zapadl w drzemke.
Rozpraszal mnie fakt, ze dwadziescia dwa lata temu Rob Westerfield byl podobno w tym kinie, kiedy zamordowano Andree, i nikt nie potrafil potwierdzic, czy naprawde zostal do konca filmu. Mimo wielkiego rozglosu, jaki nadano tej sprawie, nikt sie nie zglosil i nie zeznal: „Siedzial obok mnie”.
Oldham bylo wowczas malym miasteczkiem, a Westerfieldow dobrze znano w okolicy. Z pewnoscia Rob Westerfield, ze swoja znakomita prezencja i poza bogatego chlopaka wystarczajaco rzucal sie w oczy, by dostrzegano go wszedzie. Gdy siedzialam w ciemnej sali kinowej, wyobrazilam sobie, jak Rob parkuje na stacji obslugi naprzeciwko.
Twierdzil, iz rozmawial z Pauliem Stroebelem i powiedzial mu, ze zostawia samochod. Paulie kategorycznie zaprzeczal, jakoby Westerfield z nim rozmawial.
Potem Rob zeznal, ze zamienil kilka slow z kasjerka i bileterem, mowiac cos w tym sensie, jak bardzo czekal na ten film. „Byl naprawde mily” – zeznali oboje z miejsca dla swiadkow, a w ich glosach brzmialo zdziwienie. Rob Westerfield nie slynal z tego, ze zachowywal sie uprzejmie, zwlaszcza wobec przedstawicieli klasy pracujacej.
Mogl z latwoscia zaznaczyc swoja obecnosc w kinie, a potem wymknac sie ukradkiem. Wypozyczylam film, ktory, jak twierdzil, ogladal tamtego wieczoru. Na poczatku sa sceny, kiedy ekran jest tak ciemny, ze ktos siedzacy z brzegu mogl bez trudu wyjsc niezauwazony. Rozejrzalam sie, dostrzeglam kilka wyjsc ewakuacyjnych i postanowilam przeprowadzic male doswiadczenie.
Wstalam, przeprosilam drzemiacego sasiada, ze go budze, przecisnelam sie obok jego zony i skierowalam sie do bocznego wyjscia w tylnej czesci sali.
Drzwi otworzyly sie cicho i znalazlam sie w czyms w rodzaju alejki pomiedzy bankiem a kompleksem kinowym. Przed laty byla tu stacja obslugi samochodow, nie bank. Mialam kopie szkicow i zdjec, ktore gazety publikowaly podczas procesu, pamietalam wiec polozenie warsztatu.
Zamkniety garaz, gdzie pracowal Paulie, znajdowal sie za pompami i wychodzil na Main Street. Parking, na ktorym staly czekajace na naprawe samochody, byl polozony za stacja. Teraz urzadzono tam parking dla klientow banku.
Ruszylam alejka, zastepujac w myslach bank stacja obslugi. Moglam nawet wyobrazic sobie miejsce, gdzie Rob, jak utrzymywal, zaparkowal swoj samochod i gdzie stal on rzekomo az do konca filmu o dziewiatej trzydziesci.
W jakis sposob moje kroki staly sie jego krokami i poczulam to, co on wowczas czul – zlosc, irytacje, zawod, ze dziewczyna, ktora, jak sadzil, owinal sobie dookola palca, zadzwonila, aby mu powiedziec, iz umowila sie na randke z kims innym.
To niewazne, ze tym kims byl Paulie Stroebel.
„Spotkaj sie z Andrea. Pokaz jej, kto tu rzadzi”.
Dlaczego zabral lyzke do opon do kryjowki? – zastanawialam sie.
Przychodzily mi do glowy dwa mozliwe powody. Po pierwsze, bal sie, iz moj ojciec dowiedzial sie, ze Andrea zamierza sie z nim spotkac. Nie mialam watpliwosci, iz moj ojciec wydawal sie Robowi grozny i przerazajacy.
Drugi powod byl taki, ze zabral ze soba lyzke do opon, poniewaz zamierzal zabic Andree.
„Bojacy dudek, bojacy dudek”. O Boze, jakze musiala byc przerazona, gdy zobaczyla, jak podchodzi do niej, podnosi reke, wymachuje ciezkim narzedziem…
Odwrocilam sie i pobieglam alejka do miejsca, gdzie laczyla sie z ulica. Lapiac gwaltownie powietrze – poniewaz przez chwile doslownie nie bylam w stanie oddychac – uspokoilam sie i ruszylam do samochodu. Zostawilam go na parkingu przed kinem po drugiej stronie kompleksu.
Powietrze nadal bylo czyste, lecz tak jak poprzedniej nocy zerwal sie ostry wiatr i temperatura gwaltownie spadla. Zadrzalam i przyspieszylam kroku.
Kiedy przegladalam repertuar, zauwazylam reklame restauracji Villa Cesaere niedaleko kina. Reklama zapowiadala tego rodzaju lokal, jakie uwielbialam, postanowilam wiec sprobowac. Mialam ochote na wloska kuchnie, im ostrzejsza, tym lepiej. Moze krewetki fra diavolo, pomyslalam.
Po prostu musialam pozbyc sie tego straszliwego wewnetrznego chlodu, ktory mnie przepelnial.
O dziewiatej pietnascie, kiedy zjadlam i poczulam sie odrobine lepiej, wyprowadzilam samochod z parkingu i pojechalam do domu pani Hilmer. Byl pograzony w ciemnosciach, a swiatlo nad drzwiami garazu stanowilo dosyc ozieble powitanie.
Raptownie zahamowalam. Cos podpowiadalo mi, abym zawrocila, pojechala do gospody lub motelu i spedzila tam noc. Po prostu nie zdawalam sobie sprawy, jak nieswojo bede sie czula dzisiaj wieczorem. Wyjade jutro, pomyslalam. Wytrzymam jeszcze jedna noc. Gdy tylko znajde sie w apartamencie, bede bezpieczna.
Wiedzialam oczywiscie, ze to nieprawda. Kiedy poprzedniego wieczoru jadlam kolacje z pania Hilmer, ktos u mnie byl. Nie sadzilam jednak, bym zastala tam kogos teraz. Moje poczucie niepewnosci wywolywala raczej perspektywa pozostania na zewnatrz, blisko drzew, chocby tylko na kilka chwil.
Wlaczylam przednie swiatla i wolno wjechalam na podjazd. Torbe podrozna zawierajaca stenogramy z procesu, gazety i bizuterie mojej matki wozilam przez caly dzien w bagazniku samochodu. Kiedy wyszlam z restauracji, przelozylam torbe na przednie siedzenie, tak abym po dotarciu na miejsce nie musiala jej wyjmowac z bagaznika.
Ostroznie zlustrowalam wzrokiem teren wokol garazu. Nikogo tam nie bylo.
Wzielam gleboki oddech, chwycilam torbe, wysiadlam z samochodu i wbieglam po kilku stopniach prowadzacych do drzwi.
Zanim zdazylam przekrecic klucz w zamku, jakis samochod przemknal podjazdem i zatrzymal sie z piskiem hamulcow.
Zamarlam, pewna, ze zaraz zobacze twarz Roba Westerfielda i uslysze ow chichotliwy odglos, ktory z siebie wydawal, gdy kleczalam nad cialem Andrei.
Potem jednak blysnela latarka, a kiedy mezczyzna podszedl blizej, spostrzeglam, ze ma na sobie mundur i ze jest to posterunkowy White.
– Dano mi do zrozumienia, ze pani sie wyprowadza, panno Cavanaugh – powiedzial tonem zdecydowanie nieprzyjaznym. – Co pani tu robi?
24
Po kilku chwilach niezrecznego milczenia, ktore zapadlo, kiedy wyjasnilam, dlaczego jeszcze sie nie wynioslam, zaproponowalam, aby posterunkowy Wbite wszedl na gore i zadzwonil do pani Hilmer. Numer telefonu jej wnuczki mialam na skrawku papieru obok komputera. Porozmawial z moja gospodynia, a potem oddal mi sluchawke.
– Tak mi przykro, Ellie – tlumaczyla sie starsza pani. – Poprosilam posterunkowego White’a, aby policja miala oko na dom, kiedy mnie nie bedzie, i powiedzialam mu, ze wyjezdzasz, powinien jednak ci uwierzyc, ze wciaz jestes moim gosciem.
Swieta racja, pomyslalam, lecz odrzeklam tylko:
– Ma racje, ze jest czujny, pani Hilmer.
Nie powiedzialam jej, ze choc zachowal sie grubiansko, jestem naprawde bardzo zadowolona, iz sie tu znalazl. Nie chcialam wchodzic do apartamentu sama, a po jego odejsciu zamierzalam dokladnie zaryglowac drzwi.
Zapytalam ja o wnuczke, pozegnalam sie i przerwalam polaczenie.
– A zatem jutro sie pani wyprowadza, panno Cavanaugh? – spytal White takim tonem, ze moglby rownie dobrze powiedziec: „Oto pani kapelusz, na co pani jeszcze czeka?”.
– Tak, panie posterunkowy. Prosze sie nie martwic, jutro sie wyprowadze.
– Czy otrzymala pani jakas odpowiedz na ten transparent, ktory obnosila pani przed wiezieniem?
– Jesli mam byc szczera, tak – odrzeklam, obdarzajac go czyms, co Pete Lawlor nazywal moim tajemniczym, pelnym samozadowolenia usmiechem.
Zamarl. Wzbudzilam jego ciekawosc, a wlasnie o to mi chodzilo.
– Cale miasto juz wie, ze wczoraj w gospodzie Parkinsona powiedziala pani Robowi Westerfieldowi kilka