malego samolot. Powieksze ten fragment.

Caly ekran wypelnil obraz hydroplanu. Na brzegu staly cztery postacie.

– Samolot zniknal wkrotce po zrobieniu zdjecia, ale prosze spojrzec na to.

Pojawil sie maly ponton z trzema osobami na pokladzie. Kobieta patrzyla w niebo, jakby wiedziala, ze sa obserwowani z kosmosu. Austin zaklal cicho. Aguirrez uniosl krzaczaste brwi.

– Chyba wiem, kim sa ci ludzie – powiedzial Austin. – Ich obecnosc moze skomplikowac sytuacje. Kiedy tam dotrzemy?

– Plyniemy w gore wybrzeza do punktu, skad w linii prostej jest najkrotsza droga na miejsce. Zajmie to jakies dwie godziny. Tymczasem pokaze panom, co moge zaproponowac.

Aguirrez ruszyl przodem, goscie za nim, a synowie na samym koncu. Zeszli pod poklad do jasno oswietlonego hangaru.

– Mamy dwa helikoptery – powiedzial Bask. – Cywilnym, ktory stoi na rufie, latamy na co dzien. Sea cobre trzymamy w rezerwie na specjalne okazje. Pewna liczbe tych maszyn zamowila hiszpanska marynarka wojenna. Dzieki znajomosciom udalo mi sie zdobyc jeden z nich. Ma standardowe uzbrojenie. – Aguirrez mowil tonem sprzedawcy samochodow, ktory chce wcisnac klientowi dodatkowe wyposazenie do buicka.

Austin przyjrzal sie morskiej wersji smiglowca, uzywanego przez wojska ladowe. Pod krotkimi, grubymi skrzydlami wisialy rakiety i dzialka.

– Standardowe uzbrojenie wystarczy.

– W porzadku – odrzekl Aguirrez. – Moi synowie poleca z panem i panskim przyjacielem eurocopterem, a sea cobra bedzie was ubezpieczac. – Zmarszczyl brwi. -Niepokoje sie jednak, czy ludzie na tyle sprytni, zeby uzywac takiego kamuflazu, nie beda mieli najnowszych urzadzen wykrywajacych. Jesli traficie na komitet powitalny, nawet dobrze uzbrojony helikopter moze okazac sie bezbronny.

– Zgadzam sie z tym – przytaknal Austin. – Dlatego podejdziemy tam ladem. Przyczaimy sie w opuszczonym obozie drwali i Ben doprowadzi nas lasem do celu. Podejrzewam, ze po poprzedniej wyprawie Bena tamci spodziewaja sie intruzow od strony jeziora, wiec zajdziemy ich od tylu. Wycofamy sie ta sama droga i mam nadzieje, ze z rodzina i przyjaciolmi Bena.

– Podoba mi sie ten plan, bo jest prosty – powiedzial Aguirrez. – Co zrobicie po dotarciu do celu?

– To najtrudniejsza czesc operacji – odparl Austin. – Mozemy polegac tylko na opisie Bena i zdjeciach z powietrza. Bedziemy musieli improwizowac, co zdarza sie nam nie po raz pierwszy.

– A wiec ruszajcie.

Dal znak jednemu z synow. Diego podszedl do telefonu, powiedzial cos i nacisnal kilka guzikow na konsoli sterujacej. Rozlegl sie szum silnikow elektrycznych, odezwal sie sygnal alarmowy i wrota w suficie rozsunely sie wolno. Podloga zaczela sie unosic i po chwili wszyscy wraz z helikopterem znalezli sie na pokladzie. Zawiadomiona telefonicznie zaloga podbiegla do sea cobry, zeby przygotowac ja do akcji.

32

Statek doktora Throckmortona byl przerobionym, przysadzistym traulerem, uzywanym przez Kanadyjska Sluzbe Rybolowstwa. Stal przy nabrzezu blisko miejsca, gdzie cumowala lodz Mike’a Neala podczas pierwszej wizyty Troutow w porcie.

– Dziwne uczucie znowu byc tutaj. Tak tu spokojnie… – powiedziala Gamay.

– Jak na cmentarzu – odparl Paul.

Pojawil sie Throckmorton i przywital ich ze swoja zwykla wylewnoscia.

– Doktorostwo Trout! To prawdziwa przyjemnosc goscic panstwa na pokladzie. Ciesze sie, ze zadzwoniliscie. Nie spodziewalem sie, ze po naszej rozmowie w Montrealu tak predko sie zobaczymy.

– My tez nie – odrzekla Gamay. – Panskie odkrycia narobily w NUMA sporo zamieszania. Dzieki, ze zgodzil sie pan nas zabrac.

– Alez nie ma za co. – Throckmorton znizyl glos. – Zwerbowalem do pomocy dwojke moich studentow. Chlopaka i dziewczyne. Bardzo zdolni. Jestem jednak zadowolony, ze mam na pokladzie prawdziwych naukowcow. Widze, ze jeszcze nosi pan gips. Jak reka?

– W porzadku – odpowiedzial Paul i rozejrzal sie. – Nie ma doktora Barkera?

– Nie mogl przyjechac. Przeszkodzily mu jakies sprawy osobiste – wyjasnil Throckmorton. – Moze dolaczy do nas pozniej. Mam nadzieje, ze sie zjawi. Przydalaby mi sie jego wiedza na temat genetyki.

– Ma pan jakies problemy? – zapytala Gamay.

– Alez nie, wszystko gra. Jednak w tej dziedzinie mozna mnie porownac zaledwie do mechanika, ktory potrafi polaczyc nadwozie z podwoziem, podczas gdy Frederick projektuje samochody sportowe.

Gamay usmiechnela sie.

– Nawet najdrozsze samochody sportowe nie beda jezdzily wiecznie bez mechanika, ktory zadba o silnik.

– Bardzo pani uprzejma. Ale to skomplikowana sprawa i jest kilka nowych aspektow, dosc zagadkowych. – Throckmorton zmarszczyl brwi. – Zawsze uwazalem rybakow za doskonalych obserwatorow tego, co sie dzieje na morzu. Jak panstwo wiedza, miejscowa flotylla kutrow przeniosla sie na bardziej wydajne lowiska. Rozmawialem jednak z kilkoma starszymi kapitanami, ktorzy widzieli, jak znikaja lawice ryb i zastepuja je tak zwane diabloryby. Teraz one tez sa na wymarciu. I nie wiem, dlaczego gina.

– Szkoda, ze nie udalo sie panu zadnej zlowic.

– Tego nie powiedzialem. Chodzmy, pokaze panstwu.

Throckmorton poprowadzil Troutow przez “sucha” pracownie, gdzie znajdowaly sie komputery i inny sprzet elektryczny. Weszli do “mokrej” pracowni – malego pomieszczenia z biezaca woda, zlewami, akwariami i stolami sekcyjnymi do badania okazow. Throckmorton wlozyl rekawice i siegnal do wielkiej chlodziarki. Przy pomocy Troutow wyjal zamrozonego lososia o dlugosci ponad stu dwudziestu centymetrow i polozyl na stole. Paul pochylil sie nisko i przyjrzal bialej lusce.

– Podobny do ryby, ktora zlowilismy.

– Musielismy go zabic. Rozerwal siec i gdyby zyl, pozarlby caly statek.

– Teraz, kiedy juz obejrzal pan z bliska jeden z tych okazow, jakie sa panskie wnioski? – zapytala Gamay.

Throckmorton wydal pulchne policzki.

– Jest tak, jak sie obawialem. Sadzac po jego niezwyklej wielkosci, powiedzialbym, ze na pewno zostal zmodyfikowany genetycznie. Krotko mowiac, to mutant, ktory powstal w laboratorium. Taki sam gatunek, jaki pokazywalem panstwu w mojej pracowni.

– Jednak panska ryba byla mniejsza i wygladala bardziej normalnie.

Throckmorton przytaknal.

– Obie zaprogramowano przy uzyciu genow wzrostu, tyle tylko, ze moj eksperyment byl pod kontrola. W wypadku tego lososia najwyrazniej nie starano sie ograniczyc jego rozmiarow. Jakby ktos chcial zobaczyc, co stanie sie dalej. Jednak wielkosc i agresja doprowadzily do zaglady tych okazow. Kiedy wytrzebily i zastapily naturalne gatunki, zwrocily sie przeciwko sobie.

– Innymi slowy, byly zbyt glodne, zeby sie rozmnazac?

– Mozliwe. Albo po prostu nie byly przystosowane do zycia na wolnosci. To tak, jak z duzym drzewem, ktore huragan wyrwie z korzeniami, podczas gdy karlowate przetrwa. Natura eliminuje mutanty niepasujace do otoczenia.

– Jest jeszcze inna mozliwosc – powiedziala Gamay. – Doktor Barker wspominal cos o tworzeniu bezplodnych bioryb, zeby nie mogly sie rozmnazac.

– Teoretycznie jest to calkowicie mozliwe.

– Co zamierza pan teraz robic? – zapytal Paul.

– Zobacze, co uda nam sie zlowic przez nastepne kilka dni. Potem zabiore te okazy do Montrealu i zbadamy geny. Sprobuje dopasowac je do tego, co mam w komputerze. Ustalimy, kto to zaprojektowal.

– Mozna to zrobic?

– O, tak. Program genetyczny jest jak podpis. Powiadomilem doktora Barkera o tym, co znalazlem. Frederick to guru w tych sprawach.

– Ocenia go pan bardzo wysoko – zauwazyl Paul.

Вы читаете Podwodny Zabojca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату