Reszta Yossariana to pobozne zyczenia. W namiocie Yossariana mieszkal rowniez Joe Chrenko, pilot, z ktorym szczegolnie sie zaprzyjaznilem i ktory pozniej w pewnym niewielkim stopniu posluzyl jako pierwowzor Joego Glodomora z „Paragrafu 22'. Razem z nimi kwaterowal w namiocie piesek, uroczy brazowy cocker-spaniel, ktorego Yohannon nabyl w Rzymie, w czasie kiedy inni kupowali na przemyt pochodzace z kontrabandy wloskie beretty. W powiesci zmienilem psa na kota, zeby chronic jego tozsamosc.

Rzym byl (i wciaz jest) wspanialym miastem dla tych, ktorzy je odwiedzaja, i wziawszy pod uwage zdumiewajace osiagniecia utalentowanego oficera wykonawczego naszej eskadry, majora Covera (majora… de Coverley w „Paragrafie 22'), nawet ograniczona liczebnie obsada powiesci powinna uwzglednic jego osobe. W dalszym ciagu nie wiem, czym jest i co takiego robi oficer wykonawczy, ale cokolwiek robil major Cover, robil to wyjatkowo dobrze. Przybylem do Europy jako bombardier w maju 1944 i juz kilka tygodni pozniej Niemcy wycofali sie z miasta otwartego Rzymu (jestem pewien, ze jedno z drugim nie mialo nic wspolnego). Pierwsi amerykanscy zolnierze wjechali do Rzymu nad ranem czwartego czerwca i zaraz za nimi, niemal depczac im po pietach, pomykal nasz genialny oficer wykonawczy, aby wynajac dwa apartamenty, jeden dla oficerow, drugi dla szeregowcow naszej eskadry: dla oficerow luksusowy apartament z czterema sypialniami, marmurami i lustrami w ekskluzywnej dzielnicy przy Via Nomentana, z oddzielna sypialnia i podwojnym lozem dla kazdego oficera oraz pokojowka, ktora pilnowala porzadku; dla szeregowcow i podoficerow, ktorzy przybywali wiekszymi grupami, cale dwa pietra w domu gdzies za Via Veneto, z kucharzami i pokojowkami oraz przyjaciolkami kucharzy i pokojowek, ktore lubily przesiadywac tam dla czystej przyjemnosci z szeregowcami i podoficerami.

Ledwie zdazylismy sie. dowiedziec, ze Rzym jest nasz, oficerowie i szeregowcy, ktorzy sluzyli w eskadrze dluzej od nas, zaczeli wracac z roziskrzonymi oczyma ze spedzonych tam uroczych urlopow wypoczynkowych, opowiadajac rapsodycznym i zalamujacym sie z niedowierzaniem glosem o restauracjach, nocnych klubach, dancingach i dziewczetach, dziewczetach, dziewczetach – usmiechnietych dziewczetach w letnich sukienkach, ktore spacerowaly po Via Veneto. Nasi koledzy nauczyli nas najwazniejszego wloskiego zwrotu, dotyczacego prawie wszystkiego, czego moglismy zapragnac, kiedy przyjdzie nasza kolej i udamy sie tam na urlop:

Quanta costa?

A dzieki majorowi Coverowi i wynajetym przez niego apartamentom bywalismy tam dosyc czesto.

Ritter przybyl do mojego namiotu wkrotce po rozpoczeciu przeze mnie czynnej sluzby. Zajal prycze zwolniona przez bombardiera z Oklahomy, o nazwisku Pinkard, zestrzelonego i zabitego podczas nalotu na most kolejowy na polnoc od Ferrary w dolinie rzeki Po. Zaraz po moim przyjezdzie latano nad Ferrare kilka razy i misje te byly znacznie bardziej niebezpieczne, niz bylem zdolny pojac, z moim brakiem doswiadczenia i idiotyczna wiara, ze nie imaja sie mnie kule. Podczas innego nalotu na Ferrare, w ktorym chyba nie uczestniczylem, nie znany mi radiostrzelec zostal przeciety na pol przez pocisk przeciwlotniczy – zabijaly nas zawsze pociski przeciwlotnicze, gdyz niemieckie mysliwce nie zaatakowaly nas ani razu, kiedy tam bylem – i, jak mi powiedziano, skonal jeczac, ze mu zimno. Piszac o Snowdenie, polaczylem relacje na temat tej tragedii ze spanikowanym drugim pilotem i rannym w udo strzelcem z gornej wiezyczki w moim wlasnym samolocie podczas drugiej misji na Awinion. Cala reszta wygladala w duzym stopniu tak, jak to opisalem, oprocz tego, ze w przeciwienstwie do Yossariana nie zerwalem z siebie munduru, nie siedzialem nago na drzewie i nie odznaczono mnie golego medalem. Kiedy lecac nad Morzem Srodziemnym wracalismy z tej misji, samolot, na ktorego pokladzie byl moj przyjaciel, bombardier o nazwisku Wohlstein (umial prowadzic samochod i czesto zabieralismy dzipa z kolumny transportowej, zeby zwiedzic male korsykanskie gorskie wioski po naszej wschodniej stronie wyspy), wylamal sie z szyku, wszedl w korkociag i runal do wody. W katastrofie zginelo wszystkich pieciu czlonkow zalogi. Samolot prowadzil tego dnia Earl C. Moon, drugi pilot B-52, ktorym przelecialem Atlantyk w drodze z Karoliny Poludniowej do Algierii, a potem na Korsyke. Nie widzialem na wlasne oczy tego wypadku i dowiedzialem sie o nim dopiero, kiedy wyladowalismy, poniewaz przez caly czas zajmowalem sie moim strzelcem, opatrujac jego rane na udzie, podajac mu sulfanilamidy i morfine, pokonujac mdlosci i podtrzymujac go na duchu dobrym slowem, podczas gdy samolot lecial i lecial. Strzelec pokladowy i ja nie znalismy sie przedtem. Zlozylem mu nazajutrz wizyte w szpitalu i zrobiono mu chyba transfuzje krwi, poniewaz wrocila mu srodziemnomorska opalenizna i byl w znakomitym nastroju. Przywitalismy sie jak najlepsi przyjaciele i nie zobaczylismy nigdy wiecej.

Z wyjatkiem wstawienia do powiesci smiertelnie rannego radiostrzelca, wszystko, czego doswiadczylem w samolocie w trakcie drugiej misji na Awinion, pokrywalo sie w znacznym stopniu z tym, co opisalem w ksiazce. Drugi pilot wpadl w panike i myslalem, ze juz po mnie. Zdazylem sie juz przekonac, ze ta wojna jest niebezpieczna i ze probuja mnie zabic. Kilka wczesniejszych lotow nad Ferrare, ktore odbylem na samym poczatku sluzby, utkwilo mi w pamieci jako cos w rodzaju koszmaru, z ktorego zdolalem sie szczesliwie i bez szwanku wywinac, prostoduszny i ufny niczym niewinne dziecko w basni braci Grimm. Powazny ton podczas odprawy i wczesniejsze loty nad Awinion uswiadomily mi, ze ta misja nie bedzie latwa.

Braly w niej udzial wszystkie cztery eskadry; polecielismy do poludniowej Francji jedna duza grupa, a w poblizu miasta podzielilismy sie, zeby zaatakowac jednoczesnie trzy cele oddalone od siebie o kilka mil. Moj samolot byl w ostatniej z trzech nalatujacych na cel formacji i kiedy zblizylismy sie do naszego PP, punktu poczatkowego, gdzie moglismy zaczac spuszczac bomby, zerknalem do przodu, zeby zobaczyc, co sie dzieje z innymi kluczami. Posrod czarnych wybuchow pociskow przeciwlotniczych ujrzalem daleko przed soba samolot, ktory lecial w kluczu z pomaranczowym blyskiem na skrzydle. I w tej samej chwili, gdy go zobaczylem, skrzydlo odpadlo, a samolot przechylil sie i runal niczym kamien prosto w dol – obracajac sie powoli na pozostalym skrzydle, ale spadajac prosto w dol. Nie bylo szansy wyskoczenia na spadochronie. A potem nalecielismy na cel i sami znalezlismy sie w tym piekle.

Pierwsze wymierzone w nas pociski wybuchly na wlasciwej wysokosci i to byl zly znak. Slyszelismy eksplozje. Czytalem pozniej o niemieckiej taktyce wysylania samolotu zwiadowczego, ktory lecial obok naszych bombowcow i przekazywal przez radio nasza dokladna wysokosc i szybkosc bateriom na dole. Mozliwe, ze zrobili cos takiego tamtego dnia. Trzezwo i w napieciu wykonywalem to, co do mnie nalezalo – wszyscy wykonywalismy. Kiedy zobaczylem otwierajace sie klapy luku bombowego w prowadzacym samolocie, otworzylem moje; kiedy zobaczylem, ze jego bomby leca, spuscilem moje; kiedy wskazowka na mojej podzialce pokazala, ze wszystkie bomby poszly, oznajmilem przez telefon pokladowy, ze nasze bomby poszly. Kiedy tylny strzelec zerknal w dol do luku bombowego i stwierdzil, ze jest pusty, przesunalem wylacznik zamykajacy klapy. Caly nasz skladajacy sie z szesciu samolotow klucz poszedl na maksymalnych obrotach stromo w gore. A potem podloga samolotu runela w dol; spadalismy i zorientowalem sie, ze tkwie przygwozdzony bezradnie do gornej scianki pomieszczenia bombardiera i moj przeciwlotniczy helm wbija sie w sufit. Nie mialem wowczas pojecia (powiedziano mi o tym pozniej), ze jeden z dwu ludzi przy sterach (drugi pilot) zdjety naglym strachem, ze samolot straci moc, pchnal w przod manetke i rzucil nas ostro w dol, sprowadzajac z powrotem na poziom artylerii przeciwlotniczej.

Nie bylem w stanie poruszyc nawet malym palcem. I z calego serca i roztrzesionej duszy wierzylem, ze zaraz strace zycie i ze spadamy tak samo jak ten plonacy pikujacy samolot, ktory widzialem zaledwie kilka minut wczesniej. Nie mialem czasu na nic procz strachu. I nagle tak samo niespodziewanie – mysle, ze wrzasnalbym, gdybym byl w stanie wrzeszczec – wyrownalismy i maszyna zaczela sie ponownie wznosic, uciekajac od ognia artylerii przeciwlotniczej i teraz lezalem plasko na podlodze, probujac rozpaczliwie i bezskutecznie zlapac sie czegos, czego moglbym sie przytrzymac. Po kilku sekundach znalezlismy sie poza zasiegiem ognia i dolaczylismy z powrotem do klucza. Ale kiedy odzyskalem rownowage i zdolnosc poruszania sie, uslyszalem w sluchawkach helmofonu najbardziej nienaturalny i zlowrogi ze wszystkich dzwiekow: cisze, martwa cisze. I znowu wpadlem w poploch. A potem zobaczylem zwisajaca przede mna luzno wtyczke helmofonu. Wypadla z gniazdka. Gdy sie z powrotem podlaczylem, w uszach zadzwonil mi dziki zgielk glosow, przez ktory przebijalo sie powtarzane raz po raz zawodzenie, ze bombardier nie odpowiada.

– Tu bombardier – oznajmilem natychmiast. – Nic mi nie jest.

– Wiec idz do tylu i pomoz mu, pomoz strzelcowi. Jest ranny. Ranny byl nasz gorny strzelec; jego stanowisko znajdowalo sie w przedniej czesci samolotu, tuz za kabina pilotow. Ale fragmenty ksiazki tak mocno z biegiem czasu wbily mi sie w pamiec, ze nawet teraz jestem sklonny sadzic, ze ranny zostal radiostrzelec z tylu. Kiedy przeczolgalem sie tunelem z mojego stanowiska, zobaczylem przed soba lezacego na podlodze strzelca i ujrzalem wielka owalna rane na jego udzie, tam gdzie odlamek pocisku przeciwlotniczego – niewielki, sadzac z malego otworu po wewnetrznej stronie – wylecial na zewnatrz. Patrzylem wstrzasniety na obnazone miesnie. Nie mialem wyboru: musialem zrobic to, co do mnie nalezalo. Opanowujac kolosalna fale mdlosci i wstretu, ktora o malo mnie nie sparalizowala, dotknalem delikatnie rozdartej i krwawiacej nogi i po tym pierwszym dotyku moglem przystapic spokojnie do dziela.

Chociaz wszedzie bylo mnostwo krwi, dzieki memu skautowskiemu doswiadczeniu – zdobylem odznake w

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату