– Tak.

– Jak wiec sterujesz miastem?

– Sygnalow jest zbyt wiele, zeby o nich opowiadac. Na kazdy sygnal z zewnatrz daje sygnal z wewnatrz. Tak jak nakazuje program.

– Czy mozna go zmienic?

– Oczywiscie.

– Czy kiedykolwiek go zmieniano?

– Nigdy.

Kapitan nagle zdal sobie sprawe, ze nie ma juz wiecej pytan. Dokladnej informacji o swojej pracy Koordynator nie mogl udzielic: nie mial odpowiedniego przygotowania technicznego. Wdawac sie zas w filozoficzne dyskusje z maszyna byloby, na dobra sprawe, niedorzecznoscia. Ale Bibl mimo wszystko zdecydowal sie:

– Pozwoli pan, Kep… – I w strone zlotej kuli: – Jakie sa stosunki pomiedzy dwoma zamieszkujacymi planete narodami?

– Narod jest jeden, rozne sa tylko gatunki biologiczne.

– Jaki jest laczacy je ustroj?

– Nie wiem.

– Czy mozna scharakteryzowac go jako niewolniczy?

– W mojej informacji nie ma takiego terminu.

Alik, ktorego z jakiegos powodu draznila zwiekszajaca sie czestotliwosc pulsowania kuli, ktora jakby potwierdzala jego domysly, nie wytrzymal.

– O czym tu mowic?! – krzyknal. – Sami juz wiemy, bez tej bani, jaki tu u nich jest ustroj. I nie trzeba o niego pytac, ale go zmieniac.

– Nie goraczkuj sie – z sympatia usmiechnal sie Kapitan i dodal: – W jednym masz racje, dalsza rozmowa jest bezprzedmiotowa. Poprosimy naszych przyjaciol, zeby odprowadzili nas do wyjscia i umowimy sie, z ktorym z nich pojdziemy w ten ich liliowy, niezaklocony spokoj.

– A wiec, powiadasz, trzeba zmieniac. – Kapitan mrugnal do Alika podczas obiadu na stacji, prawdziwego obiadu z konserwowanego miesa i makaronu z sosem chili. – A co masz zamiar zmieniac?

Alik nie zmieszal sie. „Naiwne pytanie” – odpowiedzialo jego wyzywajace spojrzenie.

– A co zmieniaja rewolucje? Ustroj. System sil produkcyjnych i stosunkow produkcyjnych. Charakter wiezi spolecznych. Ich przekleta stabilizacje zycia.

– Zalozenie sluszne. A jaka recepta?

– Z dwoch warstw cywilizacji stworzyc jedna.

– Jak? Na przyklad zniszczyc Aore?

– Jezeli trzeba bedzie, to zniszczyc. Z tych dwoch narodow tylko jeden ma perspektywy rozwoju. A drugi… Pewien madry czlowiek w przeszlosci dobrze powiedzial: „Jezeli wrog sie nie podda, nalezy go zniszczyc”.

– Ale jezeli sie podda, to co? Wszystko ma zostac po staremu? Karm, obuwaj, ubieraj, pakuj do Nirwany, a potem ozywiaj? Zniszczyc, powiadasz? Kto sie tym zajmie? My? Bronia jadrowa, promiennikami zlikwidujemy deformowane przestrzenie Aory i Zielonego Lasu? Wypalimy eukaliptusowe aleje i gole dzieciaki w niebieskich kapielowkach? A poza tym, czy jestes zupelnie pewien, ze zaraz po naszym pierwszym uderzeniu nie nastapilby kontratak.

Wszyscy popatrzyli na Bibla. Socjolog, skarbnica prawniczej madrosci, uniwersalny umysl, coz on powie?

– Instrukcje nie zabraniaja nam uczestniczenia w spolecznych przewrotach po stronie uciskanych klas czy narodow, ale przeciez nie widzielismy tutaj nawet cienia przygotowania do takiego przewrotu. Niezupelnie rozumiemy mieszkancow Blekitnego Miasta. Nie sa ani glupsi, ani madrzejsi od nas, oni po prostu inaczej mysla. Bardziej intensywnie, szybciej. Chwilami nawet nie moga sie dostosowac do biegu naszych mysli. Ty i Alik – zwrocil sie do Malego – czy duzo rozmawialiscie ze swoimi towarzyszami?

– Prawie wcale – odparl Alik – Od czasu do czasu pare slow.

– A dlaczego? Uwazacie, ze nie bylo o czym? Przypuszczam, ze trudno im bylo dostosowac sie do waszego rytmu mysli: jest dla nich zbyt powolny. Zwrociliscie uwage na ich pocwierkiwanie? Moze kazdy wydawany przez nich dzwiek to nie sylaba, czy slowo, a caly zbior obrazow i pojec? Zauwazyliscie, z jaka dokladnoscia i szybkoscia opanowali oni caly system naszego jezyka! Myslicie, ze tylko dzieki helmom? Po prostu ich mozg jest inaczej skonstruowany. Oni, na przyklad, obywaja sie bez analizy: odbieraja mysli albo pojecia calosciowo, od razu. Fiu, jak spostrzeglem, nawet staral sie zbadac nasze zdolnosci analityczne i jak sadze, uda mu sie to calkowicie.

– A moze oni reedukuja i Hedonczykow? – zapalil sie Alik.

Bibl rozesmial sie. W tej jednej, bardzo chlopiecej, replice Alika zniknela nagle cala jego naukowosc. Ale przeciez Bibl nie chcial go urazic. Nawet nie probuje zgadywac, kiedy to nastapi. Sprobuj podliczyc na komputerze w telegabinecie. Tylko operuj nie latami, lecz stuleciami – ulatwisz prace i sobie, i maszynie. Przeciez to gatunki rozniace sie nie tylko spolecznie, ale i biologicznie. Konik polny i mrowka sa sobie blizsi niz Hedonczyk i niebieskoskory. Ale jednoczesnie sa oni tak dopasowani, ze trudno zaprzeczyc istnieniu wprawdzie sztucznej, ale harmonijnej wspolnoty. Co na to powiedza moi oponenci? Jakaz, u diabla harmonia! Po prostu jeden z niezliczonych technokratycznych wariantow, nic wiecej. Cos z oligarchii kaplanskiej, cos z prymitywnego hedonizmu z jego obowiazkowym „wszystko dozwolone”, cos z arystokracji intelektualnej, opartej na pracy ni to robotow, ni to cyborgow, ni to po prostu sztucznie wyhodowanych ludzi – nawet nie w probowkach, nie wedlug wzorcow, ale badz co badz w sposob ukierunkowany, planowo, z wyregulowanym poziomem demograficznym. O tym wszystkim setki razy pisali i futurolodzy, i fantasci, ale nawet w realnej kosmicznej praktyce ludzkosc zna juz cos podobnego. I mimo wszystko stwierdzam, ze Nauczyciel stworzyl unikalny model cywilizacji, doskonaly technicznie i oryginalny biologicznie. Obydwa cykle – smierc bez zalu i niesmiertelnosc bez obojetnosci nie moga nie zainteresowac futurologow. A jednoczesnie cywilizacja ta jest antyhumanistyczna i spolecznie niebezpieczna. Przeciez tworcom udala sie rzecz najtrudniejsza: utrzymac swoj status quo przez miliony lat. W tym nie podlegajacym ewolucji spoleczenstwie nie moze byc rewolucji bez interwencji z zewnatrz. Nawet calkowite zniszczenie siatki elektrodowej nie uwolni „niebieskich kurtek” od ich euforycznej panszczyzny.

– Trzeba odwrocic proces – powiedzial Maly – niech pracuja sami dla siebie.

– Przeciez o tym wlasnie mowilem: jest Blekitne Miasto… – zaczal Alik, ale Kapitan przerwal mu, nie surowo, ale zdecydowanie:

– Jest jeszcze i Aora, i Zielony Las. Jest rowniez liliowy swiat. Dlatego tez wstrzymajmy sie z wywodami. Ustalam nastepujacy plan dnia…

Czesc czwarta. Liliowe slonce

Rozdzial I

Znowu Koordynator. Piec stopni szczesliwosci.

Nastepny dzien rozpoczal sie od spotkania z Fiu na progu Blekitnego Miasta.

– Tym razem idziemy prosto do Koordynatora.

– A dlaczego nie od razu do Nirwany?

Вы читаете Wszystko dozwolone
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату