przykrych rzeczy.
– Nie ma prawa, ktore zabranialoby byc szczerym, a juz z pewnoscia nie ma takiego, ktore nakazywaloby zachowywac sie uprzejmie wobec mordercow.
Policzki mu poczerwienialy, kiedy tak stal z reka na galce drzwi.
– Panno Cavanaugh, prosze pozwolic, ze udziele pani rady z realnego swiata. Wiem na pewno, ze mogac szastac rodzinnymi pieniedzmi, Rob Westerfield zdobyl sobie w wiezieniu oddanych przyjaciol. Po prostu tak juz jest. Niektorzy z tych facetow sa teraz na wolnosci. Nawet bez porozumienia z Westerfieldem jeden z nich moze zechciec wyswiadczyc mu przysluge i usunac pewna klopotliwa osobe, spodziewajac sie, rzecz jasna, stosownej wdziecznosci.
– „Kto mnie uwolni od tego uprzykrzonego klechy”? – zacytowalam.
– O czym pani mowi?
– To pytanie retoryczne, panie posterunkowy. W dwunastym wieku Henryk II wyglosil taka uwage w obecnosci swoich wielmozow, a wkrotce potem arcybiskup Tomasz Becket zostal zamordowany w katedrze. Wie pan co, posterunkowy White? Nie jestem pewna, czy pan mnie ostrzega, czy mi grozi.
– Reporter do spraw kryminalnych powinien umiec dostrzec roznice, panno Cavanaugh.
Z tymi slowami odszedl. Jego kroki na schodach wydawaly mi sie niepotrzebnie glosne, jakby chcial dac mi do zrozumienia, ze oddala sie na dobre.
Zaryglowalam drzwi, podeszlam do okna i obserwowalam, jak wsiada do radiowozu i odjezdza.
Zwykle biore prysznic rano, a jesli dzien jest szczegolnie stresujacy, robie to jeszcze raz przed pojsciem spac. To najlepszy sposob, aby rozluznic zesztywniale miesnie ramion i karku. Tego wieczoru postanowilam pojsc jeszcze dalej. Napelnilam wanne goraca woda i dolalam olejku do kapieli. Po szesciu miesiacach butelka nadal pozostala prawie pelna, co wskazywalo, jak czesto wylegiwalam sie w wannie. Ale dzisiaj potrzebowalam relaksu i naprawde przyjemnie bylo tak po prostu lezec i sie moczyc. Lezalam wiec, dopoki woda nie zaczela stygnac.
Zawsze chce mi sie smiac, kiedy czytam reklamy uwodzicielskiej i prowokacyjnej nocnej bielizny i peniuarow. Moj stroj do lozka to koszule nocne wybrane z katalogu L.L. Beana. Sa obszerne i wygodne, a ich dopelnieniem jest flanelowy szlafrok. Ukoronowanie tej wytwornej calosci stanowia obszyte barankiem nocne pantofle.
Stojaca w sypialni dwudrzwiowa szafa z przytwierdzonym lustrem przywiodla mi na mysl te, ktora moja matka kazala pomalowac na bialo, aby przypominala antyk, i wstawila do pokoju Andrei. Kiedy szczotkowalam wlosy przed lustrem, na prozno probowalam sobie przypomniec, co stalo sie z tamta szafa. Kiedy matka i ja przeprowadzalysmy sie na Floryde, zabralysmy ze soba stosunkowo niewiele mebli. Jestem pewna, ze nie wzielysmy nic z gustownie urzadzonego pokoju Andrei. Moj pokoj tez byl ladny, choc przeznaczony raczej dla malej dziewczynki, z tapetami w motywy z Kopciuszka.
Potem, w przeblysku pamieci, przypomnialam sobie, jak kiedys powiedzialam matce, ze wedlug mnie tapeta jest dziecinna, a ona odrzekla:
„Ale jest prawie taka sama jak tapeta, ktora Andrea miala w swoim pokoju, kiedy byla w twoim wieku. Uwielbiala ja”.
Przypuszczam, ze wlasnie wtedy uswiadomilam sobie, jak bardzo sie roznilysmy. Niewiele bylo we mnie cech dziewczecych i nigdy nie dbalam specjalnie o modne ciuchy. Andrea, podobnie jak matka, byla niezwykle kobieca.
„Jestes mala coreczka tatusia, jedyna i ukochana… Jestes swiatecznym duszkiem, gwiazdka na choince… I jestes mala coreczka tatusia”.
Slowa tej piosenki przemknely mi nieproszone przez glowe i znow ujrzalam tate w pokoju Andrei, jak trzyma pozytywke i placze.
Bylo to wspomnienie, ktore zawsze staralam sie natychmiast odsunac.
– Skoncz szczotkowac wlosy, dziewczyno, i idz do lozka – powiedzialam na glos.
Spojrzalam na siebie w lustrze krytycznym okiem. Zwykle nosze wlosy zaczesane do gory i podpiete grzebieniem, lecz teraz, kiedy dobrze im sie przyjrzalam, zobaczylam, jak bardzo urosly. W ciagu lata znacznie zjasnialy na sloncu, i chociaz juz prawie odzyskaly dawny kolor, nadal byly w nich jasne pasemka.
Czesto wspominalam uwage, ktora wyglosil detektyw Longo, kiedy przesluchiwal mnie po raz pierwszy po znalezieniu ciala Andrei. Powiedzial, ze moje wlosy, podobnie jak wlosy jego syna, przypominaja piasek, na ktory pada slonce. Spodobalo mi sie to porownanie, a choc teraz w moich wlosach pojawily sie jasne pasemka, przyjemnie bylo myslec, ze owo nadal moze byc prawda.
Obejrzalam wiadomosci o jedenastej, aby sie upewnic, ze swiat poza Oldham wciaz funkcjonuje mniej wiecej normalnie. Potem, sprawdziwszy rygle w oknach w salonie, poszlam do sypialni. Wial przenikliwy wiatr, wiec otworzylam oba okna tylko na kilka centymetrow. Silny powiew wystarczyl, bym popedzila pod koldre, zrzucajac po drodze szlafrok i nocne pantofle.
W moim mieszkaniu w Atlancie zasypialam zwykle bez trudu. Ale tam bylo oczywiscie inaczej. Slyszalam slabe odglosy ulicy, a niekiedy takze muzyke z mieszkania sasiada, milosnika hard rocka, ktory czasem puszczal plyty kompaktowe ogluszajaco glosno.
Ciche stukanie w dzielaca nas sciane zawsze wywolywalo natychmiastowa reakcje, ale nawet wowczas zdarzalo mi sie odczuwac metaliczne wibracje, kiedy usypialam.
Tej nocy nie mialabym nic przeciwko metalicznym wibracjom, ktore oznaczaja bliskosc innej istoty ludzkiej, myslalam, poprawiajac poduszke. Wydawalo mi sie, ze moje zmysly sa niezwykle wyczulone – co prawdopodobnie sprawilo wczesniejsze spotkanie twarza w twarz z Westerfieldem.
Siostra Pete’a, Jan, mieszka niedaleko Atlanty w malym miasteczku o nazwie Peachtree. Czasem w niedziele Pete dzwonil do mnie i proponowal: „Wybierzmy sie na przejazdzke i odwiedzmy Jan, Billa i dzieciaki”. Maja owczarka niemieckiego o imieniu Rocky, ktory jest wspanialym strozem. Gdy tylko wysiadalismy z samochodu, zaczynal wsciekle ujadac, ostrzegajac domownikow o naszej obecnosci.
Szkoda, ze nie mozesz mnie teraz popilnowac, Rocky, stary przyjacielu, pomyslalam.
W koncu udalo mi sie zapasc w niespokojny sen, taki, z ktorego chcialoby sie jak najszybciej obudzic. Snilam, ze jest jakies miejsce, do ktorego musze pojsc. Powinnam odszukac kogos, zanim bedzie za pozno. Bylo ciemno, a moja latarka nie dzialala.
Potem znalazlam sie w lesie i poczulam zapach obozowego ogniska. Mialam odnalezc droge przez las. Bylam pewna, ze gdzies tu jest. Chodzilam nia juz wczesniej.
Zrobilo sie goraco i zaczelam kaszlec.
To nie byl sen! Otworzylam oczy. Pokoj tonal w absolutnych ciemnosciach i nie czulam niczego procz dymu. Krztusilam sie. Odrzucilam koldre i usiadlam. Wokol mnie robilo sie coraz gorecej. Splone zywcem, jesli sie stad nie wydostane. Gdzie jestem? Przez chwile po prostu nie moglam sie zorientowac.
Zanim postawilam stopy na podlodze, sprobowalam zebrac mysli. Znajdowalam sie w apartamencie goscinnym pani Hilmer. Drzwi sypialni byly na lewo od lozka, w jednej linii z wezglowiem. Za nimi znajdowal sie maly przedpokoj. Drzwi wejsciowe sa na koncu przedpokoju, z lewej strony.
Uswiadomienie sobie tego wszystkiego zajelo mi pewnie z dziesiec sekund. Potem wyskoczylam z lozka. Syknelam, gdy moje stopy dotknely goracej podlogi. Nad glowa uslyszalam trzask. Dach plonal. Wiedzialam, ze w kazdej chwili caly budynek moze sie zawalic.
Postapilam po omacku kilka krokow, kierujac sie na framuge drzwi. Dzieki Bogu, zostawilam je otwarte. Ruszylam wzdluz sciany przedpokoju, mijajac pusta przestrzen, gdzie znajdowaly sie drzwi do lazienki. Dym nie byl tutaj tak gesty, ale potem z czesci jadalnej w salonie buchnela sciana plomieni. Oswietlila stol i zobaczylam swoj komputer, drukarke i telefon komorkowy. Torba podrozna stala na podlodze obok stolu.
Nie chcialam utracic tych rzeczy. W nastepnej sekundzie odciagnelam zasuwe i otworzylam drzwi na klatke schodowa. Potem, zagryzajac wargi z bolu, ktory powodowaly tworzace sie na stopach pecherze, krztuszac sie i kaszlac, podskoczylam do stolu, chwycilam komputer, drukarke i telefon komorkowy w jedna reke, a torbe podrozna w druga, i pobieglam z powrotem do drzwi.
Za moimi plecami plomienie wskakiwaly na meble, przede mna dym na klatce schodowej byl gesty i czarny. Na szczescie w jakis sposob zdolalam zwlec sie na dol. Z poczatku galka przy drzwiach zewnetrznych wydawala sie zablokowana. Rzucilam komputer, telefon i torbe, zlapalam obiema rekami za galke i sypnelam.
Jestem w pulapce, jestem w pulapce, myslalam, czujac, jak wlosy zaczynaja mi sie tlic. Szarpnelam rozpaczliwie jeszcze raz i galka sie przekrecila. Pchnelam drzwi, pochylilam sie, wymacalam komputer, telefon i torbe i wytoczylam sie na zewnatrz.