kapanie o jeden ton.

Tym razem nie probowal blokowac tego dzwieku, przeciwnie, skoncentrowal sie na nim, zeby zapomniec, gdzie jest i co robi.

Wielebny Slater wydawal mu sie osobnikiem sedziwym, w rzeczywistosci biedny czlowiek dobiegal dopiero szescdziesiatki. Ale mlode oczy Cyra widzialy jedynie rzadkie kepki bialych wlosow na opalonej czaszce, mape bruzd na ogorzalej od wiatru twarzy i faldy luznej skory zwisajace z podbrodka i gnijace pod koloratka.

W oczach Cyra pastor byl zbyt stary, by wiedziec cokolwiek o zyciu – Z drugiej strony, dzien przeznaczony byl dla umarlych, a w tej dziedzino wielebny powinien byc ekspertem.

Glos pastora wznosil sie i opadal, przemykajac melodyjnie przez frazesy o zbawieniu, zyciu wiecznym i woli boskiej.

Ciekawe, co by sie stalo, myslal Cyr, gdybym wystapil naprzod j wyrwal Biblie z rak wielebnego Slatera?

Przepraszam bardzo, moglby powiedziec, ale to wszystko sa gowniane brednie. Bog nie mial nic wspolnego z tym, ze Edda Lou zostala posiekana na kawalki. Dlaczego mamy zawdzieczac to Jemu, ze ona idzie do piachu?

Jak to sie dzieje, ze zwalamy wine na Boga, skoro wszyscy wiemy, ze noz trzymal w reku czlowiek?

Wsciekalo go, ze usprawiedliwiano w ten sposob cale zlo. Przyjdzie grad, wbije bawelne w ziemie, i to tez bedzie wola boska.

Wiedzial mniej wiecej, skad bierze sie grad. Gorace powietrze spotyka sie z zimnym i deszcz zmienia sie w twarde kulki lodu. Cyr nie mogl sobie wyobrazic Boga, jak siedzi spokojnie na zlotym tronie i nagle postanawia wybic gradem zalosne zbiory Austina Hatingera.

Podobnie jak nie potrafil sobie wyobrazic, by Bog zaplanowal zarzniecie Eddy Lou i wrzucenie jej do stawu.

Chcial to wszystko powiedziec. Slowa niemal palily go w jezyk. Wiedzial, ze jezeli sie odezwie, matka rozplacze sie jeszcze glosniej, Ruthanne bedzie go uciszac, smiertelnie zawstydzona, a Vernon da mu takiego kuksanca, ze zadzwoni mu w uszach. Inni po prostu wybalusza na niego oczy. W pogrzebie uczestniczyly glownie kobiety odziane w czarne suknie na kazda okazje.

Pani Fuller i pani Sahys staly w grupce z pania Larsson i pania Koons. Byla wsrod nich Darleen. Zanosila sie takim placzem, ze pani Fuller podeszla do niej w koncu i wziela dziecko, ktore Darleen przyciskala kurczowo do siebie.

Byly rowniez inne panie, niektore z nich przyjaznily sie z Edda Lou, inne przyszly wypelnic chrzescijanska powinnosc. Mezczyzn bylo niewielu. Szeryf Truesdale trzymal za reke swoja zone. Federalny stal na uboczu w uroczystej postawie, z pochylona glowa, ale Cyr wiedzial, ze on patrzy, patrzy, patrzy.

„Ja jestem droga, prawda i swiatlem' – zaintonowal Slater i Mavis gibnela sie gwaltownie, potracajac Vernona, ktory oparl sie o zone, uruchamiajac reakcje domina wsrod zalobnikow. Przez chwile wszyscy chwiali sie i podrygiwali, a wielebny ciagnal niewzruszenie swoj monolog.

– „A kto we Mnie wierzy, dostapi Krolestwa Niebieskiego…”

Cyr chcial krzyknac, ze jedyna rzecza, w jaka wierzyla Edda Lou, byla ona sama. Ze caly ten modlitewny cyrk pogarsza tylko i tak kiepska sprawe. Ale milczal i trzymal glowe spuszczona na piersi, poniewaz w pogrzebie uczestniczyl czlowiek, ktorego Cyr bal sie bardziej, niz bal sie Boga pastora Slatera.

Jego ojciec.

Austin Hatinger stal wyprostowany jak struna w swoim niedzielnym ubraniu. Rece i nogi mial skute kajdankami, dwaj posepni policjanci stali u jego bokow.

Sluchal slowa Bozego. Patrzyl, jak trumna schodzi do swego mrocznego wilgotnego domu. I obmyslal plan.

Slyszal zawodzenia swojej zony. Podniosl na nia oczy i ujrzal zniszczenia jakich dokonala na jej twarzy nieustanna rozpacz.

Bog dal, Bog wzial, pomyslal. Patrzyl szeroko otwartymi oczami w dol ktory wykopano dla jego corki. W efekcie oczy zaczely mu lzawic. Niech mysla, ze sie zalamal. Niech mysla, ze jest slabym, zlamanym czlowiekiem.

Czekal. Czekal, az skonczy sie modlitwa, czekal, az kobiety podejda do jego zony z durnymi kondolencjami.

Kiedy zaczely sie rozchodzic do samochodow, jeden z policjantow tracil go lokciem.

– Hatinger.

– Prosze. – Skupil cala uwage na dziurze w ziemi i glos mu zadrzal. – Musze sie pomodlic. Razem z moja zona.

Wiedzial – ze sposobu, w jaki przestepowali z nogi na noge – ze policjanci sa poruszeni modlitwa i lzami kobiet. Starannie maskujac swe prawdziwe uczucia podniosl glowe. Na jego twarzy malowala sie jedynie beznadziejna rozpacz ojca, ktory utracil swoje dziecko.

– Prosze – powtorzyl. – To byla moja corka. Moja jedyna corka. To nie jest naturalne grzebac swoje dziecko. Wiecie, co on jej zrobil, prawda? – Spuscil wzrok, zeby nie dostrzegli nienawisci. – Musze pocieszyc zone. Jest slaba, to ja zabije. Pozwolcie mi przytulic zone. – Wyciagnal skute rece. – Czlowiek ma prawo przytulic zone nad grobem corki, prawda?

– Sluchaj, Hatinger, naprawde mi przykro, ale…

– Daj spokoj, Lou – powiedzial drugi policjant, ktory mial corke. – Przeciez ci nie ucieknie ze skutymi nogami. Mozemy mu dac minute.

Austin stal ze spuszczona glowa i z radoscia w sercu patrzyl, jak klucz obraca sie w kajdankach.

– Ale bedziemy musieli przy tobie stac – powiedzial policjant o imieniu Lou. – 1 masz tylko piec minut.

– Niech Bog was blogoslawi. – Katem oka Austin zobaczyl, ze Burke odjezdza. Nieliczna grupka kobiet rozproszyla sie po cmentarzu, korzystajac z okazji, by odwiedzic dawniejsze groby i wlasnych zmarlych. Austin postapil krok i otworzyl ramiona. Mavis padla w nie bezwladnie.

Trzymal ja przez chwile, czekajac. Widzial jak policjanci odwracaja oczy. pelni zazenowania i szacunku dla cudzego cierpienia. W naturze ludzkiej lezy zapewnienie prywatnosci glownym zalobnikom.

Austin wykonal ruch tak szybki, ze Cyr, ktory nigdy nie widzial obejmujacych sie rodzicow, odruchowo odskoczyl w tyl.

Hatinger cisnal zona w policjanta z taka sila, ze oboje wpadli do swiezego grobu. Kiedy drugi policjant siegnal po bron. Austin natarl na niego glowa jak szarzujacy byk i zwalil go z nog. Blyskawicznie przechwycil bron, podczas gdy unieruchomiony w grobie Lou probowal uwolnic sie od wrzeszczacej Mavis.

Austin uderzyl policjanta rekojescia pistoletu w glowe pozbawiajac go przytomnosci, po czym chwycil oslupiala Birdie Shays i opasaj jej szyje ramieniem.

– Zabije ja – wrzasnal. pelen gniewu bozego. – Zabije ja tak, jak zabili moja coreczke, slyszysz mnie, glino? Rzuc mi bron i kluczyki albo wywierce jej laka dziure w 'glowie, ze przejedzie przez nia traktor.

Birdie popiskiwala i czepiala sie jego ramienia. Ruthanne zaczela plakac, pewna, ze nie przezyje tego nowego upokorzenia.

– Dokad uciekniesz, Hatinger – Lou podjal probe dialogu, gleboko sfrustrowany faktem, ze siedzi okrakiem na trumnie z lkajaca kobieta uczepiona jego plecow. Chlopaki nie dadza mu zyc, kiedy sie o tym dowiedza. – Przemysl to, Hatinger. Dokad pojdziesz?

– Pojde tam, dokad mnie Bog zaprowadzi! – O tak, czul juz te sile, ktora dawal mu Bog, Oczy mu plonely. – Panie, pojde za toba! – wrzasnal w ucho Birdie, zaciskajac mocniej ramie wokol jej szyi. Zaczela sie dusic. – Dziesiec sekund i zalatwie ja. A potem wypelnie olowiem te dziure, w ktorej siedzisz.

Wsciekly, spocony Lou rzucil kluczyki, – Pistolet tez.

– Niech cie diabli!

– Piec sekund. – Ruchem glowy nakazal Vernonowi rozpiac kajdanki.

– Powinienes ich zabic, tato – powiedzial Bernon przez zacisniete zeby. Na te mysl krew naplynela mu do twarzy. – Zastrzel tych antychrystow i jedzmy do Meksyku.

– Nigdzie nie jade, dopoki wszystkiego nie zalatwie.

Lou wychylil sie z grobu w nadziei, ze uda mu sie oddac przynajmniej jeden strzal i schowal sie

Вы читаете Miasteczko Innocente
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату