– Wszystko jedno, musze przyznac, ze pachnie niezle. A ona jeszcze lepiej. Ale dostalem po lapach, kiedy probowalem wziac paczke cholernych czipsow do piwa.
– Chcesz gotowac dla szesciorga? Gage tylko mruknal, usiadl i polozyl nogi na stoliku do kawy.
– Ile zapowiadaja?
– Okolo dziewiecdziesieciu centymetrow. – Cal usiadl obok niego w tej samej pozycji. – Kiedys uwielbialismy snieg. Odwolywali szkole i moglismy jezdzic na sankach, urzadzac bitwy na sniezki.
– To byly czasy, przyjacielu.
– A teraz odpalamy generator, znosimy drewno do kominka i pedzimy po dodatkowe baterie i papier toaletowy.
– Bycie doroslym jest do dupy. Jednak pomimo gestego sniegu padajacego za oknami, w pokoju bylo cieplo i pachnialo dobrym jedzeniem. Nie mozna narzekac, uznal Cal, zanurzajac lyzke w misce goracego gulaszu, przy ktorego gotowaniu nie kiwnal nawet palcem. Do tego Cybil podala pierogi, a on mial ogromna slabosc do pierogow.
– Niedawno bylem w Budapeszcie. – Gage zajadal gulasz, patrzac na Cybil. – Ten wcale nie jest gorszy od tamtych.
– Wlasciwie to nie jest wegierski gulasz, tylko serbochorwacki.
– Cholernie dobre zarcie – pochwalil Fox – skadkolwiek pochodzi.
– Cybil sama jest jak wschodnioeuropejski gulasz. – Quinn rozkoszowala sie polowa pieroga, na ktora sobie pozwolila. – W jej zylach plynie krew chorwacka, ukrainska, polska… z domieszka francuskiej dla wyczucia mody i snobizmu.
– Kiedy twoja rodzina przyjechala do Stanow? – zapytal Cal.
– Miedzy siedemnastym wiekiem a druga wojna swiatowa, zalezy od galezi. – Wiedziala, dlaczego zadal to pytanie. – Nie wiem, czy lacza mnie jakies wiezy pokrewienstwa z Quinn oraz Layla i czy mam cos wspolnego z tym wszystkim, co sie tutaj dzieje. Badam te kwestie.
– Ale my dwie od razu poczulysmy wiez – powiedziala Quinn.
– To prawda. Cal znal ten rodzaj przyjazni, jaki zobaczyl, gdy obie kobiety spojrzaly na siebie. Mial niewiele wspolnego z wiezami krwi, ale mnostwo z sercem.
– Poznalysmy sie pierwszego dnia – wlasciwie wieczoru – w college'u. – Quinn zjadla kolejny mikroskopijny kawalek pieroga. – Spotkalysmy sie na korytarzu. Mialysmy pokoje naprzeciwko siebie. Po dwoch dniach zamienilysmy sie, na szczescie nasze szanowne wspollokatorki nie protestowaly, i trzymalysmy sie razem do konca szkoly.
– I, jak widac, potem tez – dodala Cybil.
– Pamietasz, jak pierwszej nocy wrozylas mi z reki?
– Umiesz wrozyc z reki? – chcial wiedziec Fox.
– Kiedy mam nastroj. Cyganscy przodkowie – dodala Cybil, machajac dlonmi.
Cal poczul ucisk w zoladku.
– W Hollow mieszkali Cyganie.
– Naprawde? – Cybil uniosla ostroznie kieliszek, upila wina. – Kiedy?
– Musze sie upewnic. Slyszalem o tym od babci, a ona od swojej. Opowiesci, jak to pewnego lata przyjechali tu Cyganie i rozbili oboz.
– Interesujace. Hipotetycznie – Quinn myslala na glos – ktorys z mieszkancow mogl zaprzyjaznic sie z jedna z tych ciemnookich pieknosci i dziewiec miesiecy pozniej… ups. Ten trop moze prowadzic prosto do ciebie, Cyb.
– Jedna wielka szczesliwa rodzina – wymamrotala Cybil. Po posilku znowu podzielono sie obowiazkami. Trzeba bylo przyniesc drewno, wypuscic psa, posprzatac ze stolu, pozmywac.
– Kto jeszcze umie gotowac? – zapytala Cybil.
– Gage – odpowiedzieli jednoczesnie Fox i Cal. – Hej.
– Dobrze. – Cybil zmierzyla go wzrokiem. – W takim razie jestes pierwszy na liscie do przygotowywania jutrzejszego sniadania. A teraz…
– Zanim… zrobimy cokolwiek – przerwal jej Cal – musimy cos wam powiedziec. Rownie dobrze mozemy zostac w jadalni. Musimy cos przyniesc – dodal, patrzac na Foxa i Gage'a. – Chyba powinnyscie otworzyc jeszcze jedna butelke wina.
– O co chodzi? – zapytala Quinn, gdy wyszli. – Co oni kombinuja?
– Chodzi o cos, o czym nam nie powiedzieli – powiedziala Layla. – Czulam w nich zaklopotanie i poczucie winy. Chociaz w sumie nie znam ich dobrze.
– Wiesz swoje – powiedziala jej Cybil. – Q, przynies jeszcze jedna butelke. – Zadrzala lekko. – Chyba powinnysmy zapalic wiecej swiec, tak na wszelki wypadek. Juz mi sie wydaje, ze zrobilo sie… ciemniej.
Wybrali Cala dlatego – jak przypuszczal – ze to byl jego dom. Wszyscy zebrali sie wokol niego, kiedy szukal najlepszych slow, zeby zaczac.
– Opowiadalem wam, co wydarzylo sie tamtej nocy na polanie, gdy bylismy dziecmi, i co dzialo sie potem. Quinn, ty sama to poczulas, kiedy poszlismy tam kilka tygodni temu.
– Tak. Cyb i Layla tez musza zobaczyc to miejsce, jak tylko snieg troche stopnieje.
Cal wahal sie tylko przez chwile.
– Zgoda.
– To nie przechadzka po Champs Elysees – zauwazyl Gage, a Cybil popatrzyla na niego, unoszac brew.
– Damy rade.
– Tamtej nocy wydarzylo sie cos jeszcze, o czym wam nie mowilismy.
– Nikomu nie mowilismy – dodal Fox.
– Trudno mi wytlumaczyc, dlaczego. Mielismy dziesiec lat, rozpetalo sie pieklo i… Coz. – Cal polozyl swoj okruch kamienia na stole.
– Kawalek skaly? – spytala Layla.
– Heliotrop. – Cybil wydela usta i wyciagnela reke, ktora zawisla w powietrzu. – Moge?
Gage i Fox polozyli swoje kawalki obok kamienia Cala.
– Wybierz sobie – zaprosil Gage.
– Trzy czesci jednego. – Quinn podniosla kawalek, ktory lezal najblizej niej. – Mam racje? To trzy elementy tego samego kamienia.
– Ktory zostal oszlifowany i wygladzony – ciagnela Cybil. – Skad macie te kawalki?
– Trzymalismy je w dloniach – odpowiedzial Cal. – Kiedy juz zgasly swiatla, ciemnosc sie rozjasnila, a ziemia przestala drzec, kazdy z nas mial kawalek tego kamienia. – Popatrzyl na reke, przypominajac sobie, jak kurczowo zaciskal w dloni kamien, jakby od tego zalezalo ich zycie.
– Nie wiedzielismy, co to jest. Fox sprawdzil. Jego matka miala ksiazki o kamieniach i krysztalach i zobaczyl, ze to heliotrop – zakonczyl Cal.
– Trzeba go zlozyc z powrotem – powiedziala Layla. – Prawda? Musi znowu byc caloscia.
– Probowalismy. Nie brakuje ani kawalka – wyjasnil Fox – a te, ktore mamy, pasuja do siebie jak puzzle. – Cal wzial wszystkie trzy kawalki i przylozyl je do siebie.
– Ale nie da sie ich zlozyc.
– Moze dlatego, ze tylko je trzymasz. – Zaciekawiona Quinn wyciagnela dlon, w ktora Cal wlozyl wszystkie trzy kawalki. – Nie sa… stopione, ze tak powiem.
– Tego tez probowalismy. Ten tu MacGyver probowal skleic je Kropelka.
Cal popatrzyl na Gage'a z usmiechem.
– Powinny byly sie skleic, ale rownie dobrze moglbym uzyc wody. Probowalismy je zwiazac, podgrzac, zamrozic. I nic. One nawet nie zmienily temperatury.
– Poza… – Fox urwal i poczekal na aprobujace skinienie glowami przyjaciol. – Podczas Siodemki, wtedy sie podgrzewaja. Nie sa zbyt gorace, mozna je wziac do reki, ale robia sie cieple na brzegach.
– Probowaliscie je wtedy zlozyc? – zapytala Quinn.
– Tak. Bez skutku. Wiemy tylko, ze Giles Dent nosil ten kamien na szyi, jak amulet, tej nocy gdy Lazarus Twisse przyprowadzil ludzi na polane. Widzialem to. A teraz my go mamy.
– Probowaliscie magii? – dociekala Cybil. Cal zaczal sie wiercic i odchrzaknal.
– Jezu, Cal, wyluzuj. – Fox potrzasnal glowa. – Oczywiscie, ze tak. Zdobylem kilka ksiazek z zakleciami i probowalismy. Potem Gage rozmawial z paroma praktykujacymi wrozkami, wyprobowalismy kolejne zaklecia i