadze, ze “Vivacia” bardzo polubila mojego syna. Bedzie plywal na jej pokladzie i dotrzymywal jej towarzystwa, robil wszystko, czego ten statek sobie zazyczy. Wintrow nauczy sie tez pracowac jak prawdziwy marynarz, a nie bezmyslnie sie krecic po pokladzie albo upijac w obcych portach. Nie, Altheo, nie ma dla ciebie miejsca na pokladzie naszego zaglowca. Nie pozwole, bys siala niezgode lub rywalizowala z moim synem o wzgledy statku.
– Matko? – jeknela desperacko Althea. Ronica popatrzyla na corke z zalem.
– Gdybym cie nie widziala ostatniej nocy pijanej i w nieladzie, sadzilabym, ze Kyle jest zbyt surowy i przeciwstawilabym mu sie. – Westchnela ciezko. – Niestety, nie moge zaprzeczyc temu, co ogladaly moje oczy. Altheo, wiem, ze kochasz “Vivacie”. Gdyby zyl twoj ojciec… Och, wtedy zapewne w ogole nie zastanawialibysmy sie nad tymi wszystkim sprawami. A teraz… Moze nadeszla pora, bys porzucila zycie na morzu. Zauwazylam, ze Wintrow ma dobre serce i z pewnoscia zadba o “Vivacie”. Pozwol mu. Teraz powinnas zatroszczyc sie o siebie i zajac nalezne ci miejsce w spolecznosci Miasta Wolnego Handlu.
– Moje miejsce jest na pokladzie zywostatku – zaoponowala slabo Althea.
– Nie – powtorzyl Kyle, a Ronica pokiwala glowa.
– Wiec nie ma dla mnie miejsca ani w tej rodzinie, ani w tym miescie – rzucila dziewczyna bez zastanowienia. Wstrzasnely nia wlasne slowa, a zwlaszcza ich nieodwolalnosc. Byly niczym kamien rzucony w spokojna wode, na zawsze i nieodwracalnie zmienily cale jej zycie. Uswiadomiwszy to sobie, poczula, ze zatrzymal jej sie oddech.
– Altheo? Altheo! – wolala za nia matka.
Ruszyla korytarzem. Wlasny dom stal sie dla niej nagle obcym miejscem. Zdala sobie sprawe z faktu, ze od lat nie spedzila tu dluzszego okresu niz miesiac. Od kiedy wisi tu ten gobelin? Kiedy popekaly kafle? Nie wiedziala, byla nieobecna, nie mieszkala tu od tak dawna. Od wielu lat ow budynek nie byl juz jej domem. Rozpoznawala te rzeczywistosc, lecz nie interesowala sie nia. Nie zabrala niczego. Tak jak stala, wyszla frontowymi drzwiami przed dom.
– Jesli znowu wroci pijana, spedzi tydzien w swoim pokoju. Musi zrozumiec, ze nie bedziemy patrzec przez palce, jak szarga nazwisko rodziny i wlasna reputacje w Miescie Wolnego Handlu. – Kyle siedzial obok Keffrii na lawie i czule otaczal zone ramieniem.
– Zamknij sie, Kyle'u. – Ronica Vestrit uslyszala wlasne krotkie, ciche stwierdzenie. Wszystko jej sie rozpadalo: rodzina, dom, marzenia o przyszlosci. Wiedziala, ze Althea mowila powaznie; Ronica slyszala w jej tonie glos Ephrona. Jej corka nie pojawi sie na progu dzis wieczorem, ani pijana, ani trzezwa. Odeszla. A wszystko przez tego idiote, ktorego poslubila Keffria. Kyle potrafil sie tylko wymadrzac i narzucac innym wladze. Westchnela ciezko. Moze byl to jedyny problem, ktory potrafilaby teraz rozwiazac. Gdyby sobie z nim poradzila, moglaby latwiej rozwiazac inne… – Kyle'u. Nie chcialam tego mowic przy Althei, aby jej nie zachecac do buntu, ale musze ci to powiedziec teraz. Przez caly ranek zachowujesz sie jak osiol. Jak niezbyt taktownie zauwazyles, nie mam prawa sie mieszac miedzy ciebie i twojego syna. Jednakze Althea to co innego. Jest moja corka i nie podlega twojej wladzy. Wiedz, ze twoje proby “wychowywania” jej uwazam za skrajnie obrazliwe.
Spodziewala sie przynajmniej skruchy, natomiast ziec wygladal na zniewazonego i Ronica nie po raz pierwszy zastanowila sie, czy nie przecenila jego rozsadku, gdy powierzala Keffrii rodzinny majatek. Odpowiedz mezczyzny potwierdzila jej najgorsze obawy.
– Jestem teraz glowa tej rodziny, jak mozesz zatem twierdzic, ze Althea nie podlega mojej wladzy?
– Nie jest twoja corka, lecz moja. Nie jest twoja siostra, lecz siostra twojej zony.
– Ale swoim postepowaniem uwlacza nam wszystkim. Jesli ty i Keffria nie potraficie jej sklonic do rozsadnego zachowania, bede musial poskromic ja bardziej zdecydowanie. Nie mamy czasu ani na lagodna perswazje, ani na przyjemne pogaduszki. Wintrowa i Althee trzeba sklonic, by zaakceptowali swoje obowiazki i dobrze je wypelniali.
– Nie ty decydujesz o obowiazkach Althei, lecz ja. – Zelazna logika, ktorej Ronica nauczyla sie podczas targow i interesow, dobrze jej teraz sluzyla.
– Moze ty tak rozumiesz te sprawe, ja nie. Mam utrzymywac Althee i opiekowac sie nia, a zatem ja decyduje, czego dziewczyna potrzebuje. Zamierzam przekonac ja, by zaczeta sie zachowywac przyzwoicie.
Mowil cicho i rozsadnie, ale nagle sens jego slow zabolal Ronike.
– Krytykujac zachowanie mojej corki, krytykujesz tez sposob, w jaki wychowalismy ja my, jej rodzice. Mozesz sie nie zgadzac z naszymi metodami, ale radze ci zachowac dla siebie swoje opinie. Zreszta powierzylam Keffrii jedynie obowiazek opieki nad siostra, a nie wladze nad nia. To kwestia budzetu, nie kontroli. Nie zycze sobie, by jedna siostra rzadzila druga. Jeszcze mniej stosowne wydaje mi sie, by pozwalal sobie na to maz tejze siostry. Nigdy nie bylo moim celem usuwac Althee z “Vivacii”, chcialam ja jedynie zachecic do odkrycia innego trybu zycia, gdy zrozumie, ze jej statek trafil w dobre rece.
Ronica usiadla na lawie przy stole i potrzasala glowa. Rozmyslala nad tym, jak wypaczono jej plany.
– Ephron mial racje, gdy mawial, ze Althei trzeba dac jak najwiecej swobody. Nie mozna jej do niczego zmuszac, nie mozna jej popedzac, nawet po to, by ja przekonac do tego, co dla niej najlepsze. Ubieglej nocy, no coz, byla zasmucona. Czuje, ze nie masz najlepszego zdania o Brashenie, lecz wiem, ze moj maz wielce go powazal. Sadze, ze chlopak tylko odprowadzal moja corke, pragnal bowiem, aby bezpiecznie dotarta do domu. Tak wlasnie powinien sie zachowac dzentelmen, kiedy spotyka strapiona dame.
– Pewnie wczesniej przez caly dzien pili razem herbate – zauwazyl sarkastycznie Kyle.
Blad. Powazny blad. Ronica patrzyla na Keffrie tak dlugo, az jej corka uswiadomila sobie co to spojrzenie oznacza, i odwzajemnila je.
– Keffrio – powiedziala cicho Ronica. – Znalas moje zamiary zwiazane z dokumentami. Postapilabys nieuczciwie, gdybys wykorzystala sytuacje i sprobowala narzucic siostrze swoja wole. Obiecaj mi, ze na to nie pozwolisz.
– Keffria ma dzieci. Musi o nich pamietac – wtracil Kyle.
– Corko? – spytala Ronica. Nie potrafila sie powstrzymac od blagalnego tonu.
– Ja… – Keffria przeniosla wzrok z twarzy matki na kamienna twarz meza. Oddychala szybko niczym przyparta do muru mysz. – Nie chce brac w tym udzialu. Nie chce! – krzyknela przerazona. Podniosla rece i rozpaczliwie zacisnela je na piersiach.
– Nie musisz – zapewnil ja Kyle. – Testament jest podpisany i poswiadczony notarialnie. Wiesz, co jest najwlasciwsze dla Althei. Wiesz, ze chodzi nam tylko o jej dobro. Uwierz w siebie, Keffrio. Uwierz we mnie, swojego meza.
Keffria spojrzala w oczy matce, ktora patrzyla na nia z niedowierzaniem, potem spuscila wzrok na wypolerowana powierzchnie stolu. Nerwowo zaczela gladzic drewno.
– Wierze w ciebie, Kyle'u – szepnela. – Wierze. Jednakze nie chce zranic Althei. Nie chce byc dla niej okrutna.
– Nie bedziemy – od razu ja zapewnil. – Poki ona nie bedzie okrutna dla nas. Tak jest uczciwie.
– To sie… wydaje uczciwe – odparla z wahaniem. Spojrzala na matke szukajac potwierdzenia, lecz na twarzy Roniki dostrzegla tylko zawzietosc. Ronica zawsze myslala, ze jej starsza corka jest silniejsza. W koncu to Keffria wybrala z pozoru trudniejsze zycie, podczas gdy Althea odplynela wraz z ojcem i bawila sie. Keffria wyszla za maz, urodzila dzieci, miala wlasna sluzbe i pomagala matce zarzadzac wiekszymi gospodarstwami. Tak sie w kazdym razie wydawalo Ronice, kiedy sporzadzala dokumenty, ktore decydowaly o spadku. Teraz przyszlo jej do glowy, ze Keffria zajmowala sie glownie wewnetrznymi pracami, ustalala jadlospisy, sporzadzala listy zakupow i organizowala spotkania towarzyskie. Ulatwiala zycie Ronice, ktora cala swa energie wkladala w zarzadzanie posiadlosciami. Jak mogla nie zauwazyc, ze jej starsza corka staje sie zwyczajna kura domowa. Wypelniala polecenia matki, okazywala posluszenstwo mezowi, ale rzadko potrafila obronic wlasne zdanie. Ronica usilowala sobie przypomniec, kiedy ostatni raz Keffria zaproponowala jakas zmiane albo probowala cos zainicjowac. Niczego takiego nie pamietala.
Och, Sa, dlaczego akurat teraz przyszly jej do glowy te podejrzenia? Sa dopomoz, przeciez wlasnie powierzyla corce cale swe zycie. Zgodnie ze obyczajami i tradycjami Miasta Wolnego Handlu, kiedy umrze mezczyzna, jego