W takich przypadkach elektrody blyskawicznie przerywaja funkcje zyciowe organizmu i cialo idzie do atomowych dezintegratorow. Analogiczny final nastepuje w razie nieszczesliwych wypadkow, jakie moga sie zdarzyc przy pracy w blokach teleportacji i reakcji plazmowej. Do sal regeneracyjnych kierowane sa wylacznie wyjatkowo cenne technologicznie egzemplarze.

– Egoistyczne, niemoralne, okrutne i nieludzkie – podsumowal Kapitan.

Fiu zamrugal oczyma zupelnie jak czlowiek i odparl niezdecydowanie:

– Wiekszosc waszych okreslen jest dla mnie zrozumiala, oprocz ostatniego: nieludzkie. Ten wlasnie stan rzeczy wywolal to, co nazywacie uczuciem protestu. Sto lat temu jeden z naszych medykow podczas ozywiania technika, ktory zginal w awarii, usunal mu czesc sieci elektrodowej. Lacznosc z Koordynatorem zostala zachowana, ozywiony mogl otrzymywac polecenia i przekazywac nagromadzone przez siebie informacje. Ale jednoczesnie uzyskal moznosc swobodnego wyboru i prawo do samodzielnych decyzji. Usuniete zostalo rowniez, uprzednio nieodwracalne, niebezpieczenstwo przymusowej smierci. Teraz rozumiecie, co w jaki sposob doprowadzilo do stworzenia opozycyjnej mniejszosci, wprawdzie technicznie zwiazanej z Koordynatorem, ale zachowujacej tajemnice swego wyzwolenia, i nie stlumiona swobode woli.

Kapitan z trudem zachowywal spokoj. Alik spostrzegl, jak jego piesci zaciskaly sie i rozwieraly. Rowniez i wszyscy pozostali byli oszolomieni tym spokojem i beznamietnoscia, z jaka przedstawiono im obraz niczym nie zamaskowanego niewolnictwa, i to przedstawiono bez cienia watpliwosci w slusznosc tego stanu rzeczy, bez gniewu i wyrzutow pod adresem ciemiezycieli i bez zadnych nadziei na inna przyszlosc.

– Juz czas – stwierdzil Kapitan – najwyzszy czas zapoznac sie wreszcie i z Koordynatorem.

Rozdzial VII

Cztery drogi w nieznane. Grawitacyjny cios.

– Spotkanie zostalo przewidziane – padla odpowiedz. – Ale przed spotkaniem kazdy z was zobaczy to, co wyda mu sie najciekawsze.

Wspolnej podrozy nie planowano. Rozmowa osmiu osob nieuchronnie spowodowalaby pojawienie sie lokatorow i pol ochronnych. Jakich pol, Ziemianom nie wyjasniono. Kazdy z nich otrzymal niebieska kurtke, aby „nie zwracac na siebie uwagi”, i wybral sobie przewodnika: Kapitan – Druha, Bibl – Fiu, a Si i Os wyruszyli z Malym i Alikiem. „Zupelnie nie mozna ich odroznic” – pomyslal Alik. Kapitan, ktory juz przyjrzec sie im blizej, zauwazyl, ze pierwszy z nich byl nieco ciemniejszy i kedzierzawy. Jak im wyjasniono, mnogosc blizniakow byla tu czyms normalnym. Wielokrotna transplantacja jader komorkowych pobranych u jednego osobnika tworzyla ludzi o jednakowych cechach genetycznych. Wybor cech zalezal od rodzajow pracy. Dla jednych najwazniejsza byla zdolnosc koncentracji uwagi, dla drugich – szybkosc reakcji, dla trzecich – odpornosc na wysokie temperatury, dla czwartych zas zdolnosc do przeprowadzania w pamieci skomplikowanych obliczen matematycznych. Dla telekinetykow niezbedna byla zwiekszona energetyka mysli, dla syntetyzatorow umiejetnosc wyobrazenia sobie przedmiotu bez pominiecia zadnego wewnetrznego czy zewnetrznego detalu, dla dyspozytorow lacz przestrzennych – umiejetnosc jak najprecyzyjniejszego stykowania. Ale przy jednakowych cechach genetycznych, nawet w identycznych warunkach operacji blizniacy wcale nie musieli byc swymi identycznymi kopiami. Czasami nieuchwytne roznice psychologiczne, rozne znajomosci i wplywy, indywidualne gusty tworzyly w istocie calkiem innych ludzi. Druh zupelnie nie byl podobny do Fiu, nawet pomiedzy Si i Osem mozna bylo dostrzec roznice. „Ciekawy narod – pomyslal Kapitan – w normalnych warunkach moglby stworzyc interesujace spoleczenstwo. Gdyby usunac dobor genetyczny, waska specjalizacje, poczucie wtornosci, to wlasnie tutaj moglaby powstac zdrowa, rozwijajaca sie cywilizacja”.

W milczeniu podeszli do znajomego skrzyzowania ruchomych „ulic”. Alikowi przypominalo ono ogromna choinke, tak gesto spowita w kolorowe serpentyny, ze jej naturalna zielen przestala juz byc widoczna.

Z bliska sploty te tworzyly geometryczna figure o kolosalnych rozmiarach i niewiarygodnie dziwaczna w ksztalcie, ktorej wierzcholek ginal w purpurowym mroku kopuly. Wszystko to ruszalo sie, zwijalo, przeplatalo, zakrecalo.

– Omal nie zgubilem Bibla w tej mieszaninie. Spadl na dolny chodnik, a ja gonilem go na gornym – przypomnial sobie Kapitan.

– Mogles nie dogonic – zauwazyl Druh – wiekszosc chodnikow ma jednostronna powierzchnie, polaczenia maja skrecone plaszczyzny.

– Alez tak, plaszczyzna Mobiusa – Kapitan palcami pokazal, jak tworzy sie odpowiedni pasek. – Ile jest laczy na takim chodniku?

– Nikt nie probowal liczyc, to zbyt skomplikowane. Wszystkie wiadomosci maja dyspozytorzy.

Zaciekawiony Alik obiegl wokolo caly system splotow.

– Sprytne. Ale mozna chyba obliczyc kierunek i dlugosc?

– Najwyzej w obrebie pieciu, szesciu porzadkow. Poza siodmym zaden komputer nie jest w stanie powiazac systemu. Siec nadprzestrzenna. Tylko Koordynator moze wyliczyc drogi wychodzace poza granice trojwymiarowosci.

– Po co?

Znowu rozleglo sie pocwierkiwanie, a po chwili padla ostrozna, ale szczera odpowiedz Fiu:

– Dla wyobcowania. Rozne poziomy – rozne porzadki lacznosci. Mieszkancy jednych przestrzeni nie przenikaja do innych. Nawet my nie znamy wszystkich poziomow miasta. A nam przeciez wolno poruszac sie bez wiedzy Koordynatora.

– Po co jest wam potrzebny ten superzlozony system laczy i poziomow, kiedy mozna pomyslec, zrobic krok – i stanac u celu, obojetne jak odleglego.

– Teleportacja funkcjonuje tylko poza granicami Miasta – wyjasnil Druh – tu znajduja sie jedynie mechanizmy teleportacji. Chcesz zobaczyc? Niebieski chodnik. O, otoz i on.

I znikneli na chabrowym strumieniu plastiku, ktory trysnal z gory sruba wkrecil sie pod nawisajace skrzydlo plaszczyzny. Bibl wybral chodnik w kolorze trawy, ktory zabral go do genetycznej piramidy – narodziny, niemowlectwo, dziecinstwo i szkola. Alika zainteresowaly perspektywy wypoczynku Hedonczykow – w pracy i po pracy, a Maly burknal:

Kaszka z mleczkiem. Konfiturki. Chcialbym zobaczyc cos, gdzie potrzebna jest odwaga, nieustraszonosc. Macie, na przyklad, miejsca, w ktorych moze wystapic lek wysokosci? Albo predkosci? Cos zwiazanego z narazeniem zycia? Niebezpieczenstwo?

– Reaktor syntetyczny – lakonicznie odparl Os, a pasowy chodnik popedzil z nimi spirala w dol.

– Gorska kolejka – rozesmial sie Maly.

Podrzucalo ich, olowianym ciezarem przygniatalo do plastiku, zginalo i wyprostowywalo. Maly stal jak wkopany, a Os takze nie reagowal na cyrkowe sztuczki chodnika: najwidoczniej jego zmysl rownowagi byl do tego przystosowany. „Nie ma zadnego powodu do obaw – usmiechnal sie w mysli Maly – atrakcja z wesolego miasteczka”. Jednoczesnie zapytal, dlaczego tak trudno jest obliczyc system sterowania ta hustawka: przeciez parametry sa te same.

– Jakie? – spytal Os.

– Dlugosc, szybkosc, sprezystosc, liczba zwitkow – zaczal Maly, alej Os mu przerwal:

– A dyskrecyjnosc samych polaczen, przejscia z przestrzeni trojwymiarowej w czterowymiarowa, stopien zwiniecia i rozwiniecia stykow, rownoznacznosc poslizgu? Jeszcze chcesz?

– Dosyc.

„Pejzaz” po bokach „ulicy” nie interesowal Malego, pociagal go sam jej ruch podobny do wirazy samolotu. To juz nie byla zabawa, tylko proba woli i miesni. Ten lot w szara mgle nie byl przeznaczony

Вы читаете Wszystko dozwolone
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату