– To wykluczone. Jesli sie zgodzisz, gwarantuje ci co najmniej trzy lata spokoju.
Schubert westchnal, przeczesujac palcami siwiejace wlosy.
– No dobrze, skoro tak uwazasz… Ale chce miec wszystko na pismie, dobrze? – Odlozyl sluchawke ze zloscia.
Ta kobieta obdzierala go ze skory! Tak to przynajmniej odczuwal, chociaz, szczerze mowiac, ciagle mial duzo pieniedzy. Myslal, ze w ciagu siedemnastu lat malzenstwa zdazyl ja dobrze poznac. A jednak sie pomylil. Zyli w separacji zaledwie pol roku, a juz musial bulic jej i dzieciakom dziesiec patoli alimentow, i jeszcze bylo tej suce malo! Za co on placil swojemu adwokatowi?
Do gabinetu zajrzala pielegniarka, wymachujac kartka papieru.
– Przyszly wyniki badan Cutrone.
Schubert wzial kartke i przesunal po niej wzrokiem. Przed tygodniem przeprowadzil punkcje plynu owodniowego u Alyssy Cutrone, dwudziestopiecioletniej matki dwojga dzieci. Zostala do niego skierowana z powodu stwierdzonego podwyzszonego poziomu AFP. Podwyzszona zawartosc alfa-fetoproteiny we krwi mogla swiadczyc o wadach rozwojowych plodu, w tym o zespole Downa; nawet po uwzglednieniu wagi, wieku ciazowego i faktu wystapienia ciazy mnogiej, poziom tego zwiazku u Cutrone byl za wysoki. Jedynym sposobem stwierdzenia, czy rzeczywiscie u plodow wystepowaly wady rozwojowe, byla amniopunkcja.
Wykonanie takiego badania na bliznietach nie bylo latwe. Zeby sie udalo, dzieci musialy znajdowac sie w oddzielnych pecherzach platowych -jak to zwykle bywalo – aby miec pewnosc, ze kazdy z nich zawiera wody plodowe tylko jednego dziecka. Po pobraniu probki nalezalo dolozyc wszelkich staran, by nie wymieszac jej z probka wod z drugiego pecherza.
Dlatego tez podczas punkcji Schubert zachowal wymagane srodki ostroznosci. Za pomoca ultrasonografu obejrzal obydwa plody i ustalil ich dokladne polozenie, a po nakluciu pierwszego pecherza wprowadzil do niego niebieski barwnik, by upewnic sie, ze plyn nie przedostaje sie do drugiego. Na podstawie badania ultrasonograficznego stwierdzil, ze dziecko „A', dziewczynka, lezy glowa do dolu; ulozenie dziecka „B', prawdopodobnie chlopca, bylo posladkowe. Jednak przeslany Schubertowi raport z wynikami badan probek byl zaskakujacy.
Wedlug analizy jeden z plodow rzeczywiscie posiadal dwudziesty pierwszy chromosom, co oznaczalo, ze jest dotkniety zespolem Downa. Okazalo sie jednak, ze oboje dzieci to dziewczynki. Najwyrazniej podczas badania zaszla jakas pomylka. Stanowilo to pewne utrudnienie, ale niezbyt duze. Wedlug raportu z laboratorium, znajdujace sie na dole dziecko „A' mialo zespol Downa. To wlasnie „A' Schubert badal jako pierwsze i w pecherzu plodowym powinny zostac resztki barwnika. Byloby jeszcze latwiej, gdyby plody nie zmienily polozenia. Schubert, wciaz poirytowany rozmowa telefoniczna, wzial raport i wstal zza biurka.
Pacjentka czekala w pokoju badan numer jeden. Po rozmowie ze swoim adwokatem Schubert nie musial sie wysilac, by przywolac na twarz posepna mine. Od razu przeszedl do rzeczy. Uniosl trzymana w dloni kartke.
– Obawiam sie, ze nie mam dobrych wiadomosci, Alysso. Przerazona kobieta uniosla dlonie ku szyi.
– To znaczy?
– Nie bede owijal w bawelne. Wyglada na to, ze jedno z dzieci ma zespol Downa.
– O moj Boze. – Jej drzacy glos przeszedl w szept. – Ktore?
– To, ktore jest nizej, ulozone glowa w dol. Lzy naplynely jej do oczu.
– Och, nie, tylko nie dziewczynka! – Miala juz dwoch synow.
– Prawde mowiac, wedlug wynikow analiz to dziewczynki. Kobieta otarla oczy, zaskoczona.
– A przeciez mowil pan, ze…
– Tak, myslelismy, ze „B' jest chlopcem, ale czasami zdarzaja sie takie pomylki przy sonografli. To, co wyglada na moszne, moze byc w rzeczywistosci spuchnietymi wargami sromowymi. – Postukal palcem w kartke. -Badania laboratoryjne sa prawie w stu procentach pewne.
– Czy to mozliwe, ze popelniono jakis blad?
– No coz, zawsze istnieje taka mozliwosc, ale odkad siegam pamiecia, laboratorium jeszcze nigdy sie nie pomylilo. Skoro wyniki badan wskazuja, ze dziecko ma trisomie, to nie mozna tego podawac w watpliwosc. – Zawiesil glos, patrzac jej w twarz. – Chcesz, zebym zadzwonil do twojego meza? Alyssa zrezygnowana pokrecila glowa.
– Nie, ja… my juz o tym rozmawialismy. Co teraz bedzie?
– Jest kilka mozliwosci. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawe, ale jednym z powodow, dla ktorych inni lekarze kieruja pacjentki takie jak ty do mnie, jest fakt, ze jestem specjalista od selekcji plodow. Wiesz, na czym to polega?
– Cos o tym slyszalam, ale…
– Mowiac krotko – tlumaczyl Schubert – jest to zabieg pozwalajacy kobietom w ciazy mnogiej usunac jeden lub wieksza liczbe plodow. Slyszalas o dzieciach z probowki, prawda? Poczatkowo selekcje stosowano w przypadkach komplikacji po zaplodnieniu i/i vitro, gdy kobietom wszczepiano cztery, piec czy szesc plodow i nieoczekiwanie wszystkie razem zaczynaly sie rozwijac. Tego rodzaju ciaze moga sprawiac matkom wielkie trudnosci. Takie kobiety jak ta, ktora niedawno urodzila zdrowe siedmioraczki, sa wyjatkami. W ogromnej wiekszosci przypadkow tego typu wystepuja powiklania mogace zagrozic zyciu wszystkich dzieci, na przyklad przedwczesny porod.
Alyssa nic nie powiedziala, patrzyla tylko na niego, przygnebiona.
– Zabieg ten jest takze skuteczny w przypadku blizniat – powiedzial. – Chcesz, zebym powiedzial ci, jak to wyglada? Potrzasnela przeczaco glowa.
– Niech pan robi, co uzna za konieczne.
– Czyli chcesz, zebym wykonal zabieg?
Jej podbrodek zaczal drzec. Po chwili pokiwala glowa. Nastepnie spojrzala Schubertowi w oczy.
– Mysli pan, ze podjelam wlasciwa decyzje? Skinal glowa.
– Alysso, na twoim miejscu postapilbym tak samo.
Wiedzial, ze w normalnych okolicznosciach powinien powiedziec jej o zagrozeniach i korzysciach zwiazanych z zabiegiem, potencjalnych powiklaniach i alternatywnych sposobach leczenia. Jednak Arnold Schubert konsekwentnie zmierzal do celu. Cierpial na chroniczny brak pieniedzy, a placono mu za to, by pomagal przychodzacym don kobietom podjac taka decyzje, jaka przed chwila podjela Alyssa.
W odroznieniu od Morgan, swojej szwagierki, Richard Hartman nie mial pojecia, co u kobiety w ciazy jest normalne, a co nie. Nie powstrzymywalo go to przed wypowiadaniem na glos swoich spostrzezen.
– Jak na siodmy miesiac jestes strasznie gruba – powiedzial, patrzac na zone.
– Dzieki.
Zawsze lubil patrzec, jak Jennifer wklada ponczochy. Teraz jednak kostki jej ksztaltnych nog byly opuchniete, a twarz wydawala sie obrzmiala, zwlaszcza wokol oczu. Jeszcze bardziej imponujaco prezentowal sie okragly brzuch; Jennifer wygladala, jakby lada dzien miala rodzic.
– Jestes pewna, ze nie schowalo sie gdzies tam trzecie dziecko?
– Ha, ha, bardzo smieszne. – Pociagnela lyk wody mineralnej Evian. -Boze, ciagle mi sie chce pic. Bede musiala spytac lekarza, co to znaczy.
– Kiedy masz nastepna wizyte?
– Jutro. Ciekawe, czy powie cos o mojej wadze.
– A ile ci przybylo?
– Och, mniej wiecej trzy kilo w dwa dni.
– Trzy kilo? – Richard zerwal sie i uderzyl dlonia w czolo. – Jezu Chryste, teraz to juz naprawde potrzebujemy wiekszego domu!
Mala grupka studentow skupila sie wokol ordynatora oddzialu neonatologii. Wiesc o zrosnietych bliznietach obiegla szpital lotem blyskawicy. Jeszcze nikt nie widzial czegos takiego. Choc oficjalnie wstep na oddzial intensywnej terapii noworodkow mial tylko jego personel, ostatnio krecili sie po nim najprzerozniejsi pracownicy szpitala, pragnacy na wlasne oczy zobaczyc syjamskie dziwadla.
Doktor Albert Harrington odsunal sie, by zrobic pani technik miejsce do pracy. Byla calkiem dobra w swoim fachu, jak na kogos, kto zdobyl wyksztalcenie za granica. Pochodzila z Haiti i mowila ze spiewnym, rytmicznym akcentem. Pracowala w szpitalu od szesciu miesiecy. Teraz ustawila wentylator, przygotowujac sie do