– Boze drogi… – powiedzial Becker. – Co za straszna smierc. Moj rzad nie bedzie szczedzil srodkow na wydobycie ich cial.

Jego pesymizm zaczynal draznic Austina.

– Panski rzad moze nie siegac do portfela, panie Becker. Tamci ludzie jeszcze zyja.

– Ale mowil pan…

– Wiem, co mowilem. Sa w kiepskim stanie, ale to nie znaczy, ze ich los jest przesadzony. Akcja ratownicza na okrecie podwodnym “Squalus” trwala ponad dobe, a przezylo trzydziestu trzech ludzi. – Austin urwal. Jego czuly sluch wylowil nowy dzwiek. Spojrzal w niebo i oslonil oczy przed blaskiem zza chmur. – Wyglada na to, ze przybyly posilki.

W kierunku okretu lecial gigantyczny helikopter. Pod jego brzuchem dyndala w uprzezy lodz podwodna w ksztalcie sterowca z tepym dziobem.

– Jeszcze nie widzialem takiego wielkiego helikoptera – powiedzial kapitan Larsen.

– Mi-26 to najwiekszy smiglowiec na swiecie – odrzekl Austin. – Ma ponad trzydziesci metrow dlugosci. Nazywaja go latajacym dzwigiem.

Becker usmiechnal sie po raz pierwszy od wielu godzin.

– Ten dziwaczny obiekt wiszacy pod helikopterem to wasz pojazd ratowniczy?

Zavala wzruszyl ramionami.

– “Sea Lamprey” nie jest moze najpiekniejsza jednostka plywajaca, bo przy jego projektowaniu zwracalem szczegolna uwage nie na wyglad, lecz na funkcjonalnosc.

– Wrecz przeciwnie – zaprzeczyl Becker. – Jest sliczny.

Kapitan z podziwem pokrecil glowa.

– Jakim cudem udalo wam sie tak szybko sciagnac tutaj ten sprzet? Byliscie tysiac dwiescie mil stad, kiedy wyslalismy wezwanie o pomoc.

– Pamietalismy, ze Rosjanie lubia robic wielkie rzeczy – odpowiedzial Austin. – Chetnie skorzystali z okazji pokazania swiatu, ze wciaz sa panstwem pierwszej kategorii.

– Ale ten helikopter nie moglby dostarczyc stamtad pojazdu w tak krotkim czasie. Musicie byc magikami, panowie.

– Wyjecie tego krolika z cylindra kosztowalo mnostwo pracy – odparl Austin, patrzac na manewrujacy smiglowiec. – Mi-26 zabral batyskaf z morza i przerzucil do bazy ladowej, gdzie czekaly dwa potezne samoloty transportowe Antonow N-124. Do jednego zaladowano “Sea Lampreya”, do drugiego helikopter Mi-26 i smiglowiec NUMA. Lot do bazy NATO na Wyspach Owczych trwal dwie godziny. Kiedy wyladowywano batyskaf i szykowano sie do dalszej podrozy, przylecielismy tutaj, zeby przygotowac grunt.

Odpowiedz kapitana zagluszyly potezne silniki turbinowe. Maszyna zblizyla sie i zawisla w bezruchu. Osmiolopatowy rotor glowny i pieciolopatowy wirnik ogonowy melly powietrze, ich podmuch tworzyl na morzu rozlegly krater. Batyskaf odczepiono tuz nad falami i helikopter odlecial. “Sea Lampreya” wyposazono w wielkie pontony. Zanurzyl sie, ale szybko wrocil na powierzchnie.

Austin zasugerowal kapitanowi, ze warto przygotowac ambulatorium do przyjecia ciezkich przypadkow hipotermii. Potem zaloga lodzi dostarczyla Austina i Zavale do batyskafu. Marynarze odczepili pontony. Pojazd ratowniczy wypuscil powietrze ze swoich zbiornikow balastowych i zniknal w granatowoczarnym morzu.

“Sea Lamprey” zawisnal pod woda na wirnikach napedowych. Austin i Zavala siedzieli w przytulnym kokpicie. Ich twarze oswietlal niebieski blask panela przyrzadow. Wedlug listy przeprowadzili kontrole przedzanurzeniowa. Potem Zavala pchnal do przodu drazek sterowy, pochylil tepy dziob batyskafu i pozbyl sie balastu. Sprowadzal pojazd spiralnie w dol z taka swoboda, jakby jechal z rodzina samochodem na niedzielna wycieczke.

Austin wpatrywal sie w zamglona, niebieskawa ciemnosc poza zasiegiem reflektorow.

– Nie zdazylem cie zapytac przed wejsciem na poklad – odezwal sie wreszcie – czy ten pojazd jest bezpieczny?

– Jak powiedzial kiedys byly prezydent, zalezy to od definicji bezpieczenstwa.

Austin jeknal.

– Zapytam inaczej: czy nieszczelnosci i pompa sa naprawione?

– Chyba udalo mi sie zlikwidowac przecieki, ale pompa balastowa dziala prawidlowo tylko w idealnych warunkach.

– A jakie sa teraz warunki?

– Kurt, moj ojciec czesto cytowal stare hiszpanskie przyslowie: “Do zamknietych ust nie wpadaja muchy”.

– A co, do cholery, muchy maja wspolnego z nasza sytuacja?

– Nic – odparl Zavala. – Tylko pomyslalem, ze lepiej zmienmy temat. Moze nie bedzie problemu z obsluga balastu.

Pojazd zbudowano jako ostateczny srodek ratowniczy. Po wycieciu laserami otworu w zatopionym okrecie i wycofaniu batyskafu, do wnetrza wraka wdzierala sie woda. Nie bylo sposobu, zeby zatkac dziure. Nalezalo natychmiast ewakuowac wszystkich czlonkow zalogi. “Sea Lamprey” byl prototypem przeznaczonym tylko dla osmiu pasazerow i dwoch pilotow. Gdyby z krazownika zabrano wszystkich trzynastu marynarzy, limit obciazenia zostalby przekroczony o piec osob.

– Zrobilem prowizoryczne obliczenia – powiedzial Austin. – Przy zalozeniu, ze przecietny czlowiek wazy szescdziesiat osiem kilogramow, mielibysmy ponad tone ladunku. “Lamprey” jest zbudowany z marginesem bezpieczenstwa, wiec powinno sie nam udac. Martwi mnie zbiornik balastowy.

– Jesli wysiadzie pompa glowna, mamy zapasowa. – Przy konstruowaniu “Sea Lampreya” zainstalowano systemy rezerwowe. Zavala zamilkl na moment. – Zreszta czesc zalogi moze juz nie zyc.

– Myslalem o tym – odrzekl Austin. – Zwiekszylibysmy margines bezpieczenstwa, gdybysmy zostawili zwloki na dole. Ale nie odplyne, dopoki nie zabierzemy wszystkich. Zywych czy martwych.

W kokpicie zapadla cisza. Slychac bylo tylko szum elektrycznych silnikow napedowych, gdy niezgrabny pojazd opadal w glebiny. Wkrotce dotarli do burty krazownika. Austin skierowal Zavale do punktu penetracji. Batyskaf z cichym stukiem uderzyl dziobem w stalowe poszycie. Zaszumialy pompy i pojazd zostal przyssany do metalu.

Rozciagnal sie tunel ewakuacyjny z mocnego, gietkiego materialu syntetycznego. Osiem pionowych i poziomych wirnikow stabilizowalo batyskaf pod nadzorem komputerow, ktore monitorowaly jego ruch w stosunku do pradu morskiego. Przyrzady wskazaly, ze uszczelnianie zostalo zakonczone. W innej sytuacji cienka sonda spenetrowalaby kadlub w poszukiwaniu wybuchowych oparow.

Sensory czuwaly nad cisnieniem wewnetrznym. Austin odebral sygnal, ze mozna bezpiecznie wejsc. Z aparatem oddechowym wylonil sie z komory powietrznej. Wokol uszczelnienia zauwazyl przecieki, ale tak male, ze nie warto sie bylo nimi przejmowac. Zaczal pelznac przez tunel ewakuacyjny.

Wewnatrz krazownika zaloga i kapitan zapadli w sen podobny do smierci. Petersena obudzilo z drzemki stukanie gigantycznego dzieciola. Cholerny ptak! Przeklinajac halas, automatycznie zaczal analizowac dzwieki. Litery!

CZESC

Kapitan zapalil latarke. Szef kuchni tez uslyszal halas i oczy omal nie wyszly mu z orbit. Petersen wymacal zesztywnialymi palcami klucz maszynowy i uderzyl nim slabo w kadlub. Potem jeszcze raz, mocniej.

Natychmiast dostal odpowiedz.

ODSUNCIE SIE

Kapitan kazal szefowi kuchni cofnac sie od burty. Przeczolgal sie po pokladzie i zawolal do swoich ludzi, zeby sie ruszyli. Potem usiadl, oparty plecami o szafke. Nie bardzo wiedzial, czego sie spodziewac.

Austin wpelzl z powrotem do “Lampreya”.

– Wszystko w porzadku – oznajmil.

– Uruchamiam otwieracz do konserw – odrzekl Zavala i wlaczyl pierscien palnikow laserowych. Przecinaly pieciocentymetrowy metal poszycia tak latwo, jak noz pomarancze. Monitor pokazywal obraz miejsca penetracji. Lasery wylaczaly sie automatycznie.

Petersen obserwowal, jak bladorozowy krag zmienia kolor na jaskrawoczerwony. Poczul na twarzy mile cieplo. Rozlegl sie gluchy loskot, gdy fragment burty wpadl do kabiny. Kapitan musial oslonic oczy przed jasnym swiatlem.

Tunel ewakuacyjny wypelniala para. Brzegi otworu byly jeszcze gorace od ciecia laserami. Austin przystawil

Вы читаете Podwodny Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату