Na drugi tydzien czerwca zaplanowano publikacje dorocznego raportu AmeriCare i krazyly sluchy, ze bedzie on wrecz niewiarygodnie korzystny. Pora byla po temu odpowiednia. W ciagu poprzednich dwunastu miesiecy w firmie panowal prawdziwy chaos. AmeriCare, jeszcze nie tak dawno wschodzaca gwiazda Wall Street, padla ofiara kryzysu finansowego. Poczatkowo firma prowadzila dzialalnosc tylko w Nowym Jorku, ale juz dwa lata pozniej, dzieki niezbyt wysokim skladkom i zrecznemu marketingowi, zdobyla sobie klientow na calym polnocnym wschodzie Stanow. Cena akcji w ciagu kilku miesiecy skoczyla z dziewieciu do szescdziesieciu dolarow. Wszystkie najwazniejsze fundusze inwestycyjne wlaczaly je do swoich portfeli. Jednak po kilku latach tlustych nadeszly lata chude, glownie dlatego, ze dyrektorzy do spraw medycznych zgadzali sie na finansowanie zbyt wielu nietypowych lub kosztownych zabiegow. AmeriCare przyjela na siebie za duzo zobowiazan, na pokrycie ktorych miala za malo funduszy.
Pierwszymi ofiarami stali sie lekarze, ktorzy po kilka miesiecy, a czasami nawet rok, musieli czekac na zakontraktowane wynagrodzenie. Zarzad z dnia na dzien przestal wyrazac zgode na finansowanie uslug do tej pory objetych ubezpieczeniem; rozrastala sie biurokracja, a liczba skierowan na specjalistyczne zabiegi gwaltownie spadla. Pod wplywem krytycznych wypowiedzi w mediach klienci rezygnowali z uslug AmeriCare, a przez to zmniejszyly sie dochody spolki. Jak nalezalo sie spodziewac, w wyniku tego fundusze inwestycyjne zaczely sie na gwalt pozbywac akcji AmeriCare i ich cena spadla na leb, na szyje.
Wprowadzono wiele tymczasowych srodkow zaradczych, ale to nie wystarczylo. Mnozyly sie zwolnienia pracownikow i narady kryzysowe. Stawalo sie coraz bardziej oczywiste, ze jesli nie uda sie zatrzymac – a nawet odwrocic – spadku liczby klientow, firma nadal bedzie tracic udzial w rynku az do kompletnego bankructwa. Trzeba bylo cos zrobic, i to szybko.
I nagle, kiedy wydawalo sie, ze gorzej juz byc nie moze, w glownej siedzibie firmy powialo optymizmem. Najpierw pojawily sie plotki, ze firma wychodzi na swoje, a nawet odnotowuje niewielki zysk. Po raz pierwszy od wielu miesiecy pracownicy zaczeli sie usmiechac. Mowilo sie, ze do zarzadu weszli nowi ludzie i niektore z ich propozycji juz wydawaly owoce. Zmiany w stylu i filozofii zarzadzania byly zauwazalne na wszystkich poziomach hierarchii firmy.
Morgan zwrocila na to uwage w zimie, kiedy na jej biurko zaczely trafiac notatki dotyczace poszerzonego wachlarza uslug oferowanych przez AmeriCare. Najwyrazniej ktos doszedl do wniosku, ze dobrym sposobem na zwiekszenie liczby klientow jest zabieganie o nich, a nie odrzucanie. Firma zajela sie ubezpieczaniem kobiet w ciazy, czego wczesniej unikala. Wsrod pracownikow rozprowadzono dyrektywe zarzadu, zapowiadajaca nie tylko pokrywanie kosztow rutynowych zabiegow ginekologiczno-polozniczych, ale i wejscie na obszary niezagospodarowane przez wiekszosc pozostalych firm z tej branzy: leczenie zaawansowanej bezplodnosci, sztuczne zaplodnienia i aborcje miedzy czwartym a szostym miesiacem.
Morgan byla mile zaskoczona. Przez osiemnascie miesiecy miala z zarzadem na pienku z powodu takich wlasnie wydatkow. Miala juz dosyc odrzucania wnioskow o finansowanie zabiegow takich, jak na przyklad eksperymentalna operacja, potrzebna brutalnie zgwalconej kobiecie, zaplodnienie in vitro pacjentki naprawde tego potrzebujacej czy aborcja na prosbe dziewczyny, ktora po czterech i pol miesiacach ciazy dowiedziala sie, ze jej dziecko ma zespol Downa. Lekarze, co prawda, nadal musieli zglaszac wnioski o finansowanie tego rodzaju uslug, ale, o dziwo, Morgan od niedawna mogla opiniowac je pozytywnie. Troche ja to dziwilo, ale w sumie byla zadowolona. Nadal wywierano na nia naciski, by odmawiala finansowania innych, bardziej skomplikowanych zabiegow, jak to bylo w przypadku Nicka Giancoli, ale, jak by na to nie patrzec, zmiany w AmeriCare okazaly sie zdecydowanie korzystne dla ciezarnych kobiet.
Na ten dzien zwolano specjalna konferencje. Na podwyzszeniu dla mowcy stal rozpromieniony prezes firmy, Daniel Morrison. Wysoki i dystyngowany, przemawial dzwiecznym barytonem i emanowal autorytetem. Ten byly duchowny dawno temu opuscil Kosciol, by zajac sie administracja szpitali. Po uzyskaniu MBA na Uniwersytecie Columbia zainteresowal sie zarzadzaniem ochrona zdrowia. Ambicje Morrisona przewyzszalo jedynie poczucie wlasnej wartosci.
Morgan spoznila sie na konferencje i Morrison zawiesil na chwile glos, by poslac jej gniewne spojrzenie. Nie przejela sie tym. Zawsze uwazala Morrisona za moralizatora i bufona.
– …kiedy juz wszyscy zajmiecie miejsca, bedziemy mogli przejsc do interesujacych nas spraw – mowil. – Bede sie streszczal. Przed kazdym z was lezy kopia wstepnej wersji dorocznego raportu, ktory pierwszego sierpnia udostepnimy opinii publicznej. Jestesmy z niego bardzo, ale to bardzo zadowoleni, zwlaszcza z kwartalu konczacego sie trzynastego maja. Dam wam teraz chwile na zapoznanie sie z nim.
Raport rzeczywiscie wygladal na wstepny; skladal sie z kilkunastu spietych kartek. Morgan wiedziala, ze oficjalna wersja, ktora zostanie opublikowana za kilka tygodni, bedzie miala blyszczaca okladke, a w srodku znajda sie kolorowe zdjecia. Wygladalo na to, ze zarzad pragnie jak najszybciej obwiescic swiatu swoj sukces. Morgan przerzucila kartki. Sumy przychodow, dochodu netto i zyskow z akcji zostaly zamieszczone na dole ostatniej strony.
Morgan nie wierzyla wlasnym oczom. Po wielu miesiacach strat finansowych firma nagle wyszla na prosta. Wszystko wskazywalo na to, ze nastapil i wzrost dochodow, i spadek wydatkow. To byl naprawde nieoczekiwany zwrot.
– A teraz – ciagnal Morrison – pragne przedstawic wam czlowieka, ktory jest w najwiekszym stopniu odpowiedzialny za ten cud. Wielu z was juz go poznalo, ale dla tych, ktorzy nie mieli tej przyjemnosci… Hugh, moglbys sie nam pokazac?
Przy wtorze pojedynczych oklaskow u szczytu stolu podniosl sie mezczyzna w wieku trzydziestu kilku lat. Morgan rozpoznala go od razu. Doktor Hugh Britten byl znanym na calym swiecie ekonomista. Nieco podobny do Billa Gatesa, Britten byl wielokrotnie nagradzanym teoretykiem, uwazanym za doskonaly material na kandydata do Nagrody Nobla. Morgan slyszala, ze zostal czlonkiem zarzadu, ale do tej pory byla przekonana, iz sluzyl wylacznie za kwiatek do kozucha.
– Prawdopodobnie nikt inny nie zrobil tyle dla naszej firmy co doktor Hugh Britten. Wiekszosc z was zna go jako profesora ekonomii na uniwersytecie, ale nie wszyscy wiedza, ze od prawie roku jest naszym doradca. Jego propozycje w ogromnym stopniu przyczynily sie do naszych ostatnich sukcesow. Musze przyznac, ze poczatkowo wzbranialem sie przed ich przyjeciem, ale teraz jestem wiecej niz szczesliwy, ze moge przyznac sie do bledu. Doktorze Britten, moze zechce pan powiedziec pare slow?
Britten z zawstydzonym usmiechem wysluchal pochwal pod swoim adresem. Jego falujace brazowe wlosy byly niemal tak samo zaniedbane jak bezowa marynarka, ktora mial na sobie. Powoli rozejrzal sie po twarzach zebranych, zatrzymujac wzrok na Morgan.
– Wlasciwie to nie sadze, zebym mial az taki wplyw na to, co sie stalo -powiedzial skromnie. – Chcialbym jednak podziekowac Danowi za te cieple slowa. Jestem rowniez wdzieczny zarzadowi firmy za to, ze wykazal sklonnosc do kompromisu. Moje propozycje w gruncie rzeczy opieraly sie na prostych zasadach ekonomii, na bilansie podazy i popytu. W pewnych obszarach istnialo zapotrzebowanie na uslugi, ktore AmeriCare mogla zapewnic. A wy wszyscy, w waszych dzialach, umozliwiliscie wprowadzenie moich propozycji w zycie. I za to wam dziekuje. – Z tymi slowy usiadl.
A wiec to ty stoisz za tymi zmianami, pomyslala Morgan. Moze zle ocenilam tego wymoczka?
Wyklady dla studentow medycyny na Uniwersytecie Stanowym w Stony Brook czesto odbywaly sie w salach osiemnastopietrowego wiezowca ze szkla i betonu, znanego jako Osrodek Nauk Medycznych. Byl pozny poranek i wlasnie konczyly sie zajecia jednej z grup. Brad spojrzal na zegarek, wylaczajac projektor.
– No i to by bylo wszystko – powiedzial do grupy studentow. – Z tych zajec powinniscie zapamietac przede wszystkim to, ze tak naprawde poczynilismy niewielkie postepy w diagnozowaniu i prowadzeniu przedwczesnego porodu. Zachorowalnosc i smiertelnosc z tym zwiazane utrzymuja sie na bardzo wysokim poziomie, podobnie jak koszty. Pojawiajasie, co prawda, pewne stosunkowo obiecujace rozwiazania tego problemu, jak chocby badanie poziomu estriolu w slinie, ale wciaz pozostaje on wyzwaniem dla medycyny.
Wlaczyl sie biper Brada. Sprawdzil numer: 4050 – to oznaczalo sale porodowa. Spojrzal na swoich sluchaczy. Okolo stu studentow trzeciego roku medycyny, siedzacych we wznoszacych sie ku koncowi sali rzedach law, patrzylo nan wyczekuj aco.
– Obawiam sie, ze bedziemy musieli ograniczyc sie do jednego pytania. – Wskazal studenta, ktory zglosil sie pierwszy.
– Wiem, ze to troche nie na temat – zaczal student – ale jakie jest panskie zdanie na temat ostatnich zgonow na oddziale intensywnej terapii noworodkow? Pytalismy o to doktora Harringtona, ale niewiele nam