na Brada – twierdza, ze pacjenci prosza ich o przeniesienie. Czy to prawda?

– Troche za wczesnie, zeby to potwierdzic – powiedzial Brad. – Pracownicy pelnoetatowi nic o tym nie slyszeli, ale domyslam sie, ze lekarze prywatni sa pod spora presja.

– Dziekan poprosil mnie, zebym pomogl mu przygotowac oficjalna odpowiedz na ten artykul. Chcialbym uslyszec wasze sugestie. Meg?

– No coz, na razie jedyna diagnoza, jaka mozna postawic, to zespol naglej smierci niemowlat – powiedziala Meg Erhardt. – Ale z tego, co wiemy, zadne z tych dzieci nie mialo objawow zaburzen sercowych, elektrokardiogram nic nie wykazal.

– Nie wystapila arytmia? – spytal Harrington.

– W zadnym z tych czterech przypadkow. Wszystkie dzieci byly podlaczone do monitorow i dokladnie obejrzelismy ich wskazania. Nic takiego nie wystapilo.

– A kawa? – spytal Brad. – Pewne badania wskazuja na istnienie zwiazku miedzy przyjmowaniem duzych ilosci kofeiny przez matke przed porodem a zespolem naglej smierci niemowlat.

– Pytalismy matki o to – odparla Meg. – To falszywy trop.

– A narkotyki albo jakies zarazki? – spytal Harrington, zwracajac sie do przedstawiciela oddzialu chorob zakaznych.

– Wszystkie analizy moczu i wydzielin daly wynik negatywny, zarowno pod wzgledem zawartosci bakterii, jak i wirusow. Slina, krew, mocz, wszystko zostalo dokladnie przebadane. Nie wyroslo na nich nic niezwyklego. Nic nie wskazuje na wystapienie daleko posunietej posocznicy, zreszta, tak czy inaczej, taka diagnoze wykluczal obraz kliniczny choroby.

– To prawda – przyznal Harrington. – Wyglada to raczej na jakis pierwotny proces plucny, nagle, gwaltowne niedotlenienie, a potem zgon.

– Czy przeprowadzono sekcje zwlok ktoregos z tych dzieci? – spytal Brad.

– Tylko jednego, tego, ktore zmarlo jako drugie. Sekcja nie wykazala nic niezwyklego. – Harrington powiodl wzrokiem po twarzach zebranych. – Chyba nie musze wam mowic, jakiej wagi jest sprawa. Umarly dzieci pozostajace pod nasza opieka i lepiej dla nas, zebysmy sie dowiedzieli, jak do tego doszlo.

Przez nastepna godzine uczestnicy zebrania zadawali pytania, spierali sie i stawiali hipotezy. Mimo to po jego zakonczeniu wiedzieli niewiele wiecej niz na poczatku. Uzgodnili wydanie powsciagliwego komunikatu uspokajajacego opinie publiczna i zapewniajacego, ze badania nad sprawa sa w toku. Jednak Brad Hawkins nie mogl pozwolic, by smierc tych dzieci pozostala niewyjasniona. Musial istniec jakis winowajca, jakis powod.

Postanowil go znalezc.

Kiedy Morgan wybrala sie z wizyta do swojej siostry, po raz pierwszy od dwoch lat przestapila prog szpitala. Kiedy tylko weszla do przestronnego czteropietrowego holu, opadly ja mieszane uczucia. Z jednej strony miala swiadomosc panujacej tu ciezkiej, naladowanej emocjami atmosfery. Mali pacjenci Morgan umierali w szpitalach niewiele rozniacych sie od uniwersyteckiego. Z drugiej strony pobyt w szpitalu przyprawial wielu lekarzy o calkiem przyjemne uczucie mocy. Tylko tutaj mogli igrac z losem w walce o ludzkie zycie. W duszy Morgan przewazyly pozytywne uczucia. Milo bylo znow znalezc sie w szpitalu.

Po wizycie u siostry Morgan miala jeszcze troche wolnego czasu. Stojac przy windzie, spojrzala w lewo i zauwazyla wejscie na oddzial intensywnej terapii noworodkow. Byla ciekawa, co poczuje, gdy znow, jak przed laty, znajdzie sie wsrod noworodkow. Pod wplywem impulsu postanowila tam wejsc.

Wszedlszy w automatycznie otwierane drzwi, zobaczyla przed soba duza poczekalnie dla rodzin. Byla pusta. Morgan ruszyla w lewo biegnacym po luku korytarzem i stanela pod drzwiami oddzialu intensywnej terapii. Wisiala na nich tabliczka: „Tylko dla personelu'. Morgan bez wahania weszla do srodka.

Po lewej stronie znajdowal sie pokoj dla personelu. Morgan stanela w drzwiach i zwrocila sie do dwoch pielegniarek stojacych przy ekspresie do kawy.

– Przepraszam, nazywam sie Robinson, jestem lekarzem pediatra. Nie pracuje w tym szpitalu, ale przyszlam w odwiedziny do siostry, ktora lezy na porodowce. Czy moglabym sie tu rozejrzec?

– Alez oczywiscie – powiedziala jedna z pielegniarek. – Czy jest cos, co szczegolnie chce pani zobaczyc?

– Nie, po prostu jestem ciekawa.

Pielegniarki daly jej znak, ze moze wejsc. Morgan powoli ruszyla przed siebie, oswajajac sie ze znajomymi widokami, odglosami i zapachami: rozlegajacym sie tu i owdzie sykiem respiratora, przytlumionym pikaniem monitora, ostra wonia amoniaku i alkoholu.

Przechodzac obok pierwszych inkubatorow, patrzyla na lezace w nich „ drobne cialka. Wydawaly sie tak male, tak bezbronne. Kiedy podeszla do trzeciego, znieruchomiala. Lezalo w nim dziecko ubrane tylko w pieluszke. Jego lewa nozka byla spuchnieta i znieksztalcona. Zdeformowana, blyszczaca masa przypominala barwa winne grono. Brzuch dziecka byl rozdety. Serce Morgan zaczelo bic szybciej i kolana ugiely sie pod nia. Zwrocila sie do przechodzacej obok pielegniarki.

– Czy to wrodzony kostniakomiesak? – spytala, wskazujac noworodka. Pielegniarka skinela glowa.

– Nie ma jeszcze wynikow biopsji, ale taka jest wstepna diagnoza.

– Nastapily juz przerzuty, prawda?

– Na to wyglada. Boze, jakie to smutne.

Kiedy Morgan sie odwrocila, opadly ja straszne wspomnienia i przez chwile myslala, ze zemdleje. Splynela na nia czarna rozpacz jak ciasno przylegajacy do ciala calun. Z trudem stawiajac nogi, ruszyla do drzwi. Wytoczyla sie na zewnatrz i oparla o sciane korytarza, oddychajac gleboko i wpatrujac sie nie-widzacymi oczami przed siebie. Tak byla pochlonieta walka z nawiedzajacymi ja przerazajacymi obrazami, ze prawie nie poczula, gdy ktos polozyl jej dlon na ramieniu.

– Morgan? – uslyszala znajomy glos. – Morgan, dobrze sie czujesz? Odwrocila sie i zobaczyla Brada. Po kilku sekundach niepewnie pokiwala glowa.

– Boze jedyny, jestes blada jak przescieradlo. Co sie stalo? Wskazala glowa automatyczne drzwi.

– Tam…

Morgan wygladala jak uczennica szkoly pielegniarskiej, ktora po raz pierwszy w zyciu zobaczyla umierajacego pacjenta. Brad delikatnie poglaskal jej ramie.

– Nie martw sie, wszyscy miewamy takie dni. Moze powiesz mi, co czujesz? Nie wiadomo dlaczego, zrobila to.

– Lezy tam dziecko z kostniakomiesakiem. Wyglada strasznie, nastapily juz przerzuty do zoladka i…

– I na ten widok przypomnial ci sie jeden z twoich pacjentow? Jej glowa poruszyla sie lekko w gore i w dol.

– Jeden z moich ostatnich pacjentow. To bylo okropne. Naprawde walczylam o zycie tego dziecka i chyba troche za bardzo sie do niego przywiazalam. Nie chcialam tego przyznac, ale sprawa od poczatku byla przesadzona. Dzieciak nie mial najmniejszych szans. Zyl prawie miesiac, a potem…

W ciagu nastepnych kilku minut Morgan opowiedziala Bradowi o tej tragedii. Choc robila wszystko, by pomoc dziecku, jej wysilki spelzly na niczym i skonczylo sie to dla niej powaznym zalamaniem. Byl to jeden z przypadkow, ktore sklonily Morgan do porzucenia medycyny, przynajmniej na jakis czas. Brad od czasu do czasu przerywal jej opowiesc pytaniami, ale glownie sluchal. Wreszcie, kiedy Morgan wrocily sily i rumience, spojrzala na zegarek.

– Musze juz wracac do biura. Dziekuje, ze mnie wysluchales. Przepraszam, jesli gadalam jak jakas idiotka z melodramatu.

– Nie musisz przepraszac. Wiesz, my, lekarze, jestesmy swoimi najwiekszymi krytykami. Czasami zbyt wiele od siebie wymagamy. Probujemy temu zaprzeczac, ale jestesmy z krwi i kosci, mamy prawdziwe uczucia i prawdziwe slabosci. Trzeba dojrzec, by sie do tego przyznac.

Spojrzala w oczy, ktore jeszcze niedawno zdawaly sie patrzec na nia z taka wrogoscia. Teraz wyzieralo z nich wspolczucie. Morgan poczula cieplo plynace z dloni Brada, lezacej na jej ramieniu. Poslala mu slaby usmiech, po czym odwrocila sie i ruszyla do windy.

W drodze do pracy rozpamietywala rozmowe z Bradem. Byla zirytowana, ze okazala slabosc, i to w dodatku przy nim. I bez tego zywil wystarczajaco duza pogarde do wszystkich, ktorzy pracowali w ubezpieczeniach zdrowotnych. Z drugiej strony byla w nim wrazliwosc, jakiej Morgan od dawna nie zauwazyla u zadnego mezczyzny. Moze, pomijajac jego nieuzasadnione uprzedzenia, Brad nie byl az tak zly.

Sekretarka powitala ja niesmialym usmiechem, po czym kiwnela glowa w strone gabinetu i wzruszyla

Вы читаете Dostawca
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату