godzin. Lepiej zacznijmy sie pakowac.

– Jeszcze nie zdazylem sie rozpakowac po ostatniej podrozy – odparl Zavala. – Do zobaczenia na lotnisku.

Austin zrobil szybki obchod swojego domu w dawnej przystani. Kiedy szedl do drzwi, zauwazyl, ze na automatycznej sekretarce miga lampka. Zawahal sie, czy odsluchac wiadomosc. Gdy wcisnal przycisk, uznal, ze dobrze zrobil. Probowal go zlapac Ben Nighthawk i zostawil numer telefonu.

Austin rzucil worek marynarski i szybko oddzwonil.

– Ciesze sie, ze cie slysze – powiedzial Nighthawk. – Czekalem przy telefonie w nadziei, ze sie odezwiesz.

– Probowalem sie z toba skontaktowac pare razy.

– Przepraszam, ze zachowalem sie tak glupio. Tamten facet zabilby mnie, gdybys nie wkroczyl. Potem troche zabawilem sie z kumplami. Kiedy wrocilem do domu, zastalem wiadomosc od Therri, ze SOS wyrusza do Kanady na wlasna reke. Pewnie Ryan ja namowil.

– Cholerni idioci. Zabija ich tam.

– Tez sie tego obawiam. I martwie sie o moja rodzine. Musimy ich powstrzymac.

– Zamierzam to zrobic, ale potrzebuje twojej pomocy.

– Nie ma sprawy.

– Kiedy mozesz wyjechac?

– W kazdej chwili.

– Wiec wpadne po ciebie w drodze na lotnisko.

– Bede czekal.

Po wyjsciu z budynku NUMA Zavala pojechal corvetta kabriolet rocznik 1961 do swojego domu w Arlington. O ile na gorze panowal idealny porzadek, czego mozna sie bylo spodziewac po kims, kto stale pracuje z zegarmistrzowska dokladnoscia, o tyle podziemie wygladalo jak skrzyzowanie warsztatu kapitana Nemo z wiejska stacja benzynowa. Bylo zawalone modelami pojazdow podwodnych, narzedziami do ciecia metalu i stosami rysunkow technicznych z odciskami brudnych palcow.

Jedynym wyjatkiem w tym balaganie byla zamknieta metalowa szafka, gdzie Zavala trzymal swoja kolekcje broni. Oficjalnie mial stanowisko inzyniera konstruktora, ale jego praca w Zespole Specjalnym wymagala czasem strzelania. W przeciwienstwie do Austina, ktory najchetniej poslugiwal sie rewolwerem Bowen, zrobionym na zamowienie, Zavala korzystal z takiego uzbrojenia, jakie bylo najbardziej skuteczne w danej sytuacji. Przyjrzal sie kolekcji w szafce i zastanowil, co – poza bomba neutronowa – byloby odpowiednie do walki z bezwzgledna miedzynarodowa organizacja, posiadajaca wlasna armie. Wybral wielostrzalowa strzelbe Ithaca model 37, podstawowe uzbrojenie komandosow SEAL w Wietnamie.

Zavala zapakowal ja starannie razem z duzym zapasem amunicji i wkrotce potem byl w drodze do portu lotniczego Dullesa. Jechal z opuszczonym dachem i rozkoszowal sie prowadzeniem samochodu. Wiedzial, ze nastepna jazde corvetta odbedzie dopiero po zakonczeniu operacji. Zaparkowal przy hangarze, w ustronnym miejscu lotniska, gdzie mechanicy konczyli przeglad dyrektorskiego odrzutowca NUMA. Ze smutkiem pozegnal sie z samochodem i wspial sie na poklad samolotu.

Kiedy przegladal plan lotu, zjawil sie Austin. Przyprowadzil ze soba Bena Nighthawka. Przedstawil Zavali mlodego Indianina. Nighthawk rozejrzal sie dookola, jakby czegos szukal.

Austin zauwazyl wyraz konsternacji na jego twarzy i uspokoil go.

– Bez obaw. Joe tylko wyglada na takiego nierozgarnietego. Naprawde potrafi pilotowac samolot.

Zavala podniosl wzrok znad clipboardu.

– Zgadza sie. Skonczylem kurs korespondencyjny. Nie zaliczylem tylko ladowania.

– Joe lubi zartowac – wyjasnil Austin, zeby uspokoic Bena.

– Nie o to mi chodzi. Lecimy tylko we trzech?

Zavala usmiechnal sie. Przypomnial sobie sceptycyzm Beckera, kiedy on i Austin przybyli na ratunek dunskim marynarzom.

– Czesto to slyszymy. Zaczynam miec kompleks nizszosci.

– Nie jestesmy samobojcami – powiedzial Austin. – Po drodze zabierzemy jeszcze kogos. Na razie rozgosc sie. W dzbanku jest kawa. Bede asystowal Joemu w kokpicie.

Szybko dostali pozwolenie na start i polecieli na polnoc. Utrzymywali predkosc osmiuset kilometrow na godzine i po trzech godzinach byli nad wodami Zatoki Swietego Wawrzynca. Wyladowali na malym nadmorskim lotnisku. Rudi Gunn sprawdzil wczesniej, ze w zatoce pracuje statek badawczy NUMA. Austin, Zavala i Ben bez przeszkod przeszli przez kanadyjska kontrole celna i wsiedli na statek, ktory zawinal do portu. Zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami, “Navarra” czekala dziesiec mil morskich od brzegu.

Kiedy zblizyli sie do jachtu, Zavala z uznaniem przyjrzal sie jego dlugiej, smuklej sylwetce.

– Piekny – powiedzial. – I chyba szybki. Ale nie wyglada na odpowiedni do walki z Oceanusem.

Austin usmiechnal sie z wyzszoscia.

– Zaczekaj, to zobaczysz.

Z “Navarry” wyslano po nich motorowke. Aguirrez czekal na pokladzie w czarnym berecie, nalozonym na bakier. Obok stali dwaj goryle, ktorzy eskortowali Austina po wylowieniu go z wody przy Wrotach Syreny.

Aguirrez mocno uscisnal dlon Kurta.

– Milo znow pana widziec, panie Austin. Ciesze sie, ze pan i panscy przyjaciele jestescie juz na pokladzie. To moi dwaj synowie, Diego i Pablo.

Austin po raz pierwszy zobaczyl usmiech na twarzach tych dwoch mezczyzn i zauwazyl ich podobienstwo do ojca. Przedstawil Zavale i Nighthawka. Jacht ruszyl w droge. Goscie poszli za Aguirrezem do salonu. Gospodarz wskazal im miejsca, steward podal gorace napoje i kanapki. Aguirrez zapytal, jaka mieli podroz. Zaczekal cierpliwie, az skoncza lunch. Potem wzial pilota i wcisnal przycisk. Czesc sciany odsunela sie do gory i odslonila wielki ekran. Po nacisnieciu nastepnego przycisku pojawilo sie na nim zdjecie zrobione z powietrza. Ukazywalo las i wode.

Nighthawk wstrzymal oddech.

– To moje jezioro i moja wioska.

– Wykorzystalem wspolrzedne dostarczone mi przez pana Austina i wprowadzilem je do komercyjnego satelity – wyjasnil Aguirrez. – Nie ma tu jednak zadnego sladu hangaru dla statku powietrznego, o ktorym slyszalem.

– Mielismy ten sam problem z naszymi zdjeciami satelitarnymi – odrzekl Austin. – Jednak z symulacji komputerowej wynika, ze to tutaj.

Nighthawk wstal i podszedl do ekranu. Wskazal czesc lasu przy jeziorze.

– To tu, jestem tego pewien. Widac miejsce po wycince drzew i pomost. – Zmieszal sie. – Ale tam, gdzie powinien byc hangar, jest tylko las.

– Opowiedz nam jeszcze raz, co wtedy widziales – poprosil Austin.

– Wielka kopule, ale zobaczylismy ja dopiero po przylocie statku powietrznego. Miala panelowa powierzchnie.

– Panelowa? – upewnil sie Zavala.

– Tak. Jak kopula, ktora zbudowano na olimpiade w Montrealu. Skladajaca sie z setek czesci.

Zavala skinal glowa.

– Nie wiedzialem, ze technologia kamuflazu adaptacyjnego jest juz tak zaawansowana.

Austin wskazal ekran.

– Mowimy raczej o niewidzialnosci.

– Kamuflaz adaptacyjny to nowa technika. Powierzchnia, ktora chce sie ukryc, zostaje pokryta plaskimi panelami. Sensory wyswietlaja na nich to, co widza dokola. W tym wypadku sa to drzewa. Kopula wtapia sie w tlo lasu. Ktos najwyrazniej wzial pod uwage obserwacje satelitarna.

Austin pokrecil glowa.

– Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiac swoja wiedza, Joe.

– Chyba wyczytalem to w magazynie “Mechanika dla Kazdego”.

– Byc moze rozwiazal pan zagadke – powiedzial Aguirrez. – W nocy panele sa zapewne zaprogramowane na ciemnosc dookola. Kiedy kopula otworzyla sie dla zeppelina, pan Nighthawk zobaczyl wiecej, niz zamierzano pokazac. Jest jeszcze cos, co moze panow zainteresowac. Zachowalem zdjecia zrobione wczesniej. – Przeszukal wstecz baze danych i pokazal inny widok z lotu ptaka. – To zdjecie zostalo zrobione wczoraj. W rogu widac kontury

Вы читаете Podwodny Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату