pulkownik Cargill do bylego starszego szeregowego Wintergreena, majac nadzieje, ze ten rozpowszechni niekorzystna opinie w calym dowodztwie Dwudziestej Siodmej Armii. – Jezeli ktokolwiek zasluguje na to stanowisko, to ja. To byl nawet moj pomysl, zeby wystapic o medal.

– I naprawde chce pan pulkownik uczestniczyc w akcjach bojowych? – spytal byly starszy szeregowy Wintergreen.

– W akcjach bojowych? – zdumial sie pulkownik Cargill. – Nie, nie zrozumieliscie mnie. Oczywiscie nie mam nic przeciwko uczestniczeniu w akcjach bojowych, ale moje najcenniejsze zalety przejawiaja sie w kwestiach administracyjnych. Ja rowniez mam rzadki dar godzenia zupelnie roznych ludzi.

– Ma rzadki dar godzenia zupelnie roznych ludzi co do tego, jaki z niego kutas – zwierzyl sie ze smiechem byly starszy szeregowy Wintergreen Yossarianowi, przyleciawszy na Pianose, zeby sie dowiedziec, czy to prawda, co mowia o Milu i egipskiej bawelnie. – Jezeli ktos tu zasluguje na awans, to tylko ja.

Sprawa wygladala tak, ze byly starszy szeregowy Wintergreen dochrapal sie juz stopnia bylego kaprala, awansujac blyskawicznie zaraz po przeniesieniu go do sztabu Dwudziestej Siodmej Armii na stanowisko kancelisty, ale zdegradowano go do szeregowca za glosne wypowiadanie zlosliwych uwag na temat przelozonych. Odurzajacy smak sukcesu podniosl go jeszcze bardziej na duchu i rozpalil w nim aspiracje do jeszcze wiekszych osiagniec.

– Moze kupisz zapalniczki Zippo? – spytal Yossariana. – Kradzione, prosto od kwatermistrza.

– Czy Milo wie, ze handlujesz zapalniczkami?

– A co go to obchodzi? Milo chyba nie prowadzi zapalniczek?

– Wlasnie ze tak – powiedzial Yossarian. – I jego nie sa kradzione.

– Tak ci sie tylko wydaje – odpowiedzial byly starszy szeregowy Wintergreen z lakonicznym parsknieciem. – Ja swoje sprzedaje po dolarze sztuka, a ile on bierze?

– Dolara i jednego centa.

Byly starszy szeregowy Wintergreen zarzal zwyciesko.

– Zawsze jestem lepszy – tryumfowal. – Sluchaj, a co z ta egipska bawelna, z ktora zostal na lodzie? Ile on tego kupil?

– Wszystko, co bylo.

– Wszystko? Niech mnie drzwi scisna! – Byly starszy szeregowy Wintergreen az zapial ze zlosliwej uciechy. – Co za frajer! Byles z nim w Kairze. Czemus do tego dopuscil?

– Ja? – odparl Yossarian wzruszajac ramionami. – Ja nie mam na niego wplywu. Wszystko przez te dalekopisy, ktore tam maja w kazdej lepszej restauracji. Milo nigdy nie widzial dalekopisowej informacji gieldowej i kiedy poprosil kierownika sali o wyjasnienia, podawano wlasnie notowanie egipskiej bawelny. “Egipska bawelna?' – spytal Milo z tym swoim blyskiem w oku. “Po ile?' I zanim sie zorientowalem, kupil caloroczny zbior. A teraz nie moze sie tego pozbyc.

– Bo nie ma wyobrazni. Moge uplynnic sporo tego na czarnym rynku, jezeli wejdzie ze mna w spolke.

– Milo zna dobrze czarny rynek. Nie ma najmniejszego popytu na bawelne.

– Ale za to jest popyt na srodki opatrunkowe. Mozna owinac bawelna wykalaczki i sprzedac jako waciki dezynfekcyjne. Myslisz, ze mi odstapi bawelne po dobrej cenie?

– Nie odstapi ci po zadnej cenie. Ma do ciebie zal, ze robisz mu konkurencje. Prawde mowiac, ma zal do wszystkich o to, ze zhanbilismy dobre imie jego stolowki ta epidemia biegunki w zeszlym tygodniu. Sluchaj, ty mozesz nas uratowac – schwycil go nagle za ramie Yossarian. – Czy nie moglbys na swoim powielaczu odbic jakiegos falszywego rozkazu i uwolnic nas od tej akcji na Bolonie?

Byly starszy szeregowy Wintergreen odsunal sie od niego powoli z wyrazem pogardy.

– Oczywiscie, ze moglbym – wyjasnil z duma. – Ale ani mi sie sni.

– Dlaczego?

– Bo to jest wasz obowiazek. Kazdy z nas musi spelnic swoj obowiazek. Moim obowiazkiem jest opylic z zyskiem te zapalniczki i kupic od Mila troche bawelny. Waszym obowiazkiem jest zbombardowac sklady amunicji w Bolonii.

– Ale mnie zabija nad ta Bolonia – blagal Yossarian. – Zginiemy tam wszyscy.

– No to bedziecie musieli zginac – odpowiedzial byly starszy szeregowy Wintergreen. – Dlaczego nie pogodzisz sie z losem tak jak ja? Jezeli moim przeznaczeniem jest opylic z zyskiem te zapalniczki i kupic tanio bawelne od Mila, to tak sie stanie. Jezeli twoim przeznaczeniem jest zginac nad Bolonia, to i tak zginiesz, umrzyj wiec przynajmniej jak mezczyzna. Z przykroscia musze stwierdzic, ze ostatnio stajesz sie chronicznym malkontentem.

Clevinger zgodzil sie z bylym starszym szeregowym Wintergreenem, ze zadaniem Yossariana jest zginac nad Bolonia, i zsinial z oburzenia, kiedy Yossarian przyznal mu sie, ze to on przesunal linie na mapie powodujac odwolanie akcji.

– A dlaczego nie? – warknal Yossarian, rzucajac sie w spor szczegolnie agresywnie, gdyz sam podejrzewal, ze nie ma racji. – Czy mam sobie dac odstrzelic dupe tylko dlatego, ze jakis pulkownik chce zostac generalem?

– A co z zolnierzami tam na froncie? – spytal nie mniej podekscytowany Clevinger. – Czy maja im nastrzelac do dupy tylko dlatego, ze tobie nie chce sie leciec? Ci ludzie maja prawo do wsparcia lotniczego!

– Ale niekoniecznie do mojego. Sluchaj, im jest zupelnie wszystko jedno, kto rozwali te sklady amunicji. Lecimy tam tylko dlatego, ze ten bydlak Cathcart zglosil nas na ochotnika.

– Wiem o tym – zapewnil go Clevinger. Jego chuda twarz pobladla, a piwne oczy napelnily sie lzami szczerosci. – Ale faktem jest, ze sklady amunicji stoja nietkniete. Wiesz bardzo dobrze, ze mam do pulkownika Cathcarta rownie krytyczny stosunek jak ty. – Wargi mu drzaly, zawiesil glos dla wiekszego nacisku, a potem miekko uderzyl piescia w spiwor. – Ale nie do nas nalezy ustalanie, jakie cele niszczyc, kto to ma robic i…

– I kto ma zginac przy wykonywaniu zadania? l dlaczego?

– Tak, nawet to. Nie mamy prawa kwestionowac…

– Jestes nienormalny!

– …nie mamy prawa kwestionowac.

– Czy naprawde uwazasz, ze troske o to, jak: dlaczego zostane zabity, powinienem pozostawic pulkownikowi Carthcartowi? Naprawde tak myslisz?

– Tak – upieral sie Clevinger juz z mniejszym przekonaniem.

– Sa ludzie, ktorym powierzono wygranie tej wojny i ktorzy o wiele lepiej od nas wiedza, jakie cele nalezy bombardowac.

– Mowimy o dwoch roznych sprawach – odpowiedzial Yossarian znuzonym glosem. – Ty mowisz o stosunku wojsk lotniczych do piechoty, a ja mowie o moim stosunku do pulkownika Cathcarta. Ty mowisz o tym, ze trzeba wygrac wojne, a ja o tym, ze trzeba wygrac wojne i pozostac przy zyciu.

– Otoz to – przerwal mu tryumfalnie Clevinger. – I jak ci sie wydaje, co jest wazniejsze?

– Dla kogo? – odcial sie Yossarian. – Czas spojrzec prawdzie w oczy, Clevinger. Nieboszczyka guzik obchodzi, kto wygral wojne. Clevinger siedzial przez chwile jak spoliczkowany.

– Gratuluje! – zawolal z gorycza i cieniutka mlecznobiala obwodka sciagnela jego wargi bezkrwista petla. – Trudno wyobrazic sobie filozofie, ktora bylaby bardziej na reke naszym wrogom.

– Wrogiem jest kazdy – odparl Yossarian z przemyslana precyzja

– kto zamierza cie zabic, niezaleznie od tego, po ktorej jest stronie, a to obejmuje rowniez pulkownika Cathcarta. Nie zapominaj o tym, bo im dluzej bedziesz o tym pamietal, tym dluzej mozesz pozostac przy zyciu. Ale Clevinger zapomnial i teraz nie zyl. Byl tak oburzony tym, co zaszlo, ze Yossarian nie odwazyl sie juz przyznac, ze epidemia biegunki, ktora spowodowala kolejne nieprzewidziane odroczenie akcji, byla rowniez jego dzielem. Jeszcze bardziej oburzony byl Milo na mysl, ze ktos znowu strul jego eskadre, i zdenerwowany przybiegl do Yossariana po pomoc.

– Prosze cie, wywiedz sie od kaprala Snarka, czy znowu nie nakladl mydla do batatow – poprosil ukradkiem. – Kapral Snark ma do ciebie zaufanie i powie ci prawde, jak mu dasz slowo, ze nikomu nie powiesz. A jak ci powie, natychmiast przyjdz i powiedz mi.

– Oczywiscie, ze dodalem mydla do batatow – przyznal sie kapral Snark. – Przeciez sam mnie o to prosiles, nie? Mydlo do prania to najlepszy sposob.

– On przysiega na Boga, ze nie mial z tym nic wspolnego

– poinformowal Mila Yossarian.

Вы читаете Paragraf 22
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату