inspiracje. – Napadajcie na kazdy przeplywajacy przez wasze wody statek z niewolnikami. Zaloge wrzucajcie do wody, co z zadowoleniem przyjma tutejsze weze, a statki gromadzcie w waszym porcie. Z calego ladunku, ktory bedzie sie znajdowal na ich pokladach, Krzywemu nalezy sie polowa. Pamietajcie: polowa! – powtorzyl to slowo glosno, aby cala grupa uslyszala o jego hojnosci. – Reszte przechowajcie dla mnie. Zanim rok uplynie, Sorcor i ja wrocimy po nasza czesc i wowczas dowiecie sie, jak najlepiej sprzedac wasze lupy. – Z lekko drwiacym i pewnym siebie usmiechem Kennit podniosl drewniana czarke z winem. – Wznosze cierpki toast! Za nadejscie slodszych i lepszych czasow!
Wszyscy zebrani wykrzykiwali pochlebstwa pod jego adresem. Tayella najwyrazniej nie zauwazyla, ze piracki kapitan wlasnie odebral jej wladze nad osada. Oczy kobiety lsnily rownie mocno jak pozostalych. Wzniosla swoja czarke wysoko. Nawet zimnokrwisty Sorcor przylaczyl sie do zebranych, ktorzy krzyczeli imie jego kapitana. Takiego triumfu jak ten nie odczuwal nigdy dotad. Kennit spojrzal w pelne uwielbienia oczy mata i uprzytomnil sobie, ze po raz kolejny zmienil go w wiernego psa. Usmiechnal sie do niego, a nawet do niemowlecia, ktore Sorcor nadal trzymal w ramionach, po czym wybuchnal smiechem. Jego mat sadzil, iz kapitan nadal dziecku imie na jego czesc. Ze byla to jakas nagroda. Kennit nie walczyl z wlasnym usmiechem. Podniosl znowu wysoko czarke. Serce mu walilo, gdy czekal, az otaczajacy go ludzie ucichna. Kiedy zamilkli, przemowil zludnie miekkim glosem.
– Robcie, jak wam powiedzialem – rozkazal im lagodnie. – Zacznijcie dzialac na moj sposob, a ja pomoge wam osiagnac spokoj i dobrobyt.
Jego slowa powital niemal ogluszajacy ryk. Mlody pirat spuscil skromnie oczy i przyjrzal sie usmiechnietej malej twarzy nad nadgarstku.
Zabawa trwala jeszcze dlugo, cala noc i nastepny ranek. Zanim sie skonczyla, wiekszosc starych i nowych mieszkancow Krzywego zataczala sie od kwasnego wina, a zoladek Kennita przewracal sie na sama mysl o trunku. Sorcorowi udalo sie zamienic z kapitanem kilka slow. Blagal Kennita o wybaczenie, ze w niego zwatpil, a pozniej przyznal, iz uwazal go za czlowieka pozbawionego serca i zimnego jak waz. Mlody pirat nawet nie musial pytac, co zmienilo opinie starego mata. Slyszal juz od wielu osob, jak poruszyla jego marynarzy i bylych niewolnikow informacja, ze Kennit – znany jako jeden z najtwardszych kapitanow Wysp Pirackich – uronil lze na widok ich niedoli w ladowni. Wybawil ich, plakal z ich powodu, a nastepnie ofiarowal im nie tylko wolnosc, ale takze dawno utracone rodziny.
Zbyt pozno mlody pirat zdal sobie sprawe z faktu, ze wcale nie musial dawac im takze statku, ale co sie stalo, to sie nie odstanie. A polowa zdobytych przez nich lupow bez wysilku trafi do jego sakiewki. To byl niezly poczatek. Naprawde niezly.
– Chcialam go tylko zobaczyc jeszcze raz, zanim wyplyniecie. Moja matka rowniez. – Kiedy Keffria wypowiedziala te slowa, pospiesznie podniosla filizanke z herbata i upila lyk. Probowala przybrac nonszalancka mine, jak gdyby prosila meza o jakis drobiazg, a nie o spotkanie z synem, ktore mialo dla niej ogromne znaczenie.
Kyle Haven wytarl usta w serwetke, po czym odlozyl ja na stol.
– Wiem, moja droga. Wiem, ze musi byc ci trudno. Nie widzialas go od tylu lat, a teraz znowu zabiore go daleko. Musisz pamietac, ze z tej podrozy przywioze ci zdrowego, mlodego czlowieka, syna, z ktorego bedziesz dumna. W tej chwili chlopak jeszcze niewiele rozumie. Praca, ktorej sie uczy, jest twarda, totez Wintrow wydaje sie zniechecony. Nie watpie, ze kazdej nocy boli go cale cialo. – Mezczyzna podniosl filizanke, spojrzal w nia z ukosa i odstawil. – Dolej mi herbaty. Jesli przed naszym wyplynieciem przywioze go do domu, do mamy i babci, uzna, ze wolno mu sie przed wami wyplakac i zmieknie. Zacznie skamlac i blagac, wy obie bardzo sie zaniepokoicie, a pozniej chlopak bedzie sie musial przyzwyczajac od nowa. Nie, Keffrio, zaufaj mi w tej sprawie. Spotkanie nie przyniosloby nic dobrego ani jemu, ani tobie. Ani twojej matce, ktora i tak przezywa trudny okres po smierci Ephrona. Nie pogarszajmy jej zlego samopoczucia.
Keffria szybko pochylila sie do przodu i uzupelnila herbate w mezowskiej filizance. Kiedy przylaczyl sie do niej przy stoliku sniadaniowym, byla bardzo zadowolona i przeswiadczona, ze zdola wyblagac te laske. Wydawalo jej sie, ze od ich ostatniej rozmowy minela wiecznosc. W ostatnich dniach Kyle wracal wieczorem wyczerpany i od razu kladl sie spac. Wstawal codziennie przed switem i pospiesznie wracal na statek. Tego ranka ociagal sie troche dluzej w lozku, wiec w Keffrii zatlila sie iskierka nadziei na krotka pogawedke. A gdy maz oswiadczyl jej, ze wystarczy mu czasu na wspolne sniadanie z zona, jej pewnosc wzrosla. Niestety, kiedy wspomnial o Wintrowie, zmartwila sie. Mowil tym wynioslym tonem, ktory sprawial, ze nie potrafila z nim dyskutowac. Wiedziala, ze dla swietego spokoju najlepiej porzucic plonne nadzieje.
Minely juz ponad dwa tygodnie od dnia, w ktorym Kyle odeslal jej syna na statek. W tym okresie sam z siebie ani razu nie wspomnial o chlopcu, a na pytania zony odpowiadal monosylabami. Czula sie prawie tak samo, jak wowczas, gdy Wintrow odjechal do klasztoru. Niepokoila sie wtedy, poniewaz nie wiedziala, jakie chlopiec prowadzi zycie. Nie miala nawet pojecia, o co powinna sie martwic. A jednak zarowno wowczas, jak i teraz martwila sie, ilekroc tylko jej umysl nie skupial sie na przepelnionej bolem milczacej matce lub na Althei, o ktorej losie nie miala zadnych wiadomosci. Pocieszyla sie, ze przynajmniej zna miejsce pobytu syna. A Kyle jest przeciez jego ojcem. Na pewno nie pozwoli, by chlopcu stala sie krzywda, a gdyby istnial jakis prawdziwy powod do troski, powiedzialby o tym zonie. Bez watpienia jej maz mial co do chlopca racje. Moze rzeczywiscie Wintrow potrzebowal twardej reki. Wszak Keffria niewiele wiedziala o mlodziencach w jego wieku. Dla uspokojenia gleboko zaczerpnela oddechu i zdecydowanie poruszyla nastepny temat, ktory ja niepokoil. – Czy ty… – Zawahala sie. – Czy Althea zjawila sie przy statku?
Kyle zmarszczyl brwi.
– Nie od tamtego dnia, kiedy ten glupi Torg ja przegonil. Wydalem pewne rozkazy, ale nigdy nie kazalem mu jej odpedzac. Szczerze zaluje, ze moj oficer mnie wtedy nie wezwal. Natychmiast odprowadzilbym te mloda kobiete do domu, gdzie jej miejsce. – Slyszac jego ton, Keffria zrozumiala, ze opinia Althei w tej sprawie nie ma najmniejszego znaczenia.
Mimo iz poza nimi w pokoju byla tylko sluzaca, Keffria sciszyla glos.
– Nie przyszla sie spotkac z mama. Wiem, bo pytalam. Moja siostra w ogole nie pojawila sie w domu. Kyle'u, gdzie ona moze byc? W nocy snia mi sie koszmary. Boje sie, ze Althee zamordowano albo przydarzylo jej sie cos strasznego. Ktorejs nocy przyszla mi do glowy pewna mysl… Czy ta dziewczyna zdolalaby sie zakrasc na poklad “Vivacii'? Zawsze laczyla ja ze statkiem taka silna wiez. Sadze, ze starczyloby jej uporu, by niepostrzezenie dostac sie na poklad i ukryc sie tam do czasu wyplyniecia. Powrot bylby trudny, a potem…
– Nie ma jej na statku – odrzekl krotko Kyle. Jego pewnosc rozwiala podejrzenia Keffrii, a ona sama poczula sie jak mala, bezmyslna kobietka. – Prawdopodobnie zatrzymala sie gdzies w miescie. Wroci do domu, jak tylko skonczy jej sie gotowka. Kiedy przyjdzie, badz dla niej surowa. Nie krec sie wokol niej i nie mow jej, ze sie o nia martwilas. Ale tez nie besztaj dziewczyny jak rozzloszczona kwoka, bo cie zignoruje. Musisz z nia postepowac twardo. Nie dawaj ani grosza, poki nie zacznie sie odpowiednio zachowywac, a i pozniej trzymaj ja krotko. – Siegnal przez stol i wzial delikatnie dlon zony w swoja reke. Jego dotyk pozostawal w sprzecznosci ze stanowczym tonem. – Moge ci zaufac w tej sprawie? Zrobisz to, co dla Althei jest najmadrzejsze i najlepsze?
– Nie bedzie mi latwo… – Keffria zawahala sie. – Althea przyzwyczaila sie chodzic wlasnymi drogami. A matka…
– Wiem. Twoja matka zawsze wszystko wie najlepiej. Jednak obecnie nie mozemy sie kierowac jej zdaniem. Zreszta powinnas jej wyjasnic, ze straci mlodsza corke, jesli ustapi i pozwoli jej isc wlasna glupia droga. Aby zatrzymac twoja siostre, trzeba ja zmusic, by wrocila do domu i zyla przyzwoicie. Wiem, ze poglady twojej matki roznia sie od moich, daj jej jednak troche czasu, Keffrio. Daj im obu czas… Zobaczysz, zrozumieja, ze mamy racje i przyjda nam podziekowac. A ktoz to?
Oboje odwrocili sie, slyszac stukanie. Po chwili otworzyly sie drzwi i do pokoju zajrzala Malta.
– Moge wejsc? – spytala niesmialo.
– Rozmawiam z twoja matka – oznajmil Kyle uwazajac, ze udziela swej corce jasnej odpowiedzi na jej pytanie. Nie patrzac juz na dziewczynke, odwrocil sie do zony. – Przejrzalem rachunki zwiazane z naszymi dobrami na polnocy. Dzierzawcy farmy “Ingleby” od trzech lat nie zaplacili pelnego czynszu. Powinni sie wyprowadzic albo trzeba sprzedac farme. Jedno z dwojga.
Keffria podniosla filizanke z herbata, trzymajac ja w obu rekach. Czasami, kiedy zamierzala sie sprzeciwic mezowi, denerwowala sie i drzaly jej rece. Kyle'owi to sie nie podobalo.