– Wstancie z podlogi i wracajcie do lozka – rozkazal Dunbarowi przez zacisniete zeby. – I ani slowa wiecej o tym snie. Mam w szpitalu specjalnego czlowieka do wysluchiwania takich swinstw.

– Jak pan mysli – wypytywal ostroznie major Sanderson, lagodny, mocno zbudowany, usmiechniety psychiatra szpitalny, do ktorego pulkownik kazal skierowac Yossariana – dlaczego pulkownik Ferredge uwaza, za panski sen jest obrzydliwy?

– Mysle, ze cos jest nie w porzadku albo z moimi snami, albo z pulkownikiem Ferredge – odpowiedzial Yossarian z szacunkiem.

– Bardzo dobrze pan to ujal – pochwalil major Sanderson, ktory nosil skrzypiace przydzialowe buty i mial kruczoczarne wlosy stojace prawie pionowo do gory. – Sam nie wiem, dlaczego – wyznal

– pulkownik Ferredge przypomina mi mewe. Wie pan, on nie ma zaufania do psychiatrii.

– Nie lubi pan mew, prawda? – spytal Yossarian.

– Nie bardzo – przyznal major Sanderson z ostrym, nerwowym smieszkiem i pociagnal sie za obwisly drugi podbrodek, jakby to byla dluga szpicbrodka. – Uwazam, ze panski sen jest uroczy, i mam nadzieje, ze bedzie powtarzal sie czesto i bedziemy sobie mogli o nim nieraz porozmawiac. Zapali pan? – Usmiechnal sie, kiedy Yossarian odmowil. – Jak pan sadzi – spytal, tak jakby wiedzial

– dlaczego mysl o przyjeciu ode mnie papierosa budzi w panu taka niechec?

– Przed sekunda skonczylem papierosa. Jeszcze sie kopci w panskiej popielniczce.

– To bardzo pomyslowe wyjasnienie – rozesmial sie major Sanderson. – Mysle jednak, ze wkrotce odkryjemy prawdziwa przyczyne. – Zawiazal sznurowadlo u buta na niezgrabna podwojna kokardke i wziawszy z biurka zolty notatnik polozyl go sobie na kolanach. – Ta ryba z panskiego snu. Pomowmy o niej. Czy to jest zawsze ta sama ryba?

– Nie wiem – odpowiedzial Yossarian. – Z trudem rozrozniam ryby.

– Co panu przypomina ta ryba?

– Inna rybe.

– A ta inna ryba?

– Jeszcze inna rybe.

Major Sanderson opadl na oparcie fotela zawiedziony.

– Czy pan lubi ryby?

– Nieszczegolnie.

– Jak pan sadzi, dlaczego mysl o rybie budzi w panu taka niechec?

– spytal major Sanderson tryumfalnie.

– Sa nijakie w smaku i maja za duzo osci.

Major Sanderson kiwnal glowa ze zrozumieniem, usmiechajac sie przyjemnie i nieszczerze.

– To bardzo interesujace wyjasnienie. Ale przypuszczam, ze wkrotce znajdziemy prawdziwa przyczyne. Czy pan lubi te szczegolna rybe? Te, ktora pan trzyma w reku?

– Nie zywie do niej zadnych uczuc.

– Nie lubi pan tej ryby? Czy budzi ona w panu jakies uczucia wrogie lub agresywne?

– Nie, zupelnie nie. Raczej ja lubie.

– Wiec lubi pan te rybe?

– Nie, nie zywie do niej zadnych uczuc.

– Ale przed chwila powiedzial pan, ze ja pan lubi. A teraz mowi pan, ze nie zywi pan do niej zadnych uczuc. Przylapalem pana na sprzecznosci. Co pan na to?

– Tak jest. Chyba przylapal pan mnie na sprzecznosci. Major Sanderson z duma zapisal w swoim notatniku “sprzecznosc' grubym czarnym olowkiem.

– Jak pan sadzi – podjal unoszac glowe – dlaczego panskie wypowiedzi wyrazaja dwie sprzeczne reakcje emocjonalne w stosunku do ryby?

– Widocznie moj stosunek do niej jest ambiwalentny. Major Sanderson podskoczy! do gory z radosci na dzwiek slowa “ambiwalentny stosunek'.

– Pan rozumie! – krzyknal zacierajac rece w ekstazie. – Nie wyobraza pan sobie, jak ja sie czuje samotny, rozmawiajac dzien po dniu z pacjentami, ktorzy nie maja najmniejszego pojecia o psychiatrii, i usilujac leczyc ludzi, ktorzy nie wykazuja najmniejszego zainteresowania mna ani moja praca! Zrodzilo to we mnie okropne uczucie nieudolnosci. – Cien niepokoju przemknal mu po twarzy. – Nie moge sie od niego uwolnic.

– Naprawde? – spytal Yossarian zastanawiajac sie, co by tu jeszcze powiedziec. – Dlaczego obarcza sie pan wina za braki w wyksztalceniu innych?

– Wiem, ze to glupie – odpowiedzial zazenowany major Sanderson smiejac sie nerwowo – ale zawsze bardzo mi zalezalo na dobrej opinii w oczach innych. Widzi pan, osiagnalem dojrzalosc plciowa nieco pozniej niz moi rowiesnicy i z tego powodu mialem pewne… mialem mase problemow. Jestem pewien, ze z panem bede mogl na ten temat porozmawiac. Mam taka ochote zaczac, ze prawie z niechecia wracam do panskiego problemu, ale obawiam sie, ze to konieczne. Pulkownik Ferredge mialby mi za zle, gdyby sie dowiedzial, ze caly czas poswiecilismy mojej osobie. Chcialbym teraz pokazac panu kilka obrazkow, zeby stwierdzic, z czym sie panu kojarza pewne ksztalty i kolory.

– Szkoda panskiego czasu, doktorze. Mnie sie wszystko kojarzy z seksem.

– Naprawde? – wykrzyknal major Sanderson z radoscia, jakby nie wierzyl wlasnym uszom. – Nareszcie zaczynamy do czegos dochodzic! Czy miewa pan jakies ciekawe sny erotyczne?

– Moj sen o rybie jest snem erotycznym.

– Mam na mysli prawdziwe sny erotyczne: takie, w ktorych lapie pan jakas naga dziwke za kark, przydusza ja, wali piescia w twarz, az sie zaleje krwia, i wtedy rzuca sie pan na nia, zeby ja zgwalcic, i wybucha pan placzem, bo do tego stopnia kocha ja pan i nienawidzi, ze juz sam pan nie wie, co robic. O takich snach erotycznych chcialbym z panem porozmawiac. Czy nie miewa pan snow tego rodzaju?

Yossarian zastanawial sie chwile z madrym wyrazem twarzy.

– To jest moj sen z ryba – zdecydowal.

Major Sanderson cofnal sie, jakby go ktos uderzyl w twarz.

– Tak, oczywiscie – przyznal chlodno, przyjmujac ton podejrzliwej i czujnej wrogosci. – Ale mimo to chcialbym, zeby mial pan taki sen, jak powiedzialem, aby sie przekonac, jak pan zareaguje. To by bylo na dzisiaj wszystko. Chcialbym tez, zeby tymczasem przysnily sie panu odpowiedzi na niektore z pytan, jakie panu zadalem. Niech mi pan wierzy, ze te rozmowy nie sprawiaja mi wiekszej przyjemnosci niz panu.

– Wspomne o tym Dunbarowi – obiecal Yossarian.

– Kto to jest Dunbar?

– Od niego wszystko sie zaczelo. To jest jego sen.

– Ach, Dunbar – usmiechnal sie z wyzszoscia major Sanderson, odzyskujac pewnosc siebie. – Zaloze sie, ze to jest ten zly chlopiec, za ktorego niecne postepki musi pan zawsze odpowiadac, prawda?

– On nie jest az tak zly.

– Jest pan gotow bronic go do ostatniej kropli krwi?

– No, tak to moze nie.

Major Sanderson usmiechnal sie uragliwie i zapisal w swoim notesie: “Dunbar'.

– Dlaczego pan kuleje? – spytal ostro, kiedy Yossarian ruszyl w kierunku drzwi. – I co, u diabla, robi ten bandaz na panskiej nodze? Zwariowal pan czy co?

– Bylem ranny w noge. Dlatego jestem w szpitalu.

– Wcale nie – ucieszyl sie major Sanderson zlosliwie. – Jest pan w szpitalu z powodu kamienia w gruczole slinowym. Taki byl pan przemadrzaly, a okazuje sie, ze nie wie pan, na co pan sie leczy w szpitalu?

– Lecze sie na rane w nodze – upieral sie Yossarian. Major Sanderson skwitowal jego twierdzenie sarkastycznym smiechem.

– Dobrze, prosze przekazac pozdrowienia swojemu przyjacielowi Dunbarowi. I niech go pan poprosi, zeby mial ten sen dla mnie.

Ale Dunbar przy swoich mdlosciach, zawrotach glowy i ciaglych migrenach nie mial ochoty na wspolprace z majorem Sandersonem. Joego Glodomora dreczyly po nocach zmory, poniewaz zaliczyl szescdziesiat lotow bojowych i znowu czekal na odeslanie do kraju, ale nie chcial sie nimi podzielic, kiedy przyszedl z wizyta do szpitala.

– Czy nikt nie ma zadnych snow dla majora Sandersona? – pytal Yossarian. – Nie chcialbym sprawic mu

Вы читаете Paragraf 22
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату