Katem oka widzialam, jak jego towarzysze zajmuja miejsca. Dwoch z nich rozpoznalam z wywiadu telewizyjnego – jego ojca, Vincenta Westerfielda, i prawnika, Williama Hamiltona. Patrzyli na mnie z wyrazem wrogosci w oczach.
– A nie przyszlo jej do glowy, ze to ja moge nie chciec siedziec obok ciebie? – spytalam cicho.
– Ellie, calkowicie sie mylisz co do mnie. Chce znalezc morderce twojej siostry i zobaczyc, jak ponosi kare, nie mniej niz ty. Czy mozemy gdzies sie spotkac i spokojnie porozmawiac? – Zawahal sie i zamilkl, a potem, z usmiechem, dodal: – Prosze, Ellie.
Uswiadomilam sobie, ze w sali jadalnej zrobilo sie nagle zupelnie cicho. Poniewaz najwyrazniej wszyscy chcieli byc swiadkami naszej rozmowy, rozmyslnie podnioslam glos, tak aby przynajmniej kilka osob moglo mnie uslyszec.
– Z przyjemnoscia spotkam sie z toba, Rob – oswiadczylam. – Co powiesz na garaz-kryjowke? To bylo twoje ulubione miejsce, prawda? A moze wspomnienie pietnastoletniej dziewczyny zakatowanej tam na smierc lyzka do opon bedzie zbyt bolesne nawet dla tak skonczonego lgarza jak ty? – Rzucilam na stol banknot dwudziestodolarowy i odepchnelam swoje krzeslo.
Nie okazujac nawet sladu zdenerwowania moimi slowami, Rob podniosl dwudziestke i wsunal ja do kieszeni mojego zakietu.
– Mamy tu otwarty rachunek, Ellie. Za kazdym razem, kiedy zechcesz przyjsc, bedziesz naszym gosciem. Przyprowadz ze soba przyjaciol. – Znow urwal, ale tym razem jego oczy sie zwezily. – Jezeli masz jakichs – dodal cicho.
Wyjelam z kieszeni banknot dwudziestodolarowy, odszukalam kelnerke, dalam go jej i wyszlam.
Pol godziny pozniej bylam z powrotem w apartamencie. Czajnik gwizdal, a ja robilam sobie wzgardzona wczesniej kanapke z serem, salata i pomidorem. Do tej pory atak dreszczy, ktory dopadl mnie w samochodzie, minal i tylko moje dlonie, zimne i wilgotne, wspominaly szok spotkania z Robem Westerfieldem twarza w twarz.
Przez te pol godziny w moim umysle rozgrywala sie raz po raz wciaz ta sama scena. Znajduje sie na miejscu dla swiadkow. Rob, otoczony przez prawnikow, siedzi za stolem przeznaczonym dla oskarzonego. Patrzy na mnie, jego oczy sa zlosliwe i szydercze. Jestem pewna, ze za chwile skoczy i rzuci sie na mnie.
Jego opanowanie, kiedy stal przy mnie w restauracji, bylo tak samo doskonale, jak podczas procesu, lecz za kobaltowoniebieskimi oczami i szarmanckim tonem czulam i widzialam te sama nieublagana nienawisc.
Jest jednak roznica, powtarzalam sobie, dopoki sie nie uspokoilam. Mam teraz blisko trzydziesci lat, nie siedem. I w taki czy inny sposob moge mu bardziej zaszkodzic. Po procesie jeden z dziennikarzy napisal: „Smutne i powazne dziecko, ktore zeznalo w sadzie, ze jego starsza siostra naprawde bala sie Roba Westerfielda, wywarlo ogromne wrazenie na lawie przysieglych”.
Zanioslam kanapke i herbate na stol, wyjelam z szafki ksiazke telefoniczna i wlaczylam telefon komorkowy. Jedzac, chcialam przewertowac ksiazke i zakreslic miejsca, gdzie moglabym sie zatrzymac na dluzszy czas.
Zanim zdazylam sie do tego zabrac, zadzwonila pani Hilmer. Zaczelam jej wyjasniac, ze wlasnie szukam dla siebie pokoju, lecz mi przerwala.
– Ellie, przed chwila odebralam telefon od mojej najstarszej wnuczki, Janet. Mowilam ci, ze w zeszlym miesiacu urodzila pierwsze dziecko?
Wyczulam napiecie w jej glosie.
– Nic zlego z dzieckiem, mam nadzieje – rzucilam pospiesznie.
– Nie. Z dzieckiem wszystko w porzadku. Ale Janet zlamala nadgarstek i moze potrzebowac pomocy. Dzis po poludniu jade na Long Island i pozostane tam przez kilka dni. Czy przeprowadzasz sie do gospody Parkinsona? Po tym, co sie stalo, boje sie zostawiac cie tu sama.
– Bylam w gospodzie, jednak wszystkie pokoje sa zarezerwowane na weekend, a takze na nastepne szesc czy siedem weekendow. Wlasnie zaczynam dzwonic do innych zajazdow i moteli.
– Ellie, mam nadzieje, ze zdajesz sobie sprawe, iz chodzi mi tylko o ciebie. Zostan w apartamencie, dopoki nie znajdziesz czegos odpowiedniego, lecz, na milosc boska, dobrze zamykaj drzwi.
– Bede, obiecuje. Prosze sie o mnie nie martwic.
– Zabieram ze soba kopie stenogramow z procesu i gazet. Przejrze je, gdy bede siedziec przy Janey w Garden City. Zapisz sobie jej numer telefonu, na wypadek gdybys chciala sie ze mna skontaktowac.
Zapisalam go i kilka minut pozniej uslyszalam na podjezdzie samochod pani Hilmer. Musze przyznac, ze po spotkaniu z Robem Westerfieldem bardzo zalowalam, ze wyjezdza.
„Bojacy dudek, bojacy dudek”. Tak wlasnie Andrea draznila sie ze mna, gdy, jesli nie bylo rodzicow, ogladalysmy w telewizji takie filmy jak „Piatek trzynastego”. Zawsze zamykalam oczy i przytulalam sie do niej w najstraszniejszych momentach.
Pamietam, ze pewnej nocy, aby sie na niej odegrac, schowalam sie pod jej lozkiem, a kiedy weszla do sypialni, wyciagnelam rece i zlapalam ja za nogi. „Bojacy dudek, bojacy dudek”, zaspiewalam, kiedy wrzasnela.
Ale teraz nie ma Andrei, a ja jestem duza dziewczynka i sama umiem o siebie zadbac. Wzruszylam ramionami i wrocilam do zakreslania lokalnych zajazdow i moteli w ksiazce telefonicznej.
Potem zaczelam je obdzwaniac, co trwalo bardzo dlugo i okazalo sie beznadziejnym zadaniem. Kilka, ktore mi sie spodobaly, bylo bardzo drogich, zwlaszcza gdy wyobrazilam sobie ceny posilkow.
Po prawie dwoch godzinach mialam krotka liste czterech takich miejsc i juz zaczelam przegladac lokalne gazety w poszukiwaniu domow do wynajecia. Wiekszosc ludzi w Oldham mieszka tu przez caly rok i nie wynajmuje mieszkan, lecz mimo to w kolumnie ogloszen znalazlam kilka, ktore brzmialy zachecajaco.
O trzeciej trzydziesci skonczylam; wybralam szesc miejsc, ktore zamierzalam jutro obejrzec. Bylam zadowolona, ze sie z tym uporalam, poniewaz chcialam wlaczyc komputer i zrobic notatke o moim spotkaniu z Westerfieldem.
W okolicy byly dwie lub trzy gospody, w ktorych mieli wolne pokoje od zaraz. Kazdy z nich nadawalby sie na okres przejsciowy, ale ostatnia rzecza, na jaka mialam teraz ochote, bylo zaczac sie pakowac. Nie chcialo mi sie rowniez oprozniac lodowki i urzadzac gruntownego sprzatania.
Pani Hilmer dala mi bardzo jasno do zrozumienia, ze troszczy sie przede wszystkim o moje bezpieczenstwo i ze mam tu pozostac dopoty, dopoki nie znajde czegos odpowiedniego. Wiedzialam, iz wyjechala co najmniej na trzy lub cztery dni, stoczylam wiec krotka walke wewnetrzna, a nastepnie podjelam decyzje: na razie zostane tutaj, przynajmniej przez weekend, prawdopodobnie do poniedzialku.
Wlaczylam komputer, zaczelam opisywac spotkanie z Westerfieldem i nagle uswiadomilam sobie, ze bardzo trudno mi sie skoncentrowac. Postanowilam pojsc do kina na wczesny seans, a pozniej zjesc kolacje gdzies w okolicy.
Przejrzalam repertuar w gazecie i jak na ironie okazalo sie, ze film, ktory chcialabym obejrzec, graja w kinie Globe.
To wlasnie tam byl rzekomo Rob Westerfield, kiedy zamordowano Andree.
Kino Globe bardzo sie powiekszylo i zmodernizowalo, od czasu gdy bylam dzieckiem. Mialo teraz siedem oddzielnych sal projekcyjnych. W poczekalni znajdowala sie duza, okragla lada, gdzie sprzedawano slodycze, prazona kukurydze i napoje.
Chociaz pierwsi widzowie dopiero sie pojawili, podloga poczekalni byla juz uslana ziarnami prazonej kukurydzy, ktore wysypywaly sie z przepelnionych papierowych stozkow.
Kupilam balonik orzechowy – moj ulubiony przysmak – i weszlam do sali numer trzy, gdzie grano wybrany przeze mnie film. Wcale nie okazal takim przebojem („Juz na ekranach! Nareszcie! Film, na ktory czekales!”), jak sie spodziewalam, lecz srednio zajmujaca historia o kobiecie, ktora zmaga sie z calym swiatem, doznaje wielu upokorzen, a potem, oczywiscie, przezwycieza wszystkie przeciwnosci i znajduje prawdziwa milosc i szczescie u boku meza, ktorego trzy lata wczesniej porzucila.
Siedzialam pomiedzy dwoma parami, starszymi ludzmi z prawej i nastolatkami z lewej. Mlodzi bez przerwy podawali sobie torebke z prazona kukurydza, a dziewczyna co chwila wyglaszala komentarze na temat filmu.
– Kiedys byla moja ulubiona aktorka, ale teraz wcale nie wydaje mi sie taka dobra…
Nawet nie probowalam skupic uwagi na tym, co dzialo sie na ekranie. Nie chodzilo tylko o dzieciaki i kukurydze, a takze ustawiczne komentarze czy nawet ciche pochrapywanie starszego mezczyzny obok mnie, ktory