wszystko, i ze nie bedziesz sie wstydzila, kochanie

– dodala, widzac, ze twarzyczka Zuzanny powlokla sie ciemnym rumiencem. – Naprawde, nie ma sie czego wstydzic. Jest to szlachetny i prawy czlowiek, z ktorego moze byc dumna narzeczona i zona.

– Nie wstydze sie – odparla cicho Zuzanna – i jestem bardzo szczesliwa, ze tak pochlebnie sie o nim wyrazasz. Mam nadzieje, ze mama pozwoli -dodala w zamysleniu – i bylabym tak szczesliwa! Ale naturalnie nie moge marzyc o malzenstwie, poki papa znajduje sie w niebezpieczenstwie.

Malgorzata drgnela. Ojciec Zuzanny, hrabia de Tournay, jeden z tych, ktorych zycie bedzie w najwyzszym stopniu zagrozone, jezeli Chauvelin dowie sie, kim jest 'Szkarlatny Kwiat'! Zrozumiala z kilku slow hrabiny i czlonkow ligi, ze tajemniczy wodz przyrzekl uroczyscie uratowanie hrabiego de Tournay. I kiedy Zuzanna, nieswiadoma swiezych wypadkow, a zajeta jedynie wlasnym sekretem, szczebiotala w dalszym ciagu, mysli Malgorzaty wrocily do wydarzen zeszlej nocy: niebezpieczenstwo, w jakim znajdowal sie Armand, grozby Chauvelina i jego okrutne ultimatum 'ten, albo tamten', ktore przyjela.

A potem jej wlasny udzial w tej sprawie i ow moment w sali jadalnej lorda Grenville'a, gdy agent francuskiego rzadu mial odkryc, kim jest ten smialek, uragajacy tak dlugo calym zastepom szpiegow i zuchwale ratujacy nieprzyjaciol Francji…

Od tej chwili nie slyszala juz nic o Chauvelinie, z czego wnioskowala, ze mu sie jego akcja nie powiodla; nie obawiala sie jednak o Armanda: czyz Percy nie obiecal jej, ze nic zlego mu sie nie stanie? I oto nagle, wsrod wesolego opowiadania Zuzanny, odczula straszny lek, jakie beda skutki jej uczynku. Wprawdzie Chauvelin nic jej nie powiedzial, ale przypomniala sobie ironiczny, diabelski wyraz jego twarzy, gdy zegnala sie z nim po balu. Czy domyslal sie czegos? Czy mial jakis konkretny plan pojmania zuchwalego spiskowca i wyslania go na szafot bez najmniejszych skrupulow i zwloki? Serce jej zamarlo z trwogi i reka kurczowo scisnela pierscien, ukryty w faldach sukni.

– Nie sluchasz mnie, droga Malgorzato! – rzekla z wyrzutem Zuzanna, przerywajac zwierzenia.

– Alez tak, kochanie, zareczam ci, ze slucham – zaprzeczyla, silac sie na usmiech. – Lubie sluchac twych opowiadan i szczescie twoje sprawia mi tak wielka radosc… nie lekaj sie, postaramy sie o pozwolenie twej mamy. Sir Andrew Ffoulkes jest angielskim gentlemanem, ma majatek i wysokie stanowisko, wiec hrabina nie odmowi pozwolenia. Ale teraz powiedz, jakie sa najswiezsze wiadomosci o twoim ojcu?

– Najlepsze, jakie moga byc -odparla Zuzanna z uniesieniem -lord Hastings przyszedl do mamy dzis rano bardzo wczesnie; doniosl nam, ze sprawa ojca rozwija sie pomyslnie i ze mozemy oczekiwac go tu w Anglii za cztery dni.

– Naprawde? – zapytala Malgorzata, ktorej blyszczace oczy byly utkwione w Zuzanne.

– Nie obawiamy sie juz teraz niczego – ciagnela dalej wesolo Zuzanna. – Czy wiesz, ze sam 'Szkarlatny Kwiat' pojechal, aby pape ratowac? On naprawde pojechal – dodala z uniesieniem.

– Dzis rano byl w Londynie, a w Calais zjawi sie moze jutro – i tam ma sie spotkac z papa, a potem…

Cios byl zadany. Czekala nan juz dlugo, choc przez ostatnie pol godziny oszukiwala sama siebie, starajac sie stlumic zwiekszajacy sie wciaz lek. Pojechal do Calais, byl w Londynie dzis rano… on… 'Szkarlatny Kwiat'… Percy Blakeney… jej maz, ktorego wydala zeszlej nocy jak Judasz w rece Chauvelina… Percy, Percy, jej maz. Ach, jak mogla byc tak slepa! Zrozumiala teraz wszystko: role, jaka gral… maske, ktora nosil, aby zmylic czujnosc wszystkich…

I czynil to wszystko widocznie dla sportu, z jakiegos junackiego upodobania do niebezpieczenstwa, ratowal od smierci mezczyzn, kobiety i dzieci, jak inni ludzie zabijaja z rozkosza zwierzeta na polowaniu. Ten bogaty, wyniosly magnat chcial miec cel w zyciu, tchnal go w serce mlodych zapalencow, ktorych skupial pod swym sztandarem, by od szeregu miesiecy narazac wlasne zycie w zamian za ratowanie bliznich z rak katow!…

A moze sir Percy mial poczatkowo zamiar wtajemniczyc w swe czyny zone, ale gdy doszly go wiesci o smierci margrabiego St. Cyra, odsunal sie od niej, obawiajac sie, ze pewnego dnia zdradzi go wraz z jego towarzyszami, ktorzy przysiegli mu wiernosc w dobrej i zlej doli. I dlatego to gral przed nia i przed swiatem te wzniosla komedie, gdy setki ludzi zawdzieczaly mu zycie i szczescie rodzinne.

Maska byla przepyszna, komedia znakomicie odegrana. Nic dziwnego, ze szpiegom Chauvelina nie przyszlo na mysl szukac w tym lekkomyslnym polglowku smialego meza, ktory genialna pomyslowoscia wprowadzal w blad najbieglejszych szpiegow na ziemi francuskiej i angielskiej. Nawet zeszlej nocy, gdy Chauvelin wszedl do sali jadalnej lorda Grenville'a, w poszukiwaniu 'Szkarlatnego Kwiatu', zastal tylko ograniczonego sir Percy'ego Blakeney'a, pograzonego w glebokim snie w rogu kanapy.

Czy chytry jego umysl odgadl tajemnice? W tym lezala cala okropna, przerazajaca zagadka. Zdradzajac nieznanego, bezimiennego czlowieka, celem wyratowania brata, Malgorzata Blakeney wyslala na smierc wlasnego meza.

– Nie, nie, po tysiac razy nie! – starala sie uspokoic wewnetrzna meke. Czyz przeznaczenie moglo byc tak okrutne? Sama natura zaprotestowalaby przeciw takiej nikczemnosci i ta reka, trzymajaca zeszlej nocy ow skrawek papieru, przyczyne zlego, bylaby raczej uschla, niz dopuscila do takiej zbrodni!

– Co ci jest, droga? -zapytala Zuzanna z niepokojem, zauwazywszy smiertelna bladosc przyjaciolki. – Czy jestes chora?

– Nic, nic, dziecko – szepnela jakby w polsnie. – Czekaj… niech sie zastanowie. Mowilas, ze 'Szkarlatny Kwiat' dzisiaj wyjechal?

– Malgorzato najmilsza, przestraszasz mnie!

– Mowie ci, ze nic mi nie jest, tylko musze pozostac przez chwile sama i bede zmuszona skrocic dzisiejsza pogawedke. Musze wyjechac. Niebawem zrozumiesz wszystko…

– Czuje, ze cos sie stalo, ze pragniesz byc sama i nie chce ci przeszkadzac. Moja panna sluzaca odwiezie mnie do domu, wiec nie troszcz sie o mnie, droga Margot.

Zarzucila ramiona na szyje kolezanki, odczuwajac gleboki bol przyjaciolki; ale nie smiala zadawac zadnych pytan, zrozumiawszy z wrodzona sobie delikatnoscia, ze lepiej bedzie zostawic ja sama.

Zuzanna pozegnala serdecznie Malgorzate i oddalila sie z glebokim smutkiem. Lady Blakeney pozostala na miejscu bez ruchu, rozmyslajac o tym, co dalej nalezy czynic.

W chwili gdy Zuzanna wstepowala na schody tarasu, spostrzegla biegnacego ku swej pani grooma, ktory niosl zapieczetowany list. Zuzana instynktownie wrocila, obawiajac sie nowych niepomyslnych wiadomosci dla przyjaciolki. Jej biedna Margot byla juz tak przybita, ze nie znioslaby z pewnoscia nowego ciosu!

Groom stanal z uszanowaniem przed swoja pania i wreczyl jej zapieczetowana koperte.

– Co to jest? – zapytala Malgorzata.

– Poslaniec przyniosl w tej chwili ten list, pani.

Malgorzata wziela list drzaca reka i zapytala:

– Kto przyslal poslanca?

– Tego nie mowil – odrzekl groom – powiedzial mi tylko, ze mial rozkaz oddania listu i ze domyslisz sie juz sama, pani, kto go przysyla.

Malgorzata rozdarla koperte. Z gory przeczula jej zawartosc. Byl to list Armanda St. Justa do sir Andrewa Ffoulkes'a, ow dokument skradziony przez szpiegow Chauvelina w 'Odpoczynku Rybaka', ktory, w rekach francuskiego agenta sluzyl za bicz, zmuszajacy ja do posluszenstwa.

Chauvelin dotrzymal slowa i odsylal kompromitujacy list Armanda, gdyz byl na sladach 'Szkarlatnego Kwiatu'.

W oczach Malgorzaty pociemnialo, zachwiala sie i pewnie by upadla, ale podtrzymala ja troskliwa Zuzanna. Z nadludzkim wysilkiem opanowala sie, wiedzac, ze ma przed soba wazne zadanie.

– Przyprowadz mi tu poslanca -rzekla spokojnie do sluzacego. -Wszak jeszcze nie odszedl?

– Nie, pani.

Groom oddalil sie, a Malgorzata zwrocila sie do Zuzanny.

– A ty, dziecko, idz do domu i powiedz swej sluzacej, aby byla gotowa do drogi. Obawiam sie, ze bede zmuszona cie odeslac. Kaz mojej sluzebnej przygotowac dla mnie suknie podrozna i plaszcz.

Zuzanna nic nie odpowiedziala. Ucalowala serdecznie Malgorzate i oddalila sie bez slowa, gleboko przygnebiona strasznym, bezbrzeznym cierpieniem, wyrytym na twarzy przyjaciolki.

Po chwili groom powrocil z poslancem.

– Kto wreczyl ci ten list? -zapytala Malgorzata.

– Pewien gentleman, pani -odrzekl poslaniec – w zajezdzie 'Roza i Oset', naprzeciw Charing Cross. Mowil mi, ze bedziesz juz wiedziala o co chodzi.

Вы читаете Szkarlatny Kwiat
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату