nie pomylil drogi. Mial juz dosc tej szczegolnej kobiety, ktora przewracala jego zycie do gory nogami. Przy niej dzialal zupelnie inaczej, anizeli by sobie tego zyczyl; nie byl nawet w stanie myslec. Musial wiec jeszcze tylko poinformowac Rachel o wszystkim, co wiedziec powinna, oddac Jessie weksel ojca i wyjechac.

Kiedy wszedl do domu, Rachel siedziala w salonie, w fotelu na biegunach i dziergala cos szydelkiem. W zielonej sukni z czarnym wiazaniem wygladala powabnie. Jeszcze w domu Ewinga bardzo lubil patrzec, jak Rachel uklada kwiaty, szydelkuje lub robi na drutach. Widok tej kobiety sprawial, ze klopoty wydawaly mu sie mniejsze. Gdyby nie Jessie, staloby sie tak zapewne i teraz.

– Ona jest tutaj? – spytal.

– Nie. Kolo poludnia pojawil sie na ranczu mlody chlopak, Blue. Zabral jedzenie. Powiedzial Jebowi, ze Jessie zostala na pastwisku.

Chase usiadl ciezko na krzesle.

– Moglem sie domyslic, ze twoja corka znowu wpadnie w wir pracy. Nadal spedzaja bydlo?

– Tak. Jeb twierdzi, ze skoncza juz za kilka dni. Jutro jedzie do miasta po zakupy, ktore beda im potrzebne w podrozy-. – Zerknela na robotke, jakby nie miala juz nic do dodania. – Chase? – szepnela po chwili. – Ona nie odwiedzala tych Indian, prawda?

Chase byl bardzo ciekaw, skad Rachel wie, ze w ogole odnalazl Jessie, ale postanowil nie poruszac tego tematu.

– Jezdzi do nich od osmiu lat.

– W takim razie to prawda!

– Nie wiesz jeszcze najgorszego. Znalazlem Jessie u Czejenow. Dla niej sa bardzo mili, ale innych bialych nie witaja zbyt wylewnie. Mnie na przyklad o malo nie zabili. Zabrali mi konia, musialem o niego walczyc. Przez pol dnia bylem zwiazany jak prosie i gdyby nie twoja corka, chybabym juz stamtad nie wrocil. Ona sie obraca wlasnie w takim towarzystwie. Wspaniale, prawda?

Rachel nie spuszczala z niego wzroku. Czekala na ciag dalszy.

– Najblizszy przyjaciel Jessie to polkrwi Czejen, zwany Bialym Grzmotem. Sa ze soba tak blisko, ze ona sie nawet przy nim kapie.

– Nie wierze! – Rachel pokrecila gwaltownie glowa.

– Widzialem ich. Jeszcze zreszta nie powiedzialem ci wszystkiego. Otoz Jessie ma konkurenta. To indianski wojownik z plemienia Siuksow. Kilkakrotnie proponowal jej malzenstwo. Jessie odmowila wylacznie dlatego, ze on juz ma zone. Tak przynajmniej zrozumialem. Twierdzi rowniez, ze potrafi byc szczesliwa jedynie w towarzystwie Indian! Kto wie? Nastepny czerwonoskory, ktory poprosi ja o reke, moze okazac sie kawalerem. Bedziesz miala ziecia Indianina!

Rachel stracila mowe. Odzyskala ja dopiero po dluzszej chwili.

– Co robic?!

– Jestes jej matka-odparl ze zloscia Chase. -Ze juz nie wspomne o tym, kogo twoj maz wyznaczyl na opiekunke tej nieznosnej dziewczyny. Mozesz ingerowac w jej sprawy. I wykorzystaj to. Nie pozwalaj, aby robila, co chce.

– Jak? – spytala bezradnie.

– Skad ja mam to wiedziec, do diabla! – warknal. – Nie martw sie – dodal lagodniej. – Cos wymyslisz. Przestan jednak mnie angazowac w te sprawe. Zrobilem, o co prosilas, ale jutro wyjezdzam.

– Chase…

– Nie namowisz mnie na to, abym zostal. Sprawdzilem Bowdre'a. Trafnie go ocenilas, lecz ten dran juz nigdy nie bedzie dokuczal Jessie – rzekl z duma.

– Skad wiesz?! – wykrzyknela.

– Gralem z nim w karty. – Urwal. – Zdobylem weksel.

Wciagnela gleboko powietrze.

– Wygrales weksel? Co na to Jessie?

– Jeszcze nie wie, ale oddam jej ten nieszczesny weksel przed odjazdem. Jesli beda jakiekolwiek klopoty z Bowdre'em, tym razem trzeba zglosic sprawe do szeryfa. Odzyskalem ten dokument w uczciwy sposob. Bowdre nie ma juz do niego zadnych praw, a ja zrobilem wszystko, co do mnie nalezalo.

– Oczywiscie. To egoistyczne z mojej strony, ze cie probuje zatrzymywac – rzekla cicho. – Dziekuje.

Chase musial sie usmiechnac.

– Nie probuj na mnie swojej taktyki, kobieto. To nic nie da.

– Bardzo mi przykro – odparla szczerze Rachel. -W sprawie mojej corki czuje sie jednak zupelnie bezradna. Nawet nie wiesz, jak ona mnie nienawidzi. Gdybym kazala sie jej trzymac z dala od ognia, weszlaby prosto w plomienie wylacznie po to, aby zlamac moj zakaz.

– Dlaczego ona cie tak nie znosi? – spytal cicho.

– Juz ci mowilam. Ojciec jej to wpoil – odparla wykretnie Rachel, odwracajac wzrok.

– A co nim powodowalo?

– Przeciez kiedys tutaj mieszkalam. To znaczy niezupelnie tutaj. Mielismy trzypokojowy domek…

– Wiem. Thomas Blair zbudowal ten dom wylacznie dlatego, ze ty juz nie moglas z niego korzystac. Tak przynajmniej twierdzi Jessie.

– Naprawde? Nie watpie. – Umilkla na chwile. – Pewnego wieczoru wrocilam do domu, Thomas strasznie mnie pobil, a potem wyrzucil.

– ' Dlaczego?

– Oskarzyl mnie o zdrade. Nazwal dziwka – dodala z niesmakiem. – Nie dal mi szans obrony. Skatowal mnie tak, ze o malo nie umarlam. Przezylam dzieki staremu Jebowi. To wlasnie on mnie znalazl i zawiozl do lekarza w Laramie.

– Czy Jessie o tym wie?

– Nie mam pojecia. Sadze jednak, ze nie. Chyba mysli, ze ja opuscilam. Byc moze Thomas naopowiadal jej jakichs bzdur. Po czlowieku, ktory pozwala na to, by jego corka uwazala matke za dziwke, mozna sie przeciez wszystkiego spodziewac. Przez te lata byl tak zaciety, ze nie pozwalal mi sie z nia zobaczyc. Tak, na pewno wmowil Jessie, ze ja porzucilam.

– Poznalas Ewinga zaraz po opuszczeniu rancza? – spytal Chase z namyslem.

– Tak.

– Wiec Billy jest synem Thomasa Blaira! – wykrzyknal.

Rachel nie odezwala sie ani slowem, nawet na niego nie spojrzala. Summers jednak nalegal:

– Nigdy mu o tym nie powiedzialas, prawda?

– Thomas odebral mi juz wczesniej jedno dziecko – odparla obronnym tonem. – Nie moglam mu oddac rowniez Billy'ego. I tak by zreszta nie uwierzyl, ze to jego syn.

– Ale dlaczego ukrylas to wszystko przed Jessie?

– Bo ona tez by nie uwierzyla. Nie wierzy zreszta w nic, co usiluje jej powiedziec. Chyba woli mnie nienawidzic. Tak jej latwiej. Boi sie darzyc mnie cieplejszym uczuciem, aby znow nie przezyc dramatu. Serce mi krwawi, ilekroc pomysle, jak bardzo musiala cierpiec przez te wszystkie lata. Nie dotre jednak do niej, jesli mi na to nie pozwoli.

Chase pograzyl sie w zadumie.

To, co Thomas zrobil Jessie, bylo nienaturalne, wrecz potworne. Nie dotyczylo jednak w zaden sposob Summersa.

– Nie chce sie wtracac w wasze sprawy. Musisz sama to zalatwic.

– Wiem. Nie martw sie. Jakos sobie poradze. Juz i tak wplatalam cie niepotrzebnie w zycie mojej corki.

Gdyby tylko wiedziala, jak bardzo… -pomyslal Chase.

Вы читаете Dziki wiatr
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату