Usiadla wygodnie w fotelu i zaczela czytac wszystko po kolei, traktujac wszelkie dane jak kawalki klinicznej ukladanki. Na czwartej stronie zwrocila jej uwage pewna notatka.

Z rosnacym niedowierzaniem przeczytala ja kilka razy. Z jej tresci wynikalo, ze wniosek lekarza panstwa Giancola o przeszczepienie dziecku pluca zostal odrzucony przez AmeriCare. Morgan byla wsciekla. To ona zalatwila zgode na sfinansowanie natleniania krwi i spodziewala sie, ze nastepne prosby w tej sprawie rowniez zostana rozpatrzone pozytywnie. Pod notatka podpisal sie dyrektor do spraw medycznych, dr Martin Hunt.

Morgan zerwala sie zza biurka i popedzila do Hunta, kipiac z wscieklosci. Przemaszerowala obok jego sekretarki i bez zapowiedzi wpadla do gabinetu. Hunt rozmawial przez telefon. Nie zwazajac na to, Morgan od razu przeszla do rzeczy.

– Dlaczego nie wyraziles zgody na przeszczep pluca Giancoli? Hunt zakryl dlonia mikrofon.

– Poczekaj chwile, Morgan. Wlasnie…

– To nie moze czekac! – warknela, patrzac na niego blyszczacymi od gniewu oczami. Zacisnela piesci.

– Zaraz oddzwonie – powiedzial Hunt i odlozyl sluchawke. – No dobrze, Morgan. Jakaz to sprawa jest tak pilna, by…

– Przeszczep pluca malemu Giancoli! Widzialam notatke z twoim podpisem, z ktorej wynika, ze to ty odrzuciles prosbe o sfinansowanie tej operacji! Hunt spojrzal jej w oczy.

– Owszem. Jeszcze ani razu nie wyrazilismy zgody na taki zabieg, wiec nie bardzo rozumiem, czemu mialbym ustanawiac precedens za setki tysiecy dolarow?

– Chryste, Marty, jak mogles? – W jej glosie brzmiala rozpacz. – Ten biedny dzieciak bez przeszczepu nie mial szans na przezycie!

– To sprawa dyskusyjna. Przeciez on i tak umarl, nie slyszalas? Na dlugo przed ewentualnym zabiegiem.

Morgan opadla na krzeslo przed jego biurkiem.

– Tak, slyszalam o tym. Chodzi o to… ten dzieciak byl wyjatkowy. Mial za soba udane sztuczne natlenianie krwi…

– Ktoremu ja bylem przeciwny, co zapewne pamietasz. Jak sie okazuje, mialem racje. Takie przypadki rzadko koncza sie szczesliwie.

– No i co z tego? – spytala Morgan. – Tylko dlatego, ze cos jest niezwykle, trudne albo bardzo drogie, mamy to automatycznie odrzucac? Hunt zmarszczyl brwi.

– Co w ciebie wstapilo? Nie jestesmy instytucja charytatywna. AmeriCare to biznes, a my zajmujemy sie zarzadzaniem opieka zdrowotna. Na litosc boska, przeciez jesli nie bedziemy kontrolowac kosztow procedur eksperymentalnych, to bardzo szybko zbankrutujemy! Chcesz, zeby do tego doszlo?

Morgan westchnela.

– Nie, po prostu to dziecko bylo takie bezbronne…

– Posluchaj mnie. Pracujac tutaj, nie mozesz sobie pozwolic na sentymenty. W pewnym sensie wszystkie te dzieciaki sa bezbronne. Wiem, ze bylas pediatra, ale na litosc boska, nie zabawiaj sie w Matke Terese. Narobisz sobie tylko jeszcze wiecej klopotow.

Morgan zmruzyla oczy.

– Jak to: „wiecej'?

– Jestes dobra pracownica, Morgan, ale zarzad polecil mi, zebym mial cie na oku. W ciagu ostatnich kilku miesiecy wyrazilas zgode na pewne wydatki, ktore przekraczaj a granice rozsadku. Na Boga, przeciez nie pracujesz w prozni. Kiedy zbyt hojnie szafujesz pieniedzmi firmy, sciagasz na siebie uwage. Zaczynasz byc postrzegana jako frajerka o golebim sercu.

– A co w tym zlego? Myslalam, ze mamy byc wrazliwi na problemy zwyklych ludzi.

– Nieprawda. Mamy byc praktyczni. A jesli ty inaczej sie na to zapatrujesz, jestem przekonany, ze zarzad bez trudu znajdzie kogos, kto nie podziela twoich watpliwosci.

Nieco przygaszona, ale wciaz zirytowana, Morgan wyszla od Hunta, nieswiadoma tego, ze szef wpatruje sie w nia przenikliwym wzrokiem.

Kiedy wrocila do swojego gabinetu, Janice uniosla brwi, jakby chciala zapytac „i co teraz?', po czym weszla za nia do srodka. Od pewnego czasu Morgan zwierzala jej sie z wszelkich zmartwien; wiec i tym razem zwrocila sie do niej.

– Mam juz potad ich skapstwa – powiedziala Morgan, przystawiajac dlon do podbrodka. – Pewnego pieknego dnia powiem im, gdzie sobie moga wsadzic te ich wspaniala firme. To dziecko potrzebowalo przeszczepu, koniec, kropka. Szlag mnie trafia.

– Wiesz, Morgan, na czym polega twoj problem? – spytala Janice. – Masz zbyt wielkie serce jak na te branze. Doktor Hunt ma racje. Tu nie chodzi o medycyne, tylko o pieniadze.

– Moze i tak, ale gdyby choc na chwile zapomniec o finansach, ja tez mam racje.

– No to lepiej sie pilnuj. W tym biznesie ten, kto ma racje, szybko traci posade.

Personel oddzialu intensywnej terapii noworodkow mial zbyt wiele spraw na glowie, by rozpamietywac tragedie Giancoli. Opieka nad noworodkami wymagala od wszystkich ogromnego wysilku i poswiecenia. Po uplywie dwoch tygodni smierc Nicholasa byla juz odleglym wspomnieniem. Personel skupil uwage na dopiero co przyjetych bliznietach.

Zostaly przywiezione helikopterem ze szpitala w South Shore, gdzie przyszly na swiat. Lekarz, ktory przyjmowal porod, wiedzial, ze jego pacjentka nosi bliznieta, i nawet zastanawial sie, czy nie bylby wskazany porod silami natury, mimo iz rozwiazanie nastapilo przedwczesnie. Jednak gdy po uplywie dluzszego czasu glowka pierwszego z blizniat w ogole nie zstapila do kanalu rodnego, przeprowadzono cesarskie ciecie. W czasie zabiegu lekarze poznali przyczyne komplikacji: dzieci byly zrosniete miednicami.

Na szczescie, urodzily sie zywe i mimo drobnej budowy poczatkowo byly w dobrym stanie. Jednak zaden z pracownikow szpitala nie widzial do tej pory blizniat syjamskich, a tym bardziej nie opiekowal sie nimi. Dlatego blyskawicznie podjeto decyzje, ze dzieci zostana przetransportowane do Szpitala Uniwersyteckiego.

Zaraz po ich przybyciu lekarze zrobili wstepne przeswietlenie. Z zastosowaniem bardziej wyrafinowanych technik obrazowania, jak ultrasonografia czy tomografia komputerowa, trzeba bylo zaczekac do przyjscia radiologow z porannej zmiany. Zdjecia rentgenowskie wykazaly, ze bliznieta sa zrosniete koscia miedniczna. Jednak poza mala wysepka na grzebieniu biodrowym, wygladalo, ze maja niewiele wspolnych kosci.

Dzieci lezaly naprzeciw siebie pod niewielkim katem. Duzy, rozciagniety plat skory laczyl ich brzuchy. Za jego posrednictwem z pewnoscia zrastaly sie fragmenty ich krwiobiegow; najprawdopodobniej takze niektore narzady byly wspolne, ale zeby miec pewnosc, koniecznie nalezalo wykonac bardziej szczegolowe badania. Na szczescie, problem na pewno nie dotyczyl serca ani pluc. Niestety, nie kwestia wspolnych narzadow byla w tej chwili najwazniejsza.

Wieksze znaczenie mial fakt, ze bliznieta byly wczesniakami. Urodzily sie po trzydziestu trzech tygodniach ciazy, a wiec przed terminem. W przypadku wiekszosci noworodkow nie mialoby to wielkiego znaczenia, jednak u blizniat wszelkie, wydawaloby sie drobne problemy, przybieraly powazne rozmiary, a u blizniat dotknietych wadami rozwojowymi sytuacja stawala sie jeszcze trudniejsza. Godzine po przywiezieniu na oddzial u dzieci wystapila ostra niewydolnosc oddechowa.

Intubowanie obojga naraz okazalo sie prawdziwym technicznym wyzwaniem. Samo wprowadzenie rurek bylo stosunkowo latwe, ale ustawienie dwoch respiratorow tak blisko siebie sprawilo personelowi mnostwo klopotow. Wreszcie, dzieki odrobinie improwizacji, wszystkie trudnosci zostaly przezwyciezone. Minelo jednak kilka godzin, zanim natlenowanie blizniat osiagnelo zadowalajacy poziom. A to byl dopiero poczatek.

Personel oddzialu intensywnej terapii noworodkow szybko zrozumial, ze dzieci czeka dlugie, zlozone leczenie. Cale szczescie, ze z bliznietami syjamskimi zrosnietymi miednicami bylo stosunkowo niewiele klopotow. Mozna je bylo o wiele latwiej rozdzielic niz dzieci polaczone glowami czy piersiami, dla ktorych taki zabieg moglby skonczyc sie smiercia. Jednak coz z tego, ze sama operacja rokowala spore nadzieje na sukces, skoro nie wiadomo bylo, czy w ogole do niej dojdzie. Male, zle rozwiniete noworodki przywiezione z South Shore ciagle byly w stanie krytycznym. Musi uplynac wiele tygodni, a moze nawet miesiecy, zanim mozna bedzie sprobowac je rozdzielic.

Rozpoczelo sie dlugie czuwanie.

Dla Neldy Nieves, matki blizniat, czuwanie okazalo sie zdecydowanie za dlugie. Zawsze denerwowala sie, gdy ktos jej pilnowal, a kiedy sie denerwowala, nie potrafila zebrac mysli. Dwudziestoczteroletnia Nelda byla jedna z

Вы читаете Dostawca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату