powiedzialem, to w twarz mi sie rozesmiala. Ona tego nie dostrzegala. O ile wiem, miedzy jej rodzina a rodzina Claire cos zaszlo i wydaje mi sie, ze Flipa miala cos w rodzaju poczucia winy. Claire wszystko bylo wolno…
– Dlaczego nam o tym nie powiedziales wczesniej?
David spojrzal na Rebusa i rozesmial sie.
– Bo Claire nie zabila Flipy.
– Nie?
– Chryste, chyba nie chce pan powiedziec… – Potrzasnal glowa. – Kiedy mowie, ze Claire byla podla, to mam na mysli jej rozne intrygi… ale tylko slowne. – Po chwili dodal: – Ale moze ta cala gra tez tylko na tym polegala. Do tego pan zmierza?
– Niczego nie przesadzamy ani nie wykluczamy – odparl Rebus.
– Jezu, Davey – odezwal sie ojciec Davida – jezeli jest cos, co masz do powiedzenia tym funkcjonariuszom, to zrob to teraz!
– Na imie mi David! – warknal mlodzieniec z naciskiem. Ojciec zrobil wsciekla mine, ale nie odezwal sie juz ani slowem. – Nadal uwazam, ze to nie Claire – dodal, zwracajac sie do Rebusa.
– A jak z matka Flipy? – spytal Rebus. – Jak sie ukladalo miedzy wami?
– W porzadku.
Rebus pozwolil, by na chwile zapadla cisza, potem powtorzyl za Davidem jego slowa, dodajac tylko znak zapytania.
– Wie pan, jak matki traktuja corki – dodal David. – Chca je chronic przed wszystkim.
– I wiedza, co robia, prawda? – Thomas Costello mrugnal porozumiewawczo do Rebusa, ktory z kolei spojrzal na Wylie, sprawdzajac, czy moze na to zareaguje. Wylie wpatrzona w okno nawet nie drgnela.
– Chodzi o to – powiedzial Rebus cicho – ze mamy informacje, iz nie wszystko bylo w porzadku i ze zdarzaly sie wam scysje.
– Jak to? – zapytal Thomas Costello.
– Moze niech David sam odpowie – odparl Rebus.
– No to jak, David? – Costello zwrocil sie do syna. – Nie mam pojecia, o czym on mowi.
– Mowie o tym – odezwal sie Rebus, udajac, ze sprawdza cos w notesie – ze pani Balfour uwazala, ze masz zly wplyw na Flipe i ze ja buntujesz.
– Chyba nieuwaznie pan sluchal i zle ja pan zrozumial – odezwal sie Thomas Costello i ponownie zwinal dlonie w piesci.
– Nie sadze, prosze pana.
– Niech pan pomysli, przez co ona musiala przejsc… pewnie sama nie wie, co mowi.
– Sadze, ze dobrze wiedziala – Rebus nie spuszczal wzroku z Davida.
– To prawda – powiedzial w koncu David, ktory zdazyl tymczasem zapomniec o jablku. Nadgryzione tkwilo w jego dloni, a bialy miazsz zaczynal powoli brazowiec. Ojciec spojrzal na niego pytajaco. – Jacqueline wbila sobie do glowy, ze ja podsuwam Flipie jakies dziwne pomysly.
– Co za pomysly?
– Ze miala nieszczesliwe dziecinstwo. Ze zle zapamietala swoje wspomnienia.
– A tak nie bylo? – zapytal Rebus.
– Kiedy to sama Flipa, nie ja – odparl David. – To ja nawiedzal ten sen. Snilo jej sie, ze znow jest w Londynie, w ich starym domu, i ze biega po schodach tam i z powrotem i probuje przed czyms uciec. Ten sam sen powtarzal jej sie niemal co noc przez jakies dwa tygodnie.
– I co zrobiliscie?
– Pogrzebalem w paru ksiazkach i powiedzialem jej, ze to moze miec zwiazek z jakimis jej wspomnieniami, stlumionymi i tkwiacymi w podswiadomosci.
– Nic z tego nie rozumiem – stwierdzil Thomas Costello, a syn zwrocil ku niemu glowe.
– Chodzi o jakies zle wspomnienie, ktore umysl celowo wyrzuca z pamieci i nie pozwala o tym myslec. Pamietam, ze pomyslalem wtedy, ze jej nawet zazdroszcze. – Przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu, a Rebus pomyslal, ze chyba chlopaka rozumie. Dorastanie pod okiem Thomasa Costello nie moglo nalezec do rzeczy latwych. Moze w tym tkwila przyczyna jego nastoletnich ekscesow…
– I nigdy ci nie powiedziala, co to moglo byc? – zapytal Rebus.
David potrzasnal glowa.
– Pewnie nic takiego. Sny mozna tlumaczyc na wiele roznych sposobow.
– A Flipa wierzyla w to wyjasnienie?
– Przez jakis czas tak.
– I powiedziala o tym matce?
David pokiwal glowa.
– Tak, a matka wina obarczyla mnie.
– A to cholerna baba – warknal Thomas Costello i przetarl dlonia czolo. – Tylko ze ona tyle ostatnio przeszla, tyle przeszla…
– To wszystko dzialo sie, zanim Flipa zniknela – przypomnial Rebus.
– Nie o to mi chodzi. Chodzi mi o bank Balfour – mruknal Costello. Zlosc na syna wciaz w nim buzowala.
Rebus zmarszczyl brwi.
– A o co chodzi z bankiem?
– W Dublinie jest mnostwo ludzi z pieniedzmi. Wiec slyszy sie rozne rzeczy.
– O banku Balfour?
– Sam nie bardzo to wszystko rozumiem: przekroczona granica bezpieczenstwa… indeks plynnosci gotowkowej… dla mnie to tylko slowa…
– Twierdzi pan, ze bank Balfour ma klopoty?
Costello pokrecil przeczaco glowa.
– Nie, ale mowi sie, ze jak szybko nie zmienia polityki, to moga wpasc w tarapaty. Podstawowy problem bankowosci polega na tym, ze wszystko opiera sie na zaufaniu, prawda? Kilka negatywnych opinii moze wyrzadzic ogromne szkody…
Rebus odnosil wrazenie, ze Costello nie mial zamiaru o tym mowic i dopiero pretensje pani Balfour pod adresem syna zmienily to postanowienie. Rebus zrobil sobie pierwsza notatke z rozmowy: „sprawdzic bank Balfour”.
Rebus tez odszedl od pierwotnego zamiaru. Poczatkowo chcial poruszyc sprawe dzikich ekscesow ojca i syna w Dublinie, jednak teraz David wygladal na mocno uspokojonego i jego mlodziencze szalenstwa nalezaly juz chyba do przeszlosci. A jesli chodzi o ojca, Rebus byl juz swiadkiem jego wybuchow zlosci i pomyslal, ze wiecej przykladow mu nie potrzeba. W saloniku zapadla cisza.
– To co, czy to juz wszystko, panie inspektorze? – spytal Costello, ktory ostentacyjnie wyciagnal z kieszonki w spodniach wielki kieszonkowy zegarek, otworzyl go i ponownie zatrzasnal.
– Mniej wiecej – przyznal Rebus. – Czy wiecie panowie, kiedy bedzie pogrzeb?
– W srode – odparl Costello.
W przypadku sledztwa w sprawie morderstwa czesto bywalo tak, ze z pogrzebem ofiary zwlekano mozliwie jak najdluzej w nadziei, ze na swiatlo dzienne wyjda jeszcze jakies nowe slady. Rebus pomyslal, ze widac w tym przypadku pociagnieto za wlasciwe sznurki: John Balfour wie, jak postawic na swoim.
– To bedzie pogrzeb na cmentarzu?
Costello potwierdzil, a Rebus pomyslal, ze to dobrze. W przypadku kremacji, w razie potrzeby nie da sie juz ekshumowac zwlok…
– No coz, jesli nie macie juz nic do dodania od siebie…?
Nie mieli i Rebus podniosl sie z miejsca.
– Wszystko w porzadku, pani sierzant? – zapytal.
Wylie wygladala jak wyrwana ze snu.
Costello uparl sie, ze ich odprowadzi do drzwi i obojgu potrzasnal reke na pozegnanie. David nie ruszyl sie z miejsca. Gdy Rebus zegnal sie z jego ojcem, reka z jablkiem znow powedrowala do ust.
Wyszli na korytarz i uslyszeli zatrzaskujace sie za nimi drzwi. Stali przez chwile w milczeniu, jednak spoza drzwi nie dochodzily zadne dzwieki. Zauwazyl, ze sasiednie drzwi sa lekko uchylone, a w szparze pojawila sie glowa Theresy Costello.