Porucznik Edward Cavanaugh, wyrozniajacy sie funkcjonariusz Nowojorskiej Policji Stanowej, ktory zachowywal sie jak bohater w wielu zagrazajacych zyciu sytuacjach, nie potrafil ocalic zycia swojej pieknej, upartej, pietnastoletniej corce i nikt nie mogl dzielic z nim cierpienia, nawet najblizsi.

Po latach zrozumialam, ze kiedy nie ma z kim dzielic smutku, wina krazy jak goracy ziemniak, przekazywana z rak do rak, poki nie trafi do osoby, ktora nie jest w stanie odrzucic jej dalej.

W tym wypadku owa osoba bylam ja.

Detektyw Longo nie tracil czasu, kiedy zlamalam obietnice zlozona siostrze. Dalam mu dwa tropy, dwoch prawdopodobnych podejrzanych: Roba Westerfielda, ktory wykorzystal swoj spryt i nieodparty urok bogatego lekkoducha, by zawrocic Andrei w glowie, i Paula Stroebela, niesmialego i niezbyt rozgarnietego nastolatka, zakochanego do szalenstwa w pieknej dziewczynie, oklaskujacej jego wyczyny na boisku pilkarskim.

Kibicowanie wlasnej druzynie – nikt nie byl w tym lepszy od mojej siostry!

Kiedy przeprowadzano sekcje zwlok Andrei i czyniono przygotowania do pogrzebu na cmentarzu Brama Niebios, gdzie miala spoczac obok dziadkow ze strony ojca, ktorych pamietam bardzo mgliscie, detektyw Longo przesluchal Roba Westerfielda i Paula Stroebela. Obaj zapewniali, ze nie widzieli Andrei w czwartek wieczorem i nie zamierzali sie z nia spotkac.

Paul pracowal na stacji benzynowej, i chociaz byla zamykana o siodmej, utrzymywal, ze zostal dluzej w warsztacie, by dokonac drobnych napraw kilku samochodow. Rob Westerfield przysiegal, ze poszedl do miejscowego kina, i nawet pokazal przedarty bilet jako dowod.

Pamietam, jak stalam nad grobem Andrei, sciskajac w reku jedna roze na dlugiej lodydze, i jak po skonczonej ceremonii kazano mi polozyc ja na trumnie siostry. Pamietam tez, ze czulam sie martwa w srodku, tak samo martwa i obojetna jak Andrea, kiedy kleczalam nad nia w kryjowce.

Chcialam jej powiedziec, jak bardzo mi przykro, ze zdradzilam jej sekret o spotkaniach z Robem, i rownie goraco chcialam jej wyznac, jak mi przykro, iz nie wyjawilam go w momencie, kiedy okazalo sie, ze wyszla od Joan, lecz nie dotarla do domu. Ale, rzecz jasna, nic nie powiedzialam. Rzucilam kwiat, lecz zesliznal sie z trumny, i zanim zdazylam go podniesc, babcia przeszla obok mnie, zeby polozyc na trumnie swoj kwiat, i wdeptala moja roze w blotnista ziemie.

Kilka chwil pozniej wyszlismy z cmentarza i w tlumie uroczystych twarzy wychwycilam gniewne spojrzenia skierowane w moja strone. Westerfieldowie trzymali sie na uboczu, lecz panstwo Stroebelowie tam byli, stali po obu stronach Pauliego, dotykajac go ramionami. Pamietam zalewajace mnie poczucie winy, przytlaczajace i dlawiace. Nigdy mnie nie opuscilo.

Probowalam im powiedziec, ze kiedy kleczalam nad cialem Andrei, slyszalam tuz obok czyjs oddech, lecz nie uwierzono mi, poniewaz bylam zszokowana i przerazona. Moj wlasny oddech, gdy wybieglam z lasu, byl tak ciezki i chrapliwy jak podczas atakow kaszlu. W nastepnych latach jednak wiele razy budzil mnie ten sam koszmar: klecze nad cialem siostry, slizgajac sie w jej krwi, i slysze ochryple, zwierzece sapanie i zduszony chichot drapiezcy.

Instynkt samozachowawczy, ktory ocalil ludzkosc przed zaglada, mowi mi, ze Rob Westerfield nosi w sobie przyczajona bestie i kiedy wyjdzie na wolnosc, znowu uderzy.

8

Poczulam lzy naplywajace do oczu, wiec odwrocilam sie od okna, siegnelam po walizke i rzucilam ja na lozko. Prawie sie usmiechnelam, gdy wypakowalam jej zawartosc, uswiadomiwszy sobie, ze trzeba z mojej strony tupetu, aby nawet w duchu krytykowac Pete’a Lawlora za niedbaly sposob ubierania sie. Ja mialam na sobie dzinsy i rozciagniety golf. Do walizki, poza koszula nocna i bielizna, zabralam tylko dluga welniana spodnice i dwa swetry. Moje ulubione buty to drewniaki, i to tez niezle, bo mam metr siedemdziesiat piec wzrostu. Wlosy zachowaly swoj piaskowy odcien. Nosze je rozpuszczone albo upinam w kok lub tez zwiazuje z tylu.

Piekna, kobieca Andrea przypominala matke. Ja mam twarde rysy ojca, ktore bardziej pasuja do mezczyzny niz do kobiety. Nikt nigdy nie nazwie mnie gwiazdka na swiatecznej choince.

Kuszace zapachy naplywaly z sali jadalnej i zdalam sobie sprawe, ze jestem glodna. Zlapalam poranny rejs z Atlanty i oczywiscie musialam zjawic sie na lotnisku na dlugo przed odlotem. Caly moj posilek, jesli mozna to tak nazwac, skladal sie z filizanki podlej kawy.

Byla pierwsza trzydziesci, kiedy zeszlam do jadalni, i tlum przybylych na lunch gosci juz sie przerzedzal. Bez trudu znalazlam miejsce, maly stolik w poblizu plonacego kominka. Nie mialam pojecia, jak jest zimno, dopoki nie poczulam ciepla przenikajacego moje rece i stopy.

– Podac pani cos do picia? – spytala kelnerka, usmiechnieta siwowlosa kobieta z imieniem „Liz” na plakietce.

Dlaczego nie, pomyslalam i zamowilam kieliszek czerwonego wina.

Kiedy wrocila, powiedzialam jej, ze zdecydowalam sie na zupe cebulowa, a ona odrzekla, ze to zawsze byla specjalnosc zakladu.

– Dlugo tu pracujesz, Liz? – spytalam.

– Dwadziescia piec lat. Az trudno uwierzyc.

Mogla nas obslugiwac przed laty.

– Nadal podajecie maslo orzechowe i kanapki z dzemem? – spytalam.

– Och tak, pewnie. Czy jadla je pani?

– Owszem, jadlam. – Natychmiast pozalowalam, ze o tym wspomnialam. Ostatnia rzecz na swiecie, jakiej sobie zyczylam, to ta, aby ludzie pamietajacy dawne czasy uswiadomili sobie, ze jestem „siostra owej dziewczyny, ktora zostala zamordowana dwadziescia trzy lata temu”.

Ale Liz najwidoczniej byla przyzwyczajona do gosci, chwalacych sie, ze jedli cos w tej gospodzie przed laty, i bez zadnych dalszych komentarzy odeszla od stolika.

Saczylam wino i stopniowo zaczelam przypominac sobie rozne okazje, kiedy wpadalismy tu cala rodzina, gdy jeszcze bylismy rodzina. Zwykle urodziny i kolacje po powrocie z przejazdzek. Ostatni raz przyszlismy tu podczas wizyty mojej babci mieszkajacej prawie od roku na Florydzie. Pamietam, ze moj ojciec odebral ja z lotniska i spotkal sie z nami tutaj. Mielismy dla niej tort. Rozowe litery na bialym lukrze ukladaly sie w napis: „Witaj w domu. Babciu”.

Rozplakala sie i byly to lzy szczescia. Ostatnie lzy szczescia, jakie poplynely w naszej rodzinie. I ta mysl przywiodla mi na pamiec lzy wylane w dniu pogrzebu Andrei i straszna publiczna klotnie miedzy matka a ojcem.

9

Po pogrzebie wrocilismy do domu. Kobiety z sasiedztwa przygotowaly stype i bylo tam mnostwo ludzi: nasi dawni sasiedzi z Irvington, nowe przyjaciolki matki z naszej parafii, czlonkinie jej klubu brydzowego i wolontariuszki ze szpitala. Bylo tam rowniez wielu starych przyjaciol i kolegow z pracy ojca, niektorzy w mundurach i na sluzbie, i ci wpadli tylko na chwile, zeby zlozyc kondolencje.

Piec dziewczat najbardziej zaprzyjaznionych z Andrea, z oczami zapuchnietymi od placzu, zgromadzilo sie w kacie. Joan, z ktora uczyla sie przed smiercia, byla najbardziej przygnebiona i pozostale musialy ja pocieszac.

Czulam sie odseparowana od nich wszystkich. Moja matka wygladala bardzo smutno w czarnej sukni; siedziala na kanapie w salonie, otoczona przyjaciolkami, trzymajacymi ja za reke lub podajacymi jej filizanke herbaty. „To cie rozgrzeje, Genine. Masz takie zimne dlonie”. Byla opanowana, chociaz z oczu lecialy jej lzy, i kilka razy slyszalam, jak mowi: „Nie moge uwierzyc, ze nie zyje”.

Ona i moj ojciec trzymali sie razem podczas pogrzebu, teraz jednak usiedli w oddzielnych pokojach, ona w salonie, on na zamknietym kuchennym ganku, ktory stal sie dla niego czyms w rodzaju azylu. Moja babcia byla w kuchni wraz z kilkoma starymi przyjaciolkami z Irvington, wspominajacymi najszczesliwsze chwile w swoim zyciu.

Вы читаете Coreczka Tatusia
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату