– Nie rozumiem – powtarzal, starajac sie zyskac na czasie, gdyz nie wiedzial, co mu nalezalo czynic.
– Zdaje mi sie, przeciwnie, ze rozumiesz. Przeciez musi pan odczuwac, ze mowie prawde. Rozwaz spokojnie okolicznosci, ktore ci przedstawiam: Percy wyjechal do Calais, aby dotrzec stamtad do pewnej odleglej miejscowosci nad brzegiem morza, a Chauvelin go sciga. Wyjechal juz poczta do Dover i prawdopodobnie przeplynie kanal dzis w nocy. Jak sadzisz, co sie stanie?
Mlodzieniec milczal.
– Percy dojdzie do umowionego miejsca, nie wiedzac o tym, ze go scigaja. Polaczy sie z Tournay'em i innymi zbiegami, miedzy ktorymi znajduje sie moj brat Armand, a tymczasem przenikliwe oczy szpiegow sledzic beda wszystkie jego ruchy. Zdradziwszy w ten sposob zupelnie bezwiednie tych nieszczesliwych, bedzie usilowal przedostac sie z nimi do Anglii. Ale wtedy drzwi pulapki zamkna sie za nimi i 'Szkarlatny Kwiat' zakonczy bohaterskie zycie na gilotynie.
Sir Andrew wciaz milczal.
– Nie wierzysz mi! – zawolala z rozpacza. – Moj Boze, czyz nie slyszysz dzwieku szczerego w mych slowach? Przyjacielu! -dodala, chwytajac za ramiona mlodzienca i zmuszajac go, aby spojrzal jej prosto w oczy. -Powiedz! czy wygladam na najwstretniejszego potwora na swiecie, na kobiete, ktora chce zdradzic wlasnego meza?
– Bron Boze, lady Blakeney, abym przypisywal tobie tak niskie zamiary, ale…
– Ale co? Powiedz mi czlowieku, kazda chwila jest bezcenna!
– Czy zechcesz mi wyjasnic -rzekl powaznie, patrzac badawczo w jej niebieskie oczy – czyja reka pomogla Chauvelinowi do zdobycia tych wiadomosci?
– Moja! – odrzekla smialo. -Przyznaje sie do tego i nie chce klamac przed toba, abys slepo mi wierzyl. Ale przeciez nie wiedzialam o niczym. Jakzez moglam przeczuc, kim jest 'Szkarlatny Kwiat'. Mialam okupic tym wyznaniem zycie brata…
– Pomagajac Chauvelinowi w odkryciu 'Szkarlatnego Kwiatu'?
Skinela glowa potwierdzajaco.
– Uwazam za zbyteczne opowiadac, w jaki sposob Chauvelin mnie do tego zmusil. Armand jest wiecej dla mnie niz bratem i czyz moglam odgadnac? Ale tracimy czas! Kazda sekunda stracona moze zawazyc na szali. Na milosc Boska, moj maz jest w niebezpieczenstwie! Twoj wodz, twoj przyjaciel, twoj towarzysz! Pomoz mi go ratowac!
Sir Andrew znalazl sie w bardzo trudnym polozeniu. Przysiagl swemu wodzowi posluszenstwo i dotrzymanie tajemnicy, a teraz ta kobieta, ktora z pewnoscia mowila prawde, twierdzila, ze zycie jego przyjaciela, jego wodza bylo zagrozone.
– Lady Blakeney – rzekl w koncu – jestem w ciezkim polozeniu i nie wiem jak postapic. Powiedz mi co nalezy czynic, jest nas dziewietnastu gotowych wylac krew do ostatniej kropli, jezeli 'Szkarlatny Kwiat' znajduje sie w niebezpieczenstwie.
– Nie chodzi na razie o wasze zycie, moj drogi – rzekla sucho.
– Cztery szybkie konie i moja glowa wystarcza, ale musze wiedziec, gdzie go znalezc -dodala ze lzami. – Upokorzylam sie przed toba, przyznalam sie do winy i czyz mam jeszcze wyjawic swoja slabosc? Moj maz i ja bylismy sobie obcy, gdyz on mi nie ufal, a ja bylam zaslepiona i nie rozumialam go. Musisz przyznac, ze przez ciezka zaslone, ktora rzucil mi na oczy, nielatwo bylo dojrzec prawde. Nic wiec dziwnego, ze popelnilam omylke. Ale zeszlej nocy, gdy wtracilam go mimo woli w tak smiertelna pulapke, zaslona zsunela sie nagle z mych oczu. Jezeli odmowisz mi pomocy, sprobuje mimo to uratowac meza; uzyje wszystkich sposobow, jakimi jestem w stanie rozporzadzac, a gdy okaze sie bezsilna, gdy przyjde za pozno, nic ci nie pozostanie, procz wiecznych wyrzutow sumienia.
– Alez, lady Blakeney – rzekl mlody czlowiek, wzruszony szczeroscia tej pieknej kobiety
– czy wiesz, ze twoj zamiar jest szalenstwem? Nie mozesz zadna miara sama odbyc podrozy do Calais, gdyz narazilabys sie na najwieksze niebezpieczenstwo, a odnalezienie twego meza wydaje mi sie niemal nieprawdopodobne, pomimo najscislejeszych wskazowek z mej strony.
– Ach, mam nadzieje, ze sie naraze! – szepnela namietnie -to bedzie moja pokuta… lecz zdaje mi sie, ze sie mylisz; oczy Chauvelina sledza tylko was i nawet mnie nie zauwaza. A wiec spiesz sie, sir Andrew! Powoz czeka i nie ma chwili do stracenia… musze jechac do niego, musze… – powtarzala z zacietym uporem – musze go przestrzec. Czy nie rozumiesz, ze musze go odnalezc, nawet jezeli juz bedzie za pozno, przynajmniej bede przy nim do konca…
– Rozkazuj mi, madame. Moi towarzysze i ja poswiecimy z ochota zycie za twego meza. Jezeli chcesz koniecznie osobiscie…
– Alez, przyjacielu, czy nie widzisz, ze oszalalabym, gdybys pojechal beze mnie? – Wyciagnela do niego rece. – Czy mi ufasz teraz?
– Czekam na twoje rozkazy -odparl spokojnie.
– W takim razie – sluchaj: Powoz czeka, aby zawiezc mnie do Dover. Pojedziesz za mna co kon wyskoczy. Spotkamy sie o zmierzchu w 'Odpoczynku Rybaka', ktorego Chauvelin bedzie unikal, gdyz go tam znaja. Zdaje mi sie, ze w tej gospodzie bedziemy bezpieczniejsi. Bylabym ci niezmiernie wdzieczna, gdybys mi towarzyszyl do Calais, gdyz, jak sam twierdzisz, moglabym minac sie z sir Percy'm pomimo najscislejszych wskazowek. Wynajmiemy statek w Dover i w nocy przeplyniemy kanal. W przebraniu za mego lokaja, jezeli sie na to zgodzisz, unikniesz prawdopodobnie niebezpieczenstwa i nikt cie nie pozna.
– Jestem na twoje uslugi, madame – odparl mlodzieniec z zapalem – i prosze Boga, abys ujrzala 'Day Dream', nim dojedziemy do Calais, gdyz obecnie kazdy krok 'Szkarlatnego Kwiatu' na ziemi francuskiej naraza go na niebezpieczenstwo ze strony Chauvelina.
– Oby Bog cie wysluchal, sir Andrew! A teraz do widzenia. Spotkamy sie wieczorem w Dover, a w nocy rozpocznie sie ciezka walka miedzy mna a Chauvelinem, ktorej nagroda bedzie zycie 'Szkarlatnego Kwiatu'.
Sir Ffoulkes ucalowal jej reke i odprowadzil do lektyki. W kwadrans pozniej Malgorzata byla juz z powrotem w zajezdzie 'Pod Korona', gdzie powoz i konie czekaly gotowe do drogi. Za chwile grzmialy kopytami po ulicach londynskich, biegnac ku Dover w szalonym pedzie.
Malgorzata nie miala czasu oddawac sie rozpaczy. Trzeba bylo dzialac szybko i energicznie. Mysl, ze sir Andrew byl jej sprzymierzencem i towarzyszem, dodawala jej otuchy.
Ufala, ze Bog okaze sie milosiernym, ze nie pozwoli, aby dokonala sie taka ohydna zbrodnia jak smierc sprawiedliwego czlowieka, zadana reka uwielbiajacej go kobiety. Mysli jej pobiegly znow ku temu tajemniczemu bohaterowi, ktorego zawsze bezwiednie kochala, nawet gdy prawdziwe oblicze zaslanial maska przed jej oczyma. Niegdys, w minionych dniach szczescia nazywala go wymarzonym krolem swego serca, a teraz przekonala sie, ze ten tajemniczy wodz, ktorego ona uwielbiala, i ten czlowiek, ktory ja ubostwial, stanowili te sama osobe. Coz wiec dziwnego, ze w jej wyobrazni znow zrodzily sie sny o szczesciu; w ciagu ostatnich godzin tyle przezyla niepokoju, ze poddala sie z rozkosza slodkim marzeniom o szczesciu i nadziei.
Monotonny turkot powozu podzialal kojaco na jej rozdraznione nerwy. Oczy, zmeczone wylanymi lzami, zamknely sie bezwiednie i Malgorzata zapadla w niespokojny sen.
Rozdzial XXI. Nieoczekiwana przeszkoda
Lady Blakeney pozna noca dotarla do gospody, zwanej 'Odpoczynkiem Rybaka'. Jechala niespelna osiem godzin, dzieki czestym zmianom koni w rozlicznych przydroznych zajazdach, za ktore placila hojnie. Miala zawsze do dyspozycji najlepsze i najsilniejsze konie. Woznica takze byl niestrudzony. Obietnica wysokiej nagrody dopomogla niewatpliwie do podtrzymania jego zapalu, gdyz podczas calej drogi powoz mknal jak wicher.
Przyjazd lady Blakeney w nocy wywolal wielki ruch w 'Odpoczynku Rybaka'. Sally wyskoczyla spiesznie z lozka, a Jellyband wytezyl wszystkie sily, aby godnie przyjac tak wysokiego goscia.
Ci poczciwi ludzie dobrze wiedzieli, jak powinni zachowac sie wlasciciele zajazdow w pewnych okolicznosciach i nie okazali najmniejszego zdziwienia na widok damy, przyjezdzajacej bez zadnej opieki o tak niezwyklej godzinie. Bez watpienia zastanawiali sie nad tym faktem i komentowali go, ale Malgorzata zbyt byla przejeta doniosloscia swej podrozy, aby zwazac na takie drobnostki.
Wielka sala zajazdu, widownia napadu na dwoch angielskich gentlemanow, byla calkiem pusta. Jellyband spiesznie zapalil lampe, podlozyl ogien na kominku i przysunal do niego wygodny fotel, na ktory Malgorzata opadla