– …no, to wrocmy jeszcze raz do tej sprawy. – Z glosnika rozlegl sie meski glos. Wydawalo sie, ze osoba mowiaca tlumi ziewanie, jakby tuz po przebudzeniu. – Czy dziecko przyjdzie na swiat tradycyjnym sposobem, czy nowoczesnie?

– No, prosze – zawolal Nesnan. – Sami widzicie. Oni moga wybierac.

– Sama nie wiem – odparl z wahaniem glos kobiecy.

– No, zdecydowac musisz sama. Ostatecznie to ty bys je rodzila dawnym sposobem – mowil dalej mezczyzna.

– Musialabym najpierw przyzwyczaic sie do tej mysli – odparla kobieta. – Kiedy bylam niedawno u Franciszki, poczulam sie jakos dziwnie, widzac na polce inkubator. Sama mysl o tym, ze lezy tam nasze dziecko…

– Widzicie, ona powiedziala “nasze”! To nie jest pierwsze lepsze dziecko, tylko ich wlasne! – zawolal znowu Nesnan.

– Sam proces dojrzewania, jest moze rzeczywiscie troche nieprzyjemny – rozlegl sie znowu glos mezczyzny – ale nie mozna tego porownac z porodem i calym kramem. Popatrz tylko na naszych znajomych. Sama wiesz, u ilu z nich wystapily komplikacje przy normalnym porodzie. Oczywiscie za kazdym razem cierpiala matka. A tak minie jakis czas, inkubator zostanie otwarty i bedziemy mieli nasze dziecko. Ja bylbym za tym.

– Zastanowie sie. Mamy przeciez jeszcze czas – uspokajala go kobieta. – Napijesz sie kawy?

W glosniku rozlegly sie czyjes kroki, cos zaszelescilo. Karl wylaczyl magnetofon.

– To wszystko – oznajmil niepotrzebnie.

Chrisa dreczyly jeszcze wyrzuty sumienia, ze podsluchali tak intymna rozmowe, ale dyskusja toczyla sie dalej.

– Po prostu maja mozliwosc wyboru – stwierdzila Carol. – A plod rozwija sie normalnie z komorek, bo co by w przeciwnym razie oznaczaly slowa o nieprzyjemnym procesie dojrzewania? Moim zdaniem to nie jest takie zle.

– A czy nie jest okropna sama mysl o tym, ze dziecko rozwija sie nie w lonie matki? – Ennil powiodl po wszystkich nieco bezradnym wzrokiem.

– Bynajmniej – odparl przeciagle Karl, dodajac z chytrym usmiechem: – Zakladajac oczywiscie, ze nie zostanie zniesiona rowniez pierwsza czesc tego tradycyjnego sposobu, sam wstep, ze sie tak wyraze.

Jego slowa ubawily chyba wszystkich zebranych, usmiechnela sie rowniez Gela. Ciekawe, jaka mine zrobilby Ennil, gdyby dowiedzial sie calej prawdy, pomyslal Chris.

– Czy w lonie matki, czy tez nie, o tym powinny decydowac same kobiety – powiedziala stanowczo Gela.

– Posluchaj, Charles – odezwal sie Chris, ktoremu zaswitala nagle w glowie szczesliwa mysl – moze bysmy sprobowali, ewentualnie z pomoca Carol, polaczyc wszystkie informacje na temat ludzi makro, jakie zebralismy do tej pory, w calosc, ktora da nam wyobrazenie o tych istotach, o ich uczuciach, w ogole o trybie ich zycia. Ale bez subiektywnych dociekan i uprzedzen! Na tej podstawie moglibysmy ustalic, jak nawiazac z nimi kontakt.

Propozycje przyjeto z uznaniem. Termin wyznaczono na pietnastego marca; dzien, ktory jak spodziewal sie Chris – mial zapoczatkowac nowa, aktywna dzialalnosc.

Chris manewrowal w ten sposob, ze kiedy wszyscy zaczeli rozchodzic sie do mieszkan, znalazl sie obok Geli.

– Co ty na to? – zapytal, nie patrzac na nia.

Wzruszyla ramionami, a potem powiedziala:

– Nie mam pod tym wzgledem doswiadczenia,, wiesz? – Usmiechnela sie. – Ale na szczescie nie sa to nasze problemy.

Szli powoli wykutym w lodzie korytarzem. Za nimi nie bylo juz nikogo. Z przodu dobiegaly ich glosy Ennila i Nilpacha, sprzeczajacych sie jeszcze zazarcie.

Chris zatrzymal sie. Spojrzala na niego zaskoczona wzrokiem pozbawionym typowej dla niej pewnosci siebie. Oparl dlon na jej ramieniu, potem ruszyl dalej, mowiac:

– Kto wie?

Zmarszczyla czolo.

– Jak to? – zapytala wprost. Ujela go pod ramie, spogladajac na niego z boku.

Chris nie wytrzymal dluzej. Ostatecznie Gela jest moim zastepca i ma prawo wiedziec o wszystkim, a poza tym – kocham ja! Marzyl, by zostala jego zona, a to wymagalo zaufania.

– Gela – powiedzial dziwiac sie, jakie to latwe – ludzie makro to my, oni sa nasza przyszloscia.

Gela stanela jak wryta. Zmarszczki na jej czole poglebily sie jeszcze bardziej. Spojrzala na niego uwaznie, po czym powiedziala:

– Chris, jezeli chcesz mi o czyms powiedziec, to badz laskaw troche wyrazniej, o ile to mozliwe!

Wowczas, w tym lodowym korytarzu, Chris przekazal Geli testament Tocsa.

Juz piatego marca ustapil snieg i lod. Od dziesiatego natomiast nastala pogoda, ktora w ciagu kilku godzin pozwolila zapomniec o dokuczliwej zimie.

Slonce wchlonelo cala wilgoc. “Highlife” pokrylo sie zielenia, dywanem roslin o krotkich, przezroczystych lodygach, odslaniajacych pulsujace w. ich wnetrzu soki. Rozmnazaly sie tak szybko, ze Chris postanowil przeprowadzic bariery bakteriologiczne, ktore przy dotyku niszczyly komorki roslinne.

Zaloge ogarnal dziwny niepokoj. Troskliwie przygotowywano do lotu helikoptery i kontrolowano je stale w oczekiwaniu na rozpoczecie akcji. Chris rowniez nie mogl znalezc sobie miejsca, postanowil jednak wytrzymac do pietnastego. Postanowil wysylac codziennie na dwie godziny helikopter, ktorego zaloga przeczesywala caly przylegly teren w poszukiwaniu bazy zastepczej. Wlasciwie nalezalo zrobic to wczesniej, mogla bowiem zaistniec koniecznosc ewakuacji “Highlife'u”, nie zdolano jednak zajac sie tym przed nastaniem zimy.

Juz po czterech dniach nadeszla – pomyslna wiadomosc. Karl okreslil ow odkryty obiekt jako “geometryczna sterte ruin”, co w rzeczywistosci bylo chyba – jak domyslil sie ze zdjec lotniczych Chris – pozostaloscia nieduzego budynku, skladajacego sie z poszczegolnych prostopadloscianow. Jeden z nich, tkwiacy wysoko na szczatkach muru, mial porowata, ale rowna powierzchnie o czerwonym zabarwieniu i widniejacych po bokach dziwnych, pelnych jaskin wypuklosciach; srodek wiazacy, wedlug slow Ennila. Istotne bylo jednak to, ze stanowil doskonala oslone od wiatru.

Nadszedl wreszcie dzien pietnasty marca, wielki dzien dla Ennila. Oprocz dyzurnego radiotelegrafisty i dyspozytora zgromadzili sie wszyscy. Ennil opracowal niezwykle starannie obraz swiata makro, ktory pod wzgledem wyrazistosci nie pozostawial nic do zyczenia. Nie mozna bylo natomiast rozstrzygnac teraz, czy jest to obraz dokladny. Ennil powstrzymywal sie od wszelkich komentarzy.

Wedlug jego koncepcji, ktora w dziwny sposob zostala bez dyskusji zaakceptowana przez pozostalych – ku rozczarowaniu samego autora, uzbrojonego zapewne przezornie we wszystkie mozliwe argumenty – istoty makro byly olbrzymami czleko-podobnymi, ponad dwa tysiace razy wiekszymi od ludzi. Istoty te, ktorych pochodzenie bylo jeszcze nieznane, do tego stopnia zapanowaly nad tutejsza przynajmniej czescia powierzchni planety, ze dopasowaly do siebie cale srodowisko naturalne, lacznie z fauna i flora. Dla Ennila stanowilo to podstawa do wyciagniecia wniosku, ze maja do czynienia z potezna i wysoce rozwinieta cywilizacja. W przypuszczeniu tym utwierdzal go tez fakt, ze w ow proces adaptacji srodowiska naturalnego zostaly wciagniete zarowno kosmos, jak ocean.

– Z cala pewnoscia makrosi reprezentowali gatunek dwuplciowy, ktory rozmnazal sie jak ludzie, jednak – tu Ennil spojrzal znaczaco na lekarke – poza lonem matki, do czego sluzyla naukowo opracowana metoda. Mimo dosc luznego systemu granic pomiedzy poszczegolnymi panstwami – uzyskane informacje swiadczyly o nieprawdopodobnej wprost turystyce – istnialo co najmniej piec roznych jezykow. W programach radiowych przebijal wyraznie i najczesciej wystepowal znany im juz “chropowaty” jezyk, z czego mozna bylo wywnioskowac, ze ich baza znajdowala sie w panstwie makro, w ktorym ten wlasnie jezyk obowiazywal jako urzedowy. Ennil pomijal w swych wywodach fakt, ze jeden z pieciu wymienionych jezykow przypominal do zludzenia angielski. Czwarta czesc wszystkich regularnych programow radiowych byla nadawana w jezyku miedzynarodowym; najwidoczniej wiec istniala mocno rozwinieta integracja panstw. Istoty makro prowadzily prawdopodobnie zycie monogamiczne, ale z pominieciem instytucji malzenstwa, to znaczy mezczyzna i kobieta laczyli sie bez spolecznego rytualu. Biorac pod uwage zasady moralne, zwiazek taki opieral sie zatem na milosci i wzajemnym respektowaniu swoich osobowosci.

– Ale czy tak jest istotnie? – mowil dalej Ennil. – Biorac pod uwage drogi, jakimi doszly do nas te informacje, moja interpretacja moze byc dyskusyjna. Zwiazki takie mogly byc w razie pomylki z powrotem uniewaznione bez

Вы читаете Ekspedycja Mikro
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату